Reklama

Siły zbrojne

Trident Juncture 18 sprawdzi współdziałanie i mobilność

Jednostki morskie w drodze na Trident Juncture 18 / Fot. forsvaret.no
Jednostki morskie w drodze na Trident Juncture 18 / Fot. forsvaret.no

Sprawdzenie zdolności do szybkiego przerzutu wojsk tam, gdzie są potrzebne i praktyczne współdziałanie żołnierzy z różnych państw jest celem ćwiczeń Trident Juncture – powiedział d-ca jednej z brygad „szpicy” NATO, przyszły dowódca całości tych sił gen.bryg. Ullrich Spannuth.

Ćwiczenie, w którym weźmie udział łącznie ponad 50 tys. żołnierzy ze wszystkich 29 krajów NATO oraz Finlandii i Szwecji, odbywa się w Norwegii; zasadniczą fazę na poligonie zaplanowano na przełom października i listopada.

"Pierwsza faza ćwiczenia zaczęła się trzy tygodnie temu wraz z przerzutem sprzętu. Jej celem jest sprawdzenie strategicznej mobilności - zdolności naszego Sojuszu do rozmieszczenia na naszym terytorium wojsk, gdzie i kiedy są potrzebne, tak, by mogły szybko reagować na kryzys w razie potrzeby bronić naszych sojuszników" - powiedział Spannuth w norweskim Fredrikstad, dokąd cywilnym statkiem dotarła partia ciężkiego sprzętu Bundeswehry, w tym – pierwsze niemieckie Leopardy. Generał dowodzi wielonarodową brygadą sił bardzo wysokiej gotowości – VJTF – nazywanych też szpicą NATO. Od przyszłego roku został wyznaczony na dowódcę całości "szpicy".

Generał zaznaczył też, że znaczne siły przerzucono już w rejon poligonu w Rena. "Mamy czołgi, transportery opancerzone, kolejna tura przywiezie resztę ciężkiego sprzętu niemieckiej armii, w tym haubice i wyrzutnie rakiet" – powiedział. Jak dodał, przerzut czołgów Leopard, transporterów Marder, Fuchs i Boxer oraz innych pojazdów to przejście do fazy ćwiczenia, która skupi się na interoperacyjności. W transporcie niemieckich pojazdów na poligon uczestniczą logistycy z Holandii i Polski. "Z tym sprzętem przejdziemy do drugiej fazy, której celem jest przećwiczenie interoperacyjności. Nie na poziomie akademickim, między dowódcami batalionów czy generałami, ale zdolności do współdziałania żołnierzy na poziomie drużyn i plutonów" – powiedział Spannuth

image
Fot. Bundeswehr.de

Niemieckie samobieżne mosty pontonowe M3, przygotowane przez norweski pluton osłaniane przez czeską obronę powietrzną umożliwią przeprawę m.in. norweskim i holenderskim siłom. Inne scenariusze zakładają przekazywanie obowiązków między saperami z różnych krajów. "To interoperacyjność na najwyższym poziomie, jeden ze znaków firmowych VJTF" – dodał.

image
Most Pononowy M3/ Fot. Wikipedia CC.BY-SA 2.0

Na korzyści ze współdziałania z siostrzanymi jednostkami z innych państw zwrócił też uwagę dowodzący 93. Batalionem Zmechanizowanym ppłk Michael Wagner. "To zwiększa wzajemne zrozumienie i pogłębia zaufanie, którego potrzebujemy dla naszych wysiłków na polu walki. W rzeczywistej walce może być konieczne przekazanie obowiązków przez jedną grupę bojową innej. Procedury i metody muszą być krystalicznie jasne, bo od tego zależy życie" – powiedział.

image
Jednostki lądowe w drodze do miejsca rozmieszczenia/ Fot. Bundeswehr.de

Dowódca 39. Batalionu Transportowego amerykańskich wojsk lądowych ppłk Bill Kost podkreślił, że to jego pierwsze natowskie ćwiczenie z udziałem wojsk, a nie tylko z użyciem komputerowej symulacji. "To bardzo złożone ćwiczenie ze względu na liczbę uczestników. To czas pokoju, musimy więc respektować norweskie przepisy, występować o zgodę na korzystanie z dróg". Dowódca holenderskiej kompanii transportowej mjr Fred Lap także zwrócił uwagę na specyficzne wymagania. "Moglibyśmy przewozić cięższe ładunki, ale ograniczeniem są norweskie regulacje dotyczące obciążenia dróg. To zrozumiałe, chcą utrzymać drogi w dobrym stanie" – powiedział. By jak najmniej utrudniać ruch cywilny, wojskowe transporty jeżdżą głównie nocą.

image
Fot. Bundeswehr.de

W dowodzonym przez NATO ćwiczeniu Trident Juncture 2018 bierze udział ponad 50 tys. żołnierzy, 130 samolotów i śmigłowców, 70 okrętów i ponad 10 tys. pojazdów. Największe siły wystawiły Stany Zjednoczone, drugie pod względem liczebności są Niemcy z 10 tys. osób. Polskę reprezentuje fregata ORP Pułaski i ponad 400 żołnierzy z 10. Brygady Logistycznej, 1. Brygady Logistycznej, 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, 3. Flotylli Okrętów, 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, Centrum Operacji Morskich oraz Żandarmerii Wojskowej. Polscy pracownicy wchodzą też w skład załogi cywilnego statku pod duńską banderą, który przywiózł niemiecki sprzęt do Norwegii.

image
Fot. forsvaret.no

Zwiększenie mobilności najpóźniej do roku 2024 to jeden z celów uzgodnionych na ostatnim szczycie NATO w Brukseli w lipcu br. Zapewnieniu sprawnego przerzutu wojsk przez Atlantyk i wewnątrz Europy, także – w razie potrzeby operacji na duża skalę, mają służyć dwa nowe dowództwa. Jedno będzie się znajdować w USA, drugie w Niemczech.

image
Fot. Nato.int

O powołaniu VJTF - tzw. szpicy – wojsk bardzo wysokiej gotowości, wydzielonych z Sił Odpowiedzi (NATOResponse Forces – NRF) i zdolnych do przerzutu w ciągu 48-72 godzin, zdecydował w 2014 r. szczyt w Walii. Według ostatnich danych Sojuszu VJTF (Very High Readiness Joint Task Force) liczy do 7 tys. żołnierzy z dziewięciu krajów.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze