- Wiadomości
"Mikrofalowe" rakiety na B-52 w gotowości?
W wypadku wystąpienia konfliktu amerykańskie siły powietrzne mogą użyć nowej broni w postaci specjalnych pocisków CHAMP, niszczących („smażących”) układy elektroniczne zainstalowane w systemach uzbrojenia i wsparcia działań militarnych. 20 takich pocisków wykorzystujących mikrofale o dużej mocy (high-power microwaves – HPM) miałoby już być w gotowości do operacyjnego wykorzystania.

O osiągnięciu gotowości bojowej przez broń mikrofalową jako pierwszy poinformował Daily Mail powołując się na oficjalną informację ze strony sił powietrznych USA, udzieloną w odpowiedzi na zapytanie dziennika. Najnowsza broń w arsenale amerykańskich Sił Powietrznych została opracowana w ramach projektu zaawansowanego systemu rakietowego Counter-Electronics High Power Microwave (CHAMP). Ma ona zdolność niszczenia elektroniki bez powodowania ofiar śmiertelnych wśród ludzi czy zwierząt. Rakiety są budowane przez Boeing Phantom Works dla Laboratorium Badawczego Sił Powietrznych.
Samo ich opracowywanie i badania trwały kilka lat, były utajnione a pierwsze testy odbyły się w 2012 roku. Obecnie cały system jest już wykorzystywany operacyjnie a samosterujące pociski przenoszące specjalne układy wytwarzania mikrofal odpalana są z bombowców strategicznych B-52H.
Jak podają Amerykanie jak na razie nie był on nigdy wykorzystywany w realnym konflikcie, chociaż zdaniem niektórych ekspertów podobną broń (ale bazowania naziemnego) w tajemnicy testowano już w Donbasie i Syrii. Na pewno urządzenia HPM zostały użyte w Afganistanie i Iraku, aby neutralizować improwizowane urządzenia wybuchowe (IED) a następnie i BSP.
Od jakiegoś czasu wiadomym jest, że Amerykanie posiadają też zamontowany na pojeździe Active Denial System potocznie określany jako „promień bólu” (ang. "pain ray") o zasięgu działania do 1000 metrów (wykorzystuje częstotliwość 95 GHz). Jego użycie testowane było także na jednostkach pływających i rozważane do zabudowy na samolotach wsparcia typu AC-130.
Taktyka użycia nowej broni w arsenale USAF polega na odpaleniu tych dużych pocisków manewrujących w przestrzeń powietrzną przeciwnika, ich locie na małej wysokości z jednoczesna emisją silnych impulsów energii mikrofalowej o dużej mocy (prawdopodobnie istnieje możliwość oddania do około stu strzałów). Ma to spowodować wyłączenie/destrukcję wszelkich urządzeń elektronicznych działającym w wyznaczonym obszarze działania nowej broni. Zasięg samych pocisków wynosi ponad 1000 km, mogą krążyć nad wrogim terytorium wykonują zwroty i podążając zaprogramowaną trasą. Natomiast głównym problemem dalej badanym jest ograniczony zasięg owych strzałów.
Stosowane one są głównie przeciw centrom dowodzenia i przekazywania danych lub obiektom infrastruktury krytycznej jak elektrownie, węzły telekomunikacyjne itp. Pocisk może też wykonać kilka ataków przeciw wcześniej zaprogramowanym celom po kolei w jednym uderzeniu. W wypadku Iranu można np. zniszczyć wyposażenie elektroniczne obiektów przeznaczonych do opracowywania i testowania broni jądrowej. Oczywiście w razie potrzeby istnieje również możliwość uszkodzenia samolotów, czołgów, okrętów czy zestawów rakietowych.
Zdaniem przedstawicieli USAF możliwości tej broni wykluczają jakąkolwiek osłonę systemów koreańskich czy irańskich przed skutkami jej działania. A bazując na tym, że najbardziej zaawansowana technika bojowa tych krajów zawiera układy elektroniczne powoduje to, że ich zdolności militarne czy kierowania państwem praktycznie stały by się mocno ograniczone.
Sam pocisk miałaby być wyposażony w rodzaj elektromagnetycznego działa impulsowego, generującego skoncentrowaną wiązkę energii. Ona z kolei powoduje skoki napięcia w sprzęcie elektronicznym, niszczące je, zanim jakiekolwiek z zainstalowanych systemów zabezpieczających zdołałyby zareagować. Wiązka mikrofalowa może nawet przenikać przez ściany bunkrów nie szkodząc ludziom będącym w ich wnętrzu. Impuls HPM wykorzystuje też do ataku połączenia kabli zasilających, linie komunikacyjne czy anteny nadawczo-odbiorcze.
Jednak największą zaletą jest to, że aktywny CHAMP wyłącza radiolokatory, czyli praktycznie podstawy rodzaj sprzętu mogący go wykryć. Zaatakowany kraj w pierwszym momencie nie wie więc co wyeliminowało jego systemy z użycia. CHAMP tym różnią się od cyberataku tym, że trwale niszczy sprzęt elektroniczny. Natomiast od ataku impulsem elektromagnetycznym (EMP) wyróżnia go ukierunkowane działanie.
Trzeba jednak nadmienić, że istnieją metody na osłanianie elektroniki przed atakiem elektromagnetycznym, ale nie są one masowo stosowane i wymagają dopracowania uaktualniającego w stosunku do możliwości CHAMP.
W przeprowadzanych testach pocisk CHAMP przelatywał m.in. na budynkiem w którym było mnóstwo różnej klasy sprzętu informatycznego, systemów bezpieczeństwa i elektronicznego nadzoru. Uszkodzeniu uległo wszystko, włącznie z kamerami wideo skonfigurowanymi do filmowania rezultatów prób. Natomiast inne wyposażenie pozostało w stanie nienaruszonym. Jednak nie wszystkie próby kończyły się sukcesem i potrzeba było kolejnych lat badań i rozwoju nowej broni. Do tego dochodziło ograniczenie budżetu projektu wynikające z wprowadzonej w Departamencie Obrony polityki sekwestracyjnej. Dopiero administracja prezydenta Donalda Trumpa przyznała dodatkowe środki i zobligowała USAF do przyspieszenia prac nad wprowadzenia nowej broni do eksploatacji.
Należy też nadmienić, że w celu redukcji kosztów pojawił się pomysł umieszczenia samego emitera fali mikrofalowych w eksploatowanych już pociskach JASSM-ER. Jednak po analizach zrezygnowano z niego na rzecz specjalistycznego, nosiciela nowego typu.
Potwierdzeniem dotychczas otrzymywanych szczątkowych możliwości nowej broni może okazać się jej pierwsze realne użycie. Wówczas można przekonać się o faktycznej efektywności CHAMP. Natomiast już teraz należałoby zrewidować wymagania na pozyskiwane systemy walki pod kątem ich odporności na różnego rodzaju impulsy dużej mocy.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS