Reklama

Siły zbrojne

USAF będzie strzelać do F-16

Pierwszy QF-16C w bazie Tyndall. – fot. US Air Force
Pierwszy QF-16C w bazie Tyndall. – fot. US Air Force

W USAF rozpoczęło przekształcanie najstarszych egzemplarzy myśliwców F-16C w zdalnie sterowane cele latające. Zastąpią one w tej roli maszyny QF-4, będące zmodyfikowanymi myśliwcami F4 Phantom.



W roli realistycznych tarcz strzelniczych posłużą na początek maszyny F-16 Falcon, które nie były w użyciu od co najmniej 20 lat. Nie będzie z tym problemu, gdyż pierwsze maszyny trafiły do służby w latach 70-tych zeszłego stulecia. Znaczna ilość tych samolotów jest zakonserwowana od wieli lat. Zgodnie z szacunkami USAF przywrócenie do pełnej sprawności i modyfikacja każdej z maszyn zajmie około 6 miesięcy. Programem ma być wstępnie objętych 200 maszyn.

Więcej: Kryzys finansowy: jednostki USAF znowu w powietrzu

Kosztującym 70 milionów dolarów procesem przekształcania emerytowanych myśliwców w skazane na zniszczenie drony zajmie się 309th Aerospace Maintenance and Regeneration Group z bazy lotniczej Davis-Montan. Proces w pierwszej kolejności obejmie gruntowny przegląd i renowację każdej z maszyn, demontaż zbędnego wyposażenia, takiego jak sześciolufowe działka Vulcan, czy systemy obsługi uzbrojenia. Ich miejsce zajmie nie tylko system zdalnego sterowania, ale też rejestrator wyników strzelań, oraz układ autodestrukcji, na wypadek utraty kontroli nad dronem.

Co ciekawe, maszyny będą zdolne zarówno do lotów sterowanych zdalnie, jak również z pilotem na pokładzie. Ostatnią, lecz najbardziej widoczną zmiana będzie pokrycie stateczników i końcówek skrzydeł intensywnie pomarańczową farba, co jest standardowym oznaczeniem latających celów. Będzie to jedyny element, odróżniający na pierwszy rzut oka standardowe F-16 Fighting Falcon od drony typu QF-16 (bowiem takie oznaczenia noszą te samoloty).

Więcej: Broń przyszłości: amerykańskie myśliwce szóstej generacji

QF-16C zastąpią w roli latających celów samoloty QF-4EPhantom. Ostatni z nich został przebudowany w tym roku. Przewidywany czas „życia” takiego drona to od 50 do 300 godzin lotu. Po przejściu modyfikacji i pełnej procedury kontrolnej, maszyny trafia na wyposażenie 53rd Weapons Evaluation Group stacjonującej w bazie lotniczej Tyndall na Florydzie.

Opis fot.

 
Reklama
Reklama

Komentarze