Amerykański sekretarz obrony Ashton Carter powiedział, że Stany Zjednoczone i NATO powinny zdecydowanie zwiększyć liczbę prowadzonych manewrów wojskowych i ulepszyć współdzielenie danych wywiadowczych pomiędzy sygnatariuszami układu w celu przeciwstawienia się narastającemu zagrożeniu ze strony Rosji. Na przeszkodzie „rozszerzonym” działaniom Waszyngtonu mogą jednak stanąć zła sytuacja budżetowa Departamentu Obrony i niezdecydowana postawa krajów kontynentu, w tym Niemiec i Włoch, ale także Wielkiej Brytanii.
Amerykański sekretarz obrony wypowiedział się w ten sposób podczas zamkniętego dla dziennikarzy spotkania z amerykańskimi dowódcami i dyplomatami wysokiego szczebla, jakie odbyło się w miniony piątek w Niemczech przed szczytem G7. W spotkaniu uczestniczyło blisko 40 osób, w tym kierownicy sekcji europejskiej, afrykańskiej, środkowowschodniej, operacji specjalnych i cybernetycznych z Pentagonu i 14 ambasadorów USA z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Celem spotkania była ocena skutków wprowadzenia sankcji ekonomicznych wobec Rosji, analiza sytuacji i dyskusja nad przyszłymi działaniami.
Carter przyznał, że stosowane obecnie sankcje ekonomiczne nie powstrzymały Rosji przed udzielaniem wsparcia wojskowego separatystom na Ukrainie, a Stany Zjednoczone i inne państwa z niepokojem dopuszczają możliwość zastosowania przez Moskwę podobnej taktyki wobec innych państw regionu.
„Uznając, że prezydent Putin nie zamierza, przynajmniej w tej chwili, zmienić sposobu prowadzenia polityki zagranicznej, powinniśmy rozważyć zastosowanie środków innych, niż sankcje ekonomiczne – wypowiedział się dla dziennikarzy tuż po zakończeniu spotkania. „Musimy przystosować się, w sensie długotrwałym, do istniejącej sytuacji”.
Amerykańskie źródła rządowe podały, że podczas spotkania nie podjęto żadnych decyzji, jednak omówiono szereg potencjalnych działań. Jednym z najdłużej omawianych zagadnień była kwestia zwiększenia liczby i skali manewrów wojskowych z udziałem sił amerykańskich w rejonie Bałtyku. Kolejnym była konieczność zwiększenia zdolności państw NATO do efektywnego współdzielenia się informacjami wywiadowczymi - zarówno dotyczącymi Rosji, jak i zagrożenia ze strony bojówek tzw. Państwa Islamskiego.
Wypowiedź sekretarza Cartera stanowi kolejne potwierdzenie, że niebezpieczeństwo ze strony Rosji jest postrzegane w USA jako długofalowe. Wcześniej w podobnym tonie dowódca wojsk NATO w Europie generał Phillip Breedlove stwierdził, że amerykańskie czołgi na kontynencie są "nową normą" - w kontekście obecności niewielkich jednostek rotacyjnych w Polsce i w krajach bałtyckich, w tym wyposażonych w pojazdy typu Abrams.
Z drugiej jednak strony zakres działań USA pozostaje ograniczony. Nadal nie podjęto decyzji o ustanowieniu stałej obecności sił Stanów Zjednoczonych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, nie rozlokowano również na stałe baz dodatkowych jednostek bojowych na kontynencie. Przypuszczalnie wpływ na działania Amerykanów wywiera między innymi zła sytuacja budżetowa Departamentu Obrony, i konieczność zaangażowania w innych obszarach.
O ile bowiem wdrażane w ramach European Reassurance Initiative "operacyjne" fundusze, nie objęte cięciami pozwalają na sfinansowanie ćwiczeń, o tyle co do zasady nie pozwalają na zmiany stałej dyslokacji wojsk, czy rozszerzenie zakresu modernizacji technicznej. Nie bez znaczenia może być tutaj także niejednoznaczna postawa krajów Europy, przejawiająca się przez opór wobec rozmieszczenia na stałe znacznych sił wojskowych w Polsce i krajach bałtyckich (np. Niemcy) czy cięcia w wydatkach obronnych (Włochy, Wielka Brytania).
Kamil
Ta to Niemcy są naszym wrogiem nr 2 , to oni skutecznie blokują nam możliwość stworzenia baz NATO czy rozwinięcia skutecznych form obrony. Pakt Ribentrof-Mołotow 2 jest faktem.
M1A1
Dziecko. Niemcy są naszym sojusznikiem.Czy za blokowanie możliwości rozwinięcia skutecznych form obrony można uznać przekazanie za symboliczne 1 euro Czołgów Leopard 2 ?