Śmierć żołnierza NATO na Ukrainie. Rząd potwierdza

Tragedia, jaka miała spotkać brytyjskiego żołnierza na Ukrainie, wydarzyła się podczas obserwacji testów możliwości nowych systemów obronnych, jakie prowadziła ukraińska armia. Nic obecnie nie wiadomo więcej na temat broni, przez którą zginął Brytyjczyk. Imię i nazwisko żołnierza, jak i stopień, również są na ten moment niejawne.

Brytyjski dziennik „The Sun” podaje natomiast informacje, że zmarły służył w Siłach Specjalnych – czego rzecznik Ministerstwa Obrony nie potwierdził. Jeszcze w dniu wypadku premier Wielkiej Brytanii – Keir Starmer, publicznie przekazał, że składa „najgłębsze wyrazy współczucia i kondolencje rodzinie członka naszych sił zbrojnych, który niestety stracił dziś życie”. Na wydarzenie zareagował również minister resortu obronności – John Healey, który napisał: „Jestem zdruzgotany śmiercią brytyjskiego żołnierza na Ukrainie. Łączę się w smutku z rodziną, przyjaciółmi i współpracownikami zmarłego. Nasze serca są z nimi”.

To pierwszy taki przypadek śmierci czynnego żołnierza British Army na Ukrainie od początku trwania pełnoskalowej wojny. Może to być powodem do rozpoczęcia niewygodnej dyskusji politycznej w Wielkiej Brytanii, a mianowicie – co robią brytyjscy żołnierze w państwie, które toczy konflikt zbrojny.

Londyn już wcześniej przyznał się do obecności niewielkiej liczby żołnierzy na Ukrainie, którzy mają wspierać siły zbrojne tego państwa oraz zapewnić bezpieczeństwo personelowi dyplomatycznemu. Według brytyjskiej telewizji „Sky News” Brytyjczycy pomagają również w realizacji szkoleń medycznych dla ukraińskich żołnierzy. „Sky News” podaje również informację, że poza niewielką liczbą, oficjalnie służących Brytyjczyków na Ukrainie walczą również ochotnicy, którzy zaciągnęli się, by odeprzeć rosyjskiego agresora.