- Wiadomości
WB Electronics stawia na polskie technologie bezzałogowe. Gryf? "Posiadamy odpowiednie możliwości"
WB Group oferuje systemy bezzałogowe zarówno w programach Wizjer i Orlik, jak też w kategorii dronów taktycznych średniego zasięgu Gryf. MON uznał, że polskie firmy nie są w stanie zaoferować maszyn tej klasy. – MON dysponuje wiedzą sprzed kilku lat, a my w tym czasie rozwinęliśmy się. Dlatego dziś informujemy, że posiadamy odpowiednie możliwości – stwierdził prezes WB Group Piotr Wojciechowski.
Podczas specjalnego spotkania z mediami przedstawiciele WB Electronics zaprezentowali możliwości i dotychczasowe osiągnięcia we wszystkich kategoriach bezzałogowców jakie chcą pozyskać polskie Siły Zbrojne, poza największymi maszynami klasy MALE (program Zefir). W tej kategorii producent nie widzi wystarczającego zainteresowania, aby rozwijać tak kosztowny program, jednocześnie zaznaczając, że bariery są po stronie popytu a nie technologii.
W pozostałych programach: od mini-bezzałogowca pionowego startu Ważka, przez klasycznego Wizjera (klasa mini) i przeznaczonego dla zastosowań na szczeblu brygady Orlika, aż po Gryfa, WB Group oferuje produkty, które jak przekonuje, przewyższają wymagania sformułowane przez Inspektorat Uzbrojenia. Biorąc pod uwagę, że wymagania w procedurach pozyskiwania systemów bezzałogowych są niejawne, nie można było porównać ich z osiągami prezentowanych maszyn i dlatego trudno dokonać szczegółowej oceny w tym zakresie.
Ważka, Wizjer i Orlik
Spora część oferowanych przez WB Group maszyn bezzałogowych było współfinansowanych z funduszy MON czy NCBiR. Na przykład oferowany w programie mini-BSL pionowego startu o kryptonimie Ważka kwadrokopter Virtus powstał w wyniku dwóch konkursów zorganizowanych przez MON w latach 2008 i 2012. Wówczas WB Electronics zaoferowało najlepsze warunki techniczne i cenowe i otrzymało środki na stworzenie wersji produkcyjnej systemu o nazwie Virtus.
Jako jedyna firma startująca w konkursie zaoferowaliśmy, że 50% środków w projekt wyłożymy sami. I projekt się udał. (…) Ale obecnie sytuacja jest taka, że mimo tego, że wojsko wyłożyło 50%, system przeszedł badania w których wojskowi brali udział, to trwa obecnie postępowanie na takie maszyny. (…) Pomimo tego, że właścicielem prawa autorskich jest Wojsko Polskie.
Jeśli chodzi o system mini bezzałogowców Wizjer, które mają być stosowane na szczeblu batalionu, to zdaniem Wojciecha Komorniczaka, możliwości jakich w tym postępowaniu wymaga obecnie Wojsko Polskie może po niewielkiej modyfikacji uzyskać system FlyEye. Jest to na tyle prosta zmiana, obejmująca przede wszystkim oprogramowanie, że określono ją mianem FlyEye 2.0. Obecnie na wyposażeniu Wojska Polskiego jest niemal 100 bezzałogowców FlyEye i dwukrotnie więcej wyszkolonych w ich obsłudze operatorów. Istnieje też system obsługi, szkolenia i wsparcia eksploatacji a system jest w całości produkowany w Polsce.
W programie Orlik WB Group proponuje wyposażony w elektryczno-spalinowy napęd hybrydowy bezzałogowiec Manta, który w wersji opracowanej w celu spełnienia wymagań Wojska Polskiego nosi oznaczenia FlyEye TUAV (FlyEye Tactical Unmanned Aerial Vehicle). Maszyna w nietypowym układzie „latającego skrzydła” może pozostawać w powietrzu przez 12 godzin w odległości do 200 km od nadajnika i osiągnąć pułap 5 tys. metrów. Wyposażenie stanowi głowica optoelektroniczna EO/IR z dalmierzem i laserowym znacznikiem celów, radar SAR i szeroką gamę opcjonalnych ładunków, takich jak LIDAR, detektory skażeń czy układ rozpoznania radioelektronicznego. Płatowiec Manta jest intensywnie testowany w locie w wersji startującej w sposób klasyczny, ale rozpoczęto również próby wariantu pionowego startu. Od listopada zeszłego roku Manta może latać w przestrzeni powietrznej tak samo jak samoloty załogowe, dzięki specjalnemu certyfikatowi udzielonemu przez Urząd Lotnictwa Cywilnego.
Grupa WB posiada też alternatywną, bardziej tradycyjną propozycję w programie Orlik. Jest to maszyna oznaczona FlySAR, która powstała pierwotnie do testów radaru z syntetyczną aperturą polskiej konstrukcji. Urządzenie opracowane przez WAT waży 10 kg i może znaleźć się na wyposażeniu zarówno maszyny FlySAR jak też Manta. Połowę z wartego 8 mln zł projektu sfinansowano ze środków NCBiR. Bezzałogowiec FlySAR to płatowiec w tradycyjnym układzie ze spalinowym silnikiem napędzającym śmigło ciągnące, o parametrach i masie całkowitej zbliżonych do Manty. Może zostać zaoferowany w programie Orlik, jeśli będzie bliższy ostatecznym wymaganiom gestora.
Gryf z Polski?
Wiceminister Czesław Mroczek ogłosił w czerwcu bieżącego roku, że uzbrojone bezzałogowce Zefir (klasy MALE, do zastosowań operacyjnych) i Gryf (BSL taktyczne średniego zasięgu) wojsko zamierza pozyskać w ramach umów międzyrządowych i taka jest rekomendacja MON. Zdaniem przedstawicieli WB Electronics to nieco pochopna decyzja.
Nie ma też żadnego powodu, dla którego należy łączyć jakoś ze sobą systemy Zefir i Gryf. To różny poziom technologii, różna skala działania i różne wymagania. Nie ma powodu aby łączyć maszyny klasy MALE i bezzałogowce taktyczne klasy Gryf. To dwie różne klasy maszyn.
Musimy zdać sobie sprawę, że zbieranie informacji na temat kompetencji firm krajowych w zakresie Zefira i Gryfa prowadzone było kilka lat temu. (…) My się cały czas rozwijamy i opracowujemy nowe technologie i systemy, gdyż bez tego szybko byśmy wypadli z rynku. (…) Najlepszym przykładem, jest tutaj system MANTA. Dwa lata temu, istniała jeszcze w postaci projektów. Dzisiaj MANTA, lata i spełnia wszystkie założone parametry. (…)Dlatego dziś informujemy, że (…) w sektorze BSL, posiadamy już nie tylko opracowane, ale również sprawdzone na rynkach zagranicznych technologie budowy takich systemów bezzałogowych klasy taktycznej jakich potrzebuje nasze Ministerstwo Obrony.
Dla zwiększenia szans w postępowaniu na bezzałogowce taktyczne w programie Gryf WB Electronics podpisał umowę o współpracy z koncernem Thales UK produkującym maszyny WH450 Watchkeeper. Nie dotyczy ona jedynie oferty dla Polski, ale jak przyznał prezes Wojciechowski, również sprzedaży wspólnych systemów do krajów trzecich. Brytyjczycy są bowiem zainteresowani lżejszymi maszynami np. typu FlyEye, których odpowiednika nie posiadają obecnie w ofercie. Jednym z efektów współpracy ma też być interoperacyjność pomiędzy systemami bezzałogowymi obu producentów. Oznacza to, że naziemne stanowisko kontroli systemu Watchkeeper będzie zdolne do sterowania maszynami produkcji WB Electronics i vice versa.
We wspólnej propozycji w ramach programu Gryf polsko-brytyjska oferta ma zapewniać wysoki udział strony krajowej w technologiach kluczowych, takich jak data link, komputer misyjny, oprogramowanie, głowice obserwacyjne, elementy kryptograficzne, integracja z systemami komunikacji, dowodzenia i sterowania.
Lepiej jest kupić płatowiec za granicą, bo to jeden z najtańszych elementów systemu. 10-15% wartości całego systemu. Zdecydowanie bardziej istotne jest to, co znajduje się wewnątrz. A „mózg” całego systemu, to co odpowiada za jego działanie, mamy już opracowane w krajowych przedsiębiorstwach. Chciałbym przypomnieć, że Ministerstwo Gospodarki, przyznało już 200 mln środków publicznych, właśnie na to abyśmy mogli te najważniejsze technologie, odpowiadające ze funkcjonowanie systemów bezzałogowych, opracować w krajowych przedsiębiorstwach i ośrodkach naukowych.
Polska technologia, nie tylko serwis
WB Electronics konsekwentnie przekonuje, że MON powinien stawiać na polskie technologie i wzmocnienie krajowego potencjału, oraz odpowiednie wykorzystanie posiadanych już kompetencji. Skarb Państwa sfinansował i nadal zapewnia fundusze na realizację licznych programów mających na celu stymulację rozwoju krajowych programów i konstrukcji bezzałogowych systemów. Nie tylko środków latających. Sam MON sfinansował, a często jest też współwłaścicielem praw do opracowanych już rozwiązań. Mimo to planuje pozyskiwać systemy bezzałogowe na wolnym rynku, często oparte na zagranicznych systemach i kluczowych komponentach.
Musimy zdecydować czy planujemy perspektywicznie kształtować przyszłość przemysłowa naszego kraju, czy myślimy jak doraźnie zaspokoić potrzebę na teraz. (...) Kluczową kwestią z punktu widzenia interesu ekonomicznego Państwa jest to czy korzystamy i rozwijamy własny potencjał, i technologie, które potem możemy eksportować na rynki trzecie, czy też środki, które wydajemy na dany zakup pozwalają rozwijać dane technologie za granicą. (…) Powinniśmy lokować produkcję w polskim przemyśle. Dlatego że tylko polski podmiot jest w stanie rozwijać ten produkt i wchłonąć taki poziom wiedzy, aby dalej tworzyć zdolności przemysłowe na pokolenia. (…) Natomiast zakup możliwości serwisowych daje potencjał bardzo lokalny, bardzo fragmentaryczny i ma nikły lub żaden wpływ na rozwój kraju. Zabezpiecza tylko interes jednego odbiorcy któremu zapewnia serwis.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu