Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Turcy oskarżają obce służby o zamach w Stambule
Zamach na nocny klub Reina w Stambule 31 grudnia 2016 r. był przeprowadzony przy udziale organizacji wywiadowczej - twierdzi wicepremier Turcji Numan Kurtulmus. W ataku zginęło 39 osób, a napastnik pozostaje na wolności.
"Wydaje się, że atak na klub Reina był działaniem nie tylko organizacji terrorystycznej, ale była w niego zamieszana również organizacja wywiadowcza" - mówił Kurtulmus w wywiadzie dla telewizji A Haber. "To był nadzwyczajnie przygotowywany i zaplanowany akt" terroru - dodał.
W noc sylwestrową uzbrojony mężczyzna wtargnął do popularnego klubu Reina w europejskiej części Stambułu. Zastrzelił tam 39 osób, w tym 27 obcokrajowców, a blisko 70 ludzi ranił. Do ataku przyznała się organizacja terrorystyczna Państwo Islamskie (IS), która skrytykowała Turcję za interwencję w Syrii i udział w dowodzonej przez USA koalicji zwalczającej dżihadystów w Iraku i Syrii.
Turecka policja informowała, że zna tożsamość napastnika, jednak jej nie ujawniła. Opublikowała kilka jego zdjęć, a także wideo, które terrorysta nakręcił w centrum Stambułu przy użyciu kija do selfie.
W tureckiej prasie pojawiały się doniesienia, że napastnik jest należącym do IS Uzbekiem. Podejrzewano również, że pochodzi z Kirgistanu lub że jest Ujgurem. Jak podał brytyjski dziennik "Independent", powołując się na źródła w tureckich władzach, w niedzielę wieczorem w związku z zamachem zatrzymano dwóch Chińczyków. W sumie w ramach śledztwa zatrzymano i przesłuchano dziesiątki ludzi w całej Turcji.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie