Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Sobotni przegląd prasy: Dla Buka samolot pasażerski jest łatwym celem, Wszystkie ślady prowadzą do Rosji, Polskie władze: To akt terroru, Regularna wojna w Strefie Gazy, Do łask wracają maszyny do pisania

Fot. mil.gov.ua.
Fot. mil.gov.ua.

Sobotni przegląd prasy

Przegląd prasy

Gazeta Wyborcza, Dla systemu Buk-M2 samolot pasażerski jest łatwym celem, Paweł Wroński: Ten system obrony przeciwlotniczej jest bardzo nowoczesny i przeraźliwie skuteczny. To jeden z podstawowych zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych średniego zasięgu Federacji Rosyjskiej. Buk wszedł do użycia w 1979 r. W założeniu jego twórcy Ardałiona Kastowa był przeznaczony do zwalczania samolotów, ale także pocisków manewrujących typu Cruise. Od tego czasu był wielokrotnie modernizowany, więc obecnie używanych jest równo-cze śnie kilka wersji pocisku. (...) W serwisie internetowym Defence24 kmdr por. Maksymilian Dura przedstawił wiarygodną hipotezę, że rakietę w kierunku samolotu pasażerskiego mogła odpalić niedoszkolona załoga, która nie przestrzega procedur typowych dla regularnych armii. A uczyniła to właśnie dlatego, że dysponowała zestawem z radarem, który może działać autonomicznie. Po prostu w momencie, gdy żołnierze dostrzegli na ekranie plamkę, czyli cel, odpalili rakiety bez zachowania procedur i zidentyfikowania celu. W wyrzutni znajduje się komputer pola walki Argon 15A, który powinien zidentyfikować cel. Pytaniem jest, czy załoga wyrzutni potrafiła go obsługiwać. W standardowych procedurach regularnych armii wyrzutniom towarzyszy osobna stacja radarowa, która obserwuje, identyfikuje i naprowadza na cel. Nic nie wskazuje, aby taka stacja znajdowała się w pobliżu wyrzutni, którą mogli dysponować separatyści.

Dziennik Polski, Wszystkie ślady prowadzą do Rosji, Remigiusz Półtorak: Na pokładzie malezyjskiego samolotu zestrzelonego nad wschodnią Ukrainą był m.in. Joep Lange, światowej sławy holenderski profesor, który prowadziłba-dania nad AIDS. Na konferencję do Melbourne leciał nie tylko z niemal setką specjalistów w tej dziedzinie, ale także z żoną i piątką dzieci. Nikt nie miał szans na ratunek. Ostateczny bilans ofiar czwartkowej katastrofy to 298 osób (o trzy więcej niż podawano wcześniej), ale do wczoraj zidentyfikowano zaledwie 181 z nich. Na liście nie ma Polaków. Nie ma też jeszcze odpowiedzi na podstawowe pytanie: skąd dokładnie wystrzelono rakietę Buk, która trafiła w samolot. Jest za to coraz większe przekonanie, że konflikt na Ukrainie, nad którym państwa zachodnie chciały przejść do porządku dziennego, został w nieoczekiwany sposób umiędzynarodowiony. I nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby Rosja w aktywny sposób nie wspierała bojowników na wschodzie kraju. Wczoraj w ostry sposób dał to do zrozumienia prezydent USA Barack Obama, podkreślając, że separatyści wspierani przez Kreml kontrolują ten obszar Ukrainy. 

Gazeta Wyborcza, Polskie władze: To akt terroru, Paweł Wroński: Prezydent i premier nie maję wątpliwości - odpowiedzialność za zestrzelenie malezyjskiego boeinga 777 spada na "tych, którzy udzielają wsparcia separatystom". Premier Donald Tusk spotkał się w piątek rano w sprawie katastrofy malezyjskiego boeinga 777 z ministrami: spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim, obrony Tomaszem Siemoniakiem i spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem. Z tego spotkania wyszedł przekonany że samolot został zestrzelony a także - kto za to odpowiada. - Z analizy wynika, że samolot został zestrzelony z terytorium kontrolowanego przez separatystów - stwierdził. Przypomniał, że ostatnio na tym terytorium zostały zestrzelone dwa samoloty i były to maszyny ukraińskie.
Po południu premier rozmawiał z prezydentem Bronisławem Komorowskim. - Od tej chwili świat nie będzie już patrzył takimi samymi oczami na problemy Ukrainy i Rosji - powiedział prezydent po spotkaniu.

Gazeta Polska Codziennie, Regularna wojna w Strefie Gazy, Jakub Jałowiczor: Po 10 dniach wzajemnego ostrzału rakietowego Izrael wysłał do Strefy Gazy siły lądowe. Celem operacji są tunele, przez które członkowie Hamasu dostają się na terytorium izraelskie. Od początku operacji zginęło co najmniej 24 Palestyńczyków. W izraelskiej operacji biorą udział piechota, czołgi, artyleria, inżynierowie wojskowi oraz oddziały wywiadu, ze wsparciem lotnictwa i marynarki - poinformowało dowództwo Izraelskich Sil Obrony (IDF). Tel Awiw nie wyklucza, że operacja zwiększy swój zasięg. Pod broń może być powołanych kolejnych 18 tys. rezerwistów. - Jedyny powód, dla którego izraelski rząd musiał wysłać żołnierzy, to ten, że Hamas odrzucił propozycję zawieszenia ognia wystosowaną przez Egipcjan - powiedział stacji BBC Mark Regev, rzecznik premiera Beniamina Netanjahu. W czwartek ogłoszono pięciogodzinne zawieszenie broni. Izrael twierdzi, że Hamas ostrzelał w czasie jego trwania miasto Aszkelon.

Gazeta Wyborcza, To Europa może zatrzymać Putina, Mariusz Zawadzki: Chyba żadne nieszczęścia nie rozpalają tak ludzkiej wyobraźni jak katastrofy samolotów. Zapewne wynika to z fatalizmu sytuacji. (...) Kilka miesięcy temu, kiedy zaginął bez śladu poprzedni malezyjski boeing 777, media w USA - w tym najbardziej wstrzemięźliwa CNN - trąbiły o katastrofie przez kilka tygodni. Różni eksperci godzinami spekulowali na antenie, choć generalnie nikt nie miał nic do powiedzenia poza sokratejskim "wiem, że nic nie wiem". (...) "Jest jeden człowiek, który może to wszystko powstrzymać - prezydent Rosji. Jeśli tylko nakaże pro rosyjskim separatystom we wschodniej Ukrainie zakończyć rebelię i przestanie wysyłać im ciężką broń oraz pieniądze" - zauważa redakcja "New York Timesa". "Gdyby nie Putin, nic takiego by się nie zdarzyło. Ten konflikt został wywołany przez Rosję i jest przez nią podsycany" - twierdzi redakcja "Wall Street Journal". Niestety, nadzieje, że gospodarz Kremla ulegnie lub że zaczną go dręczyć wyrzuty sumienia, nie są zbyt wielkie. W drugiej wojnie w Czeczenii ginęły dziesiątki tysięcy cywilów, ale nie skłoniło to Putina do zatrzymania wojskowej ofensywy.

