Siły zbrojne
Traktat INF wkrótce reliktem Zimnej Wojny?

W ostatnich dniach Stany Zjednoczone coraz częściej wyrażają niezadowolenie w związku z łamaniem przez Rosję podpisanego w 1987 roku Układu o całkowitej likwidacji rakiet średniego i pośredniego zasięgu. Ewentualne wypowiedzenie wspomnianego traktatu będzie miało poważne skutki dla Polski i prowadzonej przez nią modernizacji armii.
Traktat o całkowitej likwidacji rakiet średniego zasięgu z 1987 roku
Podpisanie w grudniu 1987 roku przez USA i ZSRS Układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu (500 – 5500 km) (ang.Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces”) poprzedził bezprecedensowy wyścig zbrojeń w Europie. Rozpoczął się on w 1975 roku, kiedy to Moskwa zadecydowała o rozmieszczeniu w europejskiej części kraju rakiet balistycznych RSD-10 Pioneer (kod NATO: SS-20), w celu zastąpienia przestarzałych pocisków R-12 Dvina (SS-4 Sandal) i R-14 Chusovaya (SS-5 Skean).
Pojawienie się tej broni wzdłuż zachodniej granicy ZSRR wzbudziło zaniepokojenie w kręgach dowódców NATO. Nowe rakiety o zasięgu do 5500 km, uzbrojone zależnie od wersji w jedną głowicę jądrową o mocy 1 Mt lub trzy głowice MIRV o mocy 150 kt, mogły od tej pory razić cele w całej Europie. Dodatkowo, wśród zachodnich planistów zaniepokojenie budziła możliwość odpalania rakiet z wyrzutni mobilnych i ich stosunkowo wysoka zakładana celność – około 500 metrów. Uzbrojenie to zagrażało dominacji NATO w dziedzinie broni jądrowej średniego zasięgu w Europie, dlatego wkrótce Pakt Północnoatlantycki musiał zareagować.
Z jednej strony zadecydowano o rozpoczęciu negocjacji z ZSRS na temat redukcji rakiet średniego zasięgu w Europie. Z drugiej, w celu zniwelowania powstałej dysproporcji między siłami rakietowymi NATO i ZSRS, 12 grudnia 1979 roku zdecydowano o rozmieszczeniu w Europie dwóch nowych typów amerykańskiego uzbrojenia nuklearnego: rakiet balistycznych Pershing II o zasięgu do 1770 km oraz odpalanych z lądowych wyrzutni rakiet samosterujących BGM-109G Gryphon (lądowa wersja rakiet Tomahawk) o zasięgu do 2500 km. Począwszy od 1983 roku broń ta była rozmieszczana na terenie Wielkiej Brytanii, Niemiec, Belgii, Holandii i Włoch. W sumie do Europy miało trafić 108 wyrzutni Pershing II i 464 Gryphony. Nowe rakiety poza wypełnieniem strategicznej luki miały też służyć jako argument przetargowy w negocjacjach z Sowietami.
ZSRS zgodziło się na rozpoczęcie negocjacji w Genewie w 1980 roku. Rok później, 18 listopada 1981 roku, prezydent USA Ronald Reagan zaproponował ZSRS tzw. „zero option”, czyli wstrzymanie rozmieszczania amerykańskich rakiet w Europie w zamian za całkowite wycofanie sowieckich rakiet SS-4, SS-5 i SS-20 wycelowanych w europejskie kraje NATO. Warto zwrócić przy tym uwagę, że rosnąca liczba rakiet średniego i pośredniego zasięgu zdecydowanie zwiększała ryzyko przypadkowego wybuchu wojny. W odróżnieniu od międzykontynentalnych rakiet balistycznych lecących do celu przez ok. 25-30 minut, rakiety średniego zasięgu docierałyby do celów takich jak wyrzutnie rakietowe przeciwnika zaledwie w kilka minut. Zostawiało to bardzo niewiele czasu na identyfikację potencjalnego zagrożenia i reakcję. Błędna interpretacja danych z systemów wczesnego ostrzegania groziła więc wybuchem niechcianego konfliktu.
Do przełomu w negocjacjach doszło dopiero w 1986 roku, po serii spotkań dwustronnych w sierpniu i wrześniu, których kulminacją był szczyt Gorbaczow-Reagan w Reykjaviku 11 października 1986 roku. Obie strony zgodziły się wówczas na całkowitą likwidację rakiet średniego (1000 – 3000 km) i pośredniego (3000 – 5500 km) zasięgu. Decyzja ta została wsparta w sierpniu 1987 roku przez kanclerza RFN Helmutha Kohla, który zadecydował o jednostronnym wycofaniu starszych rakiet Pershing IA o zasięgu do 740km użytkowanych wspólnie przez USA i RFN. Ostateczne porozumienie o całkowitej likwidacji rozmieszczonych na lądzie rakiet balistycznych o zasięgu od 500 do 5500 km zostało podpisane przez Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa podczas szczytu w Waszyngtonie 8 grudnia 1987 roku. Był to pierwszy i jak dotąd jedyny traktat o całkowitej likwidacji konkretnego typu uzbrojenia. Na jego mocy, do 1 czerwca 1991 roku zniszczono 2692 egzemplarze tej broni (846 amerykańskich i 1846 sowieckich). Obie strony zyskały prawo do wzajemnej inspekcji swoich instalacji militarnych związanych z tym typem uzbrojenia. USA i ZSRS otrzymały możliwość pozostawienia jedynie 15 sztuk nieoperacyjnych rakiet i wyrzutni, głównie z myślą o ich umieszczeniu w ekspozycjach muzealnych. W 1991 roku wydawało się, ze historia rakiet średniego i pośredniego zasięgu w arsenale USA i ZSRR została zakończona, a traktat o INF został powszechnie uznany za jedno z głównych porozumień kończących zimną wojnę.
Rakiety średniego i pośredniego zasięgu w Europie po zakończeniu Zimnej Wojny
Po zakończeniu zimnej wojny temat rakiet średniego zasięgu nie był poruszany przez ponad 15 lat. W międzyczasie Francja, która nie była sygnatariuszem układu INF z 1987 roku wycofała swoje rakiety pośredniego zasięgu S3 ze służby w 1996 roku, co całkowicie wyeliminowało tego typu broń na kontynencie europejskim. Sytuacja zmieniła się wraz z kontrowersyjną wypowiedzią prezydenta Rosji Władimira Putina z 10 lutego 2007 roku, w której stwierdził on, że układ INF nie służy interesom Rosji. Kilka dni później szef sztabu sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej gen. Jurij Bałujewski oświadczył, że jego kraj może wycofać się z traktatu w razie kontynuowania przez USA projektu budowy tarczy antyrakietowej z pociskami Ground-Based Midcourse Defense (GMD) w Polsce i Czechach.
Rosyjskie wątpliwości w tej kwestii budził fakt, że Rosja i USA są jedynymi krajami na świecie, na które zostały narzucone takie ograniczenia traktatowe. Pod koniec pierwszej dekady XXI wieku uwagę amerykańskich analityków przykuły nowe rosyjskie systemy 9K720 Iskander-K (NATO: SS-26 Stone) z pociskiem manewrującym R-500. Wprawdzie zdaniem Rosjan maksymalny zasięg tej broni nie przekracza dozwolonych w traktacie 500 km, klasyfikujące tą broń jako rakiety krótkiego zasięgu, to jednak prawdopodobny faktyczny zasięg tej broni może być nawet czterokrotnie większy.
Według New York Times Rosjanie mogli testować zakazaną traktatem broń już w 2008 roku, aczkolwiek Stany Zjednoczone przez wiele lat nie upubliczniały tego faktu. Dopiero w maju 2013 roku po raz pierwszy kwestię możliwego naruszenia traktatu podjął w rozmowach z Moskwą przedstawiciel Departamentu Stanu, a w styczniu 2014 roku o swoich obawach USA poinformowało sojuszników z NATO. Oficjalnie kwestię tę podniósł 30 lipca 2014 roku prezydent Barack Obama w liście do prezydenta Rosji Władimira Putina. Spotkało się to z szybką reakcją Kremla, który uznał zarzuty za bezpodstawne i motywowane „innymi przyczynami”, co należy uznać za aluzję do konfliktu wokół Ukrainy. Wprawdzie bardzo prawdopodobne jest, że wyciągnięcie tej sprawy przez USA właśnie teraz po zestrzeleniu lotu MH17 jest elementem dodatkowej presji politycznej na Rosję warto jednak zastanowić się jakie konsekwencje dla naszego kraju i regionu miałoby faktyczne unieważnienie traktatu INF.
Łamanie traktatu o INF, a modernizacja Sił Zbrojnych RP
Dla sytuacji geostrategicznej Polski potencjalne wprowadzenie przez Federacją Rosyjskią broni, która narusza traktat INF będzie mieć negatywne znaczenie. Sprawiłoby to, że całe terytorium RP znajdzie się w zasięgu rosyjskich rakiet taktycznych Iskander-K, które mogą być uzbrojone w głowice jądrowe. Przy tym Rosja miałaby zdolność do rażenia celów na naszym terytorium bez rozmieszczania tych kompleksów rakietowych w obwodzie kaliningradzkim czy na terenie zachodniej Białorusi, jak to musiałoby mieć miejsce dla rakiet o zasięgu nie większym niż 500 km. Sprawia to, że tym ważniejsze staje się jak najszybsze zmodernizowanie polskiej obrony powietrznej, która obecnie jest zupełnie nieprzygotowana do obrony przed tego typu nowoczesnymi pociskami.
Jednocześnie należy oczekiwać adekwatnej odpowiedzi ze strony NATO, coraz bardziej skonsolidowanego wokół kryzysu na Ukrainie. Potencjalne działania Paktu mogą również obejmować wprowadzenie do służby nowych typów uzbrojenia. Mogą one obejmować zarówno wdrażanie coraz doskonalszych systemów obrony przeciwrakietowej, jak i rakiet manewrujących, najprawdopodobniej przenoszonych przez samoloty bojowe lub okręty podwodne. Może to mieć wpływ również na procesy modernizacji Sił Zbrojnych RP. Obecnie Polska stara się o zakup pocisków manewrujących AGM-158 JASSM dla samolotów F-16, a w debacie publicznej, w tym także na łamach Defence24.pl, podnoszono wielokrotnie problem pozyskania pocisków manewrujących dla okrętów podwodnych. Gdyby Moskwa zdecydowała się jednak na wystąpienie z Traktatu INF, nie można wykluczyć, że jednym z kontrposunięć NATO w dłuższym okresie czasu byłaby właśnie zgoda na przekazanie Polsce pocisków manewrujących bazowania lądowego. Obecnie systemy podobnej klasy, przeznaczone dla sił lądowych, o zasięgu ponad 500 km nie znajdują się jednak na uzbrojeniu krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego. Należy zwrócić przy tym uwagę, że scenariusz nakręcania wyścigu zbrojeń rakietowych w Europie Środkowej nie leży w interesie naszego kraju, podobnie jak nie leżał w interesie Europy Zachodniej w latach 80. XX wieku lecz decyzja w tej sprawie zostanie podjęta na Kremlu.
Andrzej Hładij
Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.