- Wiadomości
Izraelski F-16 kontra S-300. 1:0
Nadzorowany przez Rosjan syryjski system S-300 wystrzelił rakietę w kierunku samolotu F-16 izraelskich sił powietrznych. Rosyjska rakieta okazała się nieskuteczna i zaatakowany samolot bez problemu wrócił z misji,

Informacja o próbie ostrzelania samolotu F-16 przez system S-300 została ujawniona w izraelskiej telewizji Kanał 13. Do zdarzenia doszło 13 maja 2022 roku w czasie nalotu na cele w pobliżu miasta Masjaf (na „syryjskie centrum badań naukowych") i portu Banijas w północno-zachodniej Syrii. To właśnie wtedy, w stronę izraelskiego samolotu F-16 wystrzelono rakietę z baterii przeciwlotniczej S-300 syryjskich sił zbrojnych. Izraelskie wojsko nie skomentowało tego zdarzenia, ale takie milczenie jest zgodne z wcześniej prowadzoną polityką informacyjną.
Z kolei tzw. „Centrum Pojednania dla Syrii rosyjskiego ministerstwa obrony" poinformowało w komunikacie prasowym o samym nalocie prowadzonym przez izraelskie lotnictwo, ale nie o fakcie ostrzelania myśliwca F-16 przez syryjskie siły zbrojne. To niedomówienie wynikaprawdopodobnie z faktu, że wcześniej Rosjanie byli informowani przez Izraelczyków o zamiarze przeprowadzeniu nalotu na cele na terenie Syrii. Podobnie zresztą robią Amerykanie atakując z powietrza obiekty przy granicy z Irakiem.
Dzięki temu, zgodnie z dwustronnymi umowami, nie dochodziło do starć rosyjskich i izraelskich samolotów, a obie strony mijały się bez agresywnych działań. Teraz jednak doszło do pierwszego, w miarę udokumentowanego, wystrzelenie rakiety przeciwlotniczej z systemu S-300 (lub S-400) w Syrii na izraelski samolot.
Nastąpiła więc zmiana w wojskowych stosunkach Izraela z Rosją, ponieważ nie ma tu znaczenia, przez kogo rakieta przeciwlotnicza została wystrzelona. Rosjanie w Syrii kontrolują bowiem wszystkie zestawy S-300 i S-400 i nic nie dzieje się bez ich zgody. Ma to oficjalnie zapobiec zestrzeleniom samobójczym, ponieważ Rosjanie często nie informują Syryjczyków o działaniach własnych statków powietrznych.
Co ciekawe, izraelski Kanał 13 poinformował dokładnie, że w kierunku izraelskiego samolotu została wystrzelona konkretnie rakieta 48N6E3. Jest to pocisk przeciwlotniczy, który armia Assada rzeczywiście otrzymała wraz z przekazanym Syrii przez Rosję w 2018 roku systemem S-300PMU-2. Podobną rakietę ma jednak również system S-400 „Triumf", co mogłoby oznaczać, że to właśnie ten zestaw został użyty. Wtedy jednak izraelski F-16 zostałby ostrzelany konkretnie przez Rosjan.
Nie jest natomiast zaskoczeniem, że rosyjski pocisk ostatecznie nie trafił w cel. Nie wiadomo tylko, czy izraelski samolot wykorzystał pokładowy system aktywnych zakłóceń radioelektronicznych, czy też po prostu wykonał manewr zniżania schodząc poniżej pułapu widzianego przez radar kierowania uzbrojeniem. Użyta rakieta ma bowiem półaktywną głowice, a więc atakowany cel musi być cały czas „oświetlony" przez naziemną stację radiolokacyjną. Wystarczyło więc, by izraelski pilot wykrył moment, kiedy radar systemu S-300/S-400 przeszedł w reżim naprowadzania i zaczął się wtedy zniżać do takiego pułapu, gdzie nie będzie „widoczny" (znajdzie się poniżej horyzontu radarowego). Przy braku wielowarstwowego i zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej jest to manewr w miarę bezpieczny i co najważniejsze skuteczny.
Nie zmienia to jednak faktu, że Rosjanie zerwali w ten sposób nieformalne zawieszenie broni, które oznaczało omijanie się w powietrzu samolotów obu stron. Być może zostało to spowodowane zmianą stanowiska Izraela w stosunku do Federacji Rosyjskiej za agresję na Ukrainę. W przypadku Rosjan byłoby to jednak działanie dosyć ryzykowne, ponieważ coraz trudniej jest zabezpieczać im dostawy sprzętu i uzbrojenia do Syrii z powodu blokady Cieśnin tureckich. Dodatkowo jest duża szansa, że Izraelczycy bez litości obnażą wady rosyjskich systemów uzbrojenia, które wcześniej były znane głównie z tego, co o nich mówili Rosjanie.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS