Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Straty Abramsów

Od początku lat 80-tych XX wieku czołgi M1 Abrams stanowią podstawowy ciężki sprzęt amerykańskich wojsk lądowych. Prawdziwym testem ich zdolności bojowych okazała się wojna w Zatoce Perskiej w 1991 roku, w czasie której zdeklasowały one irackie czołgi radzieckiej produkcji. Podobny sukces Abramsy odniosły podczas interwencji w Iraku w 2003 roku. Mniej znane pozostają raporty z licznych walk z radykalnymi islamistami w latach 2003-2011. Ostatnio pojawiły się jednak informacje o poważnych stratach ponoszonych przez irackie formacje pancerne w starciach z ISIS. 

Fot. Sgt. Chad Menegay, 196th MPAD, 25th Inf. Div., USD-C/US Army.
Fot. Sgt. Chad Menegay, 196th MPAD, 25th Inf. Div., USD-C/US Army.

Wprowadzenie do jednostek liniowych stacjonujących na terenie Republiki Federalnej Niemiec  czołgów M1 Abrams w latach 80-tych stanowiło kluczowy element odbudowy amerykańskiego potencjału konwencjonalnego. Chociaż proces zainicjowany został przez administrację prezydenta Cartera, to ojcem sukcesu okazał się już Ronald Reagan. Obok śmigłowców szturmowych AH-64 i wozów bojowych M2 Bradley stanowiły one rdzeń amerykańskich sił lądowych w centralnym teatrze działań operacyjnych. Podczas symulowanych walk pancernych decydujące starcie miało rozegrać się w rejonie miasta Fuldy (Hesja), położonego nieopodal granicy z NRD.

Zakładano, że właśnie w tym rejonie może dojść do decydującego uderzenia rosyjskich i wschodnioniemieckich jednostek zmechanizowanych i próby przebicia się do Frankfurtu. Naprzeciw jednostek amerykańskiego V Korpusu, którego największą siłę stanowiła 3. Dywizja Pancerna, znajdowało się w latach 80-tych łącznie aż 19 sowieckich i enerdowskich dywizji. W wypadku hipotetycznego konfliktu spodziewano się, że w dolinie Fuldy zaatakują je  szturmowe samoloty A-10, Abramsy i wprowadzone w 1987 roku na wyposażenie 3. Dywizji Pancernej śmigłowce AH-64. Na szczęście nigdy nie doszło do starcia, a koniec zimnej wojny doprowadził do wycofania jednostek Armii Czerwonej z NRD.

Piaski pustyni  

W 1990 roku 3. Dywizja Pancerna wraz z innymi jednostkami ciężkimi z terenu RFN została przerzucona do Arabii Saudyjskiej w ramach przygotowań do operacji Pustynna Burza. Celem operacji było zniszczenie wojsk irackich okupujących od sierpnia 1990 roku Kuwejt. W przeddzień  amerykańskiej ofensywy 3. Dywizja Pancerna została powiększona o 25% i stanowiła najsilniejszy związek pancerny w historii.

Na swoim wyposażeniu posiadała: 360  czołgów M1A1 Abrams,  340 bwp Bradley, 128 samobieżnych dział 155 mm, 27 AH-64  oraz 9 zestawów MRLS – łącznie w dywizji służyło ponad 20 tys. żołnierzy.  Trwająca 100 godzin operacja lądowa w pełni potwierdzała zdolności bojowe sprzętu i wyszkolenie żołnierzy. Kosztem 15 zabitych dywizja zniszczyła setki czołgów i innych pojazdów pancernych oraz wzięła do niewoli 2400 irackich żołnierzy. Spośród 1800 użytych w walce Abramsów zaledwie 23 maszyny zostały zniszczone lub uszkodzone.

Z dziewięciu zniszczonych Abramsów siedem padło ofiarą bratobójczego ognia, a dwa kolejne wysadziły załogi, aby czołgi nie wpadły w ręce wroga. Pomimo bardzo intensywnych walk pancernych żaden Abrams nie został przebity irackim pociskiem, nie zginął również żaden członek załogi. Abramsy zawdzięczały to przewadze systemów kierowania ogniem, zasięgowi działa 120 mm i wielowarstwowemu pancerzowi. Irackie czołgi T-72 odstawały jednak znacząco od najnowszych maszyn znajdujących się w siłach zbrojnych ZSRR/Rosji, zarówno pod względem ochrony wnętrza, jak i siły ognia.

Wojna miejska

Abramsy potwierdziły swoje walory również podczas obalania reżimu Saddama Husajna w 2003 roku. Wbrew obiegowym opiniom starcia prowadzone były przeciwko irackiej broni pancernej również na małych odległościach w terenie zurbanizowanym i to bez wsparcia z powietrza. Zupełnie nieefektywni okazali się iraccy fedaini, którzy pomimo wykorzystania zabudowy miejskiej i fanatycznej determinacji nie zdołali w pierwszej fazie wojny zadać żadnych istotnych strat amerykańskim jednostkom pancernym.

Klasycznym przykładem łamiącego wszelkie zasady dotychczasowej doktryny użycia jednostek pancernych w terenie zurbanizowanym było zdobycie Bagdadu przez 2. Brygadę z 3. Dywizji Piechoty. Siła ognia w połączeniu z wytrzymałym opancerzeniem była w pierwszej fazie konfliktu skutecznym remedium na wszelkie formy irackiego oporu (nawet gdy fedaini próbowali salwami z RPG ostrzeliwać tyły Abramsów).

Sytuacja zaczęła się zmieniać w późniejszych latach, w czasie których dochodziło do starć z różnymi grupami bojowników (ugrupowania postsaddamowskie, szyiccy sadryści, Al-Kaida, itd.). Spośród 1100 Abramsów użytych w Iraku 70% (dane z 2005 roku) zostało trafionych, w większości wypadków bez większego skutku. Jednak u 80 maszyn uszkodzenia były na tyle poważne, iż konieczna była ich naprawa w USA. W wyniku ataków przy użyciu improwizowanych ładunków wybuchowych zginęło do 2005 roku pięciu amerykańskich czołgistów znajdujących się we wnętrzu zaatakowanych pojazdów.

Kolejnych 10 poległo, gdy byli wychyleni z włazów. Odpowiedzią stało się wdrożenie w 2006 roku zestawów TUSK przeznaczonych do walki miejskiej oraz amunicji kanistrowej M1028 do zwalczania siły żywej. Użycie czołgów osłanianych przez własną piechotę, snajperów oraz lotnictwo pozawalało w Iraku (2003-2011) na przełamanie nawet najbardziej zdeterminowanej obrony.

Irak 2014

W wyniku walk z bojownikami Państwa Islamskiego armia iracka straciła około 30% posiadanych Abramsów. W sumie USA dostarczyły w latach 2010-2012 do Iraku 140 czołgów. Większość straconych maszyn została zdobyta przez islamistów, a następnie zniszczona w wyniku amerykańskich nalotów.  Ponad 15 Abramsów straconych zostało przez armię iracką w bezpośredniej walce lub na skutek użycia przez bojowników improwizowanych ładunków wybuchowych.

Kilka irackich Abramsów padło ofiarą ppk Kornet-E rosyjskiej produkcji. Pociski tego typu miały uszkodzić również cztery amerykańskie Abramsy w 2003 roku. Jako groźne dla Abramsów postrzega się też granatniki RPG-29. Warto zauważyć, że irackie Abramsy pozbawione były pancerzy wykonanych ze zubożonego uranu oraz opancerzenia reaktywnego. Podstawowym błędem było wykorzystywanie czołgów bez należytej osłony ze strony własnej piechoty. W połączeniu z niskim morale, słabym wyszkoleniem załóg i  niekompetentnym dowodzeniem musiało to skutkować poważnymi stratami.

Wnioski

Przebieg konfliktu w Iraku podkreśla raz jeszcze kluczowe znaczenie, jakie ma wyszkolenie załóg i zgranie całych jednostek dla efektywnego użycia sprzętu pancernego na polu walki. Dotyczy to również sytuacji, w których przeciwnik jest technicznie znacznie słabiej wyposażony, ale dysponuje większą motywacją. Pod względem taktycznym współdziałanie z piechotą, lotnictwem i jednostkami specjalnymi staje się niezbędnym wymogiem podczas operacji w terenie zurbanizowanym.

Zdobycie Bagdadu w 2003 roku z marszu okazuje się być jednak sytuacją wyjątkową i trudną do powtórzenia w wypadku starcia z doświadczonymi bojownikami (lub siłami lekkimi zaawanasowanego technicznie przeciwnika). Regułą są jednak walki o każdy umocniony budynek, w których czołgi odgrywają rolę wsparcia ogniowego dla własnej piechoty.

Pod względem technologicznym konieczne wydaje się zintensyfikowanie prac nad aktywnymi systemami obrony, mogącymi skutecznie zwalczać zagrożenie w postaci kierowanych pocisków rakietowych. Istotnym jest dalsze zwiększanie poziomu ochrony czołgów przez opcjonalne dodawanie pancerzy reaktywnych (jak w przypadku zestawu TUSK) i powszechne instalowanie zdalnie sterowanych modułów uzbrojenia. Powyższe doświadczenia wydają się mieć takie samo znaczenie również w wypadku ewentualnych działań wojennych w naszym regionie.

Tomasz Nowak

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama