Reklama

Siły zbrojne

Tajwan prezentuje okręty i myśli o nowych śmigłowcach ZOP

Fot. Marynarka Wojenna Republiki Chińskiej na Tajwanie (oficjalne konto Facebook)
Fot. Marynarka Wojenna Republiki Chińskiej na Tajwanie (oficjalne konto Facebook)

Tajwan pokazuje okręty na wspólnych manewrach i zastanawia się nad pozyskaniem nowych śmigłowców dedykowanych zwalczaniu okrętów podwodnych. Generalnie władze w Tajpej starają się budować przekaz wzmacniający zdolności obronne kraju, względem ofensywy informacyjnej Pekinu. 

Siły morskie Republiki Chińskiej na Tajwanie zdecydowały się ukazać zdjęcia prezentujące wszystkie cztery niszczyciele typu Keelung (post-amerykańskie niszczyciele typu Kidd) w trakcie jednych ćwiczeń morskich 168 Flotylli. Na morzu miały pojawić się więc Kee Lung (DDG-1801), Su Ao (DDG-1802), Tso Ying (DDG-1803), a także ROCS Ma Kong (DDG-1805). Zgodnie z informacjami „Taiwan News” ćwiczono prowadzenie ognia z różnych systemów uzbrojenia (zdjęcia ukazują chociażby strzelania z armat morskich Mark 45 oraz systemów MK-15 Phalanax przeznaczonych do zwalczania niskolecących celów powietrznych) oraz manewrowanie zespołem okrętów. Tamtejsza marynarka wojenna nie podaje dokładnych informacji, co do samej daty przeprowadzonych ćwiczeń.

Jednakże, zgodnie z „Taiwan News” obecna publikacja materiałów za pomocą oficjalnych kanałów w mediach społecznościowych jest elementem działań informacyjnych. Oczywiście, mowa jest o odpowiedzi na dotychczasowe chińskie przekazy mówiące o kolejnych manewrach wojskowych Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej z silnym akcentem na jej działania morskie oraz powietrzne. Generalnie trwa obecnie widoczna ofensywa wizerunkowa sił zbrojnych Republiki Chińskiej na Tajwanie, a obiera ona również chociażby zapowiedzi wysoce symboliczne. Poinformowano bowiem, że tegoroczne święto narodowe zostanie upamiętnione przelotem śmigłowca transportowego Chinook z największą w historii flagą. CH-47 w trakcie lotu nad pałacem prezydenckim na Tajwanie ma mieć podczepioną flagę o wymiarach 18x12 metrów, gdzie dotychczasowe charakteryzowały się wymiarami 12x8 m.

Trzeba zaznaczyć, że w tym samym czasie tajwańskie siły zbrojne starają się wprowadzić, niemal w ostatnim momencie, nowe zapisy do projektu budżetu na obronność na 2022 r. Jednak najpewniej władze nie zdecydują się na żadne dodatkowe środki, a jedynie zgodzą się na przesunięcie funduszy i zmiany w obrębie już istniejących planów wojska. Trzeba wskazać, że według danych „Liberty Times” całkowity budżet obronny Republiki Chińskiej na Tajwanie na 2022 r. jest szacowany na 372,6 miliarda dolarów tajwańskich (13,34 miliarda dolarów). Podkreśla się przy tym, że stanowi to wzrost o 3 proc. w stosunku do obecnego budżetu. Cała gra dotycząca zmian w budżecie toczy się o korekty w planach zakupowych, tak aby zmieściły się w nich nowe śmigłowce do zwalczania okrętów podwodnych. Sprawę nakreślił „Liberty Times”, mówiąc o tym, iż wojskowi z wielką chęcią widzieliby zakupy amerykańskich MH-60R. Przy czym tego rodzaju zakupy musiałyby obejmować też specjalistyczne wyposażenie do wykrywania jednostek podwodnych oraz uzbrojenie do ich zwalczania.

Takie plany są obecne w debatach o obronności Republiki Chińskiej już od 2014 r., a optymizm co do pozyskania MH-60R był budowany w oparciu o szerszą niż w latach ubiegłych skłonność Amerykanów do wyrażania zgód na transfer zaawansowanego uzbrojenia dla sił zbrojnych Republiki Chińskiej. Obecnie trzon śmigłowców dedykowanych zwalczaniu okrętów podwodnych stanowią MD-500 i S-70C(M), jednakże ich zdolności operacyjne mają być niewystarczające. MD-500 miałby być zupełnie zastąpione przez nowe statki powietrzne – mowa jest oczywiście o MH-60R, a S-70C(M) miałyby być poddane modernizacjom z racji ich wysłużenia. Debata o nowych śmigłowcach do misji ZOP akurat nie zaskakuje, jeśli weźmie się pod uwagę znaczącą rozbudową możliwości floty podwodnej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej.

Reklama
Link: https://sklep.defence24.pl/produkt/orly-i-rakiety/
Reklama 

Generalnie, Republika Chińska na Tajwanie znalazła się w dość dwuznacznej sytuacji sytuacji w związku z problemami Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Z jednej bowiem strony władze w Pekinie starają się w sposób jak najbardziej obszerny skonsumować na własne potrzeby widoczną słabość administracji Joe Bidena i jej symboliczne upokorzenie w związku z obrazami płynącymi z Kabulu. Próbując narzucić narrację, że Waszyngton nie ma woli i możliwości dalszej obrony innych swoich sojuszników w tym właśnie Tajwanu. Zaś efekt Kabulu, niczym w okresie zimnej wojny efekt Sajgonu umożliwia Chińskiej Republice Ludowej przejęcie inicjatywy strategicznej (jak po 1975 r. zrobił również wówczas istniejący ZSRS). Powoduje to niepokój, iż rzeczywiście możliwe stanie się niejako przetestowanie Stanów Zjednoczonych, także za pomocą czynników militarnych. W tym przypadku to właśnie Tajwan rysuje się jako najbardziej prawdopodobny rejon do eskalacji działań.

Z drugiej jednak strony, obecna administracja Joe Bidena priorytetowo pozycjonuje właśnie region Indo-Pacyfiku, na każdym kroku podkreślając przywiązanie do zobowiązań sojuszniczych w tym miejscu świata. Jest to nawet swego rodzaju element ucieczki do przodu po fatalnym obrazie sytuacji w Afganistanie. Przykładem czego jest zapewne wizyta wiceprezydent Stanów Zjednoczonych właśnie w regionie, nawet pomimo, iż nie wypowiadała się ona o Afganistanie i nie była aktywna w mediach w sprawach międzynarodowych (poza sprawą Haiti). Stąd też, dla władz w Tajpej istnieje możliwość uzyskiwania lepszego punktu wyjścia do debaty o obronności, bezpieczeństwie czy też wymianie ekonomicznej ze Stanami Zjednoczonymi. Właśnie teraz, gdy Joe Biden i jego administracja czy raczej całe państwo poszukuje nowego punktu oparcia, jeśli chodzi o utrzymanie własnej pozycji w relacjach międzynarodowych. Pytanie, czy zostanie to wykorzystane jest w tym kontekście kluczowe i będzie zapewne decydujące dla bezpieczeństwa Tajwanu w kolejnych miesiącach i latach.

Reklama
Reklama

Komentarze