Reklama

Siły zbrojne

Rosyjski okręt podwodny w głębokim zanurzeniu

Rosyjski okręt podwodny „Rostow-na-Donu” typu „Warszawianka”. Fot. mil.ru
Rosyjski okręt podwodny „Rostow-na-Donu” typu „Warszawianka”. Fot. mil.ru

Rosyjski okręt podwodny „Rostow-na-Donu” zanurzył się ćwiczebnie poniżej 200 metrów. O takiej głębokości polskie okręty podwodne mogą tylko pomarzyć. I wcale nie dlatego, że Bałtyk jest morzem płytkim.

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że załoga okrętu podwodnego z napędem diesel-elektrycznym „Rostow-na-Donu” projektu 636.3 typu Warszawianka „wypełniła zanurzenie na głębokość poniżej 200 metrów”. Jednostka należąca do Floty Czarnomorskiej zrealizowała swoje zadanie na jednym z morskich poligonów na Morzu Czarnym.

Zanurzenie poniżej 200 metrów zostało zrealizowane w czasie ćwiczenia sprawdzającego działanie systemów okrętowych na różnych głębokościach - teoretycznie dochodzących do 240 metrów. Zadanie było realizowane w asyście okrętu ratowniczego „Epron” (projektu 527M i wyporności 3380 ton) i fregaty „Admirał Jessien” (projektu 11356R o wyporności 4035 ton).

Pozornie mało istotne wydarzenie w rosyjskich siłach morskich zbiegło się z podobną informacją jaką opublikowała dzień później polska Marynarka Wojenna. Z tą jednak różnicą, że nasze siły morskie nie pochwaliły się głębokością zanurzenia, ale w ogóle samym zanurzeniem. I wcale nie należy się temu dziwić.

 Oczywiście Morze Bałtyckie (o średniej głębokości 52,5 m i maksymalnej 459 m) jest płytsze niż Morze Czarne (o średniej głębokości 1315 m i maksymalnej 2258 m). Jednak tak naprawdę nie do porównania są możliwości taktyczno- techniczne obu jednostek pływających oraz ich stan techniczny.

image
Polski okręt podwodny ORP „Bielik” typu Kobben. Fot. M.Dura

Wynika to głównie z faktu, że „Rostow-na-Donu” jest okrętem nowym. Został on wprowadzony do służby w Wojennomorskiej Fłotie 30 grudnia 2014 roku. Bohater polskiego zanurzenia – okręt podwodny „ORP „Bielik” (typu 207/Kobben) został natomiast wprowadzony do służby w norweskiej marynarce wojennej w 1967 roku (w polskiej w 2003 roku), a więc 47 lat wcześniej. O ile więc Rosjanie przygotowują swoją jednostkę do działań bojowych to polscy podwodnicy walczą o utrzymanie swojej tylko w sprawności – by mieć na czym pływać.

Wydźwięk propagandowy rosyjskiego i polskiego komunikatu jest więc zupełnie inny. Tym bardziej, że Rosjanie pomimo braku pieniędzy cały czas starają się realizować swoje programy modernizacji floty podwodnej. W Polsce, gdzie oficjalnie na budżet się nie narzeka, program „Orka” pozyskania okrętu podwodnego nowej generacji został tak naprawdę wyrzucony o kosza.

Reklama
Reklama

Komentarze (16)

  1. Rafcio

    Zakupić od Turcji 3, 4 miniaturowe okręty podwodne typu STM500, zanurzają się na ponad 250 m. Na Bałtyk nie kupować żadnych Białych Słoni z rakietami manewrującymi..Będzie to miało tylko i wyłącznie wydzwięk propagandowy, Bałtyk jest morzem na Nato, Lepiej zainwestować w dalszy zakup baterii NSM i zamknąć akwen z każdej stron.

  2. Alibi

    Okręty podwodne są potrzebne, bo tak twierdza admirałowie Polskiej floty. Poza tym to będą okręty o większych zdolnościach, ponieważ będą wyposażone w rakiety manewrujące.

  3. Dalej patrzący

    W geografii i hydrologii Bałtyku nie potrzebujemy ani większych "klasycznych" nawodnych, ani załogowych okrętów podwodnych. Panowanie w powietrzu to rakiety, tak samo na powierzchni - plus artyleria lufowa dalekiego zasięgu [obecnie rozwijana APR Nammo-Boeing o zasięgu 150+ km]. A pod wodą drony. Cztery linie blokadowe, zamykające Zatokę Fińską, Hiumę-Gotlandię, Mierzeję Helską-Mierzeję Kurońską, Kołobrzeg-Bornholm. Gdzie na dokładkę same inteligentne torpedy Sea Hake Mod.4 ER+ odpalane z lądu czy małych jednostek [stary, wypróbowany przez ZEA sposób] - zapewniają zasięg już 165 km. A wszelkie pomysły budowy w starym stylu floty z większych jednostek nawodnych czy podwodnych dla PMW - to w saturacyjnym teatrze działań Bałtyku - CAŁKOWICIE BEZ SENSU. Nie ma portów, które byłyby sanktuariami przed saturacyjnym uderzeniem rakietowym dla tak "łakomych" i "skupionych" dużych celów. Potrzebujemy dużej ilości małych jednostek [także w trybie bezzałogowym], operujących swobodnie w trybie "brzeg-brzeg" - poza portami [czyli poza pułapkami] - o nośności ca 80 t. Szybkich [min. 30 w.], umownie zaprojektowanych jako mini-Diugonie. W ilości min. 200 sztuk. Do zabezpieczenia "mostu" morskiego transportu strategicznego dla ciężkiego sprzętu [przez Sund, ale też z odbiorem ze Szwecji] - ale także dla uzyskania dużej liczby jednostek uniwersalnych, które były by profilowane odpowiednimi modułami na pokładzie zadaniowym - poczynając "okrętów-baz" w morzu dla dronów, przez wojnę podwodną/minową, po wysunięte stanowiska rakiet, radarów i sensorów na wysokich masztach wirtualnych, retransmiterów itd [czyli morskiej bazy rozciągniętego C4ISR] - ale także po "załogowe" funkcje sabotażowe, dywersyjne i desantowe. Dronizacja, rozproszenie, sieciocentryczność, nakrycie "od góry" wysuniętą projekcją siły A2/AD Tarczy i Miecza Polski. Z kluczowym całkowitym saturacyjnym zduszeniem A2/AD Kaliningradu zaraz na początku [w pierwszych minutach] jako zadaniem nr 1 - bo bez tego możemy zapomnieć o operacyjności całości wszystkich SZ WP - nie tylko PMW. Zresztą bez wykonania kluczowej strategicznie likwidacji A2/AD Kaliningradu [pewnie za kilka lat rozciągniętego na Białoruś po jej anschlussie] - możemy zapomnieć o jakimkolwiek wsparciu NATO, USA, UK czy kogokolwiek. Dlatego w ogóle nie przejmowałbym się takimi sprawami, jak w artykule - tylko skupił na przemyślanej efektywnie kosztowo ucieczce do przodu w RMA - bo dojrzałość techniczna "nowej techniki" jest już aż nadto wystarczająca dla takiego całościowego skoku generacyjnego. Niestety - tu stara kadra [generalicja i admiralicja] broni pazurami etatów i starych struktur i przestarzałych już systemów rodem z zimnej wojny - czyli ścieżek kariery i dobrze znanego i opanowanego [nieważne, że przestarzałego] uszykowania SZ WP, w tym PMW. Jedyne czego chcą, to zamienić stare czołgi na nowe [i najlepiej jak najwięcej], stare samoloty na nowe, stare okręty na nowe itd. - i najlepiej jako załogowe, bo to daje etaty i ścieżki awansu. A wojować - chcą tylko po staremu. Bo to nie wymaga nabywania nowych kwalifikacji - i zabezpiecza spokojną drogę kariery. To najbanalniejsza ścieżka systemowa do utrwalenia niższości i niewydolności strategicznej i operacyjnej WP - i najprostsza droga do zmarnowania dowolnej ilości środków i zasobów - na niewłaściwie budowany PMT.

    1. bms

      Nie zgadzam się z Tobą, co do konieczności posiadania pływającego komponentu MW, ale to tylko moje zdanie. Ważniejsze jest coś innego. Jeśli taka właśnie, jak Twoja, myśl dominuje w naszym MON-ie, to gdzie są te rakiety, artyleria lufowa dalekiego zasięgu, komponent morski lotnictwa i prozaiczne choćby zapasy pocisków NSM na czas "W"? Kto wśród naszych decydentów w ogóle jest w stanie zaplanować taką "ucieczkę do przodu"? Nie wystarczy zwalić wszystkiego na starą generalicję, bo nowa nie jest więcej warta. Wprawdzie nie jest przywiązana do starych struktur, ale za to jest zapatrzona w nowego Wielkiego Brata (wychodzi tu przysłowiowa "murzyńskość") i rozpolitykowana na potęgę, a stałość etatów również kocha. Nie jest w stanie rozwijać rodzimych umiejętności i specjalizacji, nie jest w stanie twórczo współpracować z własnym przemysłem. Pod tym względem jest jeszcze gorzej niż w kadrze oficerskiej II RP po zamachu majowym. I oby nie skończyło się gorzej, jak w 39 roku.

    2. peel

      wszystko tu saturacyjne... saturator sobie kup :)

    3. LLd

      Wszystko prawda. Zbroimy się do wojen, które już się odbyły. Drony, sieciocentryczność i swiadomość sytuacyjna. Tego nam potrzeba a nie tysięcy ton żelastwa.

  4. Andrzej

    Nasze zanurzają się na głębokość 30m i strzelają na odległość 3 km. Wystarczy by mianować kolejnych admirałów na kolejne stanowiska w marynarce.

    1. gliwiczanin

      A winni takiej sytuacji nie są sami admirałowie i marynarze, a tylko i wyłącznie politycy obecnej oraz poprzedniej partii rządzącej. po przez osiem lat nic nie zrobiło z tymi okrętami podwodnymi tak samo zresztą jak teraz pis. ORP Orzeł ani razu w ciągu swojej służby nie był modernizowany na tyle by podnieść jego zdolności bojowe i wydłużyć okres użytkowania. A przecież można było w ciągu tylu lat wysłać go np. do Francji lub Szwecji na gruntowną modernizację. Nikt nawet wtedy jak i dziś o tym nie myśli. Lepiej kupić równie stare okręty. W sumie po zakupie tych dwóch można byłoby wysłać ORP Orła na konkretny remont i modernizacje tak by dorównywał ''nowym nabytkom'' MW. Wyjdzie to pewno taniej niż zapłacimy szwedom. HSwMS „Södermanland” którego kupimy będzie potrzebował remontu i modernizacji za które również musimy sporo zapłacić. Natomiast HSwMS „Östergötland” jest chyba w gorszym stanie niż nasz ORP Orzeł i będzie potrzebował wskrzeszenia. HSwMS „Östergötland” został już dawno wycofany z służby i służył jako dawca części zamiennych dla HSwMS „Södermanland” Wychodzi więc na to że zapłacimy za równie stare okręty jak i ich naprawę z modernizacją, ale pewnie i tak wyjdzie to taniej niż kupno nowych okrętów. Optymalnym rozwiązaniem byłoby posiadać minimum trzy okręty. Dwa typu Västergötland i jednego ORP Orła, a ORP Bielika wysłać na zasłużoną emeryturę. Niech służy jako okręt muzeum. W sumie ORP Orzeł po modernizacji i tak miałby dużą większą wartość bojową na Bałtyku niż dwie razem wzięte nasze fregaty typu Oliver Hazard Perry.

  5. czytelnik D24

    Lubiano Rosjan? Rosjanie to jedyna nacja która ma zakaz wstępu do kurortów w wielu krajach min w Austrii i Szwajcarii. I wcale nie chodziło o napiwki a o kradzieże, rozboje, pijaństwo i awantury na tle politycznym.

  6. Lechu

    Taka prawda. Okręty tylko po to żeby było na czym pływać, Su22 tylko po to żeby było na czym latać, Bm21 tylko po to żeby było z czego strzelać, T72 tylko po to by było czym jeżdzić i tak dalej i tak dalej.... Oto polskie wojsko.

  7. Niuniu

    Stwierdzenie " W Polsce, gdzie oficjalnie na budżet się nie narzeka," jest wyjątkowo kuriozalne gdyż sugeruje, że z Naszym budżetem jest wręcz dobrze. Jak to jet możliwe w sytuacji gdy cały czas w kolejnych latach Polska nadal się zadłuża a kolejne budżety są deficytowe? Jak od kilkunastu lat co roku musimy pożyczać pieniądze i to za granicą to jak jednocześnie możemy mówić o dobrym budżecie i to w opozycji do budżetu FR który od kilku lat jest stale na plusie a rezerwy FR rosną wyjątkowo szybko? Hipokryzja i zakłamanie tylko po co?

  8. Piotr ze Szwecji

    Panie Maksymilianie Dura, nie sądzę aby ktoś wyrzucał program Orka do kosza. W końcu to jest program pozyskania rakiet manewrujących o zasięgu 1000 km. Rażenie bunkrów dowodzenia i komunikacji wroga, czy zaznaczonych przez WP celów do zniszczenia na terytorium całej Polski, nie jest jednak priorytetem w zasypywaniu dziur polskiego uzbrojenia i wyposażenia. Dlatego całkiem naturalnie program został jeno przesunięty w czasie. Proszę spojrzeć na los programu HOMAR. To są dokładnie te same powody opóźnień, a nie zaniechań. Proszę więc nie szerzyć defetyzmu. Jestem pewien, że rzecznik MON zapewni każdego, że MON nigdy nie wycofał się z programu Orka. Co się tyczy załóg okrętów podwodnych, to nim pierwsze Orki zostaną wybudowane w polskich stoczniach, mogą oni zawsze ćwiczyć na symulatorach. Orka wprowadzi tak nowoczesny okręt podwodny na stan MW, że jakiekolwiek nadal istniejące załogi okrętów podwodnych, i tak będą musiały spędzić lata, by się na nie gruntownie przeszkolić i w pełni certyfikować. W końcu Orka nie będzie okrętem podwodnym tylko na Bałtyk, lecz także o zasięgu na całe Morze Północne, gdzie polskie koncerny mają interesy ekonomiczne ważne dla Polski. To będzie nowa jakość sprzętu jak i wyzwań bojowych dla MW, czy dla polskich stoczni. Stoczniowcy też będą musieli spędzić lata ucząc się nowych umiejętności i kompetencji. Tutaj nie ma więc mowy wręcz o jakimkolwiek hurra-pośpiechu. W Polsce nie ma żadnego kiosku fabrycznego, który sprzedaje owe Orki prosto z hali produkcyjnej, tanio, szybko i z pełną obsługą dla MW na wiele dekad. Podkreślić słowo: w Polsce.

  9. xiom

    2020-196753lata

    1. kleofas

      trzeba czytać ze zrozumieniem: 2014-1967 47 lat

  10. Granatowy

    Ale jeżeli wynurzył się samodzielnie i obyło się przy tym bez ofiar, to po co to całe zamieszanie?

  11. Olender

    Ale mamy za to 500+, wiem smutne

    1. inż.

      Smutne jest to, że nic nie rozumiesz.

    2. Arek

      oni też i dają radę i w tym i w tym...

    3. robo

      jasne, czego dowodem (i tak spreparowane) liczby dot chińskiego wirusa? A może liczbie toalet na mieszkańca (100 x mniej niż w Polsce) a może w emerytach wegetujących za 400 zł/mies ?

  12. easyrider

    Kupmy batyskaf. Zejdziemy głębiej. Nie ma się co podniecać OP. W 1939 mieliśmy 5 sztuk. Nie odegrały praktycznie żadnej roli wobec utraty terenu. Marynarkę można robić wtedy jak zabezpieczymy pozostałe obszary. I tylko we własnych stoczniach. Jak się rzucimy na wszystko, to nie zrobimy niczego.

    1. asf

      1) Jeśli na poważnie myślimy o dywersyfikacji dostaw węglowodorów do Polski, to sprawna Marynarka Wojenna jest niezbędna. Ktoś w końcu musi pilnować BalticPipe (jeśli powstanie), czy podejścia do gazoportu w Świnoujściu, przed "zielonymi ludzikami". Przypomnę Ci tylko incydencie z niezidentyfikowanym miniaturowym okrętem podwodnym w okolicach Sztokholmu. Nie chcielibyśmy by takie coś wynurzyło się po środku gazoportu! <br/> 2) Skoro już się odwołujesz do 1939, to zapominasz, że w okresie międzywojennym przygotowywano się do wojny ALBO z Niemcami, ALBO z Sowietami. MW nie była rozbudowywana do walki przeciwko Niemcom. W tym przypadku zdawano siebie sprawę, że ze względu na geografię naszego ówczesnego przyłączenia do morza, nie ma szans na obronę. Stąd też, gdy uświadomiono sobie, że to Niemcy uderzą, zrealizowano plan PEKIN. MW była rozbudowywana z myślą o walce z flotą Bałtycką Związku Radzieckiego!

    2. easyrider

      We wszystkim masz rację. Nie uwzględniasz natomiast jednego elementu, o którym napisałem. Kołderka ma zawsze określony rozmiar. Przykryjesz głowę albo nogi. Z budżetem jest podobnie. Marynarka - tak - ale dopiero jak rozbudujemy przemysł stoczniowy i sami będziemy w stanie wodować okręty. Każda inna opcja to trwonienie środków. Na budowie okrętów trzeba zarabiać. Wówczas można własną marynarkę budować.

    3. Yaro

      A to nie jesteśmy w stanie wodować okrętów? Hit dnia!

  13. michalspajder

    Boso, ale w ostrogach. Jeszcze raz to powtorze, i bede powtarzal. Pan komandor doskonale wie w jakim stanie jest nasza Marynarka Wojenna. I jeszcze zrezygnowalismy z programu Ratownik pozostajac z OORP Lech i Piast z ograniczonymi mozliwosciami ratowania zalog OP i w wieku powyzej chyba 45 lat.

    1. peel

      a po co "ratownik", jak OP nie ma? Lepiej za te pieniądze kupić nowoczesne czołgi.

    2. Ok bajdur

      Rezygnacji z Ratownika nie można niczym wytłumaczyć. Ten program musi być kontynuowany. nie mamy tysięcy marynarzy floty podwodnej, ktorych życie można ryzykować.

    3. mick8791

      Bo "Ratownik" nie ma służyć tylko do ratowania załóg OP ale również do tego? Proste?

  14. Jabadabadu

    A nasz Orzeł (typ Warszawianka, bez sekcji z wyrzutniami rakiet) to już nigdy z suchego (chyba) doku nie wypłynie?

    1. fxx

      @Jabadabadu spali się podczas remontu.... A potem się zrobi protokół zniszczenia ;)

  15. Hmmm

    A Rosjanie mogą pomarzyć o pensji Polaka, przynajmniej ci zwykli Rosjanie.

    1. N'gwah

      A Polacy o pensji nawet nie Niemca, ale nawet Czecha

    2. Z Cieszyna

      Czecha? Nie bądź śmieszny.

    3. Szach mat w jednym ruchu

      Z tym Czechem to nie przesadzaj.

  16. tak mamy

    Trochę smutne, że nie mamy porządnych okrętów podwodnych, ale wielu rzeczy nie mamy. Nie mamy żadnej elektrowni jądrowej, własnej marki samochodów, fabryki mikroprocesorów, rakiet kosmicznych, satelitów, koncernów farmaceutycznych itd. Na wszysto nie wystarczy. Potrzebny jest czas i kapitał. Pociecha w tym, że się rozwijamy, a niektóre państwa Zachodnie nieco się zwijają.

    1. Sssssssssss

      No i to jest jedna z wielu niezrozumiałych dla mnie rzeczy. Oni nie czekali ani na czas ani kapitał i mają wiele z tego co wymieniłeś. Nic, że biedni. Co z tego, zawsze byli biedni, nigdy nie potrafili zostać bogaci. Za to teraz mają wiele swojego, to potrafili zrobić. A my ani bogaci ani nic swojego nie mamy. Na czym to polega? Nie rozumiem jak to działa.

    2. Davien

      Za to w przeciwieństwie do postępowego zachodu mamy lasy i samoloty M18 Dromader które tych lasów bronią przed pożarami a bez lasu w którym pszczoły mogą się schować jak jest upał praktycznie nie będzie istnieć pszczelarstwo dlatego w Unii Europejskiej najwięciej miodu produkują właśnie dwa mocno zalesione kraje: Polska i Ukraina.

    3. NOE 2020

      Fabrykę mikroprocesorów mamy, w Bytomiu.