Reklama

Geopolityka

Trump gotowy na pracę z Rosją i NATO?

Fot. Kremlin.ru
Fot. Kremlin.ru

Prezydent elekt USA Donald Trump odbył pierwszą oficjalną rozmowę z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Jak informują władze Kremla, miał podczas niej wyrazić gotowość do pracy nad normalizacją stosunków między oboma krajami i konieczność połączenia sił w walce z terroryzmem. Trump nie zapomina również o NATO. Jak zapewniał bowiem prezydent Barack Obama, elekt jest zainteresowany utrzymaniem strategicznych sojuszy Ameryki. 

"Prezydent elekt Trump podkreślił w rozmowie z prezydentem Putinem, że bardzo liczy na silne i trwałe relacje z Rosją i Rosjanami" - podało w oświadczeniu biuro prasowe Trumpa. Służby prasowe Kremla poinformowały natomiast, że Putin pogratulował Trumpowi zwycięstwa w wyborach i oznajmił, że jest gotów podjąć dialog o partnerstwie z nową administracją USA. Dialog ten ma być oparty na "równości, wzajemnym szacunku i nieinterweniowaniu w sprawy wewnętrzne" - podano w oświadczeniu. Już podczas kampanii wyborczej prezydent elekt USA obiecywał znaczne ocieplenie stosunków z Rosją, bez względu na rosyjską interwencję w Syrii i aneksję Krymu.

Podczas rozmowy obaj przywódcy przedyskutowali szereg kwestii związanych z zagrożeniami i wyzwaniami, przed którymi stoją Stany Zjednoczone oraz Rosja. Trump i Putin byli zgodni w ocenie obecnych stosunków amerykańsko-rosyjskich, które są "skrajnie niezadowalające", i opowiedzieli się za ich normalizacją oraz budową konstruktywnej współpracy na wielu płaszczyznach - podały służby prasowe Kremla. Jak dodano, Putin i Trump podkreślili konieczność rozwijania handlowej i ekonomicznej współpracy, by relacje na linii USA-Rosja miały "solidną podstawę".

Służby prasowe Kremla poinformowały także, że Putin i Trump są zgodni co do konieczności połączenia sił w walce z "międzynarodowym terroryzmem i ekstremizmem".

NATO też ważne

Trump formalnie przejmie władzę od ustępującego demokratycznego prezydenta Baracka Obamy 20 stycznia. Tuż przed wylotem w swą ostatnią podróż zagraniczną do Grecji, Niemiec i Peru Obama powiedział, że jedną z najważniejszych misji jaką ma do wykonania podczas tej podróży, jest przekazać europejskim liderom, że Donald Trump jest przywiązany do NATO i sojuszu transatlantyckiego.

"Nie będzie osłabienia" w zaangażowaniu Ameryki, "by utrzymać silny i solidny sojusz Północnoatlantycki" - podkreślił Obama. Ten sojusz - dodał - jest nie tylko dobry dla Europy, ale także dla USA i świata.

Podczas kampanii prezydenckiej Trump zakwestionował NATO i zaangażowanie USA na rzecz bezpieczeństwa sojuszników, mówiąc, że członkowie NATO powinni wydawać znacznie więcej na własną obronę. Zapytany, co USA zrobiłyby gdyby jeden z krajów bałtyckich został zaatakowany przez Rosję, Trump odpowiedział, że najpierw sprawdziłby wkład tego kraju w sojusz, a dopiero potem zdecydował, czy NATO powinno obronić swego członka.

Obama uspokaja Amerykę

Poniedziałkowa konferencja prasowa była pierwszą konferencją Obamy od czasu wyborów prezydenckich, w których niespodziewanie wygrał kontrowersyjny, nowojorski biznesmen bez doświadczenia politycznego Donald Trump. Obama, który od miesięcy przekonywał Amerykanów, że Trump nie ma ani odpowiednich kwalifikacji, ani wiedzy, ani temperamentu do pełnienia najwyższego urzędu w kraju, teraz oszczędza mu krytyki. Stara się wręcz uspokoić Amerykanów zaniepokojonych perspektywą prezydentury Trumpa, mówiąc, że prezydent-elekt, z którym spotkał się w czwartek, zrobił na nim wrażenie osoby bardziej "pragmatycznej" niż "ideologicznej".

Ten urząd ma moc przebudzenia. Prowadzenie kampanii to coś zupełnie innego niż rządzenie i myślę, że on (Trump - przyp. red.) to rozumie.

Prezydent Barack Obama
 

"Ale czy ja mam obawy? - powtórzył zadane mu pytanie. - Oczywiście. On i ja różnimy się wielu sprawach". Przyznał też, że są pewne cechy temperamentu Trumpa, które nie pomogą mu rządzić, "chyba, że je rozpozna i poprawi". Podkreślił, że nowy prezydent powinien starać się dotrzeć do tych wyborców, którzy na niego nie głosowali. "To ważne, by wysłać sygnał jedności" - powiedział, dodając, że zwłaszcza mniejszości oraz kobiety były szczególnie zaniepokojone tonem obranym przez Trumpa podczas kampanii.

Obama przyznał, że po wyborczej klęsce Demokraci "powinni odbyć okres refleksji", dlaczego część wyborców się od nich odwróciła. "Uważam, że my mamy lepsze propozycje, ale uważam też, że lepsze propozycje nie mają znaczenia, jeśli ludzie o nich nie słyszeli" - powiedział Obama. Przekonywał, ze kampanię trzeba prowadzić wszędzie.

Kandydatka Demokratów Hillary Clinton co prawda zdobyła więcej głosów niż Trump, ale przegrała z nim w tzw. głosach elektorskich. Szczególnie bolesna dla Demokratów była przegrana w obszarach wiejskich, a także kilku stanach z tzw. Pasa Rdzy (zwanego tak od upadającego przemysłu), jak Wisconsin, Pensylwania i Michigan, które w ostatnich wyborach niemal zawsze głosowały na Demokratów. Ale tym razem biała klasa robotnicza zagłosowała na kandydata GOP. Clinton była krytykowana, że zbyt rzadko prowadziła w nich kampanię.

Obama udaje się właśnie w swoją ostatnią podróż zagraniczną. Tę sześciodniową podróż rozpocznie od Grecji, gdzie we wtorek spotka się z prezydentem i premierem tego kraju, a w środę zwiedzi Partenon i wygłosi obszerne przemówienie na temat demokracji i globalizacji. Ma w nim odnieść się też do wyborów w USA oraz referendum w Wielkiej Brytanii w sprawie wyjścia tego kraju z UE, a także generalnie do krajobrazu politycznego na świecie.

Z Aten Obama odleci do Berlina, gdzie spotka się w czwartek z kanclerz Angelą Merkel. Na kolacji dołączą do nich przywódcy Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Włoch.

W piątek Obama uda się do Peru na szczyt Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC). Na marginesie tego szczytu Obama spotka się z prezydentem Chin Xi Jinpingiem oraz premierem Australii Malcolmem Turnbullem.

PAP/MR

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. krajan

    Widac jak Obama i gospodarz Merkel spostrzega role Polski w NATO Brak Polski na pożegnalnej kolacji jest nad wyraz wymowne Może to swiadczyc jak było i jest na reke zachodnim elitom, wycieczki torturowanych i prześladowanych opozycjonistów przez obecny reżim, nie ważne ze demokratycznie wybrany W myśl zasady dopóki narod nas nie wybierze (PO), to każdy inny wybor będzie nie demokratyczny i jest tylko wyborem ciemnych mas.

  2. spirus

    Właśnie serdecznie jest witany przez GREKÓW - na manifestacjach , widać że ma poparcie wszędzie gdzie się pojawia ? Gdyby nie sekuritate - dostęp nawet kamery by nie miały tak jest uwielbiany przez ludność każdego kraju - oczywiście oprócz rządów prowadzonych na paseczku jak cielęta . Ale tak maja dyktatury że ich się uwielbia tylko w mediach ?

  3. anon1994

    Ej, Mordeczki, wstawcie proszę co tam Obama mówił na tym przemowieniu na temat UE xD