Reklama

Siły zbrojne

Funkcjonariusze służb mogą wzmocnić przemysł zbrojeniowy [OPINIA]

Bez współpracy z służbami specjalnymi realizacja niejawnych projektów, jak uwidoczniony na zdjęciu F-117, byłaby co najmniej utrudniona. Fot. U.S. Air Force / Staff Sgt. Derrick C. Goode
Bez współpracy z służbami specjalnymi realizacja niejawnych projektów, jak uwidoczniony na zdjęciu F-117, byłaby co najmniej utrudniona. Fot. U.S. Air Force / Staff Sgt. Derrick C. Goode

Przemysł zbrojeniowy nigdy nie będzie funkcjonował bez ścisłej współpracy z wojskiem oraz środowiskiem politycznym. Kooperacja wydaje się być kluczowa dla rozwoju zarówno przemysłu obronnego jak i całej gospodarki (…) O ile współpraca przemysłu z politykami może być gwarantem uzyskania kontraktu rządowego, o tyle już sama realizacja tego rodzaju przedsięwzięcia niejednokrotnie wymaga ścisłej współpracy ze służbami specjalnymi – pisze Krzysztof Kula, pułkownik rezerwy Wojska Polskiego, prawnik z niemal 10-letnim doświadczeniem w funkcjonowaniu przemysłu zbrojeniowego.

Przedsiębiorstwa sektora obronnego zatrudniają często na wysokich stanowiskach byłych żołnierzy i funkcjonariuszy służb specjalnych, aby ułatwić współpracę z zamawiającym i umożliwić poznanie specyfiki jego potrzeb. Na podobne kroki decydują się największe koncerny z wiodących państw na światowym rynku uzbrojenia, jak Stany Zjednoczone i Izrael. Obecność funkcjonariuszy i żołnierzy zwiększa również skuteczność prowadzonych prac badawczo-rozwojowych i zdolności eksportowe.

W 2001 r. pracownikiem General Dynamics, jednego z największych amerykańskich koncernów zbrojeniowych została Phebe Novakovic, która była kadrowym pracownikiem Centralnej Agencji Wywiadowczej. Jako szef General Dynamics Novakovic znajduje się liście najbardziej wpływowych kobiet na świecie. Podobnie było w przypadku Roberta L. Grenier, który po odejściu z Centralnej Agencji Wywiadowczej został natychmiast zatrudniony w korporacji Kroll zajmującej się doradztwem w sektorze zbrojeniowym, obejmującym również ujawnianie korupcji.

Amerykańskie koncerny zbrojeniowe wykorzystują również wiedzę oraz doświadczenie byłych żołnierzy zawodowych. Przykładem jest były commanding general of the Joint Contracting Command in support of Operation Iraqi Freedom and Operation Enduring Freedom generał major John M. Urias, który po 31 latach służby wojskowej najpierw pracował w koncernie Raytheon, a od 2011 r. jest wiceprezesem Oshkosh i prezesem Oshkosh Defense.

W tym koncernie zatrudnienie znalazł również był pułkownik armii amerykańskiej John M. Lazar, który od 2013 r. pełni funkcję Senior Director, Global Strategic Initiatives Oshkosh Defense. Zatrudnienie tych oficerów w przedsiębiorstwie zbrojeniowym i wykorzystanie ich wiedzy oraz doświadczenia bez wątpienia miało duży wpływ na obecną pozycję Oshkosh, w tym przede wszystkim uzyskanie kontraktu na dostawy 55 tysięcy kołowych pojazdów opancerzonych w ramach programu JLTV (Joint Light Tactical Vehicle).

Związki wojska z polityką i przemysłem zbrojeniowym są szczególnie widoczne w Izraelu, gdzie służba w armii wydaje się być nawet niezbędna na drodze do kariery politycznej. Niemalże wszyscy szefowie rządu izraelskiego, zanim zostali politykami pełnili zawodową służbę wojskową, biorąc udział w tajnych operacjach albo też dowodząc związkami taktycznymi lub całymi siłami zbrojnymi.

Od kilkunastu lat widoczny jest proces konsolidacji europejskiego przemysłu zbrojeniowego sprowadzający się do fuzji firm z poszczególnych krajów tworzących obecnie takie koncerny jak Airbus, BAE Systems czy MBDA. Udział w tym procesie wzięły osoby związane z polityką, instytucjami rządowymi czy też wojskiem. Fabrice Bregier zanim związał się z koncernem Airbus pracował w strukturach francuskiego rządu, a Tom Enders, również z tego koncernu, związany był z niemieckim Bundestagiem. Z kolei Peter Bols, zanim wstąpił do MBDA służył min. w brytyjskiej armii.

