Reklama

Siły zbrojne

Stanowisko Instytutu Jagiellońskiego w sprawie przejrzystości procesu modernizacji Marynarki Wojennej RP

Na zdjęciu ORP Gen. Kazimierz Pułaski. Fot. Wikipedia/Grzegorz Petka
Na zdjęciu ORP Gen. Kazimierz Pułaski. Fot. Wikipedia/Grzegorz Petka

Bezpieczeństwo państwa zależy od posiadanych możliwości zapewnienia jego ochrony na wszystkich możliwych płaszczyznach zagrożeń. Zdaniem Instytutu Jagiellońskiego nie można ignorować faktu, że dostęp do morza wymaga szczególnego zainteresowania – zarówno ze względu na zagrożenia, jak również niedoceniane dzisiaj możliwości. Oznacza to, że Polska potrzebuje przemyślanej strategii rozwoju Sił Zbrojnych RP, w której właściwe zrozumiana i wykorzystana zostanie rola oraz znaczenie Marynarki Wojennej. Konieczne jest więc podjęcie strategicznej debata na ten temat, do której Ministerstwo Obrony Narodowej zaprosi także inne podmioty odpowiedzialne i zainteresowane bezpieczeństwem narodowym – od Zwierzchnika Sił Zbrojnych Prezydenta RP i Jego Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, poprzez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, oraz Parlament, po niezależne ośrodki analityczne i ekspertów. Nie można w tej sprawie dyskryminować żadnego poglądu czy oceny.

Planowane w ramach „Programu Modernizacji Sił Zbrojnych RP” zakupy okrętów dla Marynarki Wojennej są ostatnią nadzieją na odbudowanie potencjału morskiego i zachowanie możliwości realizacji przyjętych na siebie zobowiązań sojuszniczych. Nasze bezpieczeństwo i wizerunek międzynarodowy zależy dziś od tego czy dokonamy przemyślanego wyboru – nie skażonego wewnętrznymi politycznymi rozgrywkami.

Szczególne zaniepokojenie Instytutu Jagiellońskiego wywołuje najgłośniejszy, a zarazem najważniejszy dla naszej Floty projekt pozyskania trzech okrętów podwodnych nowego typu.

Nie rozumiemy dlaczego Ministerstwo Obrony Narodowej całkowicie odrzuca koncepcję pozyskania jednostek zdolnych do przenoszenia pocisków manewrujących, postępując wbrew światowym trendom w zakresie uzbrojenia morskiego. Jest to tym mocniej zastanawiające, że obszar ten stanowił przedmiot dialogu technicznego z potencjalnymi dostawcami okrętów, a oni sami zaoferowali takie funkcjonalności.

W tej kwestii najwyraźniej widoczny jest właśnie zupełne pomijanie innych uczestników debaty. O ile możemy milcząco zaakceptować odrzucanie opinii organizacji pozarządowych czy niezależnych ekspertów, a tyle nie możemy przyjąć ignorowania opinii kierowanych przez Przewodniczących Sejmowej Komisję Obrony Narodowej oraz Parlamentarnego Zespół ds. Wojska Polskiego.

W opinii Instytutu Jagiellońskiego zakup okrętów podwodnych dla naszej Marynarki Wojennej powinien być przeprowadzony w oparciu o dwa kluczowe wymagania.

Pierwsze. Pozyskane okręty muszą posiadać zdolność do operowania pociskami manewrującymi, stanowiąc morski komponent systemu odstraszania. Tylko taka funkcjonalność pozwala na maksymalne wykorzystanie niepodważalnych zalet okrętów podwodnych – precyzyjne uderzenie z ukrycia głębin morskich.

Drugie, ale najistotniejsze. Należy zapewnić pełną niezależność w zakresie zdolności do serwisowania zakupionych jednostek przez polski przemysł okrętowy i zbrojeniowy. Pozyskanie takich kompetencji możliwe jest wyłącznie w sytuacji czynnego uczestnictwa w ich budowie – aktywnytransfer technologii.

Przyjęcie takich wymagań – w ocenie Instytutu Jagiellońskiego – pozwoli na osiągnięcie wymiernych celów zarówno militarnych, jak również gospodarczych i społecznych.

Okręty podwodne wyposażone w pociski manewrujące będą stanowiły idealne uzupełnienie priorytetowego projektu budowy systemu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej w naszym kraju – zasada „tarczy i miecza”.

Polski przemysł stoczniowy i zbrojeniowy włączony w budowę i serwisowanie zakupionych okrętów to szansa na przywrócenie jego świetności – skok technologiczny.

Rozwój wyspecjalizowanego przemysłu to stworzenie i utrzymanie kilku tysięcy miejsc pracy w różnych branżach gospodarki na kilkadziesiąt lat.

W związku z powyższym wzywamy Ministerstwo Obrony Narodowej do podjęcia szerszego dialogu z wszystkim zainteresowanymi środowiskami, którego wynikiem będzie skorzystanie z tej niepowtarzalnej szansy jaką daje wielomiliardowy Projekt Modernizacji Sił Zbrojnych RP.

Bezpieczny Bałtyk szansą Polski na niezależność i bezpieczeństwo.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. ruta

    A gdzie te głębiny morskie na Bałtyku skąd mamy uderzać na wroga. Priorytetem naszej armii to śmigłowce, drony i wyposażenie snajperskie. Oczywiście rakietowe manewrujące pociski przeciwpancerne i przeciwlotnicze i myśliwce, jeszcze raz myśliwce. Flota i wojska pancerne w Polsce to w dzisiejszych czasach zawracanie głowy.

  2. oleum

    OP nie sa priorytetem moim zdaniem i powinnismy o tym myslec po zbudowaniu Wisly i Narwi, po kupieniu smiglowcow i dronow. Co te okrety beda mogly zrobic rosjanom? Oni wiedza ze na Baltyku nic i tak nie osiagna przeciw Polsce, szwecji, finlandi, niemcom, danii. Owszem te manewrujace rakiety beda mogly troche poszatkowac cele w obwodzie kaliningradzkim ale glowne zagrozenie bedzie sie przemieszczac przez Bialorus prosto na Warszawe. Potrzebujemy obrony przeciwlotniczej i broni przeciwpancernej, min, snajperow. 10 mld tylko po to, zeby nie wypasc z klubu posiadaczy OP? wiecej pozytku bedzie w wydaniu tych pieniedzy na wyszkolenie armii snajperow/partyzantow. Moze wiecej f16. OP to zupelna bzdura w naszej sytuacji. OP pojda na dno w ciagu 48 godzin a 30 tys snajperow spowoduje w ruskim sztabie permamentna sraczke

  3. Piotr Kraczkowski

    "Pierwsze. Pozyskane okręty muszą posiadać zdolność do operowania pociskami manewrującymi, stanowiąc morski komponent systemu odstraszania. Tylko taka funkcjonalność pozwala na maksymalne wykorzystanie niepodważalnych zalet okrętów podwodnych – precyzyjne uderzenie z ukrycia głębin morskich." --- ręce opadają, bo nawet gdyby te okręty podwodne (OP) załadowały tylko rakiety, czyli żadnej torpedy, cała ładowność OP byłaby tylko dla rakiet, to i tak łączna waga materiału wybuchowego wszyskich maksymalnie ok. 11 rakiet (na nieatomowe OP wchodzi maksymalnie ok. 11 torped lub rakiet, po prostu nie ma miejsca) łącznie była przenoszona w czasie II Wojny Swiatowej przez jeden bombowiec. Posiadając 3 takie OP Polska byłaby wstanie wysłać do Rosji maksymalnie ładunek 3 bombowców z 1945r. - chyba tylko w nadziei, że Rosjanie poinformują o tym kuriozum w dzienniku wieczornym i ich milion żołnierzy umrze ze śmiechu. ____ Rosja ma duże, napędzane atomowo OP, które mają trochę więcej miejsca i obok torped do samoobrony przewożą także kilka rakiet o głowicach atomowych, które mogą być zastąpione głowicą konwencjonalną, aby zaatakować jakiś wybrany cel: skład amunicji, sztab itp. cele punktowe, których nie mogą akurat osiągnąć wojska lądowe lub lotnictwo. Ale to jest taki miły dodatek do broni podstawowej: torped i rakiet nuklearnych. Rosja zakłada, że może powtórzyć się wojna czeczeńska i wówczas taki OP może popłynąć do republik kaukaskich i zaatakować sztab partyzantów. Lub coś podobnego - Rosja ma olbrzymie granice i musi mieć różne sposoby ich obrony. _____Zagrożenie dla Polski jest natomiast zawężone: natarcie lądowe plus desant powietrzny. Desant morski musi wyjść na ląd, a tu jest tym samym co desant powietrzny. Okręty desantowe można też z łatwością zniszczyć rakietami obrony wybrzeża, natomiast miejsca desantu powietrznego nie można przewidzieć. ____Za 10 lat nowe technologie umożliwią odpalanie na przemian rakiet (woda-woda, woda-powietrze i może używanie woda-woda jako woda-ziemia) i torped tych samych podwodnych wyrzutni z każdego OP. Warto odczekać, bo za 10 lat pojawi się także przede wszystkim skuteczna obrona przeciwlotnicza zanurzonych OP - bez tego dzisiejsze OP są bez szans, nie mają wartości bojowej przeciwko dużej armii. Możliwość odpalania małych rakiet woda-powietrze to tak ważna właściwość, że tylko to każe odczekać z zakupem OP. ____Za 10 lat być może nie tylko niemieckie OP będą miały napęd elektrolizą, a Niemcy udoskonalą swoje baterie elektroliozy, bo tylko one pozwalają na pozostawanie pod wodą tygodniami. ____3 OP łatwiej zniszczyć niż setki wyrzutni rozproszonych na lądzie i częściowo będących fałszywymi kopiami dla zmylenia, ale takie mobilne wyrzutnie są także o wiele tańsze niż OP. Trafienie OP oznacza zniszczenie całego jego uzbrojenia. Nieatomowe okręty podwodne mając mało miejsca zwalczają tylko cele wodne, bo w przypadku celu wodnego, wystarczy tylko pomóc żywiołowi w zniszczeniu celu, wytarczy trafić, aby zatopić. Stąd ok. 11 torped wystarcza. Cele lądowe atakują okręty na-wodne, wojska lądowe i lotnictwo. ____Polska na Rosję nie napadnie, a Rosja przed napaścią zabezpieczy swe ważne obiekty swą najlepszą w świecie obroną powietrzną, np. Rosja ma znakomity system "Pantsir S1" zbudowany za pieniądze Arabii Saudyjskiej, która chciała zabezpieczyć się przed izraelskimi rakietami manewrującymi z OP, bo Izrael uzbroił je w głowice atomowe. Jeden pierścień obrony systemami Pantsir chroni właściwie na 100%, a Rosja może ustawić trzy takie pierścienie. ____Razem z szkoleniami, bazą remontową itp. mamy wydać na OP ponad 10 mld. zł, a praktycznie nie mamy wojsk lądowych! Gdyby w obronności było choćby trochę rozsądku, to nie można by nawet wspominać o kupnie 3 łodzi podwodnych i rakiet manewrujących, dopóki Polska nie będzie miała solidnych wojsk lądowych. __Przecież polskie Leopardy nie są zmodernizowane, a więc są niepełnosprawne, a oprócz nich mamy tylko zmodernizowane (aby dać zarobić kolesiom ze zbrojeniówki) czołgi po ZSRR, ale żadna modernizacja nie nada temu radzieckiemu muzeum wartości bojowej. Leopardy po zmodernizowaniu nie mogą działać same. Potrzebują osłony ze strony wozów bojowych piechoty, tak jak one: a) opancerzonych, b) zdolnych do strzelania w czasie jazdy w terenie ze stabilizowanej broni pokładowej, c) posiadających funkcję "hunt and kill". Leopardy potrzebują też współdziałania ze strony śmigłowców pancernych, bo nieopancerzone zestrzelić można zwykłym karabinem maszynowym lub snajperskim, jak pokazało zestrzelenie śmigłowca niedawno w Ukrainie. Leopardy są niezmodernizowane, nie posiadamy ani jednego wozu bojowego piechoty (nazywane wozem bojowym piechoty Rosomaki, czy BWP1 po ZSRR, nim w sensie a), b) i c) nie są!!!!!) i nie posiadamy ani jednego śmigłowca pancernego. __W takiej sytuacji polscy żołnierze mają w razie wojny prawo zapytać: całe społeczeństwo wolało zmarnotrawić i rozkraść pieniądze na wyżej wymienione uzbrojenie, a my mamy teraz nadrabiać bohaterstwem i ofiarą życia to zaniedbanie? Mamy walczyć w Rosomakach, które aby celnie strzelać muszą się zatrzymać wstrzymując Leopardy, co umożliwia strzelanie i do Rosomaków, i do Leopardów jak do kaczek? Przecież pancerz Rosomaka chroni tylko przed karabinem maszynowym do kalibru 12,7 mm, ale działka rosyjskich śmigłowców pancernych i ich BWP3 kalibru 20 mm i więcej zrobią z niego sito! A z żołnierzy... __Rosja mając przewagę ilościową może być powstrzymana tylko jakościowo, przez funkcję "hunt and kill", którą Leopardy miałyby po zmodernizowaniu, a której w Rosomaku nie można nawet zamontować! Zamiast łodzi podwodnych i rakiet manewrujących należy więc kupić najlepsze w NATO wozy bojowe piechoty "Puma" z RFN, które jako jedyne w NATO dysponują a), b) i c) (7 mln. euro szt.) oraz pancerne, najlepsze w NATO, śmigłowce "Tiger" Eurocoptera (40 mln. euro szt.) wytrzymujące ostrzał z działka 23 mm. ____1000 razy bardziej niż OP odstraszy posiadanie 400 Leopardów, 500 Pum i 300 Tigrów, bo Rosja nie jest wstanie przysłać do Polski armię zdolną jej pokonać.

    1. maciek ka

      Hmmm...Po przeczytaniu tego pracowicie wystukanego postu napiszę tylko ze prawie z niczym się nie zgadzam. Emocjonalnie,bez ładu,składu a co najgorsze z czysto"onetową" wiedzą...A mogło być lepiej...

  4. Jarek

    Artykuł bardzo tendencyjny lub instytut słabo odrobił lekcje. Jak powiedział przewodniczący komisji ON musimy mieć rakiety dalekosiężne (cokolwiek to znaczy) lecz okręty podwodne o napędzie klasycznym + AIP oferowane do sprzedaży takich nie mają (trwają jedynie prace). Takie stawianie sprawy mocno opóźni lub uniemożliwi zakup OP. A to już na pewno będzie miało wpływ na nasz potencjał obronny. Poza tym budowanie okrętu u kupującego już miało miejsce - patrz Hiszpanie i Grecy - oba te projekty zakończyły się wielomilionowymi niepotrzebnymi wydatkami (w EUR) i powstały piękne stocznie w których nikt nigdy nie kupi ani jednego okrętu. Należy wyciągać wnioski z wcześniejszych doświadczeń i pójść drogą pełnego serwisu, a nie budowy. Podsumowując, możemy budować i sponsorować prace nad "rakietami dalekosiężnymi" dla pana Niesiołowskiego bo sprzedający za nasze pieniądze zrobi wszystko. Wybuduje okręty podwodne nawet na księżycu jeśli za to zapłacimy. Podsumowując, możemy budować i sponsorować prace nad "rakietami dalekosiężnymi" dla pana Niesiołowskiego bo sprzedający za nasze pieniądze zrobi wszystko. Wybuduje okręty podwodne nawet na księżycu jeśli za to zapłacimy.

    1. Seba

      Oj stary, piszesz, ale nie masz pojęcia o czym :) To raczej Ty powinieneś odrobić swoje lekcje, a najlepiej nie odzywać się!

  5. norbi

    Sprawa jest prosta. kontwywiad powinien się zająć osobami, które lansują kupno okrętów bez pocisków manewrujących a oferty bez transferu technologii pownny nie być dopuszczone do przetargu.

    1. Bryk

      Racja, najpierw MON nie che żeby budować okręty podwodne w Polsce, a później nie chce rakiet manewrujących. Ktoś tam strasznie lobbuje na niekorzyść dla państwa.

Reklama