Reklama

Siły zbrojne

Coraz większa aktywność japońskich Sił Samoobrony

Fot. U.S. Army
Fot. U.S. Army

Japonia zintensyfikowała w ostatnich tygodniach udział w międzynarodowych ćwiczeniach wojskowych. Eksperci z Instytutu Boyma wiążą to z rosnącą asertywnością Chin, ale również z powracającymi wątpliwościami co do wiarygodności USA jako sojusznika.

Siły Samoobrony Japonii, jak oficjalnie nazywa się japońskie wojsko, uczestniczyły w ciągu ostatniego miesiąca w serii międzynarodowych manewrów, często jednoznacznie wymierzonych w Chiny. Odbyły się jednak również pierwsze od ośmiu lat wspólne ćwiczenia japońsko-chińskie – pisze analityk instytutu Paweł Behrendt.

Chiński niszczyciel Taiyuan odwiedził Japonię, by wziąć udział w przeglądzie floty z okazji intronizacji cesarza Naruhito. Rewia została wprawdzie odwołana z powodu tajfunu Hagibis, ale była to pierwsza wizyta chińskiego okrętu wojennego w Japonii od dekady. Taiyuan przeprowadził również wspólne ćwiczenia z japońskim niszczycielem Samidare, co oceniane jest jako kolejny przykład ocieplenia dwustronnych stosunków, zapoczątkowanego wizytą japońskiego premiera Shinzo Abego w Pekinie jesienią 2018 roku.

Według Behrendta rządy obu krajów w odejściu od konfrontacyjnej polityki i ociepleniu wzajemnych stosunków upatrują szansy na złagodzenie skutków polityki prezydenta USA Donalda Trumpa. Pod jego rządami Stany Zjednoczone prowadzą przeciwko Chinom wojnę handlową, która odczuwalna jest również w Japonii.

„Wobec dążenia do ograniczenia amerykańskich wpływów w Azji Wschodniej w Chinach po raz kolejny zdano sobie sprawę, że zantagonizowana i przyparta do muru Japonia może stać się niebezpieczna. Kraj Kwitnącej Wiśni jest trzecią gospodarką świata, a Siły Samoobrony pod wieloma względami nadal przewyższają chińskie wojsko. Z kolei w Japonii powracają wątpliwości co do wiarygodności USA i stopnia w jakim gotowe są respektować swoje zobowiązania sojusznicze. W takiej sytuacji próba ułożenia się z Chinami nabiera szczególnego znaczenia” - ocenia analityk z Instytutu Boyma.

Jednocześnie Japonia intensywnie pielęgnuje swoje relacje militarne z USA. Japończycy uczestniczyli w październiku wspólnie z Amerykanami i Filipińczykami w ćwiczeniach Sama Sama na Morzu Sulu. Zdaniem Behrendta trójstronne ćwiczenia z tymi partnerami są szczególnie ważne. Tokio demonstruje w ten sposób sprzeciw wobec polityki Pekinu na spornym Morzu Południowochińskim, a Filipiny stały się największym odbiorcą japońskiej pomocy wojskowej – podkreśla analityk.

Morskie Siły Samoobrony dwukrotnie ćwiczyły również z australijską i raz z kanadyjską marynarką wojenną. Lotnictwo i siły specjalne z Japonii i Indii w czasie niedawnych manewrów Shinyuu Maitri ćwiczyły zdobywanie wrogich lotnisk, a Lądowe Siły Samoobrony przeprowadziły wspólne ćwiczenia z Brytyjczykami.

„Taka intensywność ćwiczeń nie powinna zaskakiwać. Państwa regionu są mocno zaniepokojone asertywną polityką Chin i starają się budować sojusze. Proces tworzenia wielostronnego regionalnego systemu bezpieczeństwa przebiega jednak bardzo powoli, a droga do stworzenia odpowiednika NATO dla Azji Wschodniej jest bardzo daleka. Na przeszkodzie stają rozbieżne cele państw, gospodarcze wpływy Chin i wreszcie zaszłości historyczne” - twierdzi Behrendt.

Premier Abe od dawna dąży do rewizji pacyfistycznej konstytucji Japonii, przyjętej po porażce tego kraju w drugiej wojnie światowej i zakazującej mu posiadania sił zbrojnych. Zmiana miałaby co najmniej formalnie zalegalizować Siły Samoobrony Japonii, które w praktyce istnieją od 1954 roku i liczą obecnie prawie 250 tys. żołnierzy.

Rewizja konstytucji "ma umożliwić prowadzenie +normalnej+ polityki bezpieczeństwa z utrzymywaniem innych sojuszy niż tylko z USA, a także rozbudowę potencjału ofensywnego Sił Samoobrony. To drugie jest uważane przez japońską prawicę za konieczne wobec zakrojonych na szeroką skalę zbrojeń prowadzonych przez Chiny oraz nuklearnej Korei Północnej” - ocenił ekspert z Instytutu Boyma.

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Adam S.

    No i bardzo dobrze. Tak jak i Niemcom, wygodnie im się zrobiło z tym kompleksem winowajców - nie muszą brać odpowiedzialności za sytuację na świecie. Czas wracać i brać się do roboty.

    1. Davien

      Adam, akurat pasywność Japonii to efekt konstytucji narzuconej po wojnie pzrez USA i poteżnej traumy powojennej. Dopiero Abe zaczał to na powaznie zmieniać.

  2. rED

    "Z kolei w Japonii powracają wątpliwości co do wiarygodności USA i stopnia w jakim gotowe są respektować swoje zobowiązania sojusznicze."- "Jednocześnie Japonia intensywnie pielęgnuje swoje relacje militarne z USA. "Jak dla mnie to się kłuci.

    1. Hbggg

      To sie absolutnie nie kłóci

    2. Mikroszkop

      Wojna się jeszcze nie zaczęła i nie wiadomo jeszcze kto jest silniejszy i ją ewentualnie wygra. Przyłączać się do przyszłego przegranego nie ma sensu więc na razie trzeba czekać i śledzić rozwój sytuacji aż się wytypuje zwycięzcę.

  3. BUBA

    Czy to japonski WOT

    1. Davien

      Nie panei BUBA, to nazwa regularnej armii Japonii.

  4. Andrettoni

    Jeżeli Chiny nie pokonają USA, to scena światowa i tak już uległa zmianie.

Reklama