Jeszcze przed głównymi obchodami rocznicowymi, które zaplanowano na 19 marca 2016 r., delegacje sił podwodnych Rosji (pod przewodnictwem zastępcy dowódcy marynarki wojennej wiceadmirała Andrieja Wołożinskiego) i najstarszej stoczni okrętowej „Admiraltejskiej Werfi” wzięły udział w uroczystości złożenia kwiatów przed kopią najstarszego rosyjskiego okrętu podwodnego. Kopia ta stoi jako pomnik w kompleksie cerkiewnym Świątyni Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Siestrojecku (miejscowość leżąca na północ od Sankt Petersburga nad Morzem Bałtyckim).
Odrestaurowana pieczołowicie jednostka jest przez Rosjan określana jako „Skryty okręt” („Potajonnoje sudno”). Został on zbudowany przez cieślę Jefima Nikonowa w 1724 r., chociaż pomysł jego budowy pojawił się już w 1718 r. To właśnie wtedy Nikonow, pracujący w stoczni Gławnowa Admiraltiejstwa, zaproponował carowi Piotrowi 1 zbudowanie „okrętu ukrytego przed ogniem”, który spod wody mógłby uszkadzać dna wrogich statków.
Według źródeł rosyjskich, w 1721 r. została przeprowadzona pierwsza próba modelu nowej jednostki, która zakończyła się sukcesem. Model zanurzał się na zadaną głębokość i dało się nim sterować. Dlatego car polecił zbudować okręt już w pełnym rozmiarze. Przy jego budowie wykorzystano przede wszystkim sosnowe deski, miedziane płyty, żelazne pręty i skóry.
Rosjanie twierdzą, że była to pierwsza w świecie, przetestowana, autonomiczna jednostka pływająca ze śluzą jako wejściem dla załogi oraz uzbrojona w rakiety zapalające. Nie dodają jednak, że żadna z trzech prób jej użycia nie zakończyła się powodzeniem.
Pierwszy test przeprowadzono jesienią 1724 r. w obecności cara Piotra 1. Podczas prób jednostka dowodził sam Nikonow, natomiast załoga składała się z czterech osób. Niestety, test zakończył się awarią, ponieważ okręt uderzył ze zbyt dużą siłą o dno morza, co uszkodziło część desek. Naprawę zakończono wiosną 1725 r., ale zauważony przeciek nie pozwolił na przeprowadzenie pełnego zanurzenia. Trzecią próbę przeprowadzono w 1727 r.
Jednak tak naprawdę zainteresowanie projektem zniknęło po śmierci cara Piotra 1 w 1725 r. Dziwną jednostkę rozebrano, a Nikonow został zdegradowany z rangi mistrza na stanowisko zwykłego cieśli i zesłany do stoczni Astrachańskiej.
Kopia „Skrytego okrętu” została zbudowana w jednym z zakładów bednarskich. Zadanie było o tyle trudne, że nie zachowały się oryginalne projekty i szczegółowy opis jednostki Nikonowa. Dlatego zdecydowano się oprzeć rekonstrukcję na późniejszym opracowaniu historyka rosyjskiej floty podwodnej kontradmirała Wiktora Dygało.
Sam kadłub został wykonany z drzewa sosnowego, z zachowaniem proporcji wykorzystywanych przy produkcji beczek. Miało to zapewnić odpowiednią wytrzymałość przy różnicy ciśnienia zewnętrznego i wewnętrznego. W 2009 roku zdecydowano, że odbudowany okręt - „beczka” stanie przy kamiennym obelisku w Siestrojecku jako pomnik.
Obecnie jest on traktowana jako ważny punkt odniesienia w całej historii rosyjskich okrętów podwodnych, a przez podwodników traktowany jako świętość.
jogi
Ciekawe czy jak by jaki hobbysta skonstruował dziś taką bekę i chciał wypłynąć na pełne morze ,to musiałby mieć jakieś zezwolenie?
jasio
Zezwolenie jak zezwolenie, ale na pewno porządną polisę ubezpieczeniową pokrywającą koszty akcji SAR i pogrzebu.
glow
Tanie w eksploatacji i budowie, prosta konstrukcja, ekologiczne i w zasadzie niewykrywalne dla sonarów (to taki archetyp technologii stealth). Nabyć natychmiast koło 1000 sztuki i wprowadzić na stan MW.
TP
Nie wiem czy wiecie, ze tak naprawdę tym który pierwszy opłynął Ziemię był Rosjanin - Waśka Chamow, w jęz. portugalskim zw. Vasco de Gama...
Pikolo
Vasco da Gama dopłynął do Indii. Dookoła świata to Magellan, gdyby przeżył.
Mobilis in Mobili
P.S. Gwoli ścisłości,w książkach którymi dysponuję nie ma zgody co do tego czy okręt Drzewieckiego testowany w 1881 miał napęd elektryczny czy mięśniowo-pedałowy.Najbardziej prawdopodobne wydaje się że "Podoscope" pierwotnie posiadał napęd mięśniowy a silnik elektryczny (moc ok.1 KM zasilanie przez ogniwa Galvaniego) dodano potem.Niezależnie od tego Drzewiecki wyposażył tę jednostkę w pokładowy system regeneracjii powietrza i nowoczesny peryskop pryzmatyczny. Późniejsze projekty (w większości nie zrealizowane) były jeszcze bardziej awangardowe;napęd elektryczny z nowoczesnych baterii kwasowych czy pędniki wodne typu pump-jet(!!!). Natomiast okrętów rozwiniętych z projektu "Podoscope" powstało ponoć aż 50 sztuk-byłby to więc PIERWSZY budowany wielkoseryjnie O.P. w historii ludzkości!
Mobilis in Mobili
Warto wspomnieć że pierwszy naprawdę nowoczesny i użyteczny rosyjski okręt podwodny był dziełem Polaka-inżyniera Stefana Drzewieckiego.W latach 70-tych XIX stulecia zaprojektował on całą serię niewielkich jednostek uzbrojonych w miny podkładane pod kadłuby wrogich okrętów.Ostatnia z nich nazwana "Podoscope" posiadała silnik elektryczny i mogła w zanurzeniu osiągać prędkość 5 węzłów (tyle uzyskano podczas prób w 1881).Wszystkie okręty projektu Drzewieckiego powstały w petersbuskiej stoczni "Admiralskij Wierf".Jeden z nich można dziś oglądać w tamtejszym muzeum-niestety jest to "skorupa" bez zachowanego wyposażenia. Konstrukcje Drzewieckiego były pionierske w skali światowej i budziły duże zainteresowanie.Francuski pisarz Jules Verne wzorował postać kapitana Nemo właśnie na nim.W pierwszej wersjii "20.000 mil podmorskiej żeglugi" Nemo miał być...Polakiem,uczestnikiem Powstania Styczniowego którego rodzinę wymordowali Rosjanie.Ostatecznie jednak gł.bohater został hinduskim księciem a jego oprawcami angielscy kolonizatorzy.Cóż,Francja upokorzona po przegranej wojnie z Niemcami patrzyła na Rosję z sympatią jako na sojusznika a Anglików nigdy Francuzi specjalnie nie lubili...
jacek
a polskie jakieś podwodne coś to kiedy bylo ? Jak wcześniej niż rosyjskie to można się śmiać
tak tylko...
Największy śmiech, to budziła moskiewska husaria, kopiowana na wzór polskiej. Rosjanie myśleli, że jak identycznie uzbroją ludzi, to oni będą tak samo walczyć. Nic z tego nie wyszło, bo oprócz pancerza trzeba było mieć odważnych jeźdźców, a moskiewscy podawali tyły :):):)
Podpułkownik Wareda
Powyższy artykuł dot. - było nie było - pierwszego rosyjskiego okrętu podwodnego z 1724 roku (zakładając, że to można nazwać okrętem podwodnym) sprowokował niektórych komentatorów do przypomnienia tragedii na morzu niemieckiego okrętu transportowego MS "Wilhelm Gustloff". Tezy niektórych forumowiczów - sprowadzające się do tego, że to było "strzelanie do cywilów" - nie można niczym usprawiedliwić. Wskazanym byłoby, aby przed stawianiem tego rodzaju tez, niektóre osoby zapoznały się co najmniej z elementarnymi faktami. Koniecznie. W związku z powyższym, wyręczając niektórych z nudnego szukania informacji na ten temat, przypomnę fakty podstawowe: otóż, niemiecki statek pasażerski MS "Wilhelm Gustloff", pod koniec 1939 roku został przejęty przez Kriegsmarine i służył kolejno jako okręt szpitalny, hulk pomocniczy (pływające koszary) dla załóg okrętów podwodnych oraz okręt do transportu wojska, w tym rannych żołnierzy i ludności cywilnej. Po przejęciu jednostki przez Kriegsmarine, na pokładzie "Wilhelma Gustloffa" zamontowano broń przeciwlotniczą oraz wyrzutnie bomb głębinowych. W dniu 30 stycznia 1945 roku, w okolicach Ławicy Słupskiej na Bałtyku, radziecki okręt podwodny S-13 pod dowództwem kapitana III rangi (odpowiednik komandora podporucznika w naszej marynarce wojennej) Aleksandra Marineskę, zatopił "Wilhelma Gustloffa" - posyłając w jego kierunku trzy torpedy. Dzisiaj przyjmuję się, że w chwili tragedii - na pokładzie "Gustloffa" znajdowało się ok. 11-12 tysięcy ludzi - żołnierzy niemieckich, w tym rannych, a także niemiecka ludność cywilna, gł. z Prus Wschodnich, ale nie tylko - w tym wiele kobiet i dzieci. Do chwili obecnej, nie ustalono dokładnej liczby ofiar i prawdopodobnie, nigdy to nie nastąpi. Pomimo tego, zatopienie "Gustloffa" na Bałtyku uważa się powszechnie - za największą tragedię morską w historii, biorąc pod uwagę liczbę ofiar zatonięcia jednego statku (w tym przypadku okrętu pomocniczego). Ocenia się, że zatopienie "Gustloffa", spowodowało śmierć, nie mniej niż ok. 8000 ludzi - żołnierzy i cywilów. I rzecz bardzo istotna: storpedowanie przez radziecki okręt podwodny w styczniu 1945 roku na Bałtyku - niemieckiej, uzbrojonej jednostki pomocniczej idącej w konwoju okrętów wojennych, było zgodne z prawem wojennym, a konkretnie z Traktatem Londyńskim z 25 marca 1936 roku, który regulował zasady prowadzenia wojny podwodnej. Niemcy, a szczególnie Kriegsmarine, decydując się na transport drogą morską - żołnierzy, rannych oraz ludność cywilną na przepełnionych ponad miarę pokładach uzbrojonej jednostki pomocniczej - powinni doskonale wiedzieć, jakim to jest niebezpieczeństwem w warunkach wojny. O tym należy pamiętać. Na zakończenie, słowo na marginesie: Na tej stronie, jeden z forumowiczów - w nawiązaniu do tragedii ofiar "Gustloffa" - zapewnia nas, że "do cywilów, to zapewne i on umiałby strzelać". Pewnie tak, chociaż jego stwierdzenie jest nieco dziwaczne! Przypomnę, że podczas II wojny światowej - Leningrad podczas 900 dni oblężenia, był niemal codziennie bombardowany i ostrzeliwany z dalekosiężnych dział artyleryjskich. Podczas tych straszliwych 900 dni oblężenia, zginęło i zmarło znacznie ponad jeden milion jego cywilnych mieszkańców. Zginęli i zmarli - w wyniku bombardowań i ostrzału artyleryjskiego, na skutek odniesionych ran, braku odpowiedniej opieki medycznej oraz wystarczającej ilości leków, braku opału, z zimna, z głodu, chorób, samobójstw związanych z bardzo trudnymi warunkami życia w oblężonym mieście i z innych powodów. Pomijam już straty osobowe wśród żołnierzy Armii Czerwonej, którzy bronili miasta. Chciałbym zapytać tego forumowicza: czy Niemcy, bombardując i ostrzeliwując Leningrad, zdawali sobie sprawę, że mogą - obok żołnierzy - ginąć w nim także cywile? A może nie byli tego świadomi? Leningrad jest tylko symbolicznym przykładem. Dotyczy to również Warszawy, Londynu, Coventry, Rotterdamu, Belgradu i wielu, wielu innych miast.
dd
Są źródła, które twierdzą, że więcej ludzi zginęło wraz z zatopionym statkiem Arcona.
M
W skrócie: jaka marynarka - takie sukcesy.
gl
Też mi nowość Polska MW takie jednostki do chwili obecnej eksploatuje i po wysmołowaniu maja być wydłużone resursy.
123456
A co naszym Orłem. Od miesiąca powinien pływać. Czy pływa? Ktoś może coś powiedzieć.
Arszenik
Jak by nie patrzeć, bezpieczniejszy niż Kursk
Olo
Gustloff był okrętem szpitalnym, później pływajacymi koszarami ! Zatopienie takiego ,,Okrętu'' z tymi wszystkimi kobietami i dziećmi to ogromny ,,sukces'' sowietów. A puszki wymyślił Puszkin !
Davien
Kiedy został zatopiony był jednostką wojenną płynącą pod banderą Kriegsmarine , z zainstalowanym uzbrojeniem i w konwoju, więc każdy OP miał prawo zatopić go bez ostrzeżenia. Co do kobiet i dzieci na pokładzie to pretensje można mieć jedynie do Niemców, że do czegoś takiego dopuścili
???
A co z tym okrętem Som, który niedawno znaleziono przy okazji poszukiwań ruskiego okrętu? Ktoś to bada, wydobywa czy wała na tym położono?
M
Warto z tej okazji przypomnieć, że największym kiedykolwiek zatopionym okrętem przez siły podwodne ZSRR/Rosji, był 1300-tonowy niszczyciel "Vittoria". W przeddzien wybuchu II wojny swiatowej ta flota liczyła 300 okrętów podwodnych i była największą flotą na świecie - aczkolwiek przez większość wojny jedynym sprawnym okrętem był zagrabiony Estończykom "Lembit"
Losio
a przypadkiem nie MS Wilhelm Gustloff ?
Davien
Wilhelm Gustloff był też okrętem i został zatopiony przez radziecki OP, więc nie masz racji. Rosjanie mieli wiele sprawnych OP, a to,że nie odnosiły większych sukcesów to inna sprawa.
piosz
Warto też przypomnieć, że również rower został wynaleziony przez rosyjskiego żołnierza nazwiskiem Nikonov. Wynalazł go on u Niemca na strychu w 1945 r.
oko
Piotr I zmarł w 1725 roku