Reklama
  • Wiadomości

Wrześniowa armata Boforsa wraca do Polski [FOTO]

Do portu wojennego Gdynia Oksywie przypłynął okręt transportowo-minowy ORP „Toruń”, na pokładzie którego przetransportowano ze Szwecji armatę przeciwlotniczą Bofors wz.36 kal. 40 mm. Armata ta w Wojnie Obronnej w 1939 r. broniła polskiego nieba przed niemieckimi samolotami.

  • Szwedzi przekazali armatę praktycznie w pełni wyposażoną, nawet z wyciorem – fot. M.Dura
    Szwedzi przekazali armatę praktycznie w pełni wyposażoną, nawet z wyciorem – fot. M.Dura
  • Jedno z dwóch stanowisk celowniczego armaty przeciwlotniczej Bofors wz.36 kal. 40 mm – fot. M.Dura
    Jedno z dwóch stanowisk celowniczego armaty przeciwlotniczej Bofors wz.36 kal. 40 mm – fot. M.Dura
  • Armatę pomimo wagi można było bardzo łatwo przetoczyć na pokładzie okrętu ORP „Toruń” – fot. M.Dura
    Armatę pomimo wagi można było bardzo łatwo przetoczyć na pokładzie okrętu ORP „Toruń” – fot. M.Dura
  • Armatę przeciwlotniczą Boforsa dostarczono dzięki pomocy Marynarki Wojennej na pokładzie okrętu transportowo–minowego ORP „Toruń” – fot. M.Dura
    Armatę przeciwlotniczą Boforsa dostarczono dzięki pomocy Marynarki Wojennej na pokładzie okrętu transportowo–minowego ORP „Toruń” – fot. M.Dura

Powrót armaty przeciwlotniczej Boforsa po 75 latach był możliwy, dzięki staraniom Muzeum Wojska Polskiego (MWP), oraz znacznej pomocy udzielonej przez: Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Siły Zbrojne, w tym m.in. Wojska Lądowe i Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych (które zabezpieczyły logistycznie cały transport). Inicjatywę wsparła też firma BAE Systems, która pokryła koszty wypożyczenia zabytku z Muzeum Wojska w Sztokholmie (Armémuseum).

Armatę przeciwlotniczą Boforsa dostarczono dzięki pomocy Marynarki Wojennej na pokładzie okrętu transportowo–minowego ORP „Toruń” – fot. M.Dura

Wydarzenie jest o tyle ważne, że w polskich zbiorach zachował się jedynie jeden i to niekompletny (bez łoża dolnego) egzemplarz armaty wz.36. Tymczasem zdaniem historyków był to „podstawowy sprzęt polskiej artylerii przeciwlotniczej we wrześniu 1939 roku”. Co najważniejsze, egzemplarz armaty Bofors wz.36 kal. 40 mm przekazany ze Szwecji był wykorzystywany w Polsce i być może badania wykażą, że brał udział w konkretnych walkach we wrześniu 1939 r. Wskazuje na to m.in. numer fabryczny oraz polskie oznaczenia na lufie. W czasie późniejszej eksploatacji wymieniono prawdopodobnie jedynie łoże dolne, ale i to wykażą dopiero dokładne badania.

Po 75 latach przeciwlotnicza armata Boforsa znowu dotknęła polskiej ziemi - fot. M.Dura

Jak na razie wiadomo, że po zajęciu Polski przez Niemców część skonfiskowanego Polakom uzbrojenia została odsprzedana innym krajom. Szwecja odkupiła w sumie około 60 „polskich” armat przeciwlotniczych kalibru 40 mm, a konkretny egzemplarz, który obecnie trafił do Polski, do końca lat siedemdziesiątych XX wieku był na wyposażeniu 3. Pułku Artylerii Przeciwlotniczej w Norrtälje szwedzkiej armii na północ od Sztokholmu.

Armatę pomimo wagi można było bardzo łatwo przetoczyć na pokładzie okrętu ORP „Toruń” – fot. M.Dura

Teraz zgodnie z umową ma być eksponowany w Muzeum Wojska Polskiego. Nie będzie on jednak wystawiony na zewnątrz, a stanie się częścią ekspozycji zamkniętej, zorganizowanej w pomieszczeniach „Fortu Czerniakowskiego” na Sadybie w Warszawie, który jest filą MWM. Tak się dobrze złożyło, że została tam zorganizowana wystawa pod znamiennym tytułem „Zrobiliśmy co do nas należało”, na której prezentowane są pamiątki z września 1939 r. - w tym polska tankietka.

Porozumienie z Armémuseum zakłada wypożyczenie armaty na 5 lat, ponieważ na taki okres czasu pozwalały szwedzkie przepisy. Przedstawiciele firmy BAE Systems Bofors podkreślają jednak, że nie będzie później żadnego problemu z przesunięciem tego terminu. Niektórzy historycy już myślą, że może później uda się dokonać wymiany i pozyskać armatę na stałe za coś, czego brakuje w muzeach w Szwecji.

Wojska Lądowe zapewniły wsparcie jeżeli chodzi o transport armaty Boforsa z Gdyni do Warszawy – fot. M.Dura

Skąd Bofors w przedwojennym Wojsku Polskim?

Zakup 60 armat Boforsa wz.36 kal. 40 mm i licencji na ich produkcję w Polsce to efekt decyzji z 1935 roku o rozbudowie polskich sił przeciwlotniczych. Wybrano produkt oferowany przez Szwedów i była to pierwsza licencja zagraniczna, jakiej Bofors udzielił na produkcję swoich armat. Był to bardzo dobry wybór, ponieważ później to samo uzbrojenie zostało zakupione przez wiele innych krajów – w tym Hiszpanię, Holandię, Rumunię i Wielką Brytanię.

Umowa zakładała, że i 8 rozłożonych, i 60 gotowych armat zostanie wyprodukowanych w Szwecji (taki egzemplarz właśnie trafił do Polski), a pozostałe potrzeby w tej dziedzinie zapewni już polski przemysł w oparciu o licencję i szwedzką pomoc techniczną. Ostatecznie armaty były produkowane w zakładach w Starachowicach - Towarzystwo Starachowickich Zakładów Górniczych, Stalowej Woli i Rzeszowie - pod zarządem zakładów H. Cegielskiego z Poznania, natomiast amunicja w fabrykach w Skarżysku i w Kraśniku. Współpraca była na tyle dobra, że licencja ta została później rozszerzona na armaty przeciwpancerne Bofors kaliber 37 mm – określane jako najlepsze w swojej klasie w tamtych czasach.

Szwedzi przekazali armatę praktycznie w pełni wyposażoną, nawet z wyciorem – fot. M.Dura

W sumie Polacy wyprodukowali 414 armat przeciwlotniczych kalibru 40 mm z czego 168 trafiło na eksport, a 246 dostarczono do polskiej armii. Razem z sześćdziesięcioma „szwedzkimi” egzemplarzami było ich więc w Polsce 306 (niektóre źródła podają, że nawet 350). Plany zakładały wyprodukowanie w sumie 536 sztuk, ale wojna przerwała ten program. 

Jeszcze więcej wyprodukowano armat przeciwpancernych kalibru 37 mm. Ze Szwecji dostarczono bowiem 300 sztuk (m/34 wz. 36), a w polskich zakładach wyprodukowano około 900.

fot. M.Dura

Czym jest armata przeciwlotnicza Boforsa

Armata przeciwlotnicza Bofors wz.36 kal. 40 mm w pozycji bojowej ważyła około 2300 kg. Dlatego była ona najczęściej holowana przez ciągnik artyleryjski C2P. W takim zestawie (działonie) do jej obsługi potrzeba był aż 9 osób: działonowy, celowniczy kierunku, celowniczy wysokości, celownikowy, ładowniczy, przelicznikowy, amunicyjny, wręczyciel, kierowca ciągnika z działem, kierowca ciągnika z przyczepką amunicyjną. Zgodnie z polską organizacją, dwa działony tworzyły pluton ogniowy, do którego dochodził dodatkowo dowódca plutonu, zastępca dowódcy plutonu („pomiarowy” - dowódca drużyny pomiarowej), patrol radiowy i dowódca wozów bojowych. Silną obronę przeciwlotniczą miały zapewniać dwa plutony.

Jedno z dwóch stanowisk celowniczego armaty przeciwlotniczej Bofors wz.36 kal. 40 mm – fot. M.Dura

Armaty Boforsa wz.36 mogły strzelać pociskami kalibru 40 mm o wadze 0,91-0,93 kg do celów powietrznych do pułapu 2700-2800 m (przy kacie podniesienia lufy od -5° do  +85°). Zasięg w poziomie to około 3950-4275 m. Szybkostrzelność zależała od wyszkolenia obsługi. Teoretycznie było to 120 strzałów na minutę. W praktyce było to dwukrotnie mniej. Cały nabój ważył 2100–2221 g i miał długość 447–451 mm (sam pocisk miał długość 184 mm).

Polskie wojsko wykorzystywało przeciwlotnicze Boforsy nie tylko we wrześniu 1939 r., ale były one również na uzbrojeniu Sił Zbrojnych na Zachodzie w tym 2. Korpusu Polskiego i 1. Dywizji Pancernej.

Przedwojenna współpraca z Boforsem nie dotyczyła jedynie armat przeciwlotniczych kalibru 40 mm i przeciwpancernych kalibru 37 mm. Skorzystała z niej przede wszystkim polska Marynarka Wojenna. Wykorzystywała ona:

  • na okrętach nawodnych: 8 dwulufowych armat morskich L/50 wz. 34/36 kalibru 120 mm, 4 armaty morskie L/50 wz. 34/36 kalibru 120 mm oraz 6 dwulufowych armat przeciwlotniczych L/60 kalibru 40 mm
  • na okrętach podwodnych: 2 armaty wz.36 L/40 kalibru 105 mm oraz 3 dwulufowe przeciwlotnicze armaty morskie wz. 37 L/43 kalibru 40 mm (na ORP „Orzeł” i ORP„Sęp”);
  • w artylerii obrony wybrzeża: 4 armaty obrony wybrzeża wz. 30 kalibru 152,4 mm (dla sławnej, helskiej Baterii nr 31 im. Heliodora Laskowskiego).
WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama