Reklama

Siły zbrojne

Praca dla hakera - cyberżołnierz

fot. www.defenceimages.mod.uk
fot. www.defenceimages.mod.uk

Z badań waszyngtońskiego Center for Strategic and International Studies dla McAfee wynika, że cyberprzestępczość przynosi światu roczne szkody w wysokości od 80 do 400 miliardów dolarów. Rządy nie chcą płacić za straty. Wolą wynagrodzić zdolnych informatyków sowitą pensją. Póki co podaż nie nadąża za popytem.

Dowództwo Cybernetyczne USA ma powiększyć kadry czterokrotnie do 2015 roku. Armie obrońców cyberprzestrzeni tworzą także inne państwa niezależnie od szerokości geograficznej. Zatrudnienie specjalistów bezpieczeństwa sieci rośnie także w sektorze prywatnym, szczególnie w firmach zagrożonych szpiegostwem gospodarczym, jak Lockheed Martin. Z danych Amerykańskiego Biura Statystyk Pracowniczych wynika, że ilość tego typu etatów wzrośnie do 2020 roku o 22 procent i pozwoli stworzyć 65700 nowych miejsc pracy.

To szansa dla prymusów studiów informatycznych. Niektóre amerykańskie firmy oferują nawet 100 tysięcy dolarów rocznie. W celu wyłonienia najlepszych amerykańskie stany organizują specjalne konkursy. Łowcy głów z firm i instytucji jak NSA czy Dowództwo Cybernetyczne pojawiają się także regularnie na wydarzeniach branżowych jak konferencja  Def Con.

Na zapotrzebowanie reagują także szkoły. Biały Dom zaapelował wręcz o stworzenie narodowej strategii pozyskiwania zdolnych absolwentów na potrzeby wzmacniania bezpieczeństwa cybernetycznego USA. Dla uczelni popyt na hakerów jest zbawienny. To nisza, która pozwoli przyciągnąć młodych ludzi na studia w dobie zmian demograficznych.

W przyszłości zawód rządowego lub firmowego hakera będzie zyskiwał na prestiżu. Kraje zachodnie nadrabiają zaległości w budowie cyberarmii względem Rosji i Chin. Z analiz wywiadów zachodnich wynika, że te państwa, ze względu na swój niedemokratyczny charakter, prowadzą centralnie kierowany werbunek informatyków na potrzeby walki w cyberprzestrzeni. Zachód na czele ze Stanami Zjednoczonymi nie zamierza tutaj oddać pola.

Patrząc na incydent ze stycznia 2012 roku, kiedy haker włamał się na stronę polskiego rządu wykorzystując fakt, że administrator ustawił słabe hasło „admin1”, należy stwierdzić, że Polska także potrzebuje obrońców naszej cyberprzestrzeni. Jeżeli jeszcze nie żołnierzy to chociaż ratowników. Czy w Polsce znajdzie się praca dla hakera?

 


Wojciech Jakóbik, ekspert Instytutu Jagiellońskiego. Pisze o bezpieczeństwie, energetyce i cyberterroryzmie

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. mw

    Przytoczony przykład z hasłem pokazuje niekompetencję i ignorancję pracowników IT pracujących w administracji publicznej. Mówienie w tym kontekście o zatrudnianiu hakerów jest po prostu śmieszne. Tutaj wystarczy wprowadzenie standardów i okresowa weryfikacja czy są one przestrzegane.

    1. WJ

      Trochę poczucia humoru

  2. Wstyd się podpisać

    A niektórzy myśleli, że laureaci zagranicznych konkursów już dawno pracują jak nie dla naszej armii to dla rządu albo choć dla kluczowych dla bezpieczeństwa naszego państwa instytucjii... Oj naiwni, naiwni...

Reklama