Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Turcja "kontratakuje" w Waszyngtonie

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Tureckie koncerny zbrojeniowe nie mogą pogodzić się z działaniami amerykańskich kongresmenów, które de facto blokują wszelkie kontrakty zbrojeniowe pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Turcją. Odpowiedzią z ich strony ma być wynajęcie wpływowych firm prawniczych oraz lobbystycznych, mających dobre rozeznanie w relacjach politycznych w Waszyngtonie.

Turcja mocno odczuwa nie tylko kwestię niemożności kontynuowania uczestnictwa w programie samolotu piątej generacji F-35, ale również inne ograniczenia we współpracy ze stroną amerykańską w sferze zbrojeniowej. Według Ahvalnews czarę goryczy przelały obecnie problemy wokół modernizacji floty tureckich samolotów wielozadaniowych F-16 oraz, pośrednio połączona z Amerykanami, kwestia eksportu śmigłowców uderzeniowych T129 ATAK do Pakistanu. To właśnie eksport maszyn ATAK wymaga akceptacji, ze strony amerykańskiej, w związku z wykorzystywanymi w nich silnikami. Turcy nie są w stanie, chociaż to propagandowo zapowiadano, ich szybko zastąpić. Zaś sam Pakistan może cały czas „rozmyślić się” wobec braku postępów w transferze śmigłowców. zczególnie, że całą sytuację pilnie obserwują chociażby Chińczycy, a na stole leży  1,5 mld dolarów.

Jednak, w Waszyngtonie panuje obecnie dość krytyczna atmosfera wobec władz tureckich, albowiem cały czas pamięta się wybór przez to państwo rosyjskich systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej S-400. I chociaż administracja prezydencka w Biały Domu nie jest, delikatnie rzecz ujmując, przekonana do ostrej polityki względem Ankary, to zupełnie inaczej ma wyglądać rozkład akcentów w Kongresie. Z to właśnie kongresmeni są odpowiedzialni za jeden z kluczowych etapów w akceptacji amerykańskich zagranicznych transakcji zbrojeniowych.

Dlatego można powiedzieć, że brak ich decyzji w sferze opiniowania konkretnych kontraktów lub zgód na inne elementy w handlu technologiami pochodzącymi ze Stanów Zjednoczonych stanowi swoiste niewypowiedziane embargo. Ankara musi również mieć świadomość, że w przypadku braku reelekcji Donalda Trumpa, nowy prezydent Joe Biden może wręcz zaostrzyć amerykańskie stanowisko wobec Turcji i jej polityki. Tak ma przynajmniej wynikać z obecnych wywiadów z kandydatem na prezydenta z ramienia Demokratów.

Z tym właśnie strona turecka chce się zmierzyć zatrudniając lokalne, amerykańskie struktury lobbystyczne. Dzięki procedurze zawartej w U.S. Foreign Agents Registration Act, można dowiedzieć się, iż koncern Turkish Aerospace Industries (TAI) wynajął firmę prawniczą Greenberg Traurig LLP oraz Capital Counsel LLC. Chodzić ma o przekonanie kongresmenów, żeby pojawiły się niezbędne licencje eksportowe. Lobbyści mają pomóc w organizacji spotkań ze wszystkimi odpowiednimi komisjami w Kongresie.

Mają również objąć zakresem działań przewodniczących i innych wpływowych członków Izby Reprezentantów oraz Senatu. Turcy chcą zmienić opinię Amerykanów, szczególnie, że istnieją realne obawy względem również zysków amerykańskich podmiotów gospodarczych, aktywnych w przestrzeni tureckich sił zbrojnych. Stąd też, trwa walka z czasem i obrazem tureckiej polityki widzianym z perspektywy Kapitolu.

JR

Reklama
Reklama

Komentarze