Reklama

Siły zbrojne

USA: Wypadek na trzykadłubowym okręcie przyszłości

USS „Mongomery” – fot. www.austal.com
USS „Mongomery” – fot. www.austal.com

Trzykadłubowy okręt do działań przybrzeżnych USS „Mongomery” (LCS 8) uległ już czwartemu wypadkowi od czasu jego przejęcia przez amerykańską marynarkę wojenną 10 września 2016 r. Nie oznacza to jednak wcale, że mamy do czynienia ze źle zaprojektowana jednostką pływającą.

USS „Montgomery” to ósmy, amerykański okręt do działań przybrzeżnych LCS (Littoral Combat Ship) i czwarty wykonany w wersji trzykadłubowej (określanej jako typ Independence). Jest to jednocześnie jak na razie najbardziej pochowa jednostka tego typu.

Na jej pokładzie doszło bowiem od 10 września br. już do czterech poważnych awarii technicznych i wypadków – wszystkie podczas przejścia okrętu ze stoczni Austal w Mobile w Alabamie do macierzystego portu San Diego na zachodnim wybrzeżu USA. Pierwsze dwa niepożądane zdarzenia nastąpiły 13 września br., jeden po drugim, w przeciągu 24 godzin. Najpierw stwierdzono obecność wody morskiej w hydraulicznym układzie chłodzenia systemu napędowego. Kilka godzin później doszło do awarii jednej z dwóch turbin gazowych. Amerykanie wyjaśniali później, że system napędowy okrętów typu Independence został zbudowany zgodnie z zasadami redundancji. Pozwala to na działanie z kilkoma konfiguracjami silników, nawet wtedy, gdy jeden z nich ulegnie uszkodzeniu. W tym wypadku doszło jednak do uszkodzenia obu linii napędowych, co zmusiło Amerykanów do jak najszybszego wykonania naprawy.

Czytaj więcej: Miliard dolarów na dwa kolejne okręty LCS dla US Navy

Podjęto więc decyzję, by okręt przerwał podróż i po krótkim postoju na uzupełnienie paliwa w bazie morskiej Guantanamo na Kubie, udał się do bazy amerykańskiej marynarki wojennej Mayport w Jacksonville na Florydzie. To właśnie tam wykonano najważniejsze i niezbędne naprawy gwarancyjne. Prace trzeba było jednak przerwać, ponieważ 4 października br. USS „Montgomery” musiał opuścić Mayport uciekając przed zbliżającym się huraganem Matthew. To właśnie wtedy doszło do trzeciego wypadku - kolizji trimarana z holownikiem portowym.

W trakcie natychmiast przeprowadzonego przeglądu znaleziono pękniecie kadłuba na długości około 30 cm (wzdłuż spawu) na szczęście około metr ponad poziomem wody. Odnotowano dodatkowo wygięcie pięciu płatów blachy pokrywającej burty. Przeciek powodował, że do wnętrza okrętu dostawało się około 4 litrów wody co każde trzy minuty - do czasu aż marynarze nie uszczelnili burty za pomocą klinów. Te tymczasowe zabezpieczenia były na tyle skuteczne, że nie wrócono do portu i zdecydowano się na kontynuowanie rejsu.

Do ostatniego wypadku doszło 29 października br. już przy przejściu z Atlantyku na Pacyfik przez Kanał Panamski. Trimaran był wtedy prowadzony przez śluzy Gatun i Pedro Miguel przez licencjonowanego, miejscowego pilota (Panama Canal Pilot). Pomimo doświadczenia nie uwzględnił on w pełni charakterystyk manewrowych trzykadłubowej jednostki i doprowadził do zderzenia lewym kadłubem w środkowy mur ograniczający szlak wodny. Po przeglądzie na okręcie stwierdzono około 45-centymetrowe pęknięcie między lewą burtą a płytą pawęży.

Uszkodzenie znajduje się około 3 metrów nad poziomem wody. Ponieważ nie stwierdzono żadnych przecieków i problemów ze stabilnością zdecydowano, że USS „Montgomery” będzie kontynuował swoją podróż do San Diego, która ma się zakończyć jeszcze w listopadzie br.

Cztery wypadki, do jakich doszło w przeciągu dwóch miesięcy nie są wcale dowodem na wadliwą konstrukcję okrętów LCS typu Independence lub na popełnione błędy podczas ich budowy. Należy bowiem pamiętać, że trimarany tej wielkości są zupełną nowością nie tylko dla Amerykanów, ale i dla całego świata. Wymagają więc szczególnej uwagi i w miejscach zupełnie nieprzygotowanych na ich przyjęcie może dojść do problemów - tak jak było w przypadku portu Mayport i Kanału Panamskiego. W przypadku działań na morzu okręty te jednak sprowadzają się i to być może lepiej niż ich jednokadłubowe odpowiedniki typu Freedom. Jedno jest pewne: zwolennicy obu konstrukcji na pewno nie powiedzieli jeszcze ostatniego zdania.

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. 45

    Nasi stoczniowcy budują brytyjskie lotniskowce.Zresztą ostatnio mieli podziękowanie w prasie.Bo gdyby nie oni terminy były zagrożone. Jak zbudują lotniskowce to może coś zrobią w kraju. Ale to tylko może.Bo czy wrócą?

  2. Kusza

    To dowódca okrętu odpowiada za wszelkie manewry okretu nawet wtedy kiedy ma pilota na pokładzie. Podobnie jest podczas holowania okretu. Pan Maksymilian Dura powinien to wiedzieć pomimo, że nie jest marynarzem. Spędził wiele lat na pokładzie okrętu w składzie jego załogi.

  3. DZIDZIUŚ ☺

    Taka informacja to rozkosz dla ruskich trolli, pewnie zaraz będzie wysyp komentarzy, że zabawki USA, to też się psują i takie tam. Zauważcie jednak, że Amerykanie budują nowoczesne jednostki, a ruskim psują się stare pordzewiale statki, a nowych brak, bo brak kasy :)

    1. ~ronin

      A widziałeś kiedyś jak pali się aluminium? Widok nie do pozazdroszczenia dla marynarzy na takim okręcie.

  4. 45

    To jest chory pomysł,oni je zrobili je z aluminium,szukajcie a znajdziecie fotki koncepcyjnego ojca tego okrętu jedna prymitywna chińska rakieta i złom. Swift się nazywa nie zatonął ale jest zdeformowany pożarem. US Navy ma pomrocznosc czarną. Zapomnieli niszczyciele42 i fregaty A stracone przez brytyjczykow Stare skutery A-4 utopiły nowoczesne okręty. Paliły się jak fajerwerki na nowy rok. Z LCS będzie podobnie jedna rakietka i bul,bul -bul. US Navy schodzi na dno,a sankcji nie mają.