Reklama

Siły zbrojne

Rosyjskie Kalibry u wybrzeży USA

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Na Kubę przypłynęła z wizytą kurtuazyjną fregata „Admirał Gorszkow”, na której pokładzie prawdopodobnie znajdują się rakiety manewrujące systemu Kalibr. W ten sposób, po raz pierwszy od „kryzysu kubańskiego”, Stany Zjednoczone (w tym Waszyngton) ponownie znalazły się w zasięgu rosyjskich rakiet średniego zasięgu.

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało 24 czerwca 2019 r., że do Hawany wpłynęła z wizytą kurtuazyjną fregata Floty Północnej „Admirał Gorszkow” (o wyporności 5400 ton i długości 135 m) razem z okrętowym zespołem wsparcia. W skład tego zespołu prawdopodobnie wchodzi: średni tankowiec „Kama” (o wyporności 1463 ton i długości 63,4 m), holownik oceaniczny „Nikołaj Czikier” (o wyporności 5250 ton i długości 97,6 m) oraz statek zabezpieczenia materiałowo-technicznego „Elbrus” (o wyporności 10000 ton i długości 95 m). Wizyta ma potrwać do 26 czerwca 2019 r.

Formalnie wszystko odbywało się zgodnie z protokołem tego rodzaju wizyt. Dowództwo zespołu zostało więc najpierw przyjęte przez kierownictwo kubańskich sił zbrojnych, a później złożyło wieńce pod pomnikiem „żołnierza radzieckiego-internacjonalisty”. Marynarze mieli natomiast w programie zwiedzanie muzeów, zabytkowego kompleksu wojskowego El Morro i La Cabana oraz fortecy San Carlos de la Cabana.

image
Fot. mil.ru

Mało kto jednak wierzy, by celem wizyty rosyjskich okrętów było tylko zacieśnianie stosunków dyplomatycznych pomiędzy władzami w Moskwie i Hawanie. Rosjanie prawdopodobnie chcieli również pokazać, że by bezpośrednio zagrozić Waszyngtonowi, wcale nie muszą budować instalacji rakietowych na Kubie. Teraz wiadomo, że wystarczy jedynie przerzucić do Hawany kilka okrętów uzbrojonych w takie same systemy, jak fregata „Admirał Gorszkow” projektu 22350. Jednostka ta posiada bowiem m.in. dwie zainstalowane na końcu pokładu dziobowego, ośmiokomorowe wyrzutnie pionowego startu, przystosowane do praktycznie jednoczesnego odpalenia nawet szesnastu rakiet manewrujących 3M14 systemu „Kalibr” (o zasięgu ponad 2000 km). W zasięgu tych pocisków znalazł się więc również Waszyngton.

Problemem rosyjskiej marynarki wojennej jest oczywiście to, że jak dotąd udało się wprowadzić do służby tylko jedną fregatę projektu 22350 (właśnie „Admirał Gorszkow”). W razie potrzeby Rosjanie mogą jednak przerzucić przez Atlantyk także pięciokrotnie mniejsze jednostki typu Karakurt i Bujan-M, z których każda może wystrzelić osiem rakiet manewrujących 3M14. I są to groźby całkiem realne, ponieważ tych jednostek pływających w Wojenno-Morskiej Flocie jest coraz więcej.

Kuba to tylko jeden z etapów rejsu zespołu okrętowego Floty Północnej. Wyruszył on bowiem w swoją podróż z Siewieromorska już cztery miesięce wcześniej - 26 lutego 2019 r. Rosyjskie okręty pokonały od tego czasu około 28000 Mm (51800 km) zawijając m.in. do Dżibuti (w Republice Dżibuti), Kolombo (w Sri Lance) oraz portu Qingdao (gdzie Rosjanie wzięli udział w obchodach poświęconych 70. rocznicy powstania marynarki wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej).

Po krótkim, majowym pobycie „wakacyjnym” we Władywostoku, „Admirał Gorszkow” z asystą przepłynął Ocean Spokojny i zawinął do ekwadorskiego portu Puerto Bolivar. Kolejnym etapem podróży był Kanał Panamski i Morze Karaibskie. Po wizycie na Kubie rosyjski zespół się rozdzieli. Część z jednostek ma popłynąć na wschód do wysp Trynidad i Tobago, a druga na południe (prawdopodobnie do Wenezueli).

Reklama

Mikrostan wojenny, Mad Max w Syrii - Defence24Week 102

Komentarze (24)

  1. bender

    Myślę, że pan komandor z powodów stricte dziennikarskich celowo podkręca atmosferę zagrożenia. A tymczasem ani jedyny ukończony Gorszkow, ani niby korwety z pociskami Kalibr nie są tak naprawdę symetrycznym zagrożeniem dla USA. Zresztą samotna nowoczesna fregata czy też 5 osieroconych mikrooręcików z kilkoma rakietami jest o niebo mniejszym zagrożeniem (i o wiele łatwiejszym celem) niż choćby pociski JASSM-ER naszych Sił Powietrznych. Natomiast dla mnie nieustającym źródłem zdumienia są holowniki oceaniczne towarzyszące wszystkim rosyjskim rejsom na dalekie morza. Nurtuje mnie pytanie, czy Rosjanie aż tak bardzo nie ufają maszynowniom na swoich okrętach, czy to jakaś odgórna procedura, która wymusza obecność holownika w składzie dalekomorskiego zespołu bojowego. Tak czy inaczej liczba sprawnych holowników oceanicznych na stanie floty wyznacza maksymalną liczbę zespołów bojowych jakie Rosja może wysłać na dalekie morza :-D

    1. Olo

      Chyba podkręca atmosferę zagrożenia z powodów stricte koniunkturalnych...

  2. Andrettoni

    To nie jest demonstracja militarna, tylko polityczna i dlatego jest więcej warta pod względem militarnym niż jej rzeczywista siła. Stany Zjednoczone patrzą daleko, a przeciwników mają obok. W razie wybuchu wojny to oznacza konieczność rozciągnięcia sił. Nie ważne czy dokonają inwazji na Kubę i jej okupacji czy zostawia jakieś siły "w razie czego". Każdy żołnierz w USA, to żołnierz niewysłany gdzie indziej.jak wiadomo prasa umie czasem zrobić z igły widły.

    1. GB

      Tą całą fregatę zatopi bez najmniejszych problemów 1 Orion lub Posejdon.

    2. Olo

      A Rosjanie już się boją....

  3. no tak

    Zawsze z holownikiem ;)

    1. no tak tak

      Dokładnie jak Zumwaldy

  4. Maciek

    Co za bzdury. Rosyjskie siły nawodne nie stanowią żadnego zagrożenia dla USA. W razie otwartego konfliktu nie miałyby żadnych szans na pokonanie Atlantyku. A Bujany to prawdziwe dziwolągi. Mogą w praktyce swobodnie operować tylko pod osłoną z brzegu, bo w zasadzie nie posiadają skutecznegouzbrojenia opl. Ta akcja to dalszy ciąg działań Moskwy, która sadzi się na mocarstwo, a militarnie jest już słabsza nawet od Chin.

    1. Fanklub Daviena

      Jedyne amerykańskie rakiety przeciwokrętowe to Harpoony. Akurat z nimi A-190 i AK-630-M2 lub Pancyr-M na Bujanach radzą sobie znakomicie. Mają lepszą opl niż nasze najlepsze jednostki... :)

    2. bender

      Tym akurat bym się nie martwił. Amerykanie mają masę swoich rozwiązań a i tak kupują NSM, przeciw którym te cudowne rosyjskie systemy OPL są bezbronne, eksperymentują z morskim JASSM, testują SM-6 w roli pocisku przeciwokrętowego, wzięli się za budowę pocisków hipersonicznych. Zanim się obejrzysz w użyciu będzie broń zupełnie nowej generacji.

  5. GB

    Oj tam. Jak donosi dzisiaj Lenta program Glonass ma poważne problemy. Niemożliwa jest seryjna produkcja najnowszych satelitów Glonass-K z powodu zachodnich sankcji, a zamienników w Rosji się nie produkuje. Oznacza to że jak obecne na orbitach satelity wyczerpią swoje resursy lub przestaną działać Rosja zostanie pozbawiona nawigacji satelitarnej. Obecnie w satelitach Glonass do 40 % elektroniki jest importowana. Oznacza to także, że Kalibry staną się bezużyteczne... Biedni... a tyle okrętów chcą w nie uzbroić.

    1. John

      nie martw się, nie produkuje się teraz to zacznie się produkować, jak narazie to te sankcje tylko Rosji pomagają zamiast szkodzić.

    2. no tak

      Zawsze mogą sobie kupić Iphony z GPS, i przestać ciągle dumać o walce z wiatrakami. Dużo taniej i zdrowiej.

    3. bender

      Sankcje pomagają Rosji w czym? Chyba tylko pomagają jej zbiednieć. Tak im służą, że Putin i jego kamanda gdzie tylko mogą to żebrzą o zniesienie sankcji. Za każdym razem gdzie tylko się pojawią to skamlą o zniesienie sankcji. Zresztą był tu artykuł o doktrynie bezpieczeństwa energetycznego Rosji i z tego dokumentu jasno wynika, że głównymi zagrożeniami dla Rosji są sankcje, rozwój OZE i zacofanie technologiczne. Patrz tu: https://www.energetyka24.com/rosja-jest-dyskryminowana-nowa-doktryna-bezpieczenstwa-energetycznego-federacji-rosyjskiej-analiza

  6. Davien

    I co, wystrzela te swoje 3M14 z których żaden przy takim nasyceniu OPL nawet nie doleci a po odpowiedzi Stanów Rosja zacznie na nowo budować flote od kutrów rybackich.

    1. Fanklub Daviena

      Jakim nasyceniu OPL? Od południa jak USA coś ma, to najwyżej stare trupy Gwardii Narodowej, o ile je ma, bo wojsko najpierw dało Gwardii Narodowej stare trupy, a potem jak nędza dopadła wojsko i nie ma na czym latać, to te stare trupy Gwardii Narodowej odebrali i lotnictwo Gwardii Narodowej praktycznie już nie istnieje. USA nie ma praktycznie żadnego OPL od południa! :)

    2. bender

      Zgubny zwyczaj zabierania głosu na tematy, o których nie masz żadnego pojęcia czyni Cię łatwą ofiarą na tym forum. Otóż uświadom sobie, że wciąż komunistyczna Hawana jest jakieś 100 mil na południe od Key West. W spadku po zimnej wojnie na Florydzie pozostały liczne instalacje wojskowe marynarki wojennej, lotnictwa (obecnie bazy F-22 i F-35), sił specjalnych i sił lądowych USA. Są tam wyrzutnie pocisków balistycznych, jest też centrum lotów kosmicznych na przylądku Cape Canaveral. Na Key West tuż obok punktu widokowego oznaczonego jako najbardziej wysunięty na południe skrawek kontynentalnych Stanów Zjednoczonych zlokalizowane są wielkie anteny radarów i systemów nasłuchowych przeznaczonych do szpiegowania Kuby. A Ty zmyślasz sobie bzdury, że od południa USA nie ma obrony. Totalne lamerstwo.

  7. Palmel

    Rosja chce lub już ponownie otworzyła swoją starą bazę WRE na Kubie

  8. asd

    Rosyjscy marynarze są świadomi, że wystrzelenie czegokolwiek w stronę USA oznacza ich śmierć w ciągu kilku minut? Jestem ciekaw jak by wyglądało morale i dyscyplina w obliczu faktycznego konfliktu. Pewnie załogi byłyby bardziej zainteresowane ucieczką na zachód niż samobójstwem.

  9. Szach mat w jednym ruchu.

    Jest moc i siła. Jedna fregata notabene jedyna jaką mają tej klasy. I trzy okręty wsparcia. W tym cholownik tak na wszelki wypadek. W Waszyngtonie panika Kapitol ewakuowany.

  10. ZygmuntB75

    Zamiast fregat 22350, mogły by tam sobie stacjonować z 3 sztuki korwet projektu 22800, każda z 8 Kalibrami, o ile przepłynęły by Atlantyk, i już USA mocno podenerwowane by było

    1. Marek

      Do tego stacjonowania musieliby najpierw rozmieścić systemy przeciwlotnicze koło portów. No i byłoby to tylko stacjonowanie, bo w przypadku wypłynięcia w morze US Navy natychmiast zdmuchnęłaby z wody śmieszne ruskie okręciki.

  11. Fanklub Daviena

    Nam, Polakom, to nie przeszkadza. Im więcej tych okrętów w pobliżu USA, tym mniej ich w pobliżu Polski. Ponadto USA zawsze były dzielne i nieustępliwe krwią Europejczyków, czując się bezpiecznie za oceanem. Jak Rosja przerzuci tam więcej okrętów, to może mniej Amerykanie będą wymachiwać szabelką. I strategicznie to świetny ruch Moskwy, bo od południa lotnictwo myśliwskie i opl USA praktycznie nie istnieje. Budżet USA nie jest z gumy, więc USA musi to zabrać np. z Syrii, Iraku czy Europy. A bujanie się Bujana na Karaibach tanie jest a i załoga sobie pewnie chwali. Co prawda nie wierzę w Kalibry z głowicami nuklearnymi na Bujanach po drugiej stronie globu bo jak na tak małej jednostce (29-36 marynarzy) zabezpieczyć broń nuklearną przed np. terrorystami czy specjalsami przeciwnika, ale teoretycznie można z nich bronią nuklearną też zaatakować.

    1. GB

      O co chodzi??? Te całe Kalibry nie mogą działać bez rosyjskiego GPS Glonass. Ale satelity Glonass nie mogą działać bez komponentów zachodnich. Jak wiadomo USA nałożyło sankc e na tego typu sprzęt. Czyli rosyjski Glonass zostaje wyłączony, dokładnie tak jak Kalibry.

    2. Cześć

      To co stacjonuje na południu wystarczy z nawiązką. Podejrzewam, że Amerykanie nawet nie zauważyli tych stateczków.

  12. Dark

    Ha ha ... ciekawe ile by przetrwała tam w przypadku zagrożenia poważnego konfliktem ? Oceniam że ok kilku minut aby poszło uderzenie prewencyjne spod wody ...

    1. Coosie

      Myślę że ona też ma pod wodą jakiegoś swojego opiekuna.

  13. Pirat

    A po co holownik oceaniczny? Czyżby się Rosja bała że fregata sama nie dopłynie do celu?

    1. pytajnik

      już dwa Zumwalty bez holownika pływały i jak się skończyło ?

  14. hym108

    No tak mowie, puki co wszystko wyglda dosc milo. Kazda ze stron sobie jakby troszke ustepuje. Ale trszke to wyglda jak cisza przed burza.

  15. waldoo

    A po co tak komplikować, skoro w kontenerze 40 stopowym mieści się 6 sztuk i Rosjanie mają takie rozwiązanie od dawna gotowe. Na Kubie prawdopodobnie znajdują się takie od dawna.

  16. hym108

    2 fregaty Groszkow sprzedali Indiom (Z silnikami z Ukrainy) ciekawe kiedy zaczna robic kolejne dla siebie

  17. Wojciech

    Rosjanie nawet nowych okrętów nie wypuszczają w rejs bez odpowiedniego holownika. Gdyby Norki byli tacy mądrzy to by nie stracili Helge Instag. Przypomina mi to jedno z opowiadań z książki "Powrót hrabiego Monte Christo" gdzie żołnierz ochraniający maratończyka w pełnym rynsztunku przekroczył metę PRZED zawodnikiem i zaczęły się schody: komu przyznać medal :-)

  18. hamann

    Jest to odpowiedź na manewry opisane w sąsiednim artykule pn. "BALTOPS'19 okazją do pokazu sprzętu US Navy. Systemy polskie w cieniu"

  19. moralność kalego

    Skoro statki USA pływają przy wybrzeżach Rosji, to rosyjskie okręty pływają przy wybrzeżu USA.

  20. zyg

    Czyli okrętem flagowym zespołu jest w.w. holownik bez których Rosjanie nigdy nie opuszczają portu?

  21. Autor2

    Amerykańska flota w panice opuszcza porty :))

  22. pi

    posejdon i harpony plama oleju?

  23. Pim

    Na pewno taka fregata z Kalibrami stanowi projekcję siły. Ale na Kubie mamy Guantanamo, nie wspominając już o odległości od amerykańskich wybrzeży, lotnisk i baz tam położonych. Tych 16 Kalibrów na pewno wywoła atak paniki.... Szukając analogii: tak samo jak będziemy mieli OP z Tomahawkami, stacjonujący w Gdyni. Tych kilkanaście rakiet na pewno "zetrze" z ziemi Obwód Kaliningradzki.

  24. say69mat

    Zasadniczy problem polega na tym, że okręty rosyjskie znajdą się tym samym w zasięgu pocisków taktycznych i strategicznych rozmieszczonych na terytorium USA. Chyba, że siły zbrojne FR zdecydują się na rozmieszczenie jednostek opl/opr, czyli systemów Pancyr, S300, S350, S400 na terytorium Kuby. Z kolei, w takim przypadku muszą się liczyć z dyslokacją niszczycieli DDG w obszarze akwenu M. Bałtyckiego oraz systemów THAAD na terytorium Polski. Jest to droga prowadząca albo do przesilenia dyplomatycznego v/s militarnego, czyli ... donikąd. Ponieważ konflikt militarny jest porażką wszystkich uczestników procesu militaryzacji przestrzeni społecznej jako gwarancji stanowienia pokoju.

Reklama