Reklama

Zgodnie z oficjalnym komunikatem Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) Zespół ds. opracowania „Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego RP” powstał, by przygotować dokument całościowo nakreślający „… wizję przeznaczenia, wykorzystania, a co za tym idzie pożądanego kształtu i wyposażenia szeroko rozumianych, polskich sił morskich”. W skład tego Zespołu wchodzą eksperci m.in. z Akademii Marynarki Wojennej, Rady Budowy Okrętów oraz BBN.

Na czele Zespołu ds. opracowania "Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego RP" stanął zastępca szefa BBN minister Jarosław Brysiewicz. Przedstawiając inicjatywę minister Paweł Soloch mówił, że przesłanką do podjęcia prac były m.in. analizy BBN oraz głosy środowisk eksperckich wskazujące na niedostatki w strategicznym podejściu do funkcjonowania i rozwoju sił morskich w Polsce. Przykładem na to jest obecna Strategia Bezpieczeństwa Narodowego RP wydana w 2014 roku, w której nie znalazły się jakiekolwiek odniesienia do polityki morskiej.

Zapowiedzią tego, co działo się w Belwederze w czwartek, było środowe posiedzenie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej (SKON), na której przedstawiciele Rady Budowy Okrętów (RBO) przedstawili zasadnicze założenia koncepcji SKBM RP.

O znaczeniu tego spotkania może świadczyć fakt, że poza licznymi parlamentarzystami w posiedzeniu SKON wzięli udział m.in.: Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Marek Gróbarczyk, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch, podsekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Tomasz Szatkowski, podsekretarz stanu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego Jarosław Brysiewicz, Inspektor Marynarki Wojennej Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych wiceadmirał Marian Ambroziak i szef Inspektoratu Uzbrojenia generał Adam Duda.

Założenia „Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego RP”

Założenia SKBM RP zaprezentował przedstawiciel Rady Budowy Okrętów kmdr rez. prof. Andrzej Makowski. Wyjaśniając, dlaczego podjęto się prac nad strategią, wskazał na trzy liczby: „70, 80, 90”: 72% to powierzchnia mórz i oceanów, 80% to liczba ludności mieszkającej w odległości 200 km od wybrzeża, a 90% to część transportu, jaki przechodzi dziś drogą morską.

Według Kukiz’15 Polsce potrzebne są małe okręty podwodne i tylko na Bałtyk. Fot. M.Dura

Profesor Makowski wskazał przy tym , że „jak dotąd nie podjęliśmy się w Polsce prac intelektualnych, żeby jakoś się do tego ustosunkować. Wystarczało nam że posiadamy brzeg morski”. Tymczasem morze jest źródłem surowców (Polska posiada np. prawo do eksploatacji działki Clarion-Clipperton na Pacyfiku), jest drogą transportową, „jest również miejscem współpracy, rywalizacji czy też dominacji określonych państw, czy sojuszy, jak również jest miejscem gdzie przepływają idee i gdzie stykają się różne kultury. Warto kontynuować tradycje II Rzeczpospolitej, tradycje Rzeczpospolitej morskiej”.

Wymieniając zagrożenia profesor Makowski zaznaczył, że ważne jest oczywiście to, co zagraża nam obecnie, ale przypomniał również, że okręty muszą działać przez ponad 40 lat. Ważne jest więc również to, co będzie groźne w przyszłości. „Jeżeli już mówimy o konkretnych zagrożeniach dzisiaj na morzu - to przede wszystkim jest nielegalna imigracja, przemyt, terroryzm, piractwo, możliwa blokada w ramach również terroryzmu państwowego, blokada szlaków morskich, no i oczywiście kryzys i wojna”. Jeżeli chodzi o Bałtyk to Makowski wyjaśnił, że „tutaj możemy mieć do czynienia z naruszaniem porządku prawnego na obszarach morskich, incydentami bez użycia uzbrojenia lub z użyciem uzbrojenia (dyplomacja przymusu), konfliktem lokalnym na małą skalę, bierzemy pod uwagę wojnę hybrydową, konflikt lokalny na większą skalę i oczywiście konflikt globalny”.

To właśnie z tego wychodzono próbując odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób budować siły morskie i zakładając, że nie jest to tylko flota wojenna, ale również Straż Graniczna, służby celne, policja wodna, administracja morska, itd.

Członek Rady Budowy Okrętów kmdr rez. prof. Andrzej Makowski. Fot. M.Dura

Tymczasem nawet największe floty morskie: np. Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji czy Japonii są przygotowane obecnie do pełnienia roli policyjnej i do działań mających na celu zapobieżenie wybuchowi wojny. Makowski przypomniał, że stosunkowo niedawno (przed dwoma laty) powstało nawet pojęcie dyplomacji morskiej – kontynuacji polityki za pomocą innych środków, poprzez operacje wojskowe prowadzone poniżej progu wojny. I to jest według niego dzisiaj zasadnicze zadanie flot wojennych – nie dopuścić do wojny.

Tworząc wizję polskiej floty wojennej oparto się na pojęciu „ponowoczesnej Marynarki Wojennej” – czyli takiej marynarki wojennej, która jest przystosowana do współczesnych wyzwań i zagrożeń, w tym przede wszystkim do działania w składach wielonarodowych sił. „Dziś wielonarodowość na morzu jest podstawą działania. Żadne państwo nie jest na tyle silne finansowo, poza Stanami Zjednoczonymi, żeby samodzielnie wykonywać swoje misje na morzu”.

W związku z tym powstał model floty ponowoczesnej, których przykładem mogą być siły morskie Szwecji, Danii i Izraela. Według RBO powinniśmy w Polsce posiadać tzw. średnie i zrównoważone siły morskie. Jeżeli chodzi o uniwersalne zdolności, które powinna posiadać nasza Marynarka Wojenna, to wyszczególniono: zdolności bojowe, działanie w składach sił międzynarodowych w zapobieganiu konfliktów, zapewnienie porządku prawnego i bezpieczeństwa na morzu, promowanie partnerstwa i współpracy, zapewnianie pomocy humanitarnej oraz ochrona i obrona interesów gospodarczych państwa.

Zespół i sposób przygotowania Strategii Bezpieczeństwa Morskiego RP

Sekretarz zespołu tworzącego SKBM RP, Szymon Hatłas, przypomniał, że grupa inicjatywna utworzona została w 2014 r. wokół Akademii Marynarki Wojennej rozpoczynając od razu fazę analityczną i przygotowując się do zaproponowania wstępnego dokumentu na poziomie strategicznym. Po zakończeniu tej fazy zwrócono się do szefa BBN o objęcie patronatu nad inicjatywą RBO i ostatecznie minister Soloch swoim zarządzeniem z dnia 23 lutego br. powołał zespół o dziewięcioosobowym składzie, który w swoich pracach będzie się komunikował ze wszystkimi „interesariuszami” tej koncepcji. Jej ogłoszenie - planowane na listopad 2016 r. - będzie poprzedzone opiniowaniem przez wszystkie te podmioty.

ORP „Orzeł” to według RBO jedyny duży okręt, który miał w latach 90-tych wartość bojową. Fot. M.Dura

Kmdr ppor rez. Cezary Cierzan (członek zespołu powołanego przez BBN) przedstawił metodologię, jaką planuje się zastosować w doborze treści i przy prowadzeniu wszelkich analiz. Zastosowano zmodyfikowaną dla potrzeb strategicznych metodykę: „Common Annalise and Risk Assessment and Management Metodology”, która opiera się o trzy podstawowe moduły: identyfikację zagrożeń, wieloaspektową analizę zagrożeń oraz analizę ryzyka wynikającego z tych zagrożeń (prawdopodobieństwo ich wystąpienia).

W oparciu o analizę zagrożeń i ocenę ryzyka założono, że w SKBM RP, w pierwszym rozdziale zostaną określone interesy Rzeczpospolitej Polskiej, „ogólne interesy, które są podstawą naszej gospodarki” np. wymiana handlowa, środowisko bezpieczeństwa wraz ze „wszystkimi zagrożeniami oraz dobrze przeanalizowanym, wiarygodnym ryzykiem”.

W dalszej części SKBM RP Zespół będzie próbował w oparciu o tą metodykę określić uniwersalne zadania i funkcje, jakie Marynarka Wojenna ma przejąć na siebie, aby tym ryzykiem występującym w środowisku morskim odpowiednio zarządzać. Zamierza również określić strategiczny zarys, koncepcję rozwoju sił morskich i sposób ich przygotowania do realizacji zadań wynikających z tych wszystkim trzech etapów: identyfikacji i analizy zagrożeń oraz analizy ryzyka.

Dlaczego według RBO powinna powstać SKBN RP?

Przewodniczący RBO kmdr rez. Maciej Janiak, wyjaśniając, dlaczego właśnie teraz zwrócono się do polityków o wsparcie działań nad opracowaniem SKBM RP i dlaczego teraz trzeba myśleć o strategii dla polskich sił morskich (według niego „pierwszej w dziejach naszej państwowości”) stwierdził, że „praprzyczyną tych zabiegów jest odzyskanie przez Polskę pełnej suwerenności oraz jej osadzenie w strukturach demokratycznego świata”. Przykładowo, w okresie Układu Warszawskiego obwiązywała doktryna i strategia Układu Warszawskiego i Związku Radzieckiego, a Marynarka Wojenna nie mogła realizować zadań ważnych z punktu widzenia narodowego.

Kmdr Janiak wskazywał, że trzeba się wyrwać z „mentalnych, organizacyjnych i operacyjnych okowów czasu Układu Warszawskiego. Floty pasywnej, rozpatrywanej na sposób kontynentalny, jedynie w kontekstach militarnych, a w naszym przypadku właściwie tylko wojennych. Oczekującej biernie na klasyczne działania wojenne, pomimo że wojna współcześnie w formach działań asymetrycznych czy hybrydowych, rozumianych jako rywalizacja, gra, współzawodnictwo trwa na dobre od dawna, a może od zawsze. Na morzu floty zawsze musiały zabezpieczać żeglugę przed piratami, zwalczać handel niewolnikami, nielegalna imigrację itd.”.

Pod koniec istnienia Układu Warszawskiego zredukowano pozycję Marynarki Wojennej do roli floty pomocniczej dla Floty Bałtyckiej oraz ludowej Floty NRD. Janiak ocenił, że tuż przed naszym wejściem do NATO w latach 90-tych Marynarka Wojenna RP liczyła 125 okrętów, z których tylko jeden duży okręt miał możliwość faktycznego oddziaływania – ORP „Orzeł”.

ORP „Kaszub. Fot. M.Dura

Według Janiaka Marynarka Wojenna wyszła z Układu Warszawskiego obarczona licznymi „syndromami, kompleksami i skazami”. Jako przykład wskazał na „syndrom lekkich, nawodnych sił uderzeniowych, który mocno ciąży do dzisiaj”. To było przyczyną, że nie udało się zdefiniować strategii, myśli przewodniej dla naszej marynarki – „dla floty już nowego rodzaju, floty państwa natowskiego, floty wolnego już kraju - takiej, która poprzez reagowanie na różnego rodzaju zagrożenia, sytuacje kryzysowe, lub te, zawierające w sobie zarzewia konfliktu, prowadzi stałe, aktywne i systematyczne działania mające na celu nie dopuścić do wybuchu wojny, reaguje na zaczepki działań hybrydowych i asymetrycznych, zaliczającej się do narzędzi politycznego nacisku, które manifestują swoją obecność we właściwy sposób, we właściwym miejscu i we właściwym czasie, której zadania wpisane są zarówno w narodowy jak i sojuszniczy lub koalicyjny systemy bezpieczeństwa, postrzegane z perspektywy globalnych interesów politycznych i ekonomicznych”.

Według RBO do NATO wprowadzały nas okręty pomocnicze – w tym rozpoznawcze . Fot. M.Dura

Tymczasem błędem Marynarki Wojennej jest ograniczenie roli floty tylko do funkcji wojennej. Od dawna istnieje na świecie prawo do wolności mórz i oceanów. Dlatego „żadne poważne państwo samo na siebie nie nakłada ograniczeń związanych z jego wykorzystaniem. Nie narzuca sobie stref operacyjnych, stref odpowiedzialności, nie ogranicza się do Bałtyk plus lub Bałtyk minus…I nie chodzi o działania ekspedycyjne. Chodzi o naturalne dla każdych sił morskich działania w ramach zabezpieczenia morskich interesów państwa: politycznych, gospodarczych, militarnych, kulturowych i innych…”.

Przewodniczący Rady Budowy Okrętów kmdr rez. Maciej Janiak. Fot. M.Dura

Dobrym sygnałem dla RBO były wystąpienia w czasie Forum Bezpieczeństwa Morskiego w Warszawie w styczniu br. przedstawicieli Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, w których zaznaczono, że Marynarka Wojenna jest również ich.

Według RBO „brakuje nam pozyskania dla naszych zabiegów akceptacji ze strony państwa, ze strony władz państwowych i sił politycznych, wyrażających się należytym uwzględnieniem sił morskich w doktrynie politycznej państwa, jako składowej trzech głównych działów narodowych systemów bezpieczeństwa, polityki zagranicznej i gospodarki”. Idea tej strategii ma być widziana znacznie szerzej.

Obecnie działania w Radzie Budowy Okrętów są skupione na trzech płaszczyznach:

  • opracowanie SKBM RP;
  • służba w stałych zespołach okrętowych NATO SNMG (Standing NATO Maritime Group), w skład których wchodzą niszczyciele i fregaty ze wszystkich państw natowskich. „Jest to taki zespół szybkiego reagowania. Do tego zespołu miały wchodzić te nasze dwie fregaty, ale to zaniechane zostało i chcemy teraz uruchomić, żeby one do tego zespołu weszły”;
  • Pracujemy nad korektą koncepcji rozwoju Marynarki Wojennej do roku 2030 oraz programu operacyjnego „Zwalczanie zagrożeń na morzu 2013-2030”. Oba te dokumenty nie zostały poprzedzone opracowaniem dla naszej floty strategii morskiej”.

Rada Budowy Okrętów chce powrotu polskich fregat typu OHP do stałego zespołu okrętowego NATO. Fot. M.Dura

„Ogólnonarodowa” strategia bezpieczeństwa morskiego – czy to jest w ogóle możliwe?

Całe wystąpienie Rady Budowy Okrętów miało być próbą uruchomienia procesu tworzenia ponadpartyjnego dokumentu, który określałby polską strategię morską i zakreślał plany działania – przede wszystkim w odniesieniu do Marynarki Wojennej, które później byłyby konsekwentnie realizowane. Stało się jednak inaczej, o czym świadczyła od razu pierwsza wypowiedź – byłego wiceministra Obrony Narodowej, posła PO Czesława Mroczka. Wynika z niej wyraźnie, że nawet jeżeli dokument powstanie i zostanie zaakceptowany to jest mała szansa, by poparły go partie opozycyjne. Jeżeli więc doszło by do zmiany władzy – jest duże prawdopodobieństwo, że zmieni się również ten dokument.

Tego wspólnego głosu niestety nie ma, co wyraźnie wynika z uwag formalnych przekazanych przez posła Mroczka: „To jest niezwykle przedziwna sytuacja. Po raz pierwszy spotykam się z taką sytuacją, że jakieś założenia strategiczne prezentuje podmiot… Rada Budowy Okrętów, która określa się na swoim profilu internetowym jako podmiot w zakresie opiniowania … typu think tank… Na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, w obecności kilku ministrów rozpoczynamy dyskusję na temat strategii dla Marynarki Wojennej, czy w ogóle strategii morskiej przez podmiot komercyjny typu think tank”. Mroczek postawił więc pytanie obecnym na Sali ministrom, „…kto w takim razie prowadzi w Polsce politykę, czy rząd, czy Rada Budowy Okrętów”… „Panowie słuchacie tego, firmujecie to co jest tutaj mówione, kto zajmuje się prowadzeniem polityki w państwie polskim?

Przewodniczący SKON poseł Michał Jach wyjaśnił potem, że temat spotkania został wcześniej zaakceptowany, a RBO nie jest przedsięwzięciem komercyjnym. Jest to stowarzyszenie non profit , które powstało w celu działań na rzecz odbudowy Marynarki Wojennej. Opozycja zaznacza, że działalność RBO nie zostanie przez nią poparta.

Poseł Jach stwierdził, że „od 89 w Polsce nikt nie podjął się debaty, nawet szerszej na temat przyszłości i celów funkcjonowania Marynarki Wojennej”. Przypomniał też „Białą Księgę” (praktycznie całkowicie pomijającą Marynarkę Wojenną, a którą opracowano w 2013 r. w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego za prezydentury Bronisława Komorowskiego) oraz „Strategię Bezpieczeństwa Narodowego RP” „przyjętą przez Prezydenta w październiku 2014 r., w której w ogóle nie zauważa się takiego rodzaju sił zbrojnych jak Marynarka Wojenna, a o morzu jest wspomniane jedno słowo”. „Jeżeli więc w różnych oficjalnych gremiach nie podjęto się takich działań, to ktoś ten proces musi zapoczątkować”.

W sposób stonowany na temat SKBN RP wypowiadał się natomiast wiceminister Szatkowski. Stwierdził on, że MON „ z zainteresowaniem odnotowuje koncepcję przedstawioną na tym posiedzeniu. To jest jak rozumiem koncepcja społeczna, koncepcja przygotowana przez trzeci sektor. Uważamy, że jest też miejsce dla tego rodzaju podmiotów w dyskusji nad założeniami polityki obronnej nad założeniami rozwoju sił zbrojnych. Również z uznaniem przyjmujemy, że Biuro Bezpieczeństwa Narodowego angażuje się w tę debatę. Jest to właściwy organ, żeby tego rodzaju debatę organizować”.

Minister Szatkowski zaznaczył przy tym, że podobne dyskusje organizował poprzedni szef BBN, generał Stanisław Koziej, robił to jednak już po podjęciu decyzji. Teraz odbywa się to w prawidłowy sposób - przed ostatecznym ustaleniami BBN i rządu. Wyraźnie jednak przy tym podkreślił, że „dokumenty dotyczące rozwoju Sił Zbrojnych będą powstawały w Ministerstwie Obrony Narodowej i w dialogu z Biurem Bezpieczeństwa Narodowego i muszą one również uwzględniać inne aspekty planowania przez państwo: takie jak strategia Unii Europejskiej dotycząca bezpieczeństwa morskiego, plan działań wdrażających tą strategię, Polityka Morska RP do roku 2020 oraz w ramach resortu Obrony Narodowej wspomnę tylko o aktualizacji Strategii rozwoju systemu bezpieczeństwa narodowego”.

MON chce pójść jednak dalej i stworzyć samodzielnie strategię militarną, która będzie również definiowała rolę Rodzajów Sił Zbrojnych. Tak więc prace tworzone przy udziale BBN, będą traktowane jako dokument koncepcyjny, który może być w jakiś sposób wykorzystany w pracach resortu obrony (ale nie musi). W składzie zespołu pracującego nad SKBM RP nie ma przedstawiciela MON.

Różnice pomiędzy koncepcjami było widać, gdy minister Szatkowski przedstawił swoje wstępne uwagi do projektu wstępnej koncepcji opracowanej przez RBO. Zaznaczył on wyraźnie, że dla Polski priorytetem są zadania, które mają związek z obroną terytorium naszego kraju i „akwenem, który jest nam najbliższy jest oczywiście akwen bałtycki, który ma swoje bardzo szczególne charakterystyki”. „Działania ekspedycyjne są dla nas działaniami drugorzędnymi”.

Zgodził się jednak, że Siły Zbrojne nie mogą działać w oderwaniu od innych elementów polityki państwa. Jednak w sprawie metodologii przypomniał, że jeśli planujemy zasoby obronne to musimy mieć świadomość, że budżet jest skończony. Więc jeśli myślimy o pozyskaniu pewnych zdolności to możemy to zrobić, ale tylko kosztem innych zdolności.

Rozpoczęcie dyskusji na temat strategii morskiej poparł minister Gróbarczyk, który bez ogródek ocenił zarówno obecny stan Marynarki Wojennej jak i jej zaplecza logistycznego. „Te zdekapitalizowane, zamortyzowane statki nadają się jedynie na złom”.

Jeżeli chodzi o stocznię Marynarki Wojennej to opinia Gróbarczyka była jeszcze ostrzejsza (po wizycie w SMW 23 lutego br.): „wczoraj zobaczyliśmy w jakiej formie wykonuje się zlecenia bodaj najistotniejszej dla Polski jednostki, czyli Gawrona. No to uwłacza nie tylko zdrowemu rozsądkowi, ale przekonuje mnie, że tu jest celowe działanie na szkodę państwa. Tą stocznią, tą jednostką nikt nie zarządza, jeśli chodzi o budowę…”. „90% wyposażenia Gawrona jest importowana. Jesteśmy w stanie wyprodukować tylko piankę uszczelniającą albo tablice rozdzielcze, ale nie o wysokim stopniu skomplikowania”.

