Reklama

Siły zbrojne

Napięcie na Ukrainie. "Destabilizacja zamiast wielkiej ofensywy"

  • Polish Army is going to purchase Automated Command System for the Land Forces. On the picture there are elements of the Szafran-ZT command support system, used by the Polish Armed Forces. Photo: PIT-Radwar.
    Polish Army is going to purchase Automated Command System for the Land Forces. On the picture there are elements of the Szafran-ZT command support system, used by the Polish Armed Forces. Photo: PIT-Radwar.
  • Fot. Wikipedia/Gabriel Tendera
    Fot. Wikipedia/Gabriel Tendera

Napięcie na Ukrainie w ostatnich dniach znacząco wzrosło. Obie strony konfliktu oskarżają się o eskalacje walk i przygotowania do ofensywy. Podkreśla się, że symboliczną datą może być 24 sierpnia – Dzień Niepodległości, który dla Donbasu będzie oznaczał wznowienie, przynajmniej lokalnie, walk. Zgodnie z tzw. „prawem sinusoidy” okresy względnego spokoju w Donbasie przeplatane są eskalacją i zaciekłymi walkami. Przedstawiciele tzw. „separatystów” wskazują, że wojska rządowe przygotowują się do ofensywy, jednak ich informacje mają charakter czysto propagandowy - pisze w analizie dla Defence24.pl Marcin Gawęda. 

Narracja „noworosyjska” (wspieranych przez Federację Rosyjską bojowników) konsekwentnie i permanentnie ostrzega o dążeniu „kijowskiej junty” do wznowienia walk. W analizach zwraca uwagę dość dobre rozeznanie sił i środków Sił Zbrojnych Ukrainy (SZU), przy czym opatrzone są one "odpowiednim" komentarzem, który sugeruje, że jedynym celem „jastrzębi” i „rewanżystów” z Kijowa jest utopienie we krwi, antyfaszystowskiego, prorosyjskiego Donbasu.

Według ostatniej z analiz tzw. "Ministerstwa Obrony Donieckiej Republiki Ludowej" siły ATO skoncentrowano w trzech zgrupowaniach uderzeniowych:

- w sektorze „S” do 22 batalionów (do 130 czołgów, do 950 opancerzonych wozów bojowych, do 290 luf artylerii i moździerzy, do 35 sztuk artylerii rakietowej)

- w sektorze „B” do 26 batalionów (do 230 czołgów, do 830 opancerzonych wozów bojowych, do 360 luf artylerii i moździerzy, do 75 sztuk artylerii rakietowej)

- w sektorze „M” do 20 batalionów (do 75 czołgów, do 545 opancerzonych wozów bojowych, do 180 luf artylerii i moździerzy, do 22 sztuk artylerii rakietowej).

Do analizy załączony jest alarmistyczny przekaz dla społeczności międzynarodowej, iż działania  „przestępcze” Poroszenki, mogą mieć poważne skutki, przy czym „pożaru nowej wojny w Europie można jeszcze uniknąć” (sic!).

Na portalu Rusvesna pojawiają się nagłówki sugerujące, że ofensywy ukraińskiej można spodziewać się z dnia na dzień. To oczywiście przekaz dla „ruskiego miru”, swoiste budowanie platformy, na której ustawia się odpowiednio „przygotowane” fakty. W prorosyjskim przekazie jest oczywiste, że za złamanie „porozumień mińskich” odpowiada „junta”, przy czym te same wydarzenia (np. ofiary ostrzału artyleryjskiego), obie stroną interpretują skrajnie różnie. Informacje tzw. "separatystów" mogą być obliczone na skłonienie Kremla do zwiększenia zaangażowania w konflikt i tym samym podwyższenia ich ograniczonych zdolności ofensywnych.

Czy możliwe jest przejście Sił Zbrojnych Ukrainy do ofensywy na dużą skalę? Wydaje się, że nie.

1. Po pierwsze Kijów nie może pozwolić sobie, żeby społeczność międzynarodowa uznała go za inicjatora nowej fazy walk, podżegacza wojennego prowadzącego do eskalacji walk (a więc dalszych ofiar, w tym cywilnych), stronę depczącą „porozumienia mińskie”. Skoro Kijów oskarża tzw. separatystów o eskalację przemocy, to siłą rzeczy, stawia się w sytuacji atakowanego – trudno w takiej sytuacji przejawiać strategiczną inicjatywę.

2. Po drugie SZU borykają się z wieloma problemami, które ofensywę na dużą skalę czynią raczej nierealną. Brakuje nowoczesnej broni (poza symbolicznymi gestami mamy do czynienia de facto z militarną izolacją Ukrainy). Problemy logistyczne nadal stanowią poważną piętę achillesową SZU, a oddziały liniowe wciąż bazują na pomocy wolontariackiej. Samowystarczalność przemysłu wojskowego także pozostawia wiele do życzenia, przykładowo remontowane w szybkim tempie  wozy bojowe różnych typów wykazują rozmaite defekty i sprawiają znaczne problemy techniczno-eksploatacyjne. Największy jednak problem to fiasko mobilizacji szóstej fali. Wysechł strumień ochotników, a zmęczenie społeczności ukraińskiej trwającym konfliktem powoduje unikanie poboru przez młodych ludzi. Nie brakuje opinii, że załamanie się szóstej fali mobilizacji, a co za tym idzie problemy ze zwalnianiem z wojska poprzednio zmobilizowanych, mogą obniżać zdolności bojowe SZU.

3. Po trzecie ugrupowanie sił ATO jest wyraźnie defensywne. Pomijając już kwestię wycofania znacznych sił (np. artylerii), na tyłowe pozycje (zgodnie z porozumieniem), budowana jest obrona w głąb. Określana jest ona mianem aktywnej obrony. Wyraźnie widać, że za pierwszą linia budowane są odwody, które mają kontratakować.

4. Trudno wyobrazić sobie wielką ofensywę bez wsparcia powietrznego, a ukraińskie SP są skutecznie uziemione przez rozbudowaną OPL w Donbasie (oczywiście głównie rosyjską). Od jesieni 2014 r. ukraińskie lotnictwo bojowe nie jest aktywne i nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić.

5. Warto jeszcze zwrócić uwagę na jeden fakt. Otóż zgodnie z decyzją Sztabu Generalnego z pierwszej linii ATO wycofane zostały siły MSW i Gwardii Narodowej. Ruch ten można interpretować różnie, jednak trzeba zauważyć, że może to rodzić pewien ferment – batalion „Donbas” już żąda przeniesienia na pierwszą linię frontu, podobnego można spodziewać się po pułku „Azow” (obie jednostki formalnie w składzie Gwardii Narodowej), czy Batalionu im. Kulczyckiego, które są jednostkami gwardii stricte ochotniczymi. W przededniu ofensywy wycofanie sił ochotniczych Gwardii Narodowej, z dużym doświadczeniem bojowym i ostatnio dozbrojonymi w ciężki sprzęt, byłoby nieco dziwnym. Wskazywać może to raczej na zainteresowanie obszarem tyłowym, wszak zagrożenia przestępczo-dywersyjne charakterystyczne są dla obszaru całego kraju, a na tym polu Gwardia Narodowa ma współpracować z milicją.

Fot. mil.gov.ua.

Ze strony SZU można więc oczekiwać reagowania na aktywność sił tzw. „Noworosji”, w tym wymianę ognia (zwłaszcza artyleryjskiego), obronę punktów umocnionych (np. terenów zurbanizowanych, strategicznych wzgórz etc.) i ewentualne kontrataki w skali taktycznej.

Jeśli chodzi o zdolności ofensywne sił separatystyczno-rosyjskich to także nie należy raczej spodziewać się operacji na wielką skalę, a raczej działań punktowych, na wybranych kierunkach (skala taktyczno-operacyjna).

Bez pełnej interwencji armii rosyjskiej znad granicy, siły tzw. "separatystów" (ok. 40 tys. ludzi) zdolne są do ograniczonych w czasie i przestrzeni działań ofensywnych. Przy czym ich skala (intensywność) istotnie zależeć będzie od zaangażowania komponentu uderzeniowego rosyjskiej armii. Informacje o planach ofensywnych strony ukraińskiej mogą więc być przekazywane w celu skłonienia Kremla do większego zaangażowania w konflikt, w tym regularnych jednostek sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, odgrywających kluczową rolę w działaniach ofensywnych tzw. "separatystów". Jednakże, znaczne zwiększenie zaangażowania bojowych jednostek sił zbrojnych Rosji mogłoby skutkować bardziej zdecydowaną reakcją społeczności międzynarodowej (np. rozszerzenie sankcji).

CZYTAJ WIĘCEJ: Maskirowka w praktyce. Jak Rosjanie zdobyli Debalcewo

Wydaje się, że można spodziewać się eskalacji wydarzeń na froncie południowym, w rejonie Mariupola. Możliwe jest pojawienie się na mapie nowych „gorących punktów”, takich jak Starohnatiwka niedaleko Wołnowachy w obwodzie donieckim (10 sierpnia miały miejsce tam ciężkie walki). Starohnatiwka stanowi ważną pozycję obronną na drodze do Mariupola z północy.

„Zagrożenie dla Mariupola kryje się nie w Szirokine (ze wschodu), jak twierdzi wielu, ale ze strony Granitnego i Starohnatiwki (z północy)” – stwierdził oficer prasowy sektora „M”.

Fot. mil.gov.ua.

Poza eskalacją walk w strefie ATO, można spodziewać się dalszej destabilizacji w głębi ukraińskiego państwa (działania terrorystyczno-dywersyjne, modelowanie nastrojów społecznych, prowokacje itd.). Destabilizacja idąca szerokim frontem, nie tylko w strefie ATO jest dla władz Ukrainy ogromnym wyzwaniem. Poza ceną jaką należy płacić za otwarty konflikt (polityczną, finansową, społeczną itd.) Kijów znajduje się w stanie swoistego „wykluczenia” ze społeczności międzynarodowej, jako kraj pogrążony w chaosie, z niezażegnanym konfliktem zbrojnym.

Warto zauważyć, że Ukraina – mimo werbalnego wsparcia i pewnych gestów symbolicznych Zachodu – jest w stanie swoistego embarga wojskowego.

Marcin Gawęda

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (19)

  1. taki jeden

    Istnieje kilka scenariuszy i podscenariuszy dla rozwiązania konfliktu na Ukrainie przez władze Kijowa. Najbardziej prawdopodobne są: 1. Nie robienie teraz nic, gra na zwłokę, utrzymywanie status quo. Zyskany czas pozwoli na przeorganizowanie armii, jej dozbrojenie, wyszkolenie rekrutów, zgromadzenia zapasów, budowę umocnień, opanowanie problemów na zapleczu, włącznie z potencjalną dywersją i szpiegostwem, To denerwuje separatystów i Moskwę. Ponoszą ogromne koszty separatystów, rosyjskich "ochotników", ludności cywilnej, jak i własnych wojsk przy granicy z okupowanymi terytoriami. Ludność prorosyjska i separatyści już z trudnością znoszą ten stan tymczasowości, co widać po ostrzałach i prowokacjach, które mają na celu albo spowodowanie uderzenia wojsk Ukrainy, albo wymuszenie realizacji porozumień z Mińskam do których Ukraińcom się nie spieszy. Zdesperowani separatyści mogą uderzyć pierwsi, a wtedy Ukraina będzie miała pretekst do mocnego kontruderzenia., będąc zdecydowanie mocniejszą niż rok temu. Będą mieli pełne do tego prawo. 2. Zdecydowane uderzenie (ofensywa) Ukrainy, ale jeszcze nie w tym roku. Ukraina nie jest jeszcze gotowa. Za 2 miesiące zacznie się jesień, roztopy, a potem zima (a tam bywa ostra).Bardziej realne jest to na wiosnę 2016. Wtedy będą gotowi. Warunki są dwa. Jeden, to uprzedni atak separatystów, choćby sprowokowany. Dwa, musi to być blitzkrieg, odbicie zajętych terenów w 2, góra 3 dni. Nie zdobędą Ługańska i Doniecka, ale je zamkną w kotle. Ważne by wyprzeć separatystów i "ochotników" rosyjskich poza granice i okopać się na nowych pozycjach. W tak krótkim czasie Rosja nie zdąży wesprzeć separatystów, i musiałaby zdecydować się post factum na kontruderzenie swoimi własnymi oddziałami, czyli jawną inwazję pod flagą Rosji. Wątpię by Putin się na to zdecydował. Wówczas Ukraina ostatecznie z czasem zajmie Donieck i Ługańsk i oczyści teren. Taki scenariusz jest możliwy i spędza sen z oczu Putina. Stąd jego nerwowość, wojna propagandowa i naciski na Kijów. Czas gra na jego niekorzyść, a wzmacnia Kijów.. 3. Radykalne rozwiązanie problemu przez jednostronne wykluczenie zajętych terenów ze składu terytorialnego Ukrainy, oficjalne zrzeczenie się tych terenów ustawą państwową, jednostronne ustanowienie granicy na aktualnej linii demarkacyjnej. Pozbędą się problemu, odpowiedzialności za te tereny i ich ludność (w 85-90% Rosjanie), konieczności ich utrzymywania, płacenia pensji, emerytur, rent, szkół, szpitali, itp., i co najważniejsze odbudowy z ruin. Wytrącą tym oręż i argumenty z rąk separatystów i Rosji. Co się z nimi stanie ? A pies im mordę lizał. Niech się nimi "zaopiekuje" Rosja albo niech sobie założą własne, zrujnowane państewko. Pytanie co z tym zrobi Kreml, bo Putin wcale się do tego nie pali., wiedząc jak ogromne obciążenie to będzie (setki miliardów dolarów), na które go nie stać, zwłaszcza w stale pogłębiającym się kryzysie gospodarczym, którego końca nie widać. Ukraina niewiele straci. Zakłady i miasta z całą infrastrujturą są w ruinie, fabryki ogołocone przez Rosję z maszyn, urządzeń i zapasów materiałowych. Większość i tak należała do oligarchów lub lokalnych rosyjskich kacyków. Stracą kawałek terytorium państwa (Krym i tak już stracili), część złoż mineralntch, głównie węgka, i teoretycznie dumę narodową. Ale rozwiążą 2 bardzo poważne problemy, z którymi sobie i tak by nie poradzili w przyszłości. Ogromny, jątrzący wrzód na dupie w postaci mieszkających tam Rosjan. Unikną ogromnych kosztów odbudowy tego bałaganu. Ukraińców z tych terenów można repatriować na zachód (o ile będą chcieli). Ale do takiego ruchy trzeba mieć jaja, przekonać parlament i naród. 4. Zrealizować do końca postanowienia z Mińska, z wszystkimi tego konsekwencjami dla Kijowa. Ale to chyba najgorsze rozwiązanie dla Ukrainy, bo de facto te tereny stracą a ponosić będą koszty odbudowy i utrzymywania tego wrzodu na tyłku z wieczną destabilizacją sytuacji w państwie na korzyść Rosji.

    1. obserwator

      Zdaje się, że punkt 1 jest najbarziej prawdopodobny. ad2. Jeżeli Ukraińcy zaatakują i w 2 dni zajmą cały teren bez 2 miast, których utworzą się kotły to Rosja na 100% wejdzie z pełną parą i zajmą więcej niż dziś mają. ad3. Te tereny to tak jak dla nas śląsk nie oddadzą przemysłowego serca kraju.

    2. Geoffrrey

      @taki jeden: ad 3. Żaden z obszarów Ukrainy z wyjątkiem Autonomicznej Republiki Krym nie był i nie jest zamieszkany w większości przez Rosjan. "Pozbycie się" Donbasu przez rząd lub Prezydenta będzie jednoznaczne ze zdradą państwa i konstytucji, oraz wypowiedzeniem posłuszeństwa oddziałów ochotniczych. De facto nie ma takiej opcji.

    3. Sky

      Wariant 1 - Najbardziej prawdopodobny, aczkolwiek, mozliwe, że nawet bez kontruderzenia. Po prostu Ukraina może sobie pozwolić na czekanie nawet kilka lat i trzymanie w FR w szachu, w którym ta sama się postawiła. Dalsze ofiary nie są Ukrainie potrzebne, logika podpowiada: odgrodzić, czekać, rozwijać się. Wariant 2 - realne jedynie w przypadku pozostawienia separatystów samych sobie przez FR. Dopóki ci mają pomoc ze strony FR koszt operacji ofensywnej i prawdopodobienstwo powodzenia takich dzialan nie dają żadnych podstaw do takich działań. Armia ukrainska nie jest technologicznie gotowa do ofensywy i nic nie wskazuje by była w przyszłym roku. Mogła by to zmienic pomoc militarna zachodu, ale to nie nastąpi z wielu dość oczywistych przyczyn. Wariant 3 - nierealny, ze względów propagandowych, a także ze wzgledu na pozbawienie się dzwigni przeciw FR. Tak naprawdę teraz Ukraina szachuje rezim kremlowski, a nie odwrotnie. Myślę, że zachód gra na całkowite osłabienie FR, czyli znów to byłoby wytracenie dzwigni z rąk zachodu. Byloby to też niezgodne z "duchem" porozumień mińskich. Wariant 4 - Mało realny wariant, o który wydaje się gra teraz Kreml, ponieważ to jedyne co jeszcze ma szansę wgrać. Możliwy jedynie w przypadku gwałtownego skoku cen ropy i wstrząsowego wzrostu problemów wewnątrz UE. Nic jednak nie wskazuje na taki scenariusz, Unia wydaje się, że najgorsze ma za sobą, a popwrót do ceny ropy powyzej 100 $ (a tylko taki mógłby obecnie cos zmienić w strategicznej sytuacji FR) jest po prostu nierealny.

  2. szon

    Kijów atakuje ,separatyści walczą ale się wycofują .Wkracza Rosja wbija się aż pod Kijów .Wtedy może Poroszenko i jego mocodawcy zmądrzeją i wreszcie będzie spokój .Scenariusz Gruziński.

    1. Sky

      A jakimi siłami Rosja wbija się pod Kijów? Myślisz człowieku , że wojsko to coś co się ma i to coś maszeruje tak jak się rozkaże i można usiąść w fotelu? Żolnierzy trzeba karmic i podtrzymywać ich morale. Trzeba dla wojska produkować paliwo uzbrojenie i regenarować zasoby ludzkie. To się nie dzieje z powietrza. trzeba wytłumaczyć obywatelom sens ogromnego poświęcenia, ofiar. Może historia pana Hitlera nic cie nie nauczyła? Też zapachał się tam gdzie nie trzeba, a dysponował środkami o wiele doskonalszymi niż dzisiejsza Rosja. Jego Rzesza byłą realną potęgą. Czym jest rozsypujaca się Federacja R. w porównaniu do III Rzeszy? Mimo to Putin spróbował skopiować podobny mechanizm, idzie mu coraz gorzej.

  3. Geoffrey

    Trudno sobie wyobrazic ukraińska ofensywę jeszcze z jednego względu: czas pracuje na korzyść Ukrainy. Oczywiście państwo ukraińskie jest osłabione konfliktem, ale istnieje silna presja społeczna na reformowanie państwa. Siły zbrojne Ukrainy przechodzą szybką modernizację, działania oligarchów i różnego rodzaju aferzystów spotykają się z coraz większym oporem i przeszkodami, powstaje nowa policja, służby eliminują kolejnych rosyjskich szpiegów. Natomiast sytuacja Rosji jest coraz gorsza, głównie ze względu na problemy budżetowe spowodowane bardzo niskimi cenami ropy. Jeśli Ukraina przetrwa jeszcze jeden - dwa lata takiego naporu ( a wszystko wskazuje na to, że przetrwa), to Rosja będzie musiała odpuścić. W tej sytuacji postawa rządu Ukrainy wydaje się racjonalna. Modernizować kraj ( w miarę możliwości, bez dopuszczania do chaosu "rewolucji") i gromadzić potencjał wojskowy na godzinę "zero" w Rosji.

    1. Sky

      Generalnie mam podobne zdanie. Bylem teraz dwa tygodnie na Ukrainie, zeby zobaczyc wlasnymi oczami co tam sie dzieje. Ogólnie sytuacja jest dużo lepsza, niż wygląda to z przekazu mediów. Społeczenstwo, choc potwornie narzeka na władzę, jest jednak zdyscyplinowane i gotowe zagryźc zęby. Istnieje ogromne zróznicowanie pogladów politycznych, swoisty Ukrainski pluralizm, ale to raczej też dobrze dla przyszłości kraju. Problemem są bardzo niskie pensje, ale i do tego ludzie przywykli i pokazając godną podziwu zaradność. Osoby, z którymi rozmawiałem twierdzą , że korupcja faktycznie się nieco zmniejsza, ze wzgledu na zdecydowane dziłania rządu. Rozmawiałem również z żołnierzami. Nie jestem skłonny tu publikować treści rozmów, ale można podsumować, że rozwiązanie militarne konfliktu przy sytuacji obecnej jest niemożliwe, ze wzgledu na równowagę sił. Wydaje się, że faktycznie bedzie to gra na zmęczenie przeciwnika, a tu sytuacja Federacji Rosyjskiej wygląda blado. Wydaje się, że Ukraina ma znaczna przewage jeśli chodzi o czynnik ludzki i agrarny. Dość zdyscyplinowane, bardziej europejskie niż sowieckie społeczenstwo, aktywny przemysł rolniczy z nieograniczonymi możliwościami.