Formą kooperacji osób służących w służbach specjalnych i w wojsku z koncernami zbrojeniowymi jest również pełnienie funkcji określanej jako outside director. Do najbardziej znanych tego rodzaju współpracowników koncernu BAE Systems należą były dyrektor National Security Agency gen. Kenneth A. Minihan oraz były dowódca USCENTCOM gen. Anthony C. Zinni.

Doświadczenie wojskowe oraz wywiadowcze z pewnością miało istotny wpływ na zatrudnienie w znanym koncernie zbrojeniowym QinetiQ byłego oficera brytyjskiego wywiadu Roberta Ben Lobban Wallace’a. Jest to szczególnie istotne biorąc pod uwagę, że odpowiadał on za współpracę z zagranicą, w tym z rządowymi zagranicznymi agencjami o charakterze wywiadowczym. Zdecydował się na rozpoczęcie kariery politycznej, czego wyrazem było wstąpienie do brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Z wiedzy i doświadczenia oficera wywiadu korzystał również były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, zatrudniając w charakterze doradcy Lianne Pollak, byłego oficera izraelskiego wywiadu świadczącego usługi o charakterze konsultacyjnym również Premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu.

Polityczne doświadczenie oraz wiedza zostały wykorzystane przez koncern General Dynamics Land Systems podczas zawierania kontraktu na dostawy kołowych transporterów opancerzonych Pandur dla czeskiej armii, w którym ze strony amerykańskiego koncernu partycypował były dyplomata USA Victor Jakovich.

Powyższe fakty wyraźnie dowodzą, że przemysł zbrojeniowy nigdy nie będzie funkcjonował bez ścisłej współpracy z wojskiem oraz środowiskiem politycznym. Kooperacja wydaje się być kluczowa dla rozwoju zarówno przemysłu obronnego jak i całej gospodarki, poprzez chociażby wykorzystywanie instytucji tzw. kontraktu rządowego, pozwalającego na zlecanie kontraktów zbrojeniowych bezpośrednio wskazywanym firmom. Wykorzystywane są w tym celu organizacje międzynarodowe (np. OCCAR czy NSPA), porozumienia międzyrządowe, programy rządowe (np. FMS czy EDA), a nawet koncepcje tworzenia międzynarodowych jednostek ukompletowanych w konkretny sprzęt wojskowy (np. SAC HAW). Najbardziej jednak rozpowszechnionym sposobem rządowego (a więc politycznego) wspierania przemysłu obronnego są pozaustawowe kontrakty rządowe w związku z podstawowym interesem bezpieczeństwa państwa.

O ile współpraca przemysłu z politykami może być gwarantem uzyskania kontraktu rządowego, o tyle już sama realizacja tego rodzaju przedsięwzięcia niejednokrotnie wymaga ścisłej współpracy ze służbami specjalnymi. Dotyczy to przede wszystkim pozaustawowych kontraktów rządowych, niejednokrotnie niejawnych czy też realizowanych w celach wywiadowczych. Wynikiem takiej współpracy są m.in. samoloty wczesnego ostrzegania i dozoru przestrzeni powietrznej Boeing E-3 Sentry, samoloty rozpoznawczo – wywiadowcze MC-12W Liberty produkcji Textron, a także samoloty bojowe Lockheed F-117 Nighthawk. W niektórych przypadkach to służby wywiadowcze są Zamawiającym w danym postepowaniu.

W ten sposób powstał samolot rozpoznawczy Lockheed U-2 oraz samolot zwiadu strategicznego Lockheed SR-71 Blackbird. Warto również mieć świadomość, że oferowana obecnie przez amerykańskie koncerny technologia dronów znanych jako Predatory, została opracowana ze środków publicznych również w ramach kontraktów rządowych (tajnych i realizowanych m.in. na rzecz CIA).

W Polsce, zatrudnianie w przemyśle zbrojeniowym osób związanych ze środowiskiem politycznym lub wywodzących się z wojska również nie jest zjawiskiem odosobnionym. Wystarczy tylko przypomnieć przypadki, gdy wiceprezesem jednego z koncernów zbrojeniowych został wiceminister obrony narodowej, którego z kolei zastąpił w tym resorcie były dowódca wojsk lądowych, albo też gdy były szef sztabu generalnego Wojska Polskiego związał się z jedną ze stoczni remontujących okręty dla polskiej armii, a następnie został wyznaczony na stanowisko ambasadora w pewnym kraju. Fakty tego rodzaju oceniać należy pozytywnie, głównie z uwagi na wiedzę i kontakty tych osób oraz szkody jakie mogłyby one wyrządzić znajdując się w dyspozycji chociażby zagranicznych firm zbrojeniowych.

Niemniej istotną, a nawet kluczową rolę dla rozwoju krajowego przemysłu zbrojeniowego powinny pełnić służby specjalne. Przy czym nie chodzi tutaj wyłącznie o realizację ustawowych zadań z zakresu kontrwywiadu, ale bardziej o silne wsparcie informacyjne w odniesieniu zarówno do konkretnych rozwiązań technologicznych, jak i osób oraz podmiotów, z którymi krajowy przemysł zbrojeniowy planuje podjąć bliższą współpracę. Przykładem może być francuska służba DGSE (Direction Generale de la Securite Exterieure), który wspiera rodzimy przemysł poprzez przekazywanie przedsiębiorcom informacji uzyskanych w wyniku prowadzonej działalności wywiadowczej.

Mając powyższe na uwadze, w krajach dbających o rozwój przemysłu obronnego doświadczenie oraz wiedza oficerów służb specjalnych nabyte podczas pełnienia służby wykorzystywane są poprzez zaplanowane ich zatrudnianie w koncernach zbrojeniowych bezpośrednio po zakończeniu służby wojskowej. W Polsce tego rodzaju praktyki występują sporadycznie. Trudno również w polskich realiach wyobrazić sobie sytuację, w której prezesem jednego z największych koncernów zbrojeniowych zostaje były oficer służb specjalnych. W ten sposób rezygnuje się zatem z osób, które posiadając wiedzę o szeroko rozumianym rynku uzbrojenia (realny potencjał przemysłowy, zawarte umowy, plany rozwoju, relacje między poszczególnymi osobami), mogłyby w istotny sposób przyczynić się do rozwoju całego krajowego sektora zbrojeniowego.

Niekiedy umiejętności oraz kontakty byłych oficerów służb specjalnych mogą być przydatne dla przemysłu obronnego również w celu uzyskania informacji o konkurencji, albo też dokonywania analiz i prognoz, które wyznaczają kierunki rozwoju koncernu. Takich umiejętności nie posiadają osoby, które albo nigdy nie służyły w wojsku albo też nigdy nie miały do czynienia z przemysłem zbrojeniowym.

Reasumując należy stwierdzić, że służby specjalne i polityka zawsze będą obecne w działalności koncernów zbrojeniowych i jest to zjawisko niezbędne zarówno z uwagi na zadania służb specjalnych jak i potrzebę rządowego wsparcia krajowego przemysłu obronnego.

Z większym zrozumieniem należy zatem podchodzić do przypadków zatrudniania w koncernach zbrojeniowych byłych żołnierzy zawodowych, w tym wywodzących się ze służb specjalnych, oraz polityków, których doświadczenie, wiedza, umiejętności, a nader wszystko kontakty, mogą skutecznie przyczyniać się do rozwoju krajowego sektora obronnego, który jest gwarantem bezpieczeństwa państwa. Udział takich osób w polityce, która odgrywa coraz większą rolę w tworzeniu krajowego potencjału obronnego jest również wskazany, szczególnie wtedy, gdy oczekiwane jest silne wsparcie rządowe sektora zbrojeniowego poprzez wszelkiego rodzaju programy, umowy i porozumienia międzyrządowe, a także zlecanie kontraktów rządowych w związku z podstawowym interesem bezpieczeństwa państwa.

Niezbędnym jest przy tym podjęcie wszystkich możliwych działań, w tym o charakterze formalno-prawnym, aby osoby o newralgicznej wiedzy dotyczącej bezpieczeństwa państwa, po zakończeniu służby znajdowały zatrudnienie w kontrolowanych przez poszczególne instytucje państwowe gałęziach gospodarki, a nie wykorzystywały tej wiedzy w bliżej nieznanym interesie.


Krzysztof Kula, Pułkownik rezerwy Wojska Polskiego, prawnik, z niemal 10-letnim doświadczeniem o funkcjonowaniu przemysłu zbrojeniowego. Służył miedzy innymi w Żandarmerii Wojskowej i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, obecnie zatrudniony w  polskim przemyśle zbrojeniowym.

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (11)

  1. PAW74

    Co do ogólnej zasady zatrudniania takich osób całkowicie się zgadzam z Panem Pułkownikiem; co jednak ma czynić taki kraj jak Polska w którym większość byłych oficerów tych służb służyła w formacjach działających przeciwko polskiej racji stanu w a wręcz przeciwnie - na rzecz umocnienia stanu wasalizacji i kontroli przez Wielkiego Brata ?!! Nagle po 1989 r . wraz z kosmetyczną zmianą systemu nagle zmienili optykę i skonsumowali z apetytem swoje legitymacje PZPR ???

  2. Lotnik

    Nie ma żadnego przełożenia pomiędzy oficerami CIA czy MI 6 naszymi SKW. Tamci prowadzą operacje militarne i testują różne rodzaje broni oraz metody walki, a nasi politykują i inwigilują a Żandarmeria zabawia się w policję. Tak ukształtowani "specjaliści" nie wnoszą nic nowego do przemysłu zbrojeniowego i obronności !!

  3. pees

    Autor pokazuje kierunek, który pozwoli na uporządkowanie zasad współpracy dominującego państwowego przemysłu zbrojeniowego z prywatnymi firmami.Pokazuje zjawisko patologiczne. Chyba nie wszystkim to odpowiada... Powodzenia Panie Pułkowniku!

  4. say69mat

    @def24.pl: Funkcjonariusze służb mogą wzmocnić przemysł zbrojeniowy say69mat: To w naszym kraju tego typu współpraca, nie jest ... normą??? Przecież idea oraz instytucja przemysłu zbrojeniowego opiera się na silnych związkach pomiędzy służbami i wojskiem. Doskonale jest to widoczne na przykładzie przemysłu zbrojeniowego USA. Gdzie np. marketing, oraz struktury bezpieczeństwa spoczywają na barkach adeptów agend rządowych odpowiedzialnych za wywiad i kontrwywiad cywilny i wojskowy. Z kolei w segmencie projektowo - badawczym wykorzystuje się doświadczenie zarówno byłych żołnierzy z wykształceniem technicznym oraz taktyków. Pozwalających zweryfikować przydatność danego projektu na polu walki

    1. zLoad

      Ja to rozumiem jak ostateczne zdecydowanie sie na wypelnianie swoich obowiazkow. Pozatym w pelni sie zgadzam.

  5. Taki tam

    Nihil novi sub sole. Prawda znana od jakiś 25 lat. Już to przerabialiśmy. Ludzie służb wzmacniali nie tylko przemysł zbrojeniowy ale każdą gałąź przemysłu.

    1. zLoad

      Dokladnie. Pilnowanie takich firm to jest ich obowiazek. Stwierdzenie ze beda pilnowac zeby w gospodarce beda dzialaly podmioty produkujace uzbrojenie to sam nie wiem jak rozumiec. To oni jakby co pojda walczyc. A jak nie beda to rzad im nakupi zachodniego badziewia ktorego jeszcze nie wszyscy zrozumieli ze trzeba sie bac.

  6. pies

    sęk w tym, że Polska to bogaty kraj, który stać na nie wykorzystywanie wiedzy i możliwości ludzi odchodzących ze służb-tak właśnie się dzieje i trochę wody jeszcze musi upłynąć żeby się coś w tej materii zmieniło

  7. kos

    Funkcjonariusze "biurkowi" to mogą co najwyżej brać pieniążki za pierdzenie w stołek, będący własnością skarbu państwa. Chociaż pewnie mają doświadczenie w niekończących się dialogach, sympozjach i innych analizach. Dopóki zbrojeniówka będzie państwowa to nie ma oczym mówić.

    1. Marek

      Zważywszy na to, jak funkcjonowała zbrojeniówka w hitlerowskich Niemczech, gdzie prywatni właściciele tamtejszych firm mieli guzik do powiedzenia a o wszystkim decydowało państwo, muszę przyznać, że ciekawe rzeczy prawisz. Zwłaszcza jeśli zestawić to z wynikami zarządzania tym przemysłem przez Alberta Speera

  8. patryk

    Gratulacje tak, ale dla tych, którzy nie niszczyli polskiego przemysłu obronnego w imię dobra jednej firmy

  9. pees

    Autor pokazuje kierunek, który pozwoli na uporządkowanie zasad współpracy dominującego państwowego przemysłu zbrojeniowego z prywatnymi firmami.Pokazuje zjawisko patologiczne. Chyba nie wszystkim to odpowiada... Powodzenia Panie Pułkowniku!

  10. zLoad

    Gdyby sluzby specjalne w Polsce potrafily wspolpracowac z przemyslem zbrojeniowym to moze on by istnial? Tzn autor twierdzi ze nie wspolpracowaly przez ostatnie paredziesiat lat? No rzeczywistosc jest jaka jest - licencjonowane kraby i dokrecanie srub w starych niemieckich leopardach.

  11. LOBBY

    Ok, jednak z generalnym zastrzeżeniem, że tego typu osoby w służbie nie były zaangażowane w "biznes", nie "lobbowały" za "swoja firmą" i nie były zaangażowane w niszczenie jej konkurencji, szczególnie z nieuprawnionym wykorzystaniem wiedzy zdobytej w trybie specjalnym

Reklama