Geopolityka
USA: Komandos Navy Seals uczestniczący w zabiciu Osamy bin Ladena może być świadkiem w procesie dotyczącym Wikileaks
Prokuratorzy oskarżający Bradleya Manninga o pomaganie wrogom USA poprzez ujawnienie niejawnych informacji na portalu WikiLeaks chcą wezwać na świadka jednego z komandosów, którzy brali udział w akcji zakończonej śmiercią Osamy bin Ladena.
Jego wezwanie jest związane z najważniejszym zarzutem spośród 22 w sumie postawionych Manningowi przez prokuratorów wojskowych – „pomaganie nieprzyjacielowi w czasie działań wojennych”. Pomimo tego, że najwyższą karą za taki czyn jest kara śmierci (zarówno zgodnie z tzw. Espionage Act z 1917 r. jak i kodeksem UCMI - Uniform Code of Military Justice) oskarżyciele żądają „jedynie” dożywocia.
Przeczytaj także: Wikileaks opublikowało 1,7 mln dokumentów z czasów Kissingera
W czasie posiedzenia sądu wojskowego 9 kwietnia br. sędzia jednak zadecydował, że rząd amerykański musi udowodnić, iż Manning wiedział, że pomaga nieprzyjacielowi, kiedy zaczął przygotowywać się do opublikowania tysięcy dokumentów zawierających m.in. raporty z działań w Iraku i Afganistanu, listę więzionych w obozie w Guantanamo, noty dyplomatyczne a nawet nagrania video z akcji bojowych (w tym sławny atak śmigłowca na grupę cywili w tym dwóch reporterów agencji Reuters). Co więcej musiał mieć on świadomość, że ujawnione materiały zaszkodzą Stanom Zjednoczonym, np. po ich wykorzystaniu przez organizacje terrorystyczne.
Chcąc to pokazać prokuratorzy przygotowali dowód, w postaci zeznań jednego z komandosów US Navy Seals, który miał jakoby znaleźć materiały upublicznione przez Manninga w domu w Abbotttabad, gdzie ukrywał się bin Laden. Obrona próbuje zablokować użycie tych zeznań uznając je za krzywdzące dla oskarżonego.
Przeczytaj także: Siła amerykańskiego lobbingu wg WikiLeaks
Pomijając sprawę Manninga warto zwrócić uwagę, że jest to następny dowód na niezrozumienie w USA, czym są siły specjalne i jak ważna jest ochrona danych osobowych komandosów. I nie ma przy tym znaczenia, że Seal będzie występował jako „John Doe” i „operator Departamentu Obrony”. Właśnie Manning pokazał, że w dobie Internetu wszystko może być ujawnione.
Maksymilian Dura
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie