Reklama

Siły zbrojne

Wadliwa amunicja przyczyną pożaru Leoparda

Fot. chor. R. Mniedło/11 LDKPanc.
Fot. chor. R. Mniedło/11 LDKPanc.

Zespół ekspertów, powołany przez Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych przedstawił już raport, z którego wynika, że przyczyną pożaru czołgu Leopard 2, w wyniku którego śmierć poniósł jeden z żołnierzy była wadliwa amunicja – podaje ppłk Artur Goławski z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Po zbadaniu okoliczności zdarzenia zapadła decyzja o wstrzymaniu zakupów przedmiotowej amunicji do czasu przeprowadzenia niezbędnych badań i wprowadzenia poprawek technologicznych, zapewniających bezpieczeństwo jej eksploatacji. Gotowość do udziału w tych pracach zgłosiła strona niemiecka. Propozycja współpracy została przyjęta – podaje ppłk Artur Goławski z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Wobec osób, których zaniechania doprowadziły do użycia wadliwej amunicji podczas szkolenia, podjęto działania dyscyplinarne, łącznie z odwołaniem ze stanowisk służbowych. Dowódca Generalny RSZ nakazał dowódcom podległych jednostek objąć szczególnym nadzorem postępowanie z amunicją w procesie szkolenia wojsk. Jednocześnie uruchomione zostały prace nad poddaniem pełnej kontroli całego cyklu „życia” amunicji, od momentu jej wyprodukowania, przez transport i przechowywanie aż po użycie.

Do pożaru czołgu Leopard 2A4 doszło 17 września br., podczas strzelań w trakcie ćwiczeń 10 Brygady Kawalerii Pancernej. W wyniku zdarzenia poszkodowani zostali wszyscy czterej członkowie załogi czołgu. 9 października śmierć poniósł jeden z żołnierzy, szer. Michał Pawlicha. Wojskowa Prokuratura Garnizonowa we Wrocławiu nadal prowadzi śledztwo w sprawie okoliczności pożaru czołgu.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (16)

  1. Edwatrd

    Moi drodzy kochani, proszę pozwólcie, że wyjaśnię. Pułapka pojęcia "Polskości w zbrojeniówce" i błędnie rozumiane zarządzanie zamówieniami w polskim państwowym przemyśle zbrojeniowym. Samodzielne wyprodukowanie jakiegokolwiek nieco bardziej zaawansowanego elementu uzbrojenia, to 10 lat cyklów badań, udoskonaleń i testów począwszy od najmniejszej śróbki a kończywszy na testowania zespołów tych elementów pod kątem najróżniejszych czynników jak temperatura, ciśnienie, napięcia materiałowe, zużycie, odporność na korozję, lód, wodę, pył itp. Według naszych "fachowców" wystarczyłoby na to 3 tygodnie. Niech przykładem ile na to potrzeba czasu będzie koncern Northrop Grumman, który przekazał teraz do badań coś tak " prostego " jak prototypy czterech kontenerów, który ma być elementem przyszłego systemu obrony powietrznej i przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych, który powstanie dopiero za 10 do 20 lat. Ten pierwszy można powiedzieć najmniej zaawansowany element przyszłego systemu, kontener pochłonął już 11 miesięcy prac i Northrop Grumman chwali się, że zajęło mu to TYLKO 11 miesięcy. Nasi "fachowcy" wyprodukowaliby taki kontener w tydzień, który oczywiście rozleciałby się w transporcie. Rheinmetall opracowuje amunicję do Leoparda od 40 lat. Naszym "fachowcom" wydaje się, że wystarczy kupić poszczególne elementy pocisku od różnych dostawców, dodać coś od siebie i będzie git. Zamiast 10 lat zajmie im to kilka miesięcy w tym 3 tygodnie na testy w czasie których wystrzeli się kilka pocisków. 1. NALEŻY SKOŃCZYĆ Z BŁĘDNĄ TEORIĄ JAKOBY POLSKA ZBROJENIÓWKA MOGŁA COKOLWIEK SAMA WYPRODUKOWAĆ W 3 MIESIĄCE ! Wyprodukowanie czegokolwiek przez kogokolwiek w tak krótkim czasie nie udało się nikomu. 2. NALEŻY ZAKUPIĆ KOMPLETNĄ LICENCJĘ CAŁEGO SYSTEMU UZBROJENIA, W TYM PRZYPADKU POCISKU I WYMAGAĆ BEZWZGLĘDNEGO PODPORZĄDKOWANIA SIĘ REŻIMOWI TECHNOLOGICZNEMU OPISANEGO W LICENCJI. Jakiekolwiek własne modyfikacje, nawet najdrobniejsze przez polką zbrojeniówkę powinny być kategorycznie zakazane. 3.WBREW PAŃSTWOWYM ZWIĄZKOM ZAWODOWYM NALEŻY PROWADZIĆ PRO-PRACOWNICZĄ POLITYKĘ KORZYSTNĄ DLA SPÓŁKI I KRAJU ! Pracowników młodych o uznanych już kompetencjach technicznych niezbędnych do funkcjonowania spółki należy hołubić i płacić im nawet 5 razy więcej od innych. Inaczej nigdy nie dorobimy się własnych specjalistów z prawdziwego zdarzenia. Podstawą powinny być minimum 1 roczne kontrakty,w trakcie których zdobywają kompetencje m.in. w fabrykach Rheinmetall. Pojęcie "Polskości" w zbrojeniówce w ramach którego polskie firmy zbrojeniowe próbują po raz n-ty coś wyprodukować same, w czasie 100 razy krótszym niż jest to możliwe, co się po raz kolejny nie rozleci, nie spali, nie wybuchnie i nie popęka powinno odejść w zapomnienie.

    1. dalton

      Oczywiśćie, 100% zgoda. Dodatkowo wprowadzić pełną odpowiedzialność finasową fabryk za wyprodukowane partie sprzętu. Kary wysokie, dotkliwe i nieuchronne. Wadliwa partia amunicji, zwrot do producenta i gigantyczna kara, bez zmiłuj. Kiepska kadra kierownicza, niekompetentny zarząd...wywalić, zatrudnić fachowców, prawdziwych. Pracowników na konkretne szkolenia do zagranicznych firm z których byliby rozliczani..za granica sprawdzono by ich umiejetności, nie u nas....u nas zawsze się przymknie oko bo znajomy znajomego pogania i rąsię poda. Po taki zaostrzeniu polityki i przepisów i kar od razu z większości przetargów wycofało by się 3/4 przypadkowych firm co to jak zwykle potrafia zrobić wszystko tylko efekt końcowy jest do bani. Takie Tury, żubry, Dziki, 23mm perspektywiczne działka i inny shit już by się dawno skończył. Konic z dziadowaniem i wspiraniem muzealnych rozwiązań technicznych. Mamy małą armię zatem powinniśmy iść w programy nowoczesne i konkurujące na całym świecie a nie utrzymywac zakłady zbrojeniowe żerujące jak rak na naszym MON-ie.

    2. kim12

      Lol aż tyle? To aż takie skomplikowane? A gdzie są symulacje komputerowe? Nie da się tych wszystkich obliczeń, sprawdzianów przeprowadzić na komputerach? Może wtedy było by szybciej. Gdzie tu u nas postęp technologiczny?

  2. Tom

    Chciałem zauważyć, że rosyjska, niemiecka, francuska, amerykańska, czeska, słowacka, angielska, chińska, brazylijska, argentyńska, włoska, hiszpańska amunicja nie zagraża załogom czołgów, którzy jej używają, tylko polska.

    1. Cogito ergo sum

      Nie masz pojęcia Przyjacielu o czym piszesz. Poszukaj trochę, a nawet w necie znajdziesz sporo informacji o wypadkach śmiertelnych. Są do znalezienia nawet protokoły powypadkowe i "biuletyny" z informacjami jak postępować z zakupioną już amunicją ... Pozdrawiam - "amunicyjnik"

  3. OnetowaPisanina

    Kiedyś spotkałem się ze stwierdzeniem iż proch potrafi ulegać niekontrolowanej granulacji podczas składowania. Kiedy amunicja nie była w stanie jednorodnym typu łuska i pocisk, przed wystrzałem ten proch mieszano, aby następował wydajny proces spalania. Z poprzednich artykułów wyczytałem w komentarzach, iż proch ten nie ulega całkowitemu spaleniu i jego resztki znajdują się w lufie, mimo przedmuchiwacza. Są opcje czyszczenia lufy, tak jak czyści się karabin czy lufę rudego 102, ewentualnie można spróbować zestalić fabrycznie czynnik zapalający w łusce naboju czołgowego, wówczas migracja poszczególnych składników będzie uporządkowała i nie będzie ulegała migracjom grawitacyjnym podczas składowania amunicji. Można także spróbować czyścić lufę kontrolowanym odpaleniem ładunku czyszczącego opartego np. na gazie z dodatkami reaktywnymi dopalającymi chemicznie resztki wadliwego prochu. Rosjanie z luf swoich czołgów odpalają rakiety co powinno zwiększać zanieczyszczenie lufy odpadami spalania. Istnieje jeszcze możliwość odpalania pocisków na kształt technologii spike czy javelin. Prędkości jednak nie będą zbyt duże. Niemców należy trzymać z daleka.

    1. dudek

      Tak, brawo. Typowa konkluzja...Niemców nalezy trzymać z daleka. Super wnioski. Najlepiej aby po każdym wystrzale nasi czyścili lufy wyciorami...super. A może niech jeszcze pucują ludwikiem?. Jakoś inni nie mają problemów z amunicja ćwiczebną tylko zawsze u nas coś jest nie tak, kiepska amunicja i tyle, wycofać,nałożyć karę i wymusic nową partię.

    2. Urko

      Kolego, gdy pisałeś o "niekontrolowanej granulacji" to chyba chodziło Ci o tzw. "czarny proch"? W nowoczesnej amunicji stosujemy nitrocelulozę, która jest fabrycznie "granulowana". W amunicji małokalibrowej są to zwykłe formy spłaszczonych ziarenek. Nitroceluloza jest często impregnowana dinitrogliceryną, co obniża temperaturę zapłonu i poprawia odporność na zawilgocenie. Proch nitroglicerynowy często stosowali w nabojach Czesi, przy czym w ich wykonaniu ziarenka prochu są dodatkowo grafitowane, co doskonale zapobiega przed ich sklejaniem. W amunicji większych kalibrów używa się mieszanek prochu z ziarnami o różnym kształcie. Ziarenka sprasowanego prochu spalają się powierzchniowo. To znaczy, że szybkość spalania ładunku zależy od powierzchni ziaren, a ta z kolei zmienia się w jej trakcie. Zwykłe ziarna najpierw bardzo szybko się rozpalają, a później spalają się coraz wolniej. W przypadku większych kalibrów stosuje się ziarna rurkowe o dosyć stałej szybkości spalania, oraz wielokanalikowe spalające się progresywnie. Wiedząc jaką szybkość ma osiągnąć pocisk, jak powinien przyśpieszać co ma wpływ na to jak będzie się zmieniać objętość przewodu lufy za pociskiem - można dobrać to w jaki sposób ma się spalać ładunek prochowy, czyli ile jakiego typu prochu należy użyć. W artyleryjskich kalibrach ładunki prochowe często składają się mieszanek trzech rodzajów ziaren. Szczególnie trzeba zwrócić uwagę, by ładunek nie spalał się za szybko, by nie przekroczyć maksymalnego dopuszczalnego dla lufy ciśnienia oraz by ciśnienie nie spadło za szybko co w przypadku długich luf nie pozwoliło by ich właściwie wykorzystać. To może było trochę nudne, ale wracając do tematu - jeśli używa się stare ładunki prochowe z odzysku, dobrane do innego sprzętu, o innych parametrach mocno się ryzykuje. Złożone mieszanki materiałów chemiczne lubią z czasem zmieniać swój skład. Ziarna, szczególnie te bardziej złożone, mogą ulec pokruszeniu również w czasie dodatkowej elaboracji. Można w ten sposób bardzo znacznie zmienić charakterystykę spalania. Przede wszystkim skrócić czas osiągania maksymalnego ciśnienia oraz znacznie zwiększyć jego wartość jednocześnie zmniejszając osiągi, co mogło by zmusić do dodatkowego zwiększania wielkości ładunku, albo zmiany składu całej "mieszanki" dobierając metodą prób wielkość dodatku nowego prochu. Między innymi dlatego, nie warto przedłużać życia materiałom chemicznym, które mają 30 lub więcej lat tylko je zastępować nowymi o przewidywalnych parametrach. Co do problemu zanieczyszczaniem luf, to "czyste" odmiany prochu są najczęściej używane w amunicji przeznaczonej na rynek cywilny. Priorytetem dla prochu wojskowego zdolność do utrzymania parametrów przez co najmniej 15-20 lat.

  4. Kurt

    Niestety cała ta dyskusja psu na budę, żaden z was nie ma zielonego pojęcia o całej sytuacji a i MON nie wszystko mówi. Jeszcze tylko mała uwaga Mesko przejęło bankrutującą fabrykę w Pionkach jakieś 3 lata temu więc z tą amunicją nie ma nic wspólnego. Ale oczywiście dyskutujcie i dawajcie się wkręcać pseudo fachowcom.

  5. melas

    Ta amonicja jest kupiona na przetargu i to ustawionym. Powinna byc za to wielomilionowa kara. Tak byłoby w cywylizowanym kraju a w polsce ?? znow ktos w łape weźmie i sprawa przycichnie

    1. TATAR

      Miliony wpompowane w Mesko, podpisana umowa o współpracy z Nammo i jak zwykle wychodzi z tego wielkie G. MON natychmiast po zakończeniu postępowania wyjaśniającego powinien wypłacić milionowe odszkodowania dla żołnierzy i ich rodzin poszkodowanych w tym wypadku. Następnie, z całą bezwzględnością te kwoty wypłat powinien ściągnąć z Mesko, bez żadnego cyngolenia się, bezwzględnie i szybko. Uszkodzony czołg, powinien być przywrócony do stanu używalności, może być pierwszym czołgiem zmodernizowanym do standardu PL. w full opcji. Za ten pierwszy czołg powinno w pełni zapłacić MESKO. Koniec z pobłażaniem i oszczędzaniem na jakości sprzętu w naszych dziadowskich zakładach zbrojeniowych co tylko potrafią wyciągać rękę po niekończące się dotacje z budżetu. Niech się wreszcie nauczą że za badziew ich wyrobów płacą żołnierze - krwią i życiem a my naszymi podatkami z pensji nie leżących na ulicy. Niech wreszcie opracują produkty które będą sprzedawać zagranicą i utrzymywać się z z zysku uzyskanego z tej sprzedaży wtedy i przetargi będa uczciwe i my nie bęziemy się bać kupowac od nich. STOP BADZIEWIU!!!

  6. tankcom

    a czy wiadomo czy Pionki produkują ćwiczebne? bo po newsach o eksploatacji niemieckich myśliwców takie pytanko mi kiełkuje czy ta ich technika to taki PAPIEROWY tygrys. nie wspomnę o tej bojowej amunicji; może to tylko taka bomba dziennikarska że nie poradzi sobie z ruskimi pancerzami w najsilniejszych punktach

    1. oko

      W najsilniejszych punktach to niemal żadna amunicja sobie z pancerzem nie poradzi - wszak na tym polega cała koncepcja "najsilniejszych punktów". Ale spokojnie, rosyjskie czołgi wcale nie są aż tak wspaniale opancerzone jak to się maluje. Ich ciężkie pancerze reaktywne nie okrywają od czoła zbyt szczelnie (na T-72B3 takie pokrycie wynosi jedynie ok. 50%), a żeby było jeszcze śmieszniej to przeważnie zabezpieczają te miejsca w których pancerz zasadniczy i tak jest najgrubszy, a słabsze są pozostawione bez ochrony. Uproszczoną konkluzję można wysnuć taką, że strzelając od czoła do wozu rodziny T-72/90 masz 50/50 szans, że trafisz w ERA. Jak w niego trafisz to w zasadzie pocisk z miejsca zmarnowany. Ale jeśli tylko trafisz poza ERA to powinno wejść wszystko. Oczywiście zakładam strzelanie w miarę sensowną amunicją.

  7. emeryt

    Czy system wykrycia/gaszenia w wozie nie zadzialal? Te wyniki to nic mi nie mowia. Jakim cudem doszlo do pozaru/samoodpalenia pocisku. Osobiscie znam tylko jeden sposob na to, ale przez 20 lat spendzonych w tych "pudlach" nigdy mi sie to stalo. Teraz to tylko spisac lot# ze skrzyn i do jamy i wysadzic w powietrze. Tak wyglonda ta procedura a nie "uzywac ostroznie bo wadliwe". Widze ze sporo ludzi ma wadliwe rozumy. Zolnierz zawodowy to nie szczur laboratoryjny!

    1. LOL

      System gaśniczy w Leopardzie wykorzystuje halon- środek tłamszący ogień wysysając tlen. Proch amunicyjny posiada własny utleniacz, więc jego spalanie jest niewrażliwe na działanie systemów gaśniczych.

  8. Kamil

    No cóż musimy powiedziec sobie wprost, że ktoś po 1989 roku zawinił wyprzedając nasze zakłady za bezcen, a obecne są technologicznie daleko za zachodem jak i też wschodem. Jedyne co możemy zrobić w obecnej chwili to skup licencji za grube pieniądze ponieważ niektórych rzeczy przeskoczyć sie po prostu nie da. Przykładem jest amunicja z Mesko, wciąż modernizowane stare konstrukcje ZSRRowskich karabinów szturmowych i broni snajperskiej, brak odpowiednich technologii do produkcji korwet i okrętów podwodnych (Ślązak), brak własnych technologii do produkcji zestawów przeciwlotniczych typu Javelin lub RBS, brak technologii do produkcji granatników przeciwpancernych pokroju AT4 i Panzerfaust czy ppk jak Spike. Jedyne co mamy to MSBS który jest w fazie testów i nie wiadomo jak będzie z jego finalną wersją. Rosomak jest najlepszym przykładem, ze jak się chce to się da, chociaż integracja z ppk Spike trwa zbyt długo. Wersja Afgańska Rosomaka oraz Rosomak M i XP świadczą o tym, że jednak cos w stanie zrobić jesteśmy, dlatego jestem za pełnowartościowym wykorzystaniem podwozia od K9 bo z niego nie da się zrobić tylko i wyłącznie czołgu oraz BWP, a także zakup od Koreańczyków samych BWP K21 (skoro już musi pływać) oraz czołgu K2. Może uda się w tych dwóch konstrukcjach postąpić tak jak z Rosomakiem.

    1. rmarcin555

      @Kamil A kiedy produkowaliśmy własne korwety, okręty podwodne, zestawy przeciwlotnicze? Jak rozumiem robiły to te zakłady wyprzedane za bezcen? Podaj zatem nazwy.

    2. dbr

      A odpowiedz mi proszę jakie to wspaniałe produkty i niebotyczne technologie posiadały te sprzedane za bezcen zakłady? I kto by je utrzymywał przy takiej niewydolności produkcji, kiepskim produkcie i olbrzymim przeroście zatrudnienia? I przede wszystkim z czego? Po drugie piszesz jako zarzut o zakupie licencji po czym na przykład tego, że jak się chce to się ma Rosomaka, który jest niczym innym jak licencyjnym i to "ogłupionym z uwagi na nasze wymagania transportu za pomocą Herculesa fińskim AMV Patria. Więc wybacz, ale to wszystko to ...

  9. Gojan

    Z artykułu nie wynika, czy wybuchł pocisk produkcji polskiej, czy niemieckiej (kupionej przez Polskę wraz z pierwszą partią LEO ok. 2002-2003 r.). Ale jeśli wybuchł pocisk nowy, produkcji MESKO, a nie np. przeterminowany niemiecki, to pytam, jak wyglądał nadzór i odbiór wojskowy pocisków do LEO w MESKO i prochu w Pionkach. Czy przypadkiem RPW nie zostały zredukowane do poziomu teoretycznego, w ramach różnych pomysłów na oszczędności w SZ RP , dokonywanych przez ekipę PO, czyli praktycznie przez ministrów Klicha i Siemoniaka?

    1. J.M.P.

      Wydaje mi się że ten fragment stanowi o tym że chodzi o polską amunicję: "zapadła decyzja o wstrzymaniu zakupów przedmiotowej amunicji do czasu przeprowadzenia niezbędnych badań i wprowadzenia poprawek technologicznych, zapewniających bezpieczeństwo jej eksploatacji. Gotowość do udziału w tych pracach zgłosiła strona niemiecka. Propozycja współpracy została przyjęta", bo: 1. wstrzymano zakupy, a z tego co wiadomo nie kupujemy już amunicji ćwiczebnej od Niemiec, 2. propozycja współpracy przy wprowadzaniu poprawek technologicznych, czyli procesu produkcji jak i użytych komponentów. Pozdrawiam

  10. panzerfaust39

    To ta wspaniała Polska amunicja którą tak zachwalał Siemoniak ? Po Gawronie i Krabie kolejny raz zaprezentowano możliwości szeroko pojętej polskiej zbrojeniówki

  11. Rezystor

    A mówiliście że ta nasza amunicja nie jest w stanie zniszczyć nowoczesnego czołgu no to proszę jednak jest w stanie (szkoda tylko że swój a nie wroga).

    1. Arzesz

      Człowieku w tym przypadku była wykorzystywana amunicja cwiczebna która nie jest do niszzenia czołgów, pomyśl zanim coś napiszesz.

  12. autor komentarza

    Propozycja współpracy została przyjęta - czyli zamiast poprawić wady, które są znane już od lat, będziemy kupować gotowe od niemców? Ja rozumiem, że opanowanie produkcji amunicji nigdy u nas nie produkowanej (scalona dużego kalibru) może być trudne, ale jednak nie jest to lot na księżyc

    1. Tadeusz

      Samodzielne opanowanie technologii produkcji amunicji to m.in. 5 lat. jak dobrze pójdzie, nie mówiąc o testach i kosztach. Nasi fachowcy chcieli to zrobić w kilka miesięcy i efekty w postaci uszkodzonego czołgu już widać.

  13. Tytus

    Przy tych postępach w produkcji polskiej amunicji przez polskich fachowców obawiam się aby kolejnym etapem rozwoju nie było wysadzenie MESKO w powietrze.

  14. Mirek

    Nowa amunicja made in Poland. Ot zdolności polskiej zbrojeniówki. Czegokolwiek by się nie dotkneli, nawet najprostszej części to zepsują. Będą teraz odwracać kota ogonem, a że niewłaściwa procedura użycia a że niedopatrzenie itp. W armatochaubicy Krab też blachy pękają. Powinno się zakazać jakiejkolwiek produkcji uzbrojenia w polskich firmach PAŃŚTWOWYCH, bo ich użycie grozi kalectwem lub śmiercią. Firmy prywatne to co innego.

    1. J.M.P.

      Tak pewnie, przykładem AMZ "Dzik", firma z doświadczeniem w bankowozach, zrobiła pojazd opancerzony dla wojska, jak się skończyło wiemy. Nie żebym był bezkrytyczny dla naszej zbrojeniówki ale z tymi prywatnymi pojechałeś troszku. Oczywiście są porządne firmy takie jak np. WB Electronics, ale nie w przemyśle ciężkim. Pozdrawiam.

  15. J.M.P.

    Bałem się, że zamiotą sprawę pod dywan a tu proszę, raport wskazuje na wadliwą amunicję. Z drugiej strony śledztwo trwa i raport może nie zostać uwzględniany lub powoływany będzie drugi zespół ekspertów który sporządzi "lepszy" raport. Pozytywne jest to, że przyjęto propozycję niemiecką odnośnie współpracy przy wprowadzaniu poprawek technologicznych. Oby tylko nowy obóz władzy ze swoimi delikatnie mówiąc fobiami nie stwierdził, że sobie sami z tym poradzimy. Bo przecież chodzi o polski zakład produkcyjny, dodajmy jedyny w tej branży. Generalnie najlepiej dla załóg i luf tych czołgów byłby kupić od Niemiec licencję/wejść w kooperację przy produkcji sprawdzonej amunicji, łyknąć trochę know-how i dalej pracować nad naszą amunicją nowej generacji dopóki nie osiągnie się oczekiwanych rezultatów. Z większości publikacji i plotek wynika że problemem jest głownie proch/ ładunek miotający. Dziwi mnie, że też nie słychać było aby próbowano pozyskać taką technologię gdzieś indziej na świecie przecież nie tylko Niemcy produkują amunicję do tych armat. Użyty proch ponoć był czeskiej produkcji ale znam tylko pogłoski. Więc jak ktoś jest zorientowany dobrze w temacie to chętnie się coś więcej dowiem.

  16. Yourij

    W WP parę osób dostanie za używanie beznadziejnej amunicji, lecz odpowiedzialni za produkcję (MESKO) oraz zakup i zatwierdzenie tego badziewia (iU MON) mogą spać spokojnie...

Reklama