  4. jacenty

    Jeżeli Kijów zaatakuje (co jest moim zdaniem prawdopodobne), to i tak w polskich mediach o tym nie napiszą. Będzie że rządowi się tylko bronią. O bombardowaniach miast przez rządowych też będzie cisza (tak jak to było w zeszłym roku). A dlaczego Kijów zaatakuje ? Bo nie chce realizować treści porozumienia Mińsk 2 (czyli najpierw autonomia dla Donbasu, potem wybory, przy czym milicja zachowuje swoje siły porządkowe, i dopiero wtedy wycofanie obcych wojsk z Donbasu i przekazanie rządowi kontroli nad granicą z FR). Kijów uważa że pozycja Rosji jest już tak słaba, że nie zdecydują się na wsparcie milicji własnymi wojskami (w obawie przed dalszymi sankcjami). Zdecydują się więc na ostateczną rozprawę z milicją a następnie pacyfikację strefy ATO. Nie na darmo przeprowadzają kolejne fazy mobilizacji

    1. Dropik

      Jeśli Kijów zaatakuje to Rosja zrobi to co rok temu. Tym bardziej, że ich oddzialy są na stałe w Donbasie

    2. Geoffrey

      Gdyby Kijów miał odpowiednie środki, to POWINIEN wyzwolić swoje terytorium, ponieważ wymaga tego prawo międzynarodowe i elementarna sprawiedliwość. Separatyści powinni zacząć dążenie do autonomii od referendum, a nie od zdobywania budynków administracji i strzelania do ukraińskiej armii. Problem w tym, że wolne referendum na Donbasie dałoby Ukrainie jakieś 70-80% głosów, o czym Rosja doskonale wie. Separatyści są w Szkocji i Katalonii, w Donbasie są bandyci.

  5. Gintaras

    Na miejscu Ukraińców jeżeli wogóle miałbym planować ofensywę to krótko przed mistrzostwami świata w piłce nożnej w Rosji. Kacapy z wzięciem odwetu i dużą pomocą dla opołczeńców by mieli wtedy spory problem. Wiele by wtedy państw szerokim łukiem omijałoby ten kraj. A kacapy ręce by mieli związane aby zachować jako tako swoją wirygodność w kwesti bezpieczeństwa tego typu imprez.

    1. Geoffrey

      Dobry pomysł. Już raz zawody sportowe uratowały Ukraińcom skórę - gdyby nie olimpiada w Soczi, rosyjska inwazja na Krym zaczęłaby się 2 tygodnie wcześniej, przed zaprzysiężeniem rządu Jaceniuka. Dla kraju bez rządu byłaby to katastrofa.

  6. sylwester

    bezsens za pieniądze jakie rosja władowała w walkę można by było wypromować polityków którzy byli by za współpracą z rosją a chasłami o odebraniu oligarchom bogactwa i podzielenie go między społeczeństwo zdobyli by poparcie społeczeństwa

  7. Mokotów

    Myślę, że porozumienie z Iranem i zdjęcie z tego kraju embarga, powoli kończy kwestię wojny rosyjsko-ukraińskiej. To się skończy zmianą władzy na Kremlu na kogoś jelcyno-podobnego

  8. Hammer

    Za Separatystami stoi Federacja Rosyjska tak więc NATO nic nie zrobi (gdyby ruski zajął kraje nadbałtyckie to i tak NATO by nie zareagowało, łudzę się że w przypadku Polski byłoby inaczej) a Ukraina jest za słaba. Póki co pat i dalsze próby destabilizacji aczkolwiek pokojowego rozwiązania konfliktu nie widzę.

  9. `5234`

    Dzisiaj liczy się tylko kasa i aby nie za wcześnie upaść , konsekwencje upadku mogą być dwojakie a przykładem jest niestety Francja która zaczyna ponosić koszty związane z okrętami typu Mistral . //Mistral Ships Update: Failed Deals With Russia, Egypt And India Militaries Will Cost France $60 Billion In Defense Contracts// Może tu nad tym problemem Francji pochylicie się i doradzicie jak ma z tego wyjść .

  10. Racjonalista

    NATO przespało bardzo dobrą okazję na zażegnanie kryzysu ukraińskiego. Kiedy zestrzelono malezyjskiego Boeinga, a wówczas siły ukraińskiej ATO były w natarciu i nie było tam jeszcze regularnych jednostek rosyjskich należało niezwłocznie uznać republiki ludowe za organizacje terrorystyczne i skierować lotnictwo i siły specjalne do wsparcia ukraińskiej ATO. Rosja oficjalnie odcinała się od separatystów i twierdziła że broń nabywają w sklepach z militariami, więc nie miała by podstawy do kontrakcji. Gdyby wtedy podjęto zdecydowane działania mające na celu wsparcie Ukrainy, to rebelia by została zdławiona w maksymalnie 10 dni i Ukraina odzyskała by kontrole nad całym Donbasem. Jednak zachodnim politykom zabrakło wtedy jaj i teraz mamy to co mamy i konflikt będzie się jeszcze tlił, czy jak niektórzy określają pełzał przez długie lata i sam z siebie na pewno nie wygaśnie, a raczej wyewoluuje w coś gorszego. Okazja którą zachód przespał już się nie powtórzy.

    1. sekstet

      NATO uderzające zbrojnie na tereny zamieszkałe w 90% przez Rosjan, tuż nad granicą z Rosją? Trzeba nie mieć wyobraźni by sądzić że Putin zniósłby to posunięcie w pokorze. Po to są zgromadzone duże siły armii FR tuż przy granicy, aby taką ewentualność odeprzeć zbrojnie natychmiast i pójść za ciosem w głąb Ukrainy. Lotnictwo NATO zostałoby tak samo łatwo zniszczone przez OP jak samoloty czy helikoptery ukraińskie. A siły specjalne NATO w konfrontacji z regularną armią FR nie mają większych szans.

  11. Wezyr

    A ja uważam ,że Ukraina powinna dążyć do przeprowadzenia wielkiej ofensywy.W tym konflikcie to Rosja postrzegana jest jako agresor, a tym samym jej, a nie Ukrainie zostanie przypisana wina .Dlaczego Ukraina powinna to zrobić? Bo ten konflikt trwa już zbyt długo i Ukrainę zniszczy ekonomicznie . Wraz z upływem czasu Zachód będzie coraz mniej zainteresowany pomaganiem Ukraińcom, a coraz bardziej zniesieniem sankcji wobec Rosji.Dlatego Ukraińcy powinni postawić wszystko na jedną kartę.W końcu Donbas jest terytorium ukraińskim i mają prawo zaprowadzać tam porządek,jeśli nie można inaczej to siłą.Ofensywa zmusi Rosjan do mocniejszego zaangażowania ,a to z kolei będzie oznaczało wzmocnienie sankcji,dostawy broni dla Ukraińców i większą pomoc finansową.Jeśli Zachód tego nie zrobi to pokaże ,że jej zapewnienia o wspieraniu demokracji to demagogia.Pokaże że na Zachód nie można liczyć,bo po raz drugi zdradza Ukrainę( memorandum budapesztańskie),Będzie też sygnałem dla Putina,że Zachód jest słaby i może sobie pozwalać na coraz więcej.Właśnie dlatego Ukraińcy powinni zagrać vabank.Albo ten konflikt rozwiążą na swoją korzyść z wydatną pomocą państw zachodnich albo Zachód pozwoli na ich pożarcie przez Rosję.Jeśli Ukraina nie zdecyduje się na radykalne rozwiązania to przegra na pewno,jeśli się zdecyduje to mają 50% szansy na wygraną.

    1. zen

      Nie mogę się z Tobą zgodzić. Ukraina pod żadnym względem nie może sobie teraz pozwolić na ofensywę. Większość powodów podał autor tekstu i trudno się z nim nie zgodzić. Dopóki dla Rosjan z jakichś względów będzie wygodniej odpuścić ten region dopóty Ukraina nie ma większych szans na odbicie tego regionu. W przypadku zmasowanego ataku Rosja zaatakuje otwarcie pod pretekstem ratowania ludności cywilnej (jak będzie potrzeba spreparują kilka masakr. Uderzą z pełną siłą i Zachód nic nie zrobi bo to przecież Ukraina złamie porozumienia z Mińska. A jak uderzą z pełną siłą to "przy okazji" zajmą do końca oba regiony, może tez Charków który bardzo im jest potrzebny itd. Ukraińcy poradzą sobie w defensywie z tym co obecnie jest na terenach separatystycznych ale w przypadku ofensywy zostaną zwyczajnie zmasakrowani przez Rosyjskie wojska,a przy okazji utracą kolejne terytoria. Niestety nie mają innego wyjścia tylko jakoś radzić sobie w obecnej sytuacji. Na pewno niszczy ich to gospodarczo ale tak naprawdę to Rosja traci więcej bo po prostu ma więcej do stracenia. To, że jej społeczeństwo jest stłamszone i większość tak naprawdę klepie biedę nie oznacza, że chce być jeszcze biedniejsze, a szczególnie nie chce wojny. Wyobrażasz sobie, że np. Włochy byłoby stać na takie awantury i zadzieranie z połową gospodarki świata? (czyli krajami otwarcie potępiającymi działania Rosji m.in. Japonia, Kanada czy Australia). A Włochy maja już teraz chyba nawet większe PKB po spadkach cen ropy. A ludności sporo mniej. Reasumując Ukraina nie ma innego wyjścia tylko musi trwać i czekać aż ten kolos na glinianych nogach zacznie na nowo trzeszczeć.

  12. racjonalista

    Galicję do Polski, Zakarpacie do Węgier a resztę do Rosji i po problemie!

  13. paw

    ,,Warto zauważyć, że Ukraina – mimo werbalnego wsparcia i pewnych gestów symbolicznych Zachodu – jest w stanie swoistego embarga wojskowego.''=,,Ukraińska armia nie wykonała planów mobilizacji, którą prowadzono przez ostatnie dwa miesiące. Plany zrealizowano tylko w 60 procentach.''=,,Wyjaśnił jednak, że aby uniknąć poboru ludzie nie odbierają przynoszonych im do domu wezwań, przeprowadzają się do innych miast albo za granicę, a nawet zwalniają się z pracy.''- i wszystko jasne dlaczego zachód podchodzi sceptycznie do projektu Ukraina , powiedziałbym że bardzo realistycznie i pragmatycznie w odróżnieniu od Polski będącej zakładnikiem propagandy mediów. I państwa UE nie są ,,chwiejne i słabe'' - są do bólu pragmatyczne w odróżnieniu od nas co kosztowało już raz hekatombę polskiej krwi( i niczego nie nauczyło). A sami Ukraińcy poparli Majdan bo im wmówiono że UE zapewni im kolosalne dotacje za friko, a USA - kiedy nie włączę telewizora widzę Kerrego z Ławrowem, a obroty USA - ROSJA skoczyły o 18%, a w telewizji non stop o super skuteczności sankcji USA a nie UE. Nie będzie ofensywy separatystów, bo Merkel zmieniła kurs z względu na przyszłoroczne wybory, i zapewne w styczniu zniesione zostaną sankcje. Jeżeli nie dojdzie do wydarzenia na skale MH17, to ofensywa pozostanie jedyną nadzieją Kijowa. Biorąc pod uwagę kłamstwa mediów , zaczynam wątpić w anty rosyjskość Ukraińców , tym bardziej iż niedawno był sondaż z dumą ogłoszony w pewnej ogólnopolskiej gazecie iż wejście do NATO popiera ,,aż'' 51% Ukraińców a do UE 56%.( Jak Polacy by byli takimi patriotami w 1920 to Bolszewicy mieli by granicę na Renie ). A ostrzał się skończy po zakończeniu negocjacji w sprawie długu z tempelton.

  14. Afgan

    To typowy konflikt pełzający. Siły rosyjsko-terrorystyczne mają w planie zmęczenie opinii światowej tym konfliktem i usypianie zachodu, falowymi eskalacjami walk i okresami spokoju. Jednak raz na jakiś czas dochodzi do przełomowego wydarzenia w przeciągu kilku dni, tak że środowisko międzynarodowe nie zdarzy zareagować. Tak było z Debalcewe zajętym w 3 dni, a teraz, być może i jutro sytuacja powtórzy się w Mariupolu. Po zajęciu Mariupola, znów zapanuje spokój na kilka miesięcy, po których kolej przyjdzie na Słowiańsk i tak małymi kroczkami Ukraina będzie "podgryzana". NATO będzie udawało że coś robi, będą się sypały wyrazy ubolewania, jeden drugiego będzie przekrzykiwał w krytykowaniu Rosji, jednak nic więcej nie zostanie zrobione. Kiedy konflikt będzie "pełzał" coraz bardziej w głąb Ukrainy, a wojska rosyjsko-terrorystyczne będą stały pod Odessą i Charkowem (obstawiam na lato 2016) w Kijowie zmęczone społeczeństwo postanowi odsunąć od władzy Poroszenkę i Jaceniuka. Na taki rozwój wydarzeń liczy Kreml i tak to będzie wyglądało, jeżeli zachód nic nie zrobi, a z całą pewnością nic nie zrobi. Scenariusz został już dawno w Moskwie przekalkulowany i teraz założenia teoretyczne są mozolnie realizowane w praktyce, jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem.

    1. realizm

      Nie przesadzałbym tak z tą ruską wszechwiedzą i planowaniem. Gdy spojrzeć na wszechruski bardak w każdym wymiarze ich życia, to ich "planowanie" nabiera cech permanentnego chaosu, zaś mityczna wszechwiedza okazuje się ciemniactwem i zacofaniem. Owszem, są mistrzami kłamstwa - jeśli mistrzem kłamstwa można nazwać prymitywnego bandziora, który zaprzecza wszystkiemu, nawet, gdy odrąbią mu łapsko w czasie kradzieży. Działanie Rosji w Ukrainie jest REAKCJĄ (zatem działaniem wtórnym) wobec inicjatywy zachodu (USA). Rusek był tak pewien ponownego wchłonięcia Ukrainy (Janukowycz i jego reżim), że Majdan był dla niego całkowitym zaskoczeniem. To zaskoczenie jest dowodem miernoty i ociężałości umysłowej przywódców tego państwa. Zajęcie Krymu, wojna w Donbasie to doraźna kacapska reakcja na przejęcie w Ukrainie inicjatywy przez zachód i całkowita improwizacja wymuszona koniecznością podjęcia jakichkolwiek działań. Przez te małpie ruchy na Ukrainie, jak dotąd stracili już niemal wszystko, co można stracić w relacjach międzynarodowych. Kosztów tej awantury Rosja nie wytrzyma, podzieli los swego starszego i wielokrotnie silniejszego braciszka - CCCP.

  15. Wacław

    Zachód sobie drugiego Hitlera wyhodował w postaci Putina . Sczęście w tym nieszczęściu, że armia jest istotnym obciążeniem dla gospodarki Rosji a gospodarka jest w stanie conajmniej złym. Dla nas żywotnie strategicznym interesem jest aby Rosja była słaba. To nasz naturalny historycznie wróg. Jeśli chodzi o Ukrainę to należy przypomnieć , że tylko ona wspierała nas militarnie podczas bandyckiej napaści bolszewików na Polskę w 1920.

  16. michał

    @jacenty Czytałeś to porozmienie? Po pierwsze separatyści nie wycofali ciężkiego uzbrojenia, po drugie nie wycofano wojsk rosyjskich (to miało nastapic niezwłocznie po podpisaniu porozumienia, w przeciwieństwie do przywrócenia ukraińskiej kontroli nad granicą), po trzecie dopiero po wycofaniu obcych wojsk miały nastapić konsultacje w sprawie wyborów, po czwarte separatyści/Rosjanie regularnie ostrzeliwują ukraińskie terytorium, po oiąte ukraiński parlament przegłosował przynajmniej część odpowiednich ustaw. Ja wiem, że obie strony stosują propagandę (czemu trudno się dziwić - wojne wygrywa się teraz w mediach), ale wskazane przeze mnie dane znajdują potwierdzenie w szeregu źródeł, od OECD po dziennikarzy. I mimo wszystko nie stawiałbym znaku równości pomiędzy propagandą rosyjską i ukraińską. Co do możliwego ataku, masz rację, media powiedziałyby, że Ukraina się broni i miałyby rację. Kłania się Karta Nardoów Zjednoczonych i prawo do samoobrony. A odnośnie ostrzału miasł przez wojska rządowe to ostrzał ostrzałowi nierówny. Nie zapominaj, że obiekt cywilny wykorzystywany do celów wojskowych staje się legalnym celem ataku.

  17. michał

    Czyli jest tak jak zawsze twierdziłem. Nie będzie żadnej wielkiej ofensywy ani po jednej ani po drugiej stronie. Ukraina nie może sobie na to pozwolić, bo zachód bardzo szybko i ochoczo umyłby w tej sprawie ręce. Rosja tez nie może sobie na to pozwolić. Wojna generuje olbrzymie koszty i już blokuje Rosjanom jakieś 100-120 tysięcy żołnierzy. Więcej nie udźwigną. Rosja potrzebuje teraz jak najwięcej spokoju, żeby dać zachodowi szansę na wycofanie się z sankcji i dać odpocząć gospodarce. To już się dzieje - do Rosji zaczynają wracać inwestorzy, którzy przyzwyczaili się do sankcji, a przepowiadane jeszcze rok temu bakructwo jakoś nie następuje. Prosze nie zrozumieć mnie źle. nie twierdzę, że efektu nie będzie, bo Rosja będzie odrabiać straty 10-15 lat, konsekwencje spadku cen ropy mogą w końcu do tego bankructwa doprowadzić (to jest chyba jedna rzecz, której Putin nie przewidział). Ale koszty poniesie przeciętny Rosjanin, a ten, odpowiednio indoktrynowany, napije się wódki, zaciśnie zębyi będzie żył dalej w imie walki z imperialistycznym zachodem. Co z Ukrainą? Będzie tak jak teraz - ciągłe napięcie na linii frontu, akty terroru wewnątrz, nacisk polityczny i szantaż gospodarczy. I tak aż do skutku. Aż będzie kolejny Majdan i władzę przejmą ludzie wierni Kremlowi. Ile to potrwa - 3, 5 lat - ile bedzie trzeba. Rosja ma czas. Pozostaje tylko postawić pytanie czy zachód bedzie chciał przeciwdziałac temu procesowi i czy już nie jest na to za późno?

  18. Raa

    Nie bardzo widzę jak Ukraina jest w stanie to wygrać. Albo stanie się cała pachołkiem Rosji przez polityczny zwrot, albo kiedy Kreml będzie przegrywał wojenkę "na zmęczenie", Ukraina zniknie do linii Dniepru. Najpewniej prawdziwa stanie się opcja nr. 1, co nam źle wróży, gdyż możemy stać się w przyszłości "prezentem dla Rosji", leżącym na wyciągnięcie ręki, kiedy USA będą chciały kupić jej neutralność na pacyfiku (stąd też brak stałych baz wojskowych w Polsce - łatwiej Nas przehandlować).

    1. Tartyron

      E tam, jakby wzięli nas, Ukrainę, Białoruś i Państwa Bałtyckie to razem z obecnymi imigrantami Rosjanie staliby się mniejszością we własnym kraju, już obecnie jest to dla nich poważny problem. Oni wymierają i zastępują ich mieszkańcy Kazachstanu. Nic tego nie zmieni, czas działa na naszą korzyść. Trzeba jeszcze parę lat z tym tworem na wschodzie wytrzymać.

    2. fx

      Ukraina nigdy możliwej perspektywie nie zrobi już zwrotu w kierunku Rosji bo nie ma kto za tym głosować. Teraz albo Poroszenko i jemu podobni albo zostaje AZOW i inne ultra nacjonalistyczne ugrupowania z Prawym Sektorem na czele. AZOW i PS mają swoje oddziały w Odessie,Dniepropietrowsku,Charkowie i innych miastach wschodu i południa Ukrainy i raczej nikt tam na ulicę nie wyjdzie głosząc miłość do Rosji. Głupi Putin wytrącił sobie kradzieżą Krymu i części Donbasu kilka milionów głosów prorosyjskich w wyborach na Ukrainie a to zmienia diametralnie wyniki ogólnie krajowych wyborów. Nie ma szans na kolejną Partię Regionów. A wielu kiedyś prorosyjskich Ukraińców którzy stracili synów czy kogoś z rodziny w wojnie z Moskwą dziś Rosji NIENAWIDZI i z każdym dniem będzie ich przybywało.USA nie popuści bo za chwilę republikanie przejma całą władzę a wtedy Rosja będzie miała jeszcze bardziej pod górkę. Ukraina kosztuje Rosję dziesiątki miliardów $ już a kołderka już jest za krótka. Racze Ukraina okopie się na swoich pozycjach i będzie tam coraz silniejsza a Rosja będzie utrzymywała część zrujnowanego Donbasu jak okupowany Krym. Jeżeli Ukraińcom uda się w Odessie a ta ma bardzo duży potencjał to potem podobną drogą pójdą inne regiony i Rosja będzie mogła tylko destabilizować ale raczej jest za biedna i słaba aby przejąć władzę w Kijowie czy przyłączyć kolejny region Ukrainy do ziem okupowanych.

  19. edi

    NATO powinno szkolić,szkolić i jeszcze raz szkolić ukraińska armie a także dostarczać przynajmniej dane wywiadowcze + posowiecki sprzęt który szybko Ukraińcy będą mogli zmodernizować i wysłać na wschód kraju.. Czym silniejsza będzie armia Ukraina tym mniejsze prawdopodobieństwo ruskiej ofensywy bo Rosja pod sankcjami i niskimi cenami kopalin leży i kwiczy i już ma problemy z $$ nawet dla armii co widać po zawieszanych czy ograniczanych programach.

Reklama