Szwedzka marynarka wojenna ma być według kilku posłów wzorem dla naszych sił morskich. Fot. M.Dura

Sytuacja jest o tyle trudna, że z wypowiedzi posłanek i posłów wynika brak wiedzy na temat aktualnych możliwości Marynarki Wojennej i obecnie realizowanych przez nią zadań. Poseł Michał Wojtkiewicz zaznaczył to dosadnie: „Panowie, powoływaliście się, że Marynarka jest bardzo ważna bo odkrywała świat. Zapomnijmy o tym dzisiaj, to statki, ale kosmiczne, albo akceleratory cząstek to jest odkrywanie świata…mija już dziesięć lat i nie ma żadnej koncepcji jak ma wyglądać polska marynarka wojenna. Oczekiwałem od państwa jakiejś minimalnej analizy… Powinniśmy być w tej dyskusji o trzy kroki do przodu”.

Co byłoby, gdyby postulaty RBO zostały przyjęte?

Napisanie „Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego RP” jest bezsprzecznie konieczne, ale mocno spóźnione. Jej opracowanie będzie więc musiało zostać wpasowane w to, co już się robi, albo w wielu przypadkach będziemy musieli zaczynać pracę od początku. Szczególnie dotyczy to modernizacji technicznej Marynarki Wojennej, której zakłócenie wywoła konieczność tworzenie nowych wymagań operacyjnych, dokumentacji przetargowej, przeprowadzenie dialogów technicznych itd., itd.

Pomimo tej groźby przedstawiciele RBO wyraźnie wskazywali, że opracowanie SKBM RP ma posłużyć również do ukierunkowania procesów modernizacyjnych sił morskich: „najpierw musi być myśl przewodnia, strategia, a potem możemy mówić o tym, jakimi środkami chcemy tą strategię wypełnić”. Mają też swoją wizję rozwoju sił morskich z innymi priorytetami i jednostkami. Tymczasem takie podejście może całkowicie zahamować obecnie realizowane programy morskie. Zauważył to np. poseł Marek Suski, który wprost zapytał się: „..Czy to jest reset? Czy państwo chcecie zresetować to co zostało przygotowane? Chociażby cały program modernizacji Marynarki Wojennej”.

Manipulowanie przy tym, co już został zaplanowane w odniesieniu do Marynarki Wojennej może być strzałem samobójczym. Sam poseł Jach zaznaczył, że „wcale do końca jest przesądzone, że Marynarka Wojenna będzie aktywnym beneficjentem programu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych”.

Tym bardziej, że koncepcji na temat składu sił morskich jest tyle, ile jest ugrupowań politycznych w Sejmie. Dowodem na to może być wypowiedź posłanki Anny Siarkowskiej z ruchu Kukiz’15, która krytycznie odniosła się do zapisów związanych z szerszym spojrzeniem na zadania Marynarki Wojennej. „Polska powinna się skoncentrować na naszych potrzebach w dziedzinie bezpieczeństwa, czyli ochronie  wybrzeża i polskich wód terytorialnych”.

Posłanka Siarkowska ostrzegła przy tym, by III Rzeczpospolita nie powtarzała błędów II Rzeczpospolitej. „Polska przed 39 rokiem inwestowała właśnie w Marynarkę Wojenną, co potem zgodnie analitycy klęski wrześniowej ocenili jako jeden z zasadniczych błędów. Ponieważ Polska wydawała wówczas pieniądze na tzw. gadżety, które wysysały z polskiego budżetu obronnego, kupiliśmy cztery niszczyciele, czy pięć okrętów podwodnych. Natomiast Niemcy inwestowały wtedy w samoloty, czy broń pancerną”.

Według jednej z posłanek Polska powinna być nadal wyposażona w trałowce, ścigacze i kutry torpedowe. Fot. M.Dura

Posłanka z ruchu Kukiz’15 wskazała Szwecję jako wzór dla naszej Marynarki Wojennej. „Charakter działań w koncepcji strategiczno-obronnej nie przewiduje użycia Svenska marinen na Atlantyku, czy nawet na Morzu Północnym, tylko na Bałtyku. Nie potrzeba nam zatem lotniskowców, niszczycieli. Wystarczą małe okręty podwodne, ścigacze, kutry torpedowe, stawiacze min, trałowce, czy rakiety nabrzeżne”. „Niepotrzebny nam Atlantyk, to są interesy tak naprawdę NATO. To są interesy naszych sojuszników. A my na to nie mamy pieniędzy”.

Widać więc wyraźnie, że wśród parlamentarzystów nie ma jednomyślności co do sposobu rozwoju Marynarki Wojennej. Nie można więc uzależniać programu modernizacji technicznej od tworzonej obecnie strategii morskiej, ponieważ jej opracowanie w wersji „ponadpartyjnej” będzie bardzo trudne, o ile nie niemożliwe.

Reklama
Reklama

Komentarze (27)

  1. Szerszeń

    W składzie wielonarodowych sił mają działać przede wszystkim nasze wojska lądowe i lotnictwo. Marynarka wojenna powinna dysponować tylko takimi środkami, które są niezbędne do skutecznego wsparcia prowadzenia operacji obronnej przez pozostałe dwa rodzaje sił zbrojnych. Nie ma znaczenia, czy zapewnimy drożność szlaków morskich w sytuacji, gdy nasze wojska lądowe zostaną pobite w ciagu tygodnia. Cała historia wojskowości naszego regionu stanowi potwierdzenie tego prostego faktu. Ale jak widać niektórzy nigdy nie wyleczą się z tęsknoty duszy do oceanów.

    1. ktosiek

      Tylko, że Rosja może zaatakować nas z trzech kierunków i w 2 z nich jest dróg morska. Pierwszy to inwazja wojsk lądowych i powietrznych z Obwodu Kaliningradzkiego na Warmię i Mazury oraz atak ich MW na Trójmiasto. Drugi możliwy front to atak na Pomorze Środkowe w celu pójścia na południe. Ostatni wariant to atak z Białorusi. Oczywiście Rosja wykorzystałaby co najmniej 2. Porównywanie sytuacji do roku 39 jest nie na miejscu, bo teraz mamy o wiele więcej morza. W jaki sposób mamy stawić opór rosyjskim niszczycielom i desantowcom? Kutrami patrolowymi? Trzy op to za mało! Potrzebujemy nowych fregat, korwet i op. Nie oznacza to, że okręciki są zbędne. Poza tym przydałoby się nam kilka desantowców, żeby móc zaatakować Kaliningrad od morza oraz móc podpłynąć pod Petersburg i narobić trochę zamieszania. Wtedy to byłoby prawdziwe MW, a nie jak dzisiaj Straż Przybrzeżna z ponad 50-letnimi zabytkowymi OP. Musimy tak planować wojnę, żeby móc prowadzić ją w jak największym stopniu samodzielnie. Oczywiście można powiedzieć, że jesteśmy w NATO i wystarczy nam ,,Straż przybrzeżna", a F-16 są lepsze niż fregaty. Tylko, że statki wroga mogą mieć dobre wyposarzenie przeciwlotnicze i pływać grupami. Wtedy wyślemy na nie 2 z 3 eskadr F-16? A na Mazury polecą SU-22? Nie można opierać się tylko na sojuszach, bo już raz wyszliśmy na tym jak Zabłocki na mydle, gdy taktyka polegała na czekaniu na pomoc. Mam nadzieję, że da to coś do myślenia tym co negują sens MW RP.

  2. ktosiek

    Nie jestem ekspertem, ale nie jestem pewien czy jest sens płacić pieniądze za zaprojektowanie Miecznika i Czapli. Zamiast Czapli można by zamówić dodatkowo 3-5 Kormoranów z dodatkowym uzbrojeniem i możliwością ustawiania min. Do tego zreformować SMW i np. wcielić do PGZ, a następnie dokończyć Ślązaka jako korwetę i dorobić jeszcze 2 okręty tego typu. Oprócz OP przydałoby się jeszcze zastąpienie OHP 2 nowymi fregatami, które jak OP można kupić za granicą. No i do tego jeszcze jakieś okręty w prywatnych stoczniach: 1 logistyczny i 1 zbiornikowiec. Ponadto SP powinny kupić dodatkowo 2 eskadry F-16, a SU-22 przekazać MW.

  3. NAVY

    Ciąg kolejnych długich rodaków rozmów....rozmów nie prowadzących do niczego ,a jedynie straty czasu którego zaczyna brakować ! Szkoda,że w rozmowach biorą udział ludzie nie znający się na tym o czym mówią ! I tak będziemy rozmawiać kolejnych 10 lat ,a potem kolejną dekadę ,aż nie będzie już potrzeby rozmawiać. Inne kraje podejmują decyzję i budują ,a my rozmawiamy,prowadzimy dialogi i,rozmawiamy,a Bnagladesz dostaje dwie korwety plus kolejne w planie budowy mniej więcej odpowiadają naszemu ŚLĄZAKOWI.... Bangladesz jest jednym z najbiedniejszych krajów świata. Wygląda na to,iż my jesteśmy biedniejsi od nich....

  4. sorbi

    Wybrzeże Szwecji wygląda jak zalana wodą rozsypana kupa gruzu, więc małe jednostki mają tam sens. Mogą się skutecznie ukryć nie tylko przed radarami ,ale też i przed sztormami, czy uzupełnić "zaopatrzenie" we wcześniej ukrytych miejscach - u nas jedyne gdzie małe jednostki mogą się schować i uzupełnić zapasy to polskie porty pod kontrolą Iskanderów. MI się podobają te fragmenty wypowiedzi. "ślepe naśladownictwo nie ma sensu, albowiem "strategia jest sprawą indywidualną"...i "Wzorem w tym kontekście może być dla nas Szwecja" Skoro "strategia jest sprawą indywidualną", to oczywistym jest, że każdy kraj powinien opracować swoją, na której oprze rozwój własnej floty wyznaczając jej określone zadania. Mówi też: "ślepe naśladownictwo nie ma sensu" jednocześnie wskazując, że Szwecja powinna być dla nas wzorem . Czy stawianie sobie Szwecji za wzór nie staje się "ślepym naśladownictwem"? Zwłaszcza, że położenie kształt naszego wybrzeża i jego długość nie ma nic wspólnego ze szwedzkim?

  5. sorbi

    „Polska przed 39 rokiem inwestowała właśnie w Marynarkę Wojenną, co potem zgodnie analitycy klęski wrześniowej ocenili jako jeden z zasadniczych błędów. Ponieważ Polska wydawała wówczas pieniądze na tzw. gadżety, które wysysały z polskiego budżetu obronnego, kupiliśmy cztery niszczyciele, czy pięć okrętów podwodnych. Natomiast Niemcy inwestowały wtedy w samoloty, czy broń pancerną”. CO za bzdura – Niemcy nie wodowali okrętów podwodnych ,które omal nie rzuciły W. Brytanii na kolana ? Nie budowały niszczycieli, krążowników, czy pacerników? Schleswig-Holstein nie siedziałby w kanale portowym jak szczur , gdyby nie obawiał się naszych OP, a niemiecki trałowiec M-85 nie zatonąłby na minie postawionej przez ORP ŻBIK. Szkoda tylko, że ORP Wicher – chociaż miał okazję - nie zaatakował 3 niemieckich niszczycieli „Georg Thiele” i „Richard Beitzen i prawdopodobnie „Leberecht Maass” (lub któryś z eskortowców) podczas operacji Rurka. Mógł wówczas zadać Niemcom poważne straty, kiedy niemieckie okręty były oświetlone przez księżyc i stanowiły idealny cel dla obsług wyrzutni torpedowych i dział. Nie poszedłby na dno również niemiecki transportowiec „Rio de Janeiro” zatopiony przez Orła w kwietniu 1940r i wiele innych niemieckich jednostek (zatopionych wspólnie z okrętami alianckimi, czy samodzielnie,) Nie mielibyśmy żadnych przeszkolonych załóg , aby obsadzić jednostki „dzierżawione” od aliantów. Pamiętajmy też, że pokłady okrętów stanowiły wolne i niepodległe terytorium RP. Tak więc te „gadżety” też się na coś przydały – a wojny nie wygralibyśmy na lądzie nawet gdybyśmy zakupili zamiast okrętów -czołgi, działa, czy karabiny (zresztą nawet kiedy były pieniądze nasz przemysł często nie wyrabiał z realizacją zamówień). I pamiętajmy - kupowaliśmy te pływające "gadżety" z myślą o konfrontacji z marynarką Rosji, a nie Niemiec.

  6. MR

    Nie chce byc niegrzecznym , ale niektorzy poslowie nie powinni uzywac slow<zwrotow> ktorych znaczenia nie rozumieja.Poslanka ,jeden z zabierajacych glos czlonek Sejmowej Komisji Obrony za wzor organizacji Polskiej Mar Woj podaje Szwecje. Oczywiscie nie jest to nasza sprawa ale Szwedzi praktycznie sie rozbroili.Pisze oczywiscie o Szwedzkiej Mar Woj. Dla przypomnienia Szwedzi posiadaja 9 korwet w tym 5 typ Visby 2 tyo Sztokholm 2 typ Goteborg. Poki co Szwecja jest krajem wolnym i jezeli kajak nazwa korweta innym nic do tego. Jednak specjalisci musza zauwazac ze korwety typu Sztokholm i Goteborg to kutry rakietowe i to wcale nie najwieksze.Od biedy 5 okretow typ Visby mozna nazwac niedozbrojona korweta. Sa to okrety o wypornosci 640t z bardzo skomplokowanym napedem <4 turbiny gazowe i 2 silniki spalinowe Uzbrojenie to 1 dzalo 57mm i 8 rakiet RBs15 4 wyrzutnie torped Wycofano sie z instalacji rakiet plot Umkhonto.Korwete Visby budowano od 2000r do 2015r <tempo budowy naszego Slazaka> przy znacznym przekroczeniu kosztow. Najwieksza zaleta jest piekna grozna sylwetka i duza predkosc , ale to chyba za malo by ja promowac w Polsce. Szwecja natomiast posiada 5 okretow podwodnych z napedem Stirlinga AIP Obecnie projektoje nowe A26 i te powinny byc rozwazaneprzy wyborze dla Polski.Jezeli z tekstu wynika ze Szwecka Mar Woj ogranicza sie do dzialan na Baltyku to jest nieprawda.Dwa kutry<w/g Szwedow korwety> typ Gotrborg dzialaly przez jakis czas w Zatoce Adenskiej w ramach akcji miedzynarodowej.Jeden z OP przez rok przebywal u wybrzezy USA testujac sprawnosc dzialania z USNavy . W dalszej czesci wypowiedzi <nie trzeba namzatem lotniskowcow, niszczycieli Wystarcza male okrety podwodne , scigacze , kutry torpedowe stawiacze min tralowce czy rakiety nabrzezne .Zdumiewajaca wypowiiedz posla ktory zajmuje sie bezpieczenstwem narodowym. Wcalej kilkuletniej dyskusji nikt nie mowil o lotniskowcach czy niszczycielach.O fregatacg korwetach tak. Natomiast mowienie o scigaczach czy kutrach torpedowych to chyba zart Kutrow torpedowych nie ma ZADEN kraj morski i dawno zaprzestano ich budowy, jako sprzet przestarzaly To jakby proponowac przywrocenie konnicy w Wojsku Polskim . I tak Dunczycy wycofali wszystkie kutry rakietowe , Finlandia planuje budowe 3 korwet Niemcom pozistaly 4 kutry rakietowe ktore tez beda wycofane W kazdym z tych przypadkow buduje sie jednostki typ fregata korweta .Rowniez Rosja wycofala z Floty Baltyckiiej male kutry rakietowe. <torpedowe w latach 70/80tych.Kutry torpedowe to relikt poprzedniej epoki Takim ekspertom zycze wiele osiagniec ale na innym polu

  7. Ari

    Mniejsza liczba okrętów ale większa oraz z pokaznym uzbrojeniem.3-4OP,3-4FREGATY,4KORWETY RAKIETOWE,4NISZCZYCIELE MIN(OKRĘTY OBRONY WYBRZEŻA) I 10 TRAŁÓW

  8. poznaniak

    Tarantule i orp.Warszawa były na stanie ,nie były stare,wystarczyło rozszeżyć kontrakt z saabem i po orkanach zmodernizować także je,mielibyśmy zalązek floty z jednorodnym uzbrojeniem a teraz mamy super drogie w utrzymaniu ohp.bez uzbrojenia i wartości,orp orzeł w ciągłym remoncie no i praktycznie nie licząc transportowców,to nie mamy floty.Mamy tylko komisje,fora, dyskusje,gadanie gadanie i gadanie no i może przyjść czas ,że,obudzimy się rano a na podwórku będą żołnierze specnazu,w Gdyni Flota Bałtycka.Amy gadamy gadamy i gadamy....

  9. ktosiek

    Można by także niskim kosztem przekazać MW samoloty. W miejsce SU 22 powinni kupić 32 F16, a egzemplarze SU22 po modernizacji mogliby oddać MW.

  10. re332

    Napiszę szczerze że Marynarka Wojenna Polsce nie istnieje, bo to złom . Złom to łodzie podwodne i statki jakieś. Aby istniała Marynarka trzeba dużo nowych i nowoczesnego sprzętu , a co mamy nic śmieci .

  11. Luke

    Polska MW jest biedna i potrzebuje dobrego mocnego kopa, mniej gadac wjecei dzialac potrzebujemy 32-40 mowych okrentuw do 10 lat ruznego typu!

    1. oskarm

      Polskie Sily Powietrzne sa biedne, wiec do zastapienia MiGow i Suk potrzebujemy malych, tanich samolotow bojowych w stylu Super Tucano. Polskie Wojska Ladowe sa biedne, wiec potrzebujemy malych lekkich BWP, czolgow i artyleri samobieznej, tak o masie 8-10 ton i z armatami kalibrze do 75... No i Gromy i Poprad to wszystko nam zalatwi, a nie jakas tam megalomania w postaci Narwi czy Wisly!

  12. Gottard

    Siarkowska choć to kobita a jedyna powiedziała coś z sensem, nic dodać. Brawo Kukizy! Acha i ten Gróbarczyk o sabotażu "Gawrona" w SMW wniosek oczywisty 100/100 - respect. Przypominam jednak misyjne do niczego nieprzydatne Rosomaczki to też 90% wszystko z importu za olbrzymia kasiorę a nikt nie robi takiego halo , poza mną oczywiście - chyba jedynym w Polsce o IQ powyżej 85.

    1. dyzio

      Trzeba mysleć w perspektywie kilkudziesięciu lat. oczywistym jest , ze jeśli mamy wchodzic w dywersyfikacje dostaw paliw czy gazu droga morską to musimy mieć zdolność dalszej projekcji Marynarki. Nie wiadomo jak sie potoczy sytuacja - może np. za kilkanaście lat będziemy mieć z Ukrainą w Unii Narodów Środkowoeuropejskich program kosmiczny i trzeba będzie mieć zespół ochrony platform do odpalania rakiet? A teraz- jeśli chcemy tworzyc Międzymorze ABC z projektami w Chorwacji to musmy mieć projekcję. Może być różnie. Potrzebna jest Marynarka uniwersalna

  13. skiud

    Dajcie sobie spokój z tymi Czaplami i Miecznikami.. 3-4 porządne fregaty zabezpieczą odpowiednio nasz teren i interesy. A tego smarkanego spawarką od kilkunastu lat bez koncepcji, Gawrono /Ślązaka oddać Straży Granicznej..

  14. Arek

    Fregaty OHP to 36-letni złom. To trzeba jak najszybciej wycofać. Potrzebne jest kilka NOWYCH fregat. Czy komuś kto chce to dalej użytkować brakuje 5-tej klepki ?

  15. weteran

    Nareszcie jakaś sensowna dyskusja o naszym morzu! Po przeczytaniu poniższych komentarzy stwierdzam - panowie, to bardzo smutne, ale dla nas Polaków przez setki lat fakt graniczenia z morzem nic nie znaczył. Przypominam zatem nam wszystkim co mądrzy Polacy już dawno o tym wiedzieli „..Kto ma państwo morskie, a nie używa go, albo je sobie da wydzierać, wszystkie pożytki od siebie oddala, a wszystkie szkody na się przywodzi, z wolnego niewolnikiem się stawa, z bogatego ubogim, ze swego cudzem..” - rozmowa kruszwicka A.D. 1573 – Jan Dymitr Solikowski – arcybiskup, sekretarz króla Zygmunta Augusta i Stefana Batorego. Jako rodowity Pomorzak ubolewam nad tym i serce mi krwawi, ale wpływu na opinie ludowych mas nie mam. Co zrobił car Piotr I kiedy zaczął budować potęgę Rosji? Ano zaczął od budowy floty i Petersburga. Nie kierował się stękaniem szlachty, jawnym oporem szczurów lądowych, a przez lata z uporem robił swoje. Aż zbudował i to co zrobił istnieje do dziś!! Może wreszcie doczekamy takich czasów, że i w Polsce naród zapragnie czegoś więcej niż ciepłej wody w kranach i szynki na Święta. A do zrobienia jest niemało. Nie potrzeba nam wcale fregat, wystarczą natomiast dobre korwety (uważam, że Gawron był nader akuratny) i nie 7 jak chciało Słoneczko Bałtyku, a 3-4. Resztę załatwią dobre niszczyciele min, kilka OP i niewielkie lotnictwo morskie. Dodałbym do tego prawdziwy pułk strzelców morskich osadzony na jakimś sensownym desantowcu i okręcie wsparcia logistycznego. Otrzymalibyśmy całkiem zgrabne narzędzie do uprawiania polskiej polityki morskiej. Koncepcja Siemoniaka i okręty obrony wybrzeża (coż to za dziwna klasyfikacja) do lamusa historii!!! A z dwóch OHP można od biedy zrobić jeden okręt szkolny. Dobra flota to wcale nie są wygórowane ambicje państwa, a sensowna odpowiedź na strategiczne wyzwania współczesności. Zresztą cytowany wyżej kmdr Makowski pisze o tym sporo. Trzeba tylko chcieć to zrobić i potem umieć z tego korzystać. Ale z tym też u nas jest dość różnie...

  16. SZACH-MAT

    "powrót polskich fregat typu OHP do stałego zespołu okrętowego NATO?! .. fiufiu ..stać ich na to chcą reaktywować "falochronowce"...dzięki temu podarkowi trzeba było okroić polską flotę z 3/4 okrętów oraz projektów ..bo "toto cuś" generowało takie środki finansowe by mogło sie unosić na wodzie ... nasza flota na dzień dzisiejszy bo takie mamy zdolności finansowe powinna opierać się na małych okrętach rzędu 1000 ton wyporności typu Orkan. To właśnie Orkany powinny być punktem odniesienia do rozbudowy floty - w pierwszej mierze powinno się zadbać odbudowę ich bezpośrednich następców,oraz zaczerpnąć z "doświadczeń " z rosyjskich okrętów klasy "Bujan" , fińskich "Hamin" ..a tak .znów tworzy sie megalomańskie urojenia -plany projekty ...oni dobrze wiedzą że na najbliższe 25 lat nic z tego nie będzie ale będą słynne "dialogi"....żeby coś zacząć trzeba pozbyć się "sitwy" i wejść we współpracę ze stoczniami prywatnymi które potrafią wykonać okręt o wyporności 1000ton i wyposażyć go myślą wojskową z polskich fabryk czy to uzbrojeniem czy elektroniką ..co prawda odbiegającą od standardów ale dzieki temu czerpiącą doświadczenia do rozwijania sie ...lub budować metodą jak to robili Japończycy , Koreańczycy Chińczycy ... mówiąc kolokwialnie "kopiowania " a dosadnie .......sami sobie dopowiedzcie

    1. oskarm

      SZACH-MAT, Nie masz pojecia w jakim stanie sa nasze OHP i jaki jest ich faktyczny koszt uztytkowania, wiec pozniej piszesz glupoty. Haminy i Bujany sa bezbronne wobec okretow podwodnych i wymagaja stalej oslony powietrznej. By ja zapewnic na poziomie 1 fregaty potrzebujesz minimum 4 mysliwce stale nad zespolem okretowym. To oznacza mimimum 16 mysliwcow. 3 fregaty = 48 F-16. Koszt tych 3 fregat to koszt 12-16 F-16.

    2. xxx

      Napierw poczytaj sobie jakie koszty pochłonęła modernizacja Orkanów które Rosja rozstrzela z brzegu starą Rubieżą bo te okręty nie mają wystarczających systemów OPL i przenoszą rakiety które nadają się tylko do atakowania innych okrętów. Na trzy motorówki poszło ponad 200mln Euro a teraz pójdzie kolejne 75mln Euro tylko na to żeby zmodernizować napęd. Potem poczytaj o doświadczeniach floty Irackiej z operacji Pustynna Burza gdzie ichnie "Orkany" zostały zniszczone bez jednego udanego ataku na flotę przeciwnika. Szach-mat.. "ekspercie".

  17. bom

    Przyszła komisja na okręt to stoczniowcy do roboty się wzięli wielce.

  18. victorinox

    ORP Kaszub na okręt szkolny wyposażyć ,doposażyć w nowe rzeczy + remont.3 Orkany i desantowce zostają.Reszta na złom łącznie z OHP.I powoli budować nową flotę.Alemy nawet porządnych holowników MW nie mamy.

  19. GTC

    Zobaczcie sobie aktualne zdjęcia gawrona w środku na fecebooku.Stan surowy.On nie wejdzie do służby jeszcze spokojnie 2 lata.A jak wejdzie to już jako podstarzały i pełen niedoróbek.Kaszub naszych czasów.Ja nie wiem czy doczekam go jako korweta a mam już 38lat...

  20. oskarm

    Pani Poslanka Sierakowska blysnela wiedza historyczna... Szkoda, ze nie zauwazyla jak poterzne zmiany zaszly w mozliwosciach systemow okretowych i w jaki sposob zmieniaja one operacyjne mozliwosci w stosunku do II WS. By okrety mogly dzialac na Baltyku potrzebuja silnej obrony przeciwlotniczej zdolnej do razena samolotow mysliwskich na dystansach minimum 120 km i zwalczania kilkunastu celow jednoczesnie. To powoduje, ze takie okrety sa takze naturalnym wzmocnieniem OPL kraju. (Warto sprawdzic rozmieszczenie rosyjskich baz lotniczych i najbardziej dogodnych tras ataku). Takie okrety jak dunskie Iver Huitfeldt kosztuja ok. 1,2 mld zl brutto. Do tego nalezy doliczyc jednostke ognia za 270-500 mln zl brutto i porownac to z kosztami zestawu ogniowego Wisly. Reasumujac, modyfikujac nieco plan modernizacji MW, zamykajac sie w obecnie planowanym na rozwoj MW budzecie mozna osiagnac wiecej. Zamiast 6 korwet wieksze zdolnosci bojowe uzyskamy przy pomocy 4 fregat. Przy okazji te 4 fregaty beda mialy znacznie wieksze mozliwosci eskorty w czasie _kryzysu_ np: dostaw gazu i ropy czy uzbrojenia do nas czy naszych sojusznikow czy dzialania we wspolnych zespolach NATO.

    1. racjus

      Co do zasady zgadzam się. Można co najwyżej zastanawiać się nad docelową strukturą MW. Przy obecnym poziomie finansowania i dobrym zarządzaniu można zakupić 2 fregaty (nawet używane i zmodernizować), 3 korwety (Miecznik) i doposażonego Ślązaka. Przydałby się jeszcze statek ZOP, system OPL (Narew) i nowe śmigłowce SAR i zwalczania okrętów (program śmigłowcowy) oraz statki wsparcia. Nie było by źle, czas zamienić fikcyjną starą flotę bez wartości bojowej w małą i nowoczesną z realną siłą bojową.

