Ruch na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC), główna opozycyjna partia w Zimbabwe, zaapelowała w środę o pokojowy powrót do konstytucyjnej demokracji po - jak pisze Reuters - nocnym puczu wojskowym przeciwko prezydentowi Robertowi Mugabe. MDC w wydanym oświadczeniu wyraziła również nadzieję, że interwencja wojska doprowadzi do „powstania stabilnego, demokratycznego i postępowego państwa narodowego”.
Także przywódca wpływowego zimbabweńskiego stowarzyszenia weteranów wojny o niepodległość kraju, Chris Mutsvangwa, pozytywnie ocenił akcję wojska jako "skorygowanie sytuacji w kraju, który zsuwał się ku przepaści". Jak powiedział, armia wprowadzi "lepsze środowisko biznesowe" po latach ucieczki inwestorów i gospodarczego rozpadu. Do sąsiedniego RPA, innych krajów południa Afryki i do Zachodu zaapelował o ponowne nawiązanie kontaktów z jego krajem.
Wcześniej w środę armia Zimbabwe w oświadczeniu wygłoszonym nad ranem w państwowym radiu i telewizji ZBC zdementował pogłoski, jakoby wojsko dokonało zamachu stanu. Rzecznik si zbrojnych podkreślił, że celem akcji są "kryminaliści" w otoczeniu prezydenta Mugabe, którzy "dokonują przestępstw powodujących cierpienia społeczne i gospodarcze w kraju", a sam prezydent jest bezpieczny.
"Spodziewamy się, że sytuacja unormuje się jak tylko wykonamy naszą misję" - dodał. Obserwatorzy podkreślają jednak, że sytuacja pozostaje niejasna i wciąż nie wiadomo kto dowodzi akcją wojska. W Harare słychać było przynajmniej trzy silne wybuchy, ulice patrolowane są przez żołnierzy i pojazdy opancerzone. Wojsko zajęło też gmach państwowego radia i telewizji ABC.
Wcześniej dowódca sił zbrojnych Zimbabwe gen. Constantino Chiwenga zagroził interwencją wojskową, motywując ją koniecznością położenia kresu czystkom w rządzącej partii ZANU-PF. Ofiarami tych czystek mieli padać sojusznicy generała i wiceprezydenta Emmersona Mnangagwy. Chiwenga otwarcie rzucił wyzwanie prezydentowi Mugabe, gdy ten zdymisjonował Mnangagwę. Mnangagwa, który miał poparcie armii, uciekł za granicę twierdząc, że obawia się o swoje życie.
93-letni Mugabe sprawował rządy w kraju przez 37 lat. Obecnie najmocniejszą kandydatką na najwyższy urząd w państwie jest żona prezydenta, dużo od niego młodsza, ambitna Grace Mugabe. Popierająca ją frakcja ZANU-PF dąży do zwolnienia ponad 100 wysokich rangą funkcjonariuszy państwowych uważanych za stronników Mnangagwy. Zachód uważa Mugabego za despotę, którego autokratyczne rządy doprowadziły do katastrofalnej sytuacji gospodarczej kraju i który chwyta się wszelkich sposobów aby utrzymać się przy władzy.
rozczochrany
Coś mi mówi ze w Zimbabwe odkryto jakies cenne surowce i pan Mugabe nie chciał wpuscić zachodnich koncernów. Zobaczymy jakie koncerny wejdą teraz do Zimbabwe.
Bartek 1
Gazprom? Rosnieft?
MCH
Obawiam się, że po prostu miarka się przebrała. Zimbabwe stoi w miejscu nawet jak na standardy afrykańskie. W zasadzie nie ma nawet własnej waluty, tylko jakieś szalone powiązane z dolarem bony. Kraj bieduje od dwóch dekad.