Siły zbrojne
„Żołnierska śmierć” zbiera żniwo w rosyjskiej armii

Razem z mrozami zaczęły się masowe zachorowania w rosyjskiej armii i nie ma tygodnia, aby do Moskwy nie wysyłano raportów o zgonach jakie odnotowuje się w poszczególnych garnizonach.  
„Żołnierska śmierć” to nieformalna nazwa nietypowego zapalenia płuc jakie od wielu lat dotyka żołnierzy w Rosji. Mówi się wprost o epidemii, którą rozpoczyna w armii nadejście srogiej, rosyjskiej zimy. Niestety ten rok nie był wyjątkiem. Przeziębienia i różne wirusowe dolegliwości związane z mrozami już dawno przestały być lokalnym problemem i dotyczą wszystkich rejonów Rosji.
Ostrogożsk – centrum zapalne
Wszystkich zaszokowała ostatnia informacja o śmierci na zapalenie płuc czterech żołnierzy w wojskowym okręgowym szpitalu podolskim w pierwszej dekadzie stycznia br. Trzech z nich służyło w jednej z podmoskiewskich brygad, czwarty w Kowrowie. Ale alarm zaczął się dopiero, gdy w tym samym szpitalu w styczniu zmarło dwóch następnych szeregowych (Paweł Kalinin i Ilia Morozow) z rozpoznaniem: „dwustronne bakteryjno - wirusowe zapalenie płuc”. Do akcji włączyła się bowiem prokuratura wojskowa szukając winnych zaniedbań.
Swoje dochodzenie prowadzi również komisarz ds. ochrony praw człowieka w rejonie woroneskim skąd pochodzili żołnierze. Wykryto, że szczególnie zła sytuacja jest w wojskowym centrum szkoleniowym w Ostrogożsku, skąd przywieziono w stanie krytycznym szeregowca Morozowa. Okazało się, że w garnizonie choroba wyłączyła z działań już ponad 300 żołnierzy i tak się dzieje każdej zimy. Zaczęto również przeglądać archiwa i wyliczono, że tylko w 2011 r. hospitalizowano stamtąd 40 żołnierzy na zapalenie płuc.
Wszystko wyjaśnił dopiero przyjazd prokuratorów i specjalnej komisji. Wykryto bowiem, że temperatura w pomieszczeniach żołnierskich nigdy nie przekraczała 15 stopni, nie było ciepłej wody, a żołnierze przez całą dobę, w tym w nocy musieli przebywać w wilgotnych lub mokrych mundurach i bieliźnie.
Morozow - typowy los rosyjskiego szeregowca
Zgodnie z historią choroby Morozowa jego leczenie zaczęło się 5 stycznia br., gdy jeden z oficerów wykrył u niego oznaki choroby i wysłał go do ambulatorium. Okazało się wtedy, że szeregowiec niedomagał już od 28 grudnia 2013 r., ale podobno to on zbagatelizował pierwsze objawy choroby.
Już 8 stycznia Morozow został przeniesiony do szpitala z diagnozą „ciężkiego wirusowo – bakteryjnego zapalenia płuc”. Ministerstwo obrony Rosji podkreśla, że „leczenie żołnierza odbywało się z wykorzystaniem wszystkich koniecznych lekarstw i zabiegów medycznych”. Pacjent zmarł.
Działania zapobiegawcze czy wyciszające?
Wojskowe centrum szkoleniowe w Ostrogożsku stało się obiektem wizyt różnego rodzaju komisji i grup dochodzeniowych z przedstawicielami głównego, wojenno – medycznego kierownictwa rosyjskiego ministerstwa obrony. Sprawdzano wszystko, w tym stan sanitarno – epidemiologiczny. Wkrótce zaczęły się pojawiać uspokajające komunikaty z ministerstwa obrony, że żołnierze z jakimikolwiek oznakami przeziębienia są natychmiast izolowani i hospitalizowani by uniknąć podobnych problemów.
Specjaliści wskazują jednak, że jest to typowe działanie na pokaz, ponieważ podjęcie takich środków bezpieczeństwa we wszystkich garnizonach praktycznie sparaliżowałoby rosyjską armię. Ponadto stawiane są trudne pytania, dlaczego nie przedsięwzięto tych kroków wcześniej, przed wybuchem epidemii (gdy żołnierzy już zapełnili szpitale) i kiedy wreszcie armia zajmie się na poważnie profilaktykom przeciwdziałającym przeziębieniom i infekcjom wirusowym.
Pojawiają się jeszcze ostrzejsze pytania. Jak dowódcy, którzy nie potrafią odpowiednio ubrać żołnierzy mieliby potrafić odpowiednio nimi dowodzić. I czy lekarze wojskowi, którzy nie potrafią rozpoznać wczesnych symptomów poważnej choroby są w ogóle potrzebni w armii.
Czy będzie jakaś poprawa?
Naczelny lekarz wojskowy garnizonu ostrogożskiego, kiedy zaczęły się masowe zachorowania , tuż przed nowym rokiem popełnił samobójstwo. Śledztwo wykazało, że był oddany służbie i np. kupował za własne pieniądze leki dla chorych żołnierzy...
Takich przykładów jest więcej. Okazało się np. że w jednej z moskiewskich jednostek wojskowych lekarze zaaplikowali żołnierzom od razu trzy szczepionki, pomimo iż konieczne był zachowanie odstępu czasowego. Pięciu rekrutów miało podobno nie przeżyć tej terapii szokowej.
Specjaliści podkreślają, że w tym wszystkim nie chodzi o brak pieniędzy, ale o zmianę mentalności. Rubaszni generałowie wspominając dawne czasy nie chcą przyjąć do wiadomości, że żyją już w innych realiach i obecnie tzw. straty uboczne są nie do przyjęcia, mundury mają służyć do ochrony i walki a nie do parady, książkę „jak hartowała się stal” nie należy traktować jako podręcznik, a alkohol w żadnym wypadku nie zapobiegnie chorobom płuc.
Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.