Polska, Przez wojnę wywiadów do łask wracają znów maszyny do pisania, David Charter: Przez kłótnię szpiegów z Niemiec i USA ci pierwsi myślą o powrocie do maszyn do pisania, bo przygotowanych na nich tajnych dokumentów nie można wyśledzić, używając internetu 1 komputera. Wydawało się, że zniknęły nam z oczu bezpowrotnie, technologia dawno je wyparła, zastępując je coraz bardziej nowoczesnymi komputerami. Nic bardziej błędnego. Parę dekad temu bez specjalnego żalu odesłaliśmy je do lamusa. Komputery okazały się o niebo praktyczniejsze. Dziś używają ich tylko ludzie przywiązani do przeszłości i dziwacy od zawsze przeciwni rewolucji technologicznej. Tak przynajmniej sądziliśmy jeszcze wczoraj. Wszystkiemu winne są afera szpiegowska i kłótnia, która wybuchła między Niemcami a Stanami Zjednoczonymi. Przypomnijmy, że Niemcy wydalili rezydenta Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) w Berlinie. Co to ma jednak wspólnego z maszynami do pisania? Okazuje się, że bardzo dużo. Niemcy rozważają właśnie możliwość przywrócenia do łask poczciwych maszyn. Dlaczego Bo pisanych na nich tajnych dokumentów nie można wyśledzić, używając internetu i komputera. Taki dokument może spokojnie leżeć w sejfie centrali wywiadowczej. Fakt. Po szeroko opisywanej ostatniej aferze szpiegowskiej dotyczącej ich obywatela opisywanego tylko jako Markus R. - z sukcesem szpiegował na rzecz Amerykanów - Niemcy wpadli w paranoję, gdy chodzi o bezpieczeństwo tajnych materiałów.

Polska, Nie doszłoby do tragedii, gdyby świat nazywał ten konflikt wojną, Z Jackiem Saryusz-Wolskirn, eurodeputowanym PO, rozmawia Piotr Brzózka.

Czy do tragedii na ukraińskim niebie musiało dojść?

Gdyby konflikt rozgrywający się na Ukrainie był nazywany wojną, to - jak mówią piloci i eksperci - nad tym terytorium nie latałyby samoloty pasażerskie. I nie doszłoby do tej tragedii.

Dlaczego świat unika nazywania wojną tego, co się dzieje na Ukrainie?

Częściowo wynika to z naszej percepcji: wojna jest wtedy, gdy maszerują umundurowane oddziały i jadą kolumny czołgów. Mamy utrwalony stereotyp, tymczasem wojna, dziś ma inne oblicze, jest wojną hybrydową. Ale to też jest wojna. Świat nie chce w ten sposób nazywać wydarzeń na Ukrainie również dlatego, że mamy do czynienia ze świadomą, albo nieświadomą próbą pomniejszenia powagi sytuacji. Gdyby to nazwać po imieniu wojną, wówczas i reakcja musiałaby być silniejsza. Tymczasem świat nie jest dzisiaj chętny, by adekwatnie odpowiedzieć.

Ale jakaś reakcja na ostatnie wydarzenie musi być. Jak ta tragedia wpłynie na postrzeganie konfliktu na Ukrainie przez Zachód I co Zachód może zrobić w takiej sytuacji?

Sądzę, że to zaostrzy ocenę sytuacji, jej rosyjskiego sprawstwa. Co zwiększy szansę na ostrzejszą reakcję. To utrwali kurs na narastające sankcje Zachodu wobec Rosji, nastąpi głębsze wejście w sankcje trzeciego stopnia. Już nie sankcje dyplomatycznie, nie personalne, tylko dotyczące wybranych sektorów gospodarki.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Wojtekus

    "Po południu premier rozmawiał z prezydentem Bronisławem Komorowskim. - Od tej chwili świat nie będzie już patrzył takimi samymi oczami na problemy Ukrainy i Rosji - powiedział prezydent po spotkaniu." Moze powinnismy teraz naswietlic na swiat sprawe naszego wraku i skrzynek ktorych jest brak. Jak do tej pory CNN nic o tym nie mowi. Odnosnie Putina to martwi mnie to iz on moze pojsc na calosc i wyslac swoje wojska oficjalnie aby umozliwic prace ekspertom, zaprowadzic pokoj, pomoc ludzia dobrej woli itd. Nie obecnosc sil zbrojnych zachodu wykorzysta Putler. spadl on juz tak nisko iz co kolwiek by teraz zrobil nie spadnie juz nizej wiec bedzie ok!

Reklama