  21. poznaniak

    podstawa to lotnictwo morskie-mogą być nawet migi z Malborka,6 okrętów podwodnych-3 małe na Bałtyk przewożące formoze i 3 duze z rakietami manewrującymi ,pływajace stale poza Bałtykiem,potem zespół małych okrętów rakietowych i na końcu 4 fregaty zakupione w Australii do misji zagranicznych i obrony przeciwlotniczej.Dziwi mnie strasznie po co nam jakieś okręty obrony wybrzeża czy patrolowce bez żadnej siły ognia i obrony przeciwlotniczej.Dlaczego nie wyremontowano naszych tarantul i dlaczego sprzedano orp.Warszawa?

    1. oskarm

      Remont i modernizacja Tarantul i Warszawy byl kompletnie nieoplacalny. Remont, modernizacja i uzbrojenie 3 Orkanow to koszt to w sumie bedzie okolo 1,2 mld zl, cena fregaty Iver Huitfeldt, a zdolnosci operacyjne fregaty nieporownanie wieksze!

  22. Lord Godar

    Ile głów tyle koncepcji , a w Polsce nawet więcej bo ta cała RBO pachnie mi lobbingiem . Podpada mi za bardzo chęć wejścia do misji morskich NATO z fregatami OHP , które penie wymagały by w tym celu pilnego i gruntownego remontu i modernizacji za Atlantykiem ... Już dawno ten złom powinien być zacumowany obok ORP "Błyskawica" i udostępniony turystom . Jak będziemy dalej trzymać takie kosztowne zabytki , to nigdy niczego nie osiągniemy.

    1. oskarm

      Wymienieni w tekscie czlonkowie i nie tylko oni, to osoby, ktore wykonuja swoja prace spolecznie, poswiecajac swoj prywatny czas i pieniadze. Oczywiscie czlonkami rady sa takze osoby zwiazane z przemyslem zbrojeniowym i stoczniowym, ale to nie one nadaja ksztalt strategii. Nasze OHP powinny wejsc w sklad stalych zespolow NATO co najmniej z 2 powodow: 1) Nasi oficerowie musza miec doswiadczenie we wspoldzialaniu z NATO, podobnie jak piloci F-16, ktorzy musieli spedzic 1,5-2 lata w Stanach na nauce jezyka "bojowego" i procedur. Bez nauczenia sie tego na poziomie "pamieci miesniowej" nie ma szans na dzialanie w czasie wojny, gdy na reakcje ma sie kilka sekund. 2) Do tej pory stale zespoly bardzo zadko pojawialy sie na Baltyku. Nasza obecnosc w nich wymusi by robily to czesciej i by floty NATO nauczyly sie specyfiki tego akwenu. Dzis jest z tym bardzo slabo. A chyba powinno nam zalezec na zdolnosci NATO do przyjscia Krajom Baltyckim i nam z pomoca?

  23. ursus

    1. Przede wszystkim trzeba jednoznacznie stwierdzić po co modernizujemy armię - mianowicie po to by broniła kraju i w razie możliwości dokładała cegiełkę do obrony kolektywnej sojuszu w którym jesteśmy. 2. Polska jest krajem granicznym/brzegowym NATO, a to z kolei wymusza zapotrzebowanie na specyficzne dla naszego położenia środki obrony. 3. Na ten możemy wyznaczyć trzech potencjalnych przeciwników: a)Rosja b)Niemcy (nie uważam ich za sojusznika, bo moim zdaniem bliżej im do współpracy z FR, niż z NATO) c)Chiny (z powodu nieuchronnego konfliktu z USA, a tam gdzie amerykanie, tam i większość NATO) 4. Jaki jest przewidywany charakter konfliktu/konfliktów? Moim zdaniem, na żaden z tych krajów nie rzucimy się z inwazją -czyt. to nieprzyjaciel napadnie na nas, nie odwrotnie. Mamy granicę lądową z dwoma potencjalnymi przeciwnikami, więc desanty wojsk przez Bałtyk można raczej wykluczyć. Powyższe wymusza położenie nacisku na modernizację przede wszystkim lądowej części Sił Zbrojnych RP i obrony przeciwlotniczej/przeciwrakietowej, a nie na budowę silnej marynarki wojennej. Jest zapach pieniędzy i zapewne każdy chce do "koryta", ale idąc za głosem rozsądku musimy koncentrować się na tym co dla obrony RP jest najważniejsze. Nad "SKBM RP" dla MW powinno się myśleć w kontekście przyszłego PMT (tak by wchodził w życie z chwilą zakończenia obecnego). Co do stanu planowanej MW to uważam, że należy zrezygnować z produkcji prawie bezbronnych okrętów - zwłaszcza przeciw środkom napadu powietrznego.

  24. racjus

    To nie do końca kwestia czy działamy na Bałtyku czy na Atlantyku. Na przykład fregaty to na tyle uniwersalne jednostki, że będą dobrze się sprawdzać także na Bałtyku a gdy zajdzie taka potrzeba (idea fix np.ochrona ewakuacji polskich obywateli z Tunezji) także na innych wodach. Kwestią jest nie popełniać więcej takich błędów jak OHP czy Gawron i stworzyć najlepiej dostosowaną marynarkę do naszych potrzeb za relatywnie niewielkie fundusze. I nie twierdze, że mamy kupować byle co byle tanio bo to się mści (OHP), chodzi o oszczędności w obszarach, które nie spowodują dużej utraty zdolności. Np stworzyć okręt uniwersalny który będzie realizował zadania ratownicze, radioelektroniczne i hydrograficzne. Stworzyć okręt który będzie zabezpieczał całą logistykę na morzu a nie tylko będzie zbiornikowcem (takie rozwiązania mają już choćby Chińczycy a nie są prekursorami). Dostosować nasze uczelnie morskie do mniejszego zapotrzebowania na marynarzy, zrezygnować z okrętów o niewielkim potencjale bojowym a pochłaniających znaczne środki na utrzymanie (OHP, Kobbeny) itd.

  25. AMD

    Czyli szykuje sie nam powtorka z 39 gdy po zajeciu Polski flota odplynela do innych krajow. Po 1 ani grosza na flote morksa. kupic dodatkowa eskadre F-16 i zintegrowac z nimi nsm rakiete. Okrety obrony wybrzeza wystarcza Polsce

    1. Leonard

      Po co nam F-16? Są drogie i stanowią łatwy cel do zniszczenia przez potężną obronę przeciwlotniczą Rosji już na lotniskach. Należy nasycić maksymalnie jednostki bojowe i OT w rakiety przeciw pancerne o donośności większej niż artyleria czołgowa czy rakietowa. To samo dotyczy obrony przeciwpowietrznej. Zwiększyć ilość nowoczesnych czołgów w jednostkach zawodowych WP i OT.