Reklama

Siły zbrojne

fot. MON via Twitter

Trzecia rotacja batalionu NATO w Polsce rozpoczęła służbę

Trzecia rotacja żołnierzy Wielonarodowej Batalionowej Grupy Bojowej NATO rozpoczęła w piątek służbę w Bemowie Piskim na Mazurach. Nowe pododdziały z USA, Wielkiej Brytanii, Rumunii i Chorwacji - podobnie jak ich poprzednicy - spędzą w Polsce sześć miesięcy.

Uroczyste przekazanie zmiany Wielonarodowej Batalionowej Grupy Bojowej NATO odbyło się na terenie Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych Orzysz w Bemowie Piskim.

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak w liście skierowanym do nowych żołnierzy NATO napisał że ich obecność jest ważna nie tylko ze względu na udzielone nam wsparcie, ale również na wyznawane wspólne wartości.

"Przybyliście do nas, by utrwalać poczucie bezpieczeństwa tej części Europy, by podkreślić znaczenie naszej współpracy, pełnej zgodności interesów. Jesteście tu by bronić Sojuszu. Przybyliście gotowi podjąć walkę, gdyby nastąpiła taka konieczność" - stwierdził.

"Wasza obecność w Polsce to symbol honoru i dotrzymania sojuszniczych zobowiązań. A dla Polaków, narodu ciężko doświadczonego przez historię, znaczy to bardzo wiele" - zaznaczył szef MON.

Uczestniczący w uroczystościach w Bemowie Piskim podsekretarz stanu w MON Marek Łapiński powiedział, że obecność kolejnej zmiany natowskiego batalionu podnosi poziom bezpieczeństwa. "Przybyliście nie tylko po to, żeby ćwiczyć, ale być gotowym, żeby walczyć w razie potrzeby. Być gotowym na zagrożenie ze Wschodu" - mówił.

Trzon trzeciej rotacji natowskiej grupy tworzy ok. 800 żołnierzy "Wojennych Orłów", czyli 1. szwadronu 2.pułku kawalerii wojsk lądowych USA. Przyjechali oni w ostatnich dniach wozami opancerzonymi Stryker z koszar w Vilseck w Niemczech. Zastąpią kolegów z 3. szwadronu tego samego pułku o nazwie "Wilcza Wataha".

W skład wielonarodowego batalionu wchodzą też żołnierze z Wielkiej Brytanii (wojska rozpoznania), Rumunii (pododdział przeciwlotniczy) i Chorwacji (wojska artyleryjskie). W sumie to ok. 1,2 tys. żołnierzy. Batalion NATO współdziała z 15. Giżycką Brygadą Zmechanizowaną i pozostaje pod jej taktyczną kontrolą.

Dowódcą nowej zmiany natowskiej grupy został amerykański ppłk Adam Lackey. Jak mówił, jego podwładni są gotowi, żeby stać ramię w ramię z Polakami i pozostałymi żołnierzami wielonarodowej dywizji. Deklarował, że podczas pobytu k. Orzysza nowa zmiana będzie ćwiczyć jeszcze lepiej i efektywniej niż poprzednicy.

Dotychczasowy dowódca natowskiej grupy ppłk Scott Cheney otrzymał w piątek decyzją szefa MON Srebrny Medal Wojska Polskiego. Amerykański oficer podkreślił, że ostatnie sześć miesięcy to wspaniałe doświadczenie nie tylko dla niego, ale dla wszystkich żołnierzy wielonarodowego batalionu. "Wspólnie jesteśmy w stanie bronić bezpieczeństwa Europy" - mówił.

Decyzję o wysłaniu do Polski i państw bałtyckich czterech wielonarodowych batalionowych grup bojowych potwierdził szczyt NATO w Warszawie w lipcu 2016 r. Celem inicjatywy określonej jako wysunięta wzmocniona obecność (eFP) było wzmocnienie wschodniej flanki Sojuszu. Polska wydzieliła siły do batalionów stacjonujących w Rumunii i na Łotwie.

Batalionowe grupy bojowe to wzmocnione, samodzielne bataliony, liczące 1-1,5 tys. żołnierzy. Każda z nich jest wielonarodowa - tzw. państwo ramowe wystawia większość sił i dowodzi całą grupą, złożoną także z żołnierzy innych krajów. W batalionie stacjonującym k. Orzysza rolę państwa ramowego pełni USA.

Batalionowe grupy bojowe mają wzmocnić potencjał NATO do odstraszania potencjalnego przeciwnika, a - jeśli zajdzie taka potrzeba - również do skutecznej obrony każdego zaatakowanego sojusznika.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama