- Analiza
- Wiadomości
Przetarg stulecia – wybór polityków czy wojskowych?
Coraz więcej źródeł wskazuje na to, że murowanym faworytem w przetargu na system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy średniego zasięgu Wisła jest koncern Raytheon oferujący system Patriot. Sam MON przyznaje, że w obecnej postaci nie spełnia on wymagań. Co więcej prawdopodobnie nie spełni ich również zmodernizowana wersja systemu Patriot - Next Generation – o ile w ogóle powstanie.
Wstępne Założenia Taktyczno-Techniczne (WZTT) na system Wisła są zastrzeżone. Patrząc jednak na informacje, ujawnione przez Ministerstwo Obrony Narodowej widać, że opracowanych wymagań nie spełnia żaden z systemów przeciwlotniczych możliwych do wyboru - zwłaszcza jeżeli uwzględni się szczegóły upublicznione przez sekretarza stanu w MON Czesława Mroczka (w dniu 17 lutego 2015 r. w czasie spotkania z dziennikarzami dotyczącego systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej).
MON przyznał zresztą, iż taka sytuacja ma miejsce: „…na dzień zakończenia analiz tylko te dwa zestawy [Patriot i SAMP/T] spełniały częściowo wymagania […] stawiane przez siły zbrojne…”.
Obecnie nie istnieje więc system przeciwrakietowy i przeciwlotniczy, spełniający wszystkie kryteria zakładane przez polskie siły zbrojne.
Wymagania na Wisłę według MON
Z wypowiedzi ministra Mroczka oraz obecnego na konferencji prasowej szefa Oddziału Systemów OPL w Inspektoracie Uzbrojenia (IU) pułkownika Romualda Maksymiuka wynika, że nowy system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Wisła:
- ma być zestawem ukończonym i operacyjnym;
- ma być systemem dookólnym, czyli zwalczającym zagrożenia w pełnych kątach azymutu 360 stopni i adekwatnym, kątem elewacji – a więc z radarem mogącym obserwować w ww. kącie azymutu i rakietami pionowego startu, które mogą atakować wszystkie cele wokół wyrzutni niezależnie od kierunku nalotu.;
- ma być zestawem sieciocentrycznym, co jest sprzeczne z pierwszym punktem;
- ma posiadać pociski trafiające bezpośrednio lub prawie bezpośrednio w cel, klasy „hit-to-kill” (bezpośrednie zniszczenie głowicy bojowej celu);
- ma być systemem wysoce mobilnym.
Oferenci zostali dodatkowo zobowiązani, by w terminie trzech lat od podpisania umowy dostarczyć dwa zestawy, w ukompletowaniu aktualnym, w celu rozpoczęcia funkcjonowania tego systemu w Polsce: „…z założeniem takim, że te pierwsze dwa zestawy po trzech latach od podpisania umowy, będą doprowadzone do stanu modernizacyjnego jako zestawy, które będą wchodziły już po zmodernizowaniu czyli po 2022 roku…”.
System skończony i operacyjny
Według wypowiedzi ministra Mroczka istotne znaczenie przy wyborze zestawu Wisła ma, aby był to „system skończony i operacyjny”, w celu uniknięcia ryzyka związanego z kontynuowaniem prac nad całym systemem. Tymczasem oferowany Polsce Patriot New Generation to w dużej mierze całkiem nowy zestaw. Ze starego Patriota wykorzystuje on tak naprawdę jedynie pociski z wyrzutniami.
Natomiast dla potrzeb wersji NG mają być dopiero opracowane nowe: radar kierowania ogniem, tańsze rakiety przeciwlotnicze LCI (Low Cost Interceptor), Zintegrowany System Dowodzenia (Common Command Post), oprogramowanie, organizacja, urządzenia łączności i pojazdy. System trzeba więc będzie w dużej mierze budować, testować i certyfikować od nowa. Co więcej jak na razie nie ma zapewnionego pełnego finansowania prac. Oznacza to, że de facto za prace badawczo rozwojowe (B+R) może zapłacić głównie strona polska, ale prawa własności do nowych elementów pozostaną po stronie koncernu Raytheon.
System dookólny
MON nadal utrzymuje wymóg zdolności do zwalczania celów w zakresie 360 stopni. Pułkownik Maksymiuk z Inspektoratu Uzbrojenia wyraźnie podkreślał, że nie zamierza zrezygnować z tego wymagania, ale jednocześnie nadal rozważa możliwość zakupu systemu Patriot, który jest sektorowy nie tylko ze względu na radary, ale również ze względu na rakiety (nie są pionowego startu i startują w kierunku wskazanym przez położenie wyrzutni).
Pułkownik Maksymiuk wyjaśnił, że „…te zdolności, których my oczekujemy, mogąbyćspełnione. Zarówno firmy MBDA i Thales jako konsorcjum Eurosam, jak i firma Raytheon oferująca zestawy Patriot nam to w toku dialogu technicznego potwierdziły”.
MON zaakceptował ryzyko związane z pracami nad radarem dookólnym systemu Patriot NG prowadzonymi jak na razie głównie z własnych funduszy przez koncern Raytheon. (Przypomnijmy, że są to te same ryzyka, które dla Inspektoratu Uzbrojenia okazały się nie do przyjęcia w stosunku do powstającego od 2012 roku z pieniędzy NCBiR nowoczesnego radaru kierowania ogniem Wisła).
Od samego początku było wiadomo, że polskich WZTT nie spełnia obecnie wykorzystywana w systemie Patriot stacja radiolokacyjna kierowania uzbrojeniem AN/MPQ-53/65. Założono więc rozbudowanie tego radaru poprzez dołożenie po bokach dwóch dodatkowych anten ścianowych AESA (z elektronicznym kształtowaniem i sterowaniem wiązką - active electronically scanned array). Każda z tych płaszczyzn miałaby teoretycznie zabezpieczyć obserwację w kącie 120º, co w sumie ma pozwolić na elektroniczne przeszukiwanie przestrzeni w kącie 360º.
Tymczasem zewnętrzni specjaliści wskazują, że jest to niemożliwe, gdyż na obecnym poziomie technicznym do obserwacji dookólnej, bez wyraźnego spadku parametrów wykrycia, potrzebne są minimum cztery, nieruchome anteny ścianowe.
Zgodnie z prawami fizyki zasięgi radaru oraz dokładności oceny współrzędnych zależą od powierzchni apertury anteny. Jednocześnie dla anteny ścianowej, wraz z odchylaniem wiązki sterowanej elektronicznie, istnieje zjawisko spadku zysku antenowego i poszerzenia wiązki wraz z odchylaniem się tej wiązki od prostej prostopadłej do apertury anteny. Skutkuje to spadkiem zakresu wykrycia radaru w obu współrzędnych kątowych w stosunku do kierunku wiązki prostopadłej do anteny (gdzie jest największy zasięg).
Jest to zresztą podstawowa wada nieruchomych anten AESA. Efektem mniejszych rozmiarów anten będzie zmniejszenie zasięgów dla obiektów o małej powierzchni rozproszenia (wykonanych w technice stealth) w zakresie kątów, które obsługiwać będą te mniejsze anteny.
Z problemem zmian wykresu pokrycia wynikającego ze spadku zysków i poszerzania się wiązki (charakterystyka antenowa tworzy wtedy tzw. koniczynkę) w latach 90-tych ubiegłego wieku borykali się polscy specjaliści z PIT w Warszawie realizując projekt B+R wielofunkcyjnego radaru z czterema antenami ścianowymi i z nadajnikami centralnymi. Projekt pod kryptonimem WISŁA (przemianowany później na BRDA) doprowadził do zrealizowania pierwszego polskiego prototypu radaru wielofunkcyjnego z nieruchomymi antenami. Do produkcji wszedł dodatkowo artyleryjski radar LIWIEC oparty na osiągnięciach w zakresie budowy jednej ściany BRDY.
Zastosowanie anten AESA pozwala co prawda lepiej kontrolować spadki zysków i poszerzenia wiązki (poprzez zmianę mocy średniej sygnałów wysyłanych na kierunkach bardziej oddalonych od prostopadłej do anteny), ale niestety na razie nie jest możliwe całkowite zlikwidowanie „koniczynki”.
To właśnie dlatego współczesne systemy okrętowe wykorzystują cztery anteny AESA rozmieszczone na nadbudówkach (np. amerykański radar AN-SPY-1 wykorzystywany w systemie AEGIS lub chińskie stacje radiolokacyjne typu 348 na niszczycielach typu 052C i 052D) lub maszcie (np. stacja radiolokacyjna APAR zbudowana przez Thales Nederland i wykorzystywana m.in. na holenderskich fregatach typu De Zeven Provincien, niemieckich typu Sachsen i duńskich typu Ivar Huitfeldt).
Tymczasem na podstawie komputerowej wizji nowego radaru Patriot NG widać wyraźnie, że anteny boczne będą wyraźnie mniejsze w stosunku do anteny głównej. Tak więc przy układzie proponowanym w nowym radarze Patriot NG będziemy najprawdopodobniej mieli ograniczone pokrycie na boki i z tyłu. Tak więc strefy wykrywania w stosunku do anteny głównej będą znacznie zmniejszone (szczególne dla niewielkich obiektów). Patriot NG będzie więc stacją radiolokacyjną ze zmniejszoną możliwością działań operacyjnych w zakresie małych anten.
