Reklama
  • Wiadomości

Kijów przyznaje: szwankuje mobilizacja

Działania rosyjskie sprawiają, że Ukraina ma coraz większe trudności z pozyskiwaniem żołnierzy do walki z separatystami. Poborowi uchylają się od służby wojskowej, co jest skutecznie wykorzystywane przez rosyjską propagandę.

Fot. mil.gov.ua
Fot. mil.gov.ua

Ukraiński parlament 15 stycznia 2015 r. zatwierdził dekret prezydenta Petro Poroszenki mający na celu przeprowadzenie częściowej mobilizacji w bieżącym roku. Mobilizacja ma być realizowana w trzech etapach w przeciągu 210 dni. Pierwszy etap rozpoczął się 20 stycznia, drugi odbędzie się w kwietniu a trzeci w czerwcu. Oszacowano, że w czasie pierwszego etapu zostanie powołanych pod broń około 50 tys. osób. W wyniku przeprowadzenia całej mobilizacji liczba żołnierzy w ukraińskiej armii miała się zwiększyć, według różnych szacunków, o 101-104 tys.  

Nie jest to pierwsze działanie tego typu przeprowadzane przez ukraińskie władze. Podobną mobilizację, także trzyetapową, rząd w Kijowie ogłosił w 2014 r. Choć nie została podana dokładna liczba osób, jakie zostały powołane do służby wojskowej szacuje się, że liczebność ukraińskich sił zbrojnych wzrosła ze 130.000 do ponad 230.000 żołnierzy.

Ukraińskie Ministerstwo Obrony w ramach częściowej mobilizacji przeprowadza pobór, jak również powołuje niektóre osoby posiadające doświadczenie wojskowe. Do wojska powoływani są rezerwiści: mężczyźni – w wieku do 60 lat (w przypadku oficerów starszych do 65 lat) i kobiety – w wieku do 50 lat. Najbardziej poszukiwani są rezerwiści o specjalizacjach: czołgowych, artyleryjskich, rozpoznania. Ich szkolenie ma trwać zaledwie 10-15 dni. Urzędnicy utrzymują, że ten termin jest wystarczający do odświeżenia umiejętności walki i umożliwi szybką rotację żołnierzy zaangażowanych w operację antyterrorystyczną.

Znaczna pomoc militarna, jakiej Rosja udziela separatystom powoduje, że działania ukraińskich sił zbrojnych toczą się ze zmiennym szczęściem. To z kolei wpływa na problemy jakie pobór napotyka na wschodzie kraju. Pierwszym z nich jest zmniejszająca się liczba ochotników. Szacuje się, że w kolejnych etapach mobilizacji w 2014 r. ich procentowy udział wśród poborowych spadał: w pierwszej było ich około 20%, w drugiej 10%, zaś w trzeciej 6%. 

Drugi problem dotyczy uchylania się poborowych od służby wojskowej. Wraz z rozpoczętą w 2015 r. częściową mobilizacją na Ukrainie odnotowuje się coraz więcej przypadków niestawiania się wezwanych młodych ludzi do punktów mobilizacyjnych. Według wypowiedzi urzędników ukraińskiego ministerstwa obrony największe trudności z przeprowadzeniem mobilizacji pojawiły się w obwodzie sumskim (najbardziej wysunięty na południowy wschód), charkowskim, czerkawskim, tarnopolskim i zakarpackim (graniczy on z Polską, Słowacją, Węgrami i Rumunią). Doradca Prezydenta Ukrainy Juryj Birkow ogłosił, że problem uchylania się od poboru jest największy – co może dziwić – w zachodniej części kraju. Ministerstwo Obrony Ukrainy poinformowało, że zarzuty karne związane z uchylaniem się od służby wojskowej zostały postawione prawie 7,5 tys. osobom. Wzrosła również liczba poborowych, którzy odmawiają służby ze względów na przekonania religijne. Na stronach internetowych pojawiają się zaś propozycje ofert pomocy uniknięcia służby wojskowej począwszy od porad prawnych na nielegalnych zaświadczeniach lekarskich kończąc.

Trzecim problemem są próby opuszczania kraju przez niektórych poborowych w celu uniknięcia służby wojskowej. O ile wyjazd obywateli Ukrainy do państw UE jest problematyczny ze względu na konieczność posiadania paszportu i uzyskania wizy, to do Rosji i na Białoruś Ukraińcy w dalszym ciągu mogą wjechać na podstawie wewnętrznego paszportu (odpowiednik dowodu osobistego) nawet na 90 dni. Aby temu zapobiec władze ukraińskie wprowadziły dla osób chcących wyjechać za granicę i podlegających poborowi wojskowemu obowiązek posiadania stosownego zaświadczenia z punktu mobilizacyjnego.

Tymczasem prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że „rozumie niechęć Ukraińców do walki z własnym narodem i jest gotowy do przyjęcia każdego, kto chce, uniknąć poboru do wojska”. Zapowiedział również wydłużenie długości legalnego pobytu Ukraińcom uchylającym się od służby wojskowej w ukraińskiej armii.

Kwestia przeprowadzanej na Ukrainie mobilizacji stała się kolejnym frontem w propagandowym starciu Rosji z Ukrainą. Wiele serwisów informacyjnych związanych z Rosją przedstawia pobór na Ukrainie jako dramatyczne zjawisko. Na portalach rosyjskich można natrafić na wiadomości, informujące, że „Ukrainę opuszczają całe autobusy ludzi, a nawet całe wsie. Władze zaś próbują się temu bezskutecznie przeciwstawić blokując granicę i wprowadzają drakońskie kary więzienia za dezercję”. Nawet kwestia surowych danych podawanych przez władze Ukrainy np. stwierdzających, że 20% poborowych jest gotowych iść „na front” interpretowane są, iż: „80% rekrutów nie chce walczyć”. Niestety, już zdążyliśmy się przyzwyczaić, że na wojnie pierwsza ginie prawda. 

Zdarzenia na Ukrainie tworzą dobry grunt do przeanalizowania jak próba przeprowadzenia mobilizacji wyglądałaby w naszym kraju. Uwzględniając nieograniczony przepływ osób w ramach Unii Europejskiej oraz wyniki badań przeprowadzonych przez IBRiS Homo Homini dla „Rzeczpospolitej” w 2014 r., w których na pytanie: „Co poświęciłbyś dla dobra obecnej Polski?” 49% ankietowanych odpowiedziało, że „nic” można z góry stwierdzić, że w Polsce warto przygotować choćby prawodawstwo usprawniające ewentualną mobilizację. Czy bowiem nie łatwiej uczyć się na cudzych błędach?

Krzysztof Pająk

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama