Reklama

Siły zbrojne

„Wielki-mały” desant Floty Bałtyckiej

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Zgodnie z deklaracjami z ubiegłego tygodnia Rosjanie przeprowadzili w ramach ćwiczeń desant morski na nieprzygotowaną plaże w rejonie poligonu Chmielowka w Obwodzie Kaliningradzkim. Z zapowiadanego wcześniej „lądowania na dużą skalę” wyszedł w sumie dość skromny desant. Dzięki niemu po raz kolejny rosyjski resort obrony pokazał, że nie zamierza niczego zmieniać w swoich planach w obliczu epidemii koronawirusa.

Flota Bałtycka kontynuuje intensywny program manewrów morskich, które zaczęły się od połowy marca br. W trakcie przygotowań do rzeczywistego desantowania przeprowadzono m.in.:

  • załadunek w bazie Bałtijsk transporterów opancerzonych BTR-82A na szybkie kutry desantowe „Miczman Liermontow” oraz „Liejtienant Rymskij Korsakow” (projektu 31820 typu „Diugoń” o wyporności 280 ton) oraz wysłanie ich na morze – jednak bez wyładunku pojazdów na plaży;
  • „elektroniczne” strzelanie rakietowe dwóch małych okrętów rakietowych „Passat” i „Liwień” (oba projektu 1234.1 typu „Ówod” o wyporności 730 ton), które później miały stanowić ważny element sił osłony zespołu desantowego.

Pomimo szumnych zapowiedzi w faktycznych działaniach uczestniczyły tylko: dwa wymienione kutry desantowe: „Miczman Liermontow” oraz „Liejtienant Rymskij Korsakow”, jeden kuter desantowy „D-1441” (projektu 11770 typu „Sierna, o wyporności 61 ton), jeden mały okręt desantowy na poduszce powietrznej MDKWP „Jewgienij Kocieszkow” (projektu 12322 typu „Zubr” o wyporności 555 ton) oraz duży okręt desantowy „Koroliew” (projektu 775 o wyporności 4400 ton). Siły te przerzuciły na brzeg 100 żołnierzy piechoty morskiej Floty Bałtyckiej oraz 15 sztuk sprzętu wojskowego.

W ramach ćwiczenia przeprowadzono najpierw szybki załadunek sił na jednostki pływające w porcie Bałtijsk (prawdopodobnie w trybie alarmowym). Po zakończeniu operacji załadunku okręty wypłynęły na morze, udając się do miejsca lądowania, poruszając się z maksymalną, możliwą prędkość i wykonując przy tym strzelania rakietowe oraz artyleryjskie („Koroliow” i „Jewgienij Kocieszkow”).

Przed lądowaniem desantu, na brzegu została wysadzona grupa inżynieryjno-saperska ze śmigłowca Ka-27PS, której zadaniem było oczyszczenie częściowo zaminowanego odcink wybrzeża. Dopiero wtedy na ląd wyładowano transportery, wraz z piechotą morską.

Zapowiadając to ćwiczenie tydzień temu, ministerstwo obrony informowało, że będzie to „lądowanie na dużą skalę morskiego desantu na nieprzygotowanym wybrzeżu poligonu morskiego Chmieliewka wraz z grupą kutrów desantowych i okrętów”. Ostatecznie użyto w miarę „skromne” siły jak na etatowe możliwości Floty Bałtyckiej, co było prawdopodobnie spowodowane dwoma czynnikami.

Pierwszym z nich jest stan jednostek pływających, który musi być na tyle zły, że Rosjanie zostali zmuszeni do użycia dużego okrętu desantowego „Koroliew. A przecież jednostka ta dopiero 10 dni wcześniej wróciła z trzytygodniowego rejsu na Morzu Północnym i Bałtyckim, przepływając w sumie ponad 5000 Mm.

Drugim powodem był brak odpowiedniej ilości żołnierzy piechoty morskiej we Flocie Bałtyckiej. Około pięćsetosobowa grupa „czarnych beretów” już została bowiem wysłana samolotami do Moskwy, gdzie ćwiczą do centralnej Defilady Zwycięstwa’ jaka ma się odbyć 9 maja br. Mogło więc dość do sytuacji, że w manewrach na poligonie Chmielowka wykorzystano tych żołnierzy desantu, którzy wcześniej uczestniczyli we wspomnianym już „długim rejsie”, zakończonym przed 10 dniami.

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. a'tom

    I to przeciw takiemu desantowi trzymamy całą 12 Dywizję Zmechanizowaną

  2. Leon zawodowiec

    Zapraszamy do Elbląga

    1. Hmmm

      Kogo i po co?