Problemem jest również finansowanie budowy nowego radaru i jego ostateczny koszt. Anteny ścianowe są najdroższym elementem, a teraz każda stacja radiolokacyjna ma posiadać trzy tego typu urządzenia. Dodatkowo dotychczasowym powodem modyfikacji stacji kierowania uzbrojeniem Patriot było przede wszystkim dążenie do poprawy niezadowalającej niezawodności. I głównie na to są obecnie przeznaczane fundusze z Pentagonu. Pozostałe prace są realizowane przez koncern Raytheon prawdopodobnie z własnych środków.
Mówiąc jedynie o radarze zapomina się często, że wymaganie dotyczące „dookólności” musi dotyczyć również wyrzutni rakietowych. Tymczasem niektórzy specjaliści zauważyli, że w zestawie Patriot NG poszczególne wyrzutnie muszą być przyporządkowane do konkretnych szyków antenowych wchodzących w skład radaru.
Przy takiej organizacji poszczególne zestawy ogniowe (wyrzutnie) byłyby zdolne jedynie do zwalczania celów zbliżających się na wprost do danej anteny, pokrywającej sektor, w którym znajdują się cele.
Sieciocentryczność
Kluczowym elementem w koncepcji sieciocentryczności jest możliwość użycia radaru kierowania ogniem z „sąsiadującej” baterii do naprowadzania pocisku rakietowego. W przypadku systemów SAMP/T i Patriot to wymaganie może zostać spełnione, ale dopiero w przyszłości. Przy czym przedstawiciele MON wydają się być świadomi, że spełnienie tego wymogu w odniesieniu do Patriota może być trudniejsze, niż w wypadku zapewnienia zdolności zwalczania celów w pełnym zakresie kątów.
Świadczą o tym chociażby słowa pułkownika Maksymiuka z IU, który poinformował, że Patriot: „…również podlega okresowym modernizacjom. Jedną z nich będzie m.in. zastosowanie nowego radaru w tym zestawie, a w dalszej kolejności też osiągnięcie zdolności sieciocentrycznej…”. Nie poinformował jednak co oznacza dla harmonogramu wdrażania systemu pojęcie: „w dalszej kolejności”.
Dodatkowo, ze względu na zastosowaną technologię naprowadzania "komendowego", podstawowe pociski PAC-2 systemu Patriot muszą być sterowane w obrębie głównego sektora najbliższego radaru. W tym zakresie implementacja sieciocentryczności jest po prostu niemożliwa.
Zgodnie z WZTT Polsce potrzebny jest system rakietowy o otwartej architekturze i funkcjonalności „plug-and-fight” (włącz się i walcz). Tymczasem specjaliści wskazują, że Patriot wykorzystuje specyficzne oprogramowanie typu JOVIAL oraz zamkniętą architekturę Patriot Data Information Link, dedykowaną dla konkretnego systemu uzbrojenia.
Obecnie wszystko wskazuje na to, że ze względu na konieczność ograniczenia kosztów, w proponowanym Polsce zestawie PNG oprogramowanie JOVIAL ma zostać zachowane, a to oznacza pozostawienie starej architektury systemowej. Sytuację pogarsza fakt, że kod JOVIAL w ciągu ostatnich 30 lat był zastosowany praktycznie tylko w systemie Patriot. Dlatego wszystko to, co jest potrzebne do jego rozwijania jest utrzymywane głównie przez koncern Raytheon i stanowi jego chronioną własność intelektualną.
Wprowadzanie jakichkolwiek zmian w tym oprogramowaniu nie jest więc możliwe bez programistów spółki Raytheon. Utrudnieniem jest również hardware, który od momentu, gdy kilkadziesiąt lat temu tworzono system Patriot, przeszedł już kilka zmian generacyjnych. Wprowadzenie nowych, szybkich procesorów i pamięci o wielkiej pojemności wymagałoby całkowitego przekonfigurowania systemu, a na to Pentagon nie chce wyasygnować odpowiednich środków.
W Stanach Zjednoczonych rozpoczęto prace nad sieciocentryczną Zintegrowaną Obroną Powietrzną i Przeciwrakietową IAMD (Integrated Air and Missile Defense) ze Zintegrowanym Systemem Dowodzenia Walką IBCS (Integrated Battle Command System) – opracowywanym przez koncern Northrop Grumman. Wybrano także pocisk PAC-3 MSE koncernu Lockheed Martin (który jest już w produkcji i który działa według zasady „hit-to-kill”). Nie podjęto natomiast decyzji odnośnie radaru oraz wyrzutni rakietowych, jakie będą używane w ramach IAMD.
Mobilność
Jak dotąd najmniej wiadomo o wymaganiach w odniesieniu do mobilności. Pułkownik Maksymiuk stwierdził jedynie, że „Wymagania dokładne są niejawne, ale powiem, że wymagania dotyczące mobilności są ważne”. Pomimo tej „wagi” MON nie odrzucił systemu Patriot, który przecież nie jest systemem mobilnym, ale przewoźnym i to z ograniczeniami.
I nie chodzi tu tylko o szybkie opuszczenie stanowisk ogniowych, ale również w ogóle o problemy z transportem. Polska przykładowo nie posiada statków powietrznych zdolnych do transportu drogą lotniczą systemu Patriot i PNG. Niestety nie można wykorzystać w tym celu samolotów C-130. Ponadto jak obliczono, do przerzutu jednego amerykańskiego batalionu Patriot potrzeba około 90 dużych samolotów transportowych C-17. Dlatego do jego transportu wykorzystuje się najczęściej drogę morską, co w polskich warunkach jest trudne do zaakceptowania (nie mamy odpowiednich jednostek pływających).
Równie trudny jest przerzut systemu drogą lądową. Praktycznie nie ma szans by Patriot dotrzymywał kroku przemieszczającym się oddziałom wojskowym. Wystarczy tylko wspomnieć, że amerykański batalion Patriot może składać się z czterech jednostek ogniowych, 576 żołnierzy, 226 nadwymiarowych pojazdów i 109 przyczep. Liczba wyrzutni w przypadku polskiego systemu może się jednak zwiększyć, by zapewnić obronę dookólną.
Długi jest również czas przejścia z położenia marszowego w bojowe i odwrotnie. Mocno utrudniona może się okazać ucieczka przed ewentualną odpowiedzą przeciwnika za pomocą szybkiego manewru. Sektorowe wyrzutnie rakietowe będą dodatkowo musiały być nakierowywane przez żołnierzy na bieżąco w sektor, skąd w danym momencie może być spodziewany atak lotniczy i który będzie zabezpieczony przez daną ścianę antenową radaru Patriot NG.
System potrzebuje też dobrych dróg, ze względu na wagę i rozmiary wchodzących w jego skład elementów. Sam radar obecnie waży wraz z zestawem transportowym około 36 ton, a dodatkowo zestaw ma długość prawie 17 m. Tymczasem w polskich uwarunkowaniach geopolitycznych brak możliwości szybkiego opuszczenia stanowiska ogniowego oznacza praktycznie bardzo szybkie zniszczenie stojącego na nim systemu uzbrojenia. Jak można było zaobserwować podczas dotychczasowych ćwiczeń z zestawami Patriot transport możliwy był dopiero po wybudowaniu dla nich specjalnych dróg o asfaltowej nawierzchni. Sposób prowadzenia przez Rosję działań na Ukrainie powinien dać nam w tym względzie dużo do myślenia.
Czy można kupić zdefiniowaną przez MON Wisłę?
Polska niewątpliwie potrzebuje systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych, spełniających wstępne założenia taktyczno-techniczne, jakie zostały przyjęte. W obecnej sytuacji geopolitycznej, w wypadku zagrożenia trzeba się liczyć z oddziaływaniem szeregu nowoczesnych środków napadu powietrznego i tym samym zapewnić zdolność przeciwdziałania i ochrony.
Jednak należy mieć również świadomość tego, że skala problemów, jakie trzeba będzie rozwiązać przy tworzeniu niemal od podstaw systemu przeciwlotniczego jest tak duża, że nie ma szans by dotrzymać nakazanego przez MON terminu dostaw (2022 r.). Data realizacji programu może ulec dalszemu wydłużeniu, jeśli resort będzie obstawał przy wymogu nowego oprogramowania.
Można odnieść wrażenie, że w największym przetargu obecnego Planu Modernizacji Technicznej decydującą rolę mogą odegrać doraźne czynniki polityczne. Tymczasem należy pamiętać, że wybór systemu obrony powietrznej średniego zasięgu w dużym stopniu zdeterminuje bezpieczeństwo obecnych i przyszłych pokoleń Polaków. Wydaje się, iż w tej sytuacji powinny zostać ujawnione przesłanki, świadczące na korzyść określonego rozwiązania – zarówno techniczne, jak i polityczne, aby opinia publiczna była świadoma warunków, w jakich podejmowane są decyzje.
Należy dążyć do uniknięcia sytuacji, w której w Polsce pozostaną jedynie sektorowe, w dużej mierze nie spełniające oryginalnych wymagań zestawy Patriot, i to w dodatku w niewielkiej liczbie. Wypracowane rozwiązanie powinno zapewniać spełnienie pierwotnych wymagań w jak największym stopniu, jeżeli nie w całości, w relatywnie krótkim horyzoncie czasowym.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]