Reklama

Siły zbrojne

Dynamic Monarch – niedoceniane morskie manewry

W oparciu o port w Gdyni trwają na Bałtyku międzynarodowe ćwiczenia ratowania okrętów podwodnych Dynamic Monarch– fot. M.Dura
W oparciu o port w Gdyni trwają na Bałtyku międzynarodowe ćwiczenia ratowania okrętów podwodnych Dynamic Monarch– fot. M.Dura

Dynamic Monarch to ćwiczenie, w którym nie ma spadochroniarzy, armat, rakiet czy uzbrojonych samolotów. Ale jest to ćwiczenie równie ważne, zarówno przez ilość zaangażowanych sił jak i polski wkład w jego realizację.

Media szukając cały czas sygnałów wsparcia dla krajów wschodniej Europy ze strony NATO interesowały się ćwiczeniami Dynamic Monarch tylko do momentu, gdy się okazało, że jest to ćwiczenie ratownicze, i nawet gdy się okazało, że jest to ćwiczenie związane z ratowaniem załóg okrętów podwodnych. Pewną „zachętą” miało być uczestnictwo Rosji, ale kiedy się okazało, że Rosjanie nie przypłyną - zaciekawienie manewrami na Bałtyku w dużej mierze wygasło. A szkoda, ponieważ na morzu już dawno nie organizowano tego typu ćwiczeń na taką skalę i z taką ilością uczestniczących w nich państw. Dodatkowo gospodarzem tego wszystkiego jest Marynarka Wojenna.

Zorganizowane przez Polskę manewry będą trwały w sumie ponad dwa tygodnie i wezmą w nim udział załogi okrętów (w tym trzech okrętów podwodnych), samolotów i śmigłowców, ekip medycznych i nurkowych, a także obserwatorów – w sumie z 18 państw. Ćwiczenie zostało podzielone na trzy fazy i każda z nich jest związana z faktycznym wykorzystaniem środków i sił podczas operacji ratowania załóg okrętów podwodnych.

I faza ćwiczenia - zakończona

Pierwsza faza ćwiczenia rozpoczęła się 12 maja br. i była związana z początkową częścią każdej operacji ratowniczej, czyli odszukaniem zaginionego okrętu podwodnego. Zgodnie ze scenariuszem działania faktycznie zanurzony okręt podwodny nie przesłał meldunku sytuacyjnego o wyznaczonym czasie i ogłoszono alarm.

W akcji poszukiwawczej wzięła udział najpierw fregata rakietowa ORP „Gen. T. Kościuszko”, a później dołączyły do niej m.in. dwa polskie śmigłowce zwalczania okrętów podwodnych Mi-14 PŁ, polski samolot patrolowo-rozpoznawczy PZL M28 Bryza - Bis, niemiecki morski samolot patrolowy P-3C Orion, holenderska jednostka wsparcia działań okrętów podwodnych HNLMS „Mercuur”, okręt hydrograficzny ORP „Arctowski”, okręt ratowniczy ORP „Lech” oraz dwa kutry ratownicze: ORP „Zbyszko” i ORP „Maćko”.

II faza ćwiczenia - trwa

Druga faza ćwiczenia rozpoczęła się 14 maja br. i będzie ona polegała na sprawdzeniu przygotowania sił do przeprowadzenia faktycznej operacji ratowniczej pod wodą. W pierwszej kolejności przetestowany zostanie natowski system ratowniczy NSRS (a ang.: NATO Submarine Rescue System), którego głównym elementem jest specjalistyczny, podwodny pojazd ratowniczy.

Ten NATO-owski system będzie działał bazując na szwedzkim okręcie HSWMS „Belos”, co pokazuje, że współdziałanie w operacjach ratowniczych nie ograniczają żadne pakty, czy porozumienia. W tej fazie wezmą udział trzy okręty podwodne: polski ORP „Sęp”, holenderski HNLMS „Bruinvis” oraz szwedzki HSWMS „Halland”. Jednostki te będą na zmianę współpracować z pojazdem NSRS (sprawdzając m.in. procedury dokowania i współdziałania, szczelność połączeń oraz łączność) oraz ze specjalistycznymi zespołami nurków z Holandii, Izraela, Kanady, Polski i Turcji.

Nurkowie będą operowali z pokładów okrętów ratowniczych wykonując pod wodą zadania związane z prowadzeniem inspekcji kadłuba leżącego na dnie okrętu podwodnego, oraz z dostarczeniem na tą jednostkę powietrza (montując specjalne przewody łączące ją z jednostkami na powierzchni.

III faza ćwiczenia – w przyszłym tygodniu

Od 19 maja br. ćwiczony będzie najtrudniejszy fragment akcji ratowniczej, a więc faktyczna ewakuacja załóg z dwóch „zatopionych w czasie zderzenia” okrętów podwodnych. Do ewakuacji tych załóg będzie wykorzystany pojazd NSRS, natomiast opiekę nad uratowanymi marynarzami będą ćwiczyły ekipy medyczne (w tym cywilne) z Australii, Francji, Holandii, Kanady, Polski, Szwecji i Stanów Zjednoczonych. Wykorzystane zostaną m.in. skonteneryzowane komory hiperbaryczne „Sercówka” zamontowane na okręcie wsparcia logistycznego „Kontradmirał X. Czernicki”.

Ważne czy nie ważne

Ćwiczenia Dynamic Monarch nie są w żadnym wypadku odpowiedzią na wydarzenia na Krymie, ale są planowanym od kilku lat skomplikowanym przedsięwzięciem. Są to manewry pokazujące gotowość do działania służb ratowniczych bez względu na miejsce, gdzie akcja jest prowadzona i jakiego kraju ona dotyczy.

Świadczy o tym obecność obserwatorów z takich państw jak Algieria, Australia, Kanada, Grecja i Singapur. I dobrze się stało, że właśnie teraz zostało ono zorganizowane w Polsce, ponieważ udowadnia, że nadal jesteśmy państwem z liczącymi się siłami morskimi.

Reklama

Komentarze (2)

  1. ito

    Szkoda, że nie biorą w nich udziału Rosjanie. Były czasy, kiedy potrafili operować na głębokościach rzędu 300 m, potem tę zdolność utracili- ciekawe, czy wyciągnęli wnioski z katastrofy Kurska i na jakim są etapie. I czy istnieje możliwość łatwego wpięcia ich/wpięcia się w ich akcję ratowniczą. To może się okazać ważne również dla naszych.

    1. Jacek

      Ta... Wyciągnęli :http://www.defence24.pl/news_rosyjskie-okrety-podwodne-remonty-zamiast-nowych-jednostek Nie długo będą mieli zajęcia praktyczne.

  2. z prawej flanki

    - tak ,szkoda źe Rosjanie nie przyplyneli ; maja doświadczenie w "ratowaniu" zalóg okretów podwodnych - jak nikt inny w świecie...

Reklama