Reklama

Siły zbrojne

Weterani D-Day skoczyli nad Normandią

Weteran D-Day John Hutton ląduje w Sonnerville. Fot. MoD
Weteran D-Day John Hutton ląduje w Sonnerville. Fot. MoD

Dwaj weterani „Najdłuższego dnia”, Harry Read (lat 95) i John Hutton (lat 94), wzięli udział w obchodach rocznicy D-Day. Rocznicę lądowania w Normandii uczcili nietypowo - obaj oddali skoki spadochronowe w rejonie, w którym zrobili to 75 lat temu.

Read i Hutton skakali na spadochronach w układzie tandemowym z żołnierzami należącymi do spadochronowego zespołu akrobacyjnego brytyjskich sił zbrojnych "Red Devils". Obaj weterani oddali skoki ze specjalnie do tego celu przygotowanych samolotów cywilnych - Beech 99 i Cessna Caravan - nie z legendarnych DC-3 Dakota, z których, w ramach upamiętnienia wydarzeń sprzed 75 lat, skakali żołnierze współczesnych wojsk spadochronowych, biorący udział w rocznicowych obchodach.

W 1944 r. Hutton i Read byli żołnierzami brytyjskiej 6. Dywizji Powietrznodesantowej, która wylądowała w okolicach miejscowości Sonnerville (okolice plaży Sword). Jej celem było uchwycenie mostów na rzece Orne i kanale Caen - kluczowych dla bezpieczeństwa lewej flanki lądujących w Normandii wojsk. Zadanie zostało wykonane w ciągu nieco ponad 90 minut od startu z Wielkiej Brytanii. Do dzisiaj most na rzece Orne nazywany jest Mostem "Pegaz" od godła 6. Dywizji, którym jest własnie skrzydlaty koń.

Hutton związał swoje życie z siłami zbrojnymi. Warto wspomnieć, że jeszcze podczas walk we Francji został ranny. Po powrocie do jednostki brał udział w bitwie o Ardeny. Schwytany przez Niemców, zdołał zbiec. Po wojnie pozostał żołnierzem jednostek powietrznodesantowych - wziął udział w operacjach m.in. na Cyprze, w Egipcie czy w Singapurze. W 1957 roku rozpoczął służbę w rodezyjskim SAS, którą pełnił do końca wojny domowej, po czym przeniósł się do RPA, gdzie w 1981 roku wstąpił do 5. Pułku Brygady Sił Specjalnych. Read odszedł do cywila w 1946 roku.

Reklama

Komentarze (4)

  1. say69mat

    No proszę, nasi alianci mają dla swoich weteranów D-day. My ... kult wyklętych. Tak na marginesie, w operacji Overtlord brały udział nasze dywizjony PSP oraz okręty MW. Jakimś cudem nikt nie wpadł na pomysł aby na pokładzie ORP Błyskawica uhonorować tych, którzy przeżyli i dożyli. Co gorsza nikt nie wpadł na pomysł aby na cmentarzu naszych żołnierzy poległych w Normandii pojawiła się - bodaj - delegacja ataszatu naszej ambasady we Francji lub z siedziby NATO w Brukseli. Upamiętniamy narodowe klęski, nie potrafimy wyeksponować naszych zwycięstw. Przecież operacja Overlord - w efekcie - przyniosła wolność dla Polaków, jeńców Stalagów oraz więźniów obozów pracy i koncentracyjnych na terytorium Rzeszy.

    1. zeus89

      Nam inwazja we Francji nie pomogła w żaden sposób. Przyspieszyła zakończenie wojny niewątpliwie ale w tym czasie czerwoni już się rozpędzali i niemcy nie miały specjalnie szans odwrócić już losów wojny. Mimo otwarcia drugiego frontu i tego, że braliśmy w tym udział nie było nas na paradzie zwycięstwa, a za zasługi skończyliśmy po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. Więc co mamy świętować we Francji dokładnie?

    2. NSZ

      masz coś do wyklętych, nie to myśl, a potem pisz

    3. Marek1

      zeus - UDZIAŁ polskich żołnierzy/lotników/marynarzy w tej, jednej z kluczowych dla losów II wś w Europie operacji. To co było PO zakończeniu wojny, to zupełnie inna kwestia.

  2. Vis

    Gwoli ścisłości Dakota to brytyjska nazwa wojskowej odmiany DC-3 czyli C-47. Powinno być więc C-47 Dakota. Błąd niewielki i często występujący ale to w końcu fachowy portal.

  3. AWU

    Zapomniany fakt, niszczycielem prowadzącym inwazyjną flotę "S Force" na plażę Sword był ORP Ślązak, Admiralicja przyznała ten honor w uznaniu faktu iż Polska pierwsza dała zbrojny opór Niemcom. Ślazak i ORP Krakowiak wspierały ogniem artyleryjskim zarówno 6 Dyw PowDes jak i brytyjskich komandosów.

  4. Miki88

    Ogromny szacunek dla tych żołnierzy

Reklama