Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości
  • Ważne

“Cirkony” kontra “Neptuny”. Czy „Admirał Gorszkow” zostanie „Moskwą”?

Fregata „Admirał Gorszkow” może pojawić się na Morzu Czarnym i stamtąd wystrzelić pociski hipersoniczne „Cirkon” w kierunku Ukrainy. Nie wiadomo jednak, czy Rosjanie zaryzykują i wprowadzą swój, podobno najnowocześniejszy okręt nawodny w zasięg ukraińskich, nabrzeżnych rakiet przeciwokrętowych „Neptun”.

Zdjęcie fregaty “Admirał Gorszkow” zrobione 6 stycznia 2023 roku z norweskiego samolotu patrolowego P-3 Orion na północ od Lofotów na Morzu Norweskim
Zdjęcie fregaty “Admirał Gorszkow” zrobione 6 stycznia 2023 roku z norweskiego samolotu patrolowego P-3 Orion na północ od Lofotów na Morzu Norweskim
Autor. 333. Dywizjon/Forsvaret
Reklama

Pojawienie się 6 stycznia 2023 roku rosyjskiej fregaty „Admirał Gorszkow" (projektu 22350) na Morzu Norweskim nikogo nie zaskoczyło. Okręt ten bowiem często ćwiczył u wybrzeżu Norwegii i zawsze przy tej okazji był śledzony przez siły natowskie. Norweskie siły zbrojne opublikowały więc zdjęcia rosyjskiej fregaty nie tylko w styczniu 2023 roku, ale m.in. również 8 grudnia 2022 roku.

Reklama
Zdjęcie fregaty “Admirał Gorszkow” wykonane 8 grudnia 2022 roku na wodach międzynarodowych koło wybrzeży Norwegii
Zdjęcie fregaty “Admirał Gorszkow” wykonane 8 grudnia 2022 roku na wodach międzynarodowych koło wybrzeży Norwegii
Autor. Sjoforsvaret
Reklama

Na początku 2023 roku jednak sytuacja wyraźnie się zmieniła, ponieważ działanie „Admirała Gorszkowa" zaczęła nagłaśniać rosyjska propaganda. Już samo to, że w uroczystym odprawieniu fregaty w długi rejs 4 stycznia 2023 roku wzięli udział wirtualnie: prezydent Rosji Władimir Putin i minister obrony Siergiej Szojgu miało świadczyć o tym, że rosyjski okręt ma do wykonania jakieś niezwykle ważne zadanie.

O ile głowy państw zachodnich rzeczywiście niekiedy brały udział w ceremonii podnoszenia bandery na najważniejszych okrętach (przede wszystkim lotniskowcach) o tyle jednak niezwykle rzadko prezydenci wypuszczali w rejs „zwykłe" fregaty. Według Rosjan „Admirał Gorszkow" to nie jest jednak zwykła fregata.

Reklama

Putin w okolicznościowym przemówieniu podkreślił bowiem, że „Admirał Gorszkow" rozpoczyna daleką podróż morską wyposażony w najnowszy system pocisków hipersonicznych „Cirkon", który oczywiście „ nie ma odpowiedników w żadnym kraju na świecie". Według Putina „tak potężna broń pozwoli niezawodnie chronić Rosję przed potencjalnymi zagrożeniami zewnętrznymi i pomoże zabezpieczyć interesy narodowe naszego kraju".

Autor. kremlin.ru

Szojgu ujawnił przy tym, że rosyjski okręt ma z tym uzbrojeniem popłynąć na „Atlantyk, Ocean Indyjski i Morze Śródziemne". Jego zadaniem będzie prezentowanie siły Federacji Rosyjskiej, ponieważ cechą hipersonicznych pocisków „Cirkon" ma być „zdolność do niezawodnego pokonania wszelkich nowoczesnych zaawansowanych systemów obrony powietrznej - obrony przeciwrakietowej, przy prędkości lotu pocisku przekraczającej dziewięć Machów i zasięgu przekraczającym tysiąc kilometrów".

Reklama

Wystąpienie Szojgu było pełne cynizmu, ponieważ zaznaczył on również, że fregata w czasie rejsu będzie się koncentrowała na: „przeciwdziałaniu zagrożeniom dla Rosji, utrzymaniu regionalnego pokoju i stabilności wspólnie z zaprzyjaźnionymi państwami". Tymczasem w deklarowanym rejonie pływania fregaty nie ma Federacji Rosyjskiej, jak i nie ma również zaprzyjaźnionych państw (poza Serbią i Syrią). Szojgu nie wyjaśnił również, jak zamierza utrzymywać regionalny pokój i stabilność w regionie. Stwierdził jedynie, że podczas „ćwiczeń i szkolenia załoga fregaty przećwiczy użycie broni hipersonicznej oraz pocisków manewrujących dalekiego zasięgu w różnych warunkach środowiskowych".

Rosjanie zaczęli także na bieżąco informować. co się dzieje z ich okrętem. W trudnych warunkach atmosferycznych (stan morza 3-4 i prędkość wiatru 20 m/s) miał on ćwiczyć przede wszystkim wykrywanie i zwalczanie celów powietrznych (w oparciu o symulator okrętowy). Co ciekawe, nie trenowano zadań ZOP (zwalczania okrętów podwodnych), co świadczy o rodzaju zagrożeń, na jakie nastawiają się obecnie Rosjanie w czasie prowadzonych operacji.

Reklama
Zdjęcie fregaty “Admirał Gorszkow” wykonane 8 grudnia 2022 roku na wodach międzynarodowych koło wybrzeży Norwegii
Zdjęcie fregaty “Admirał Gorszkow” wykonane 8 grudnia 2022 roku na wodach międzynarodowych koło wybrzeży Norwegii
Autor. Sjoforsvaret
Reklama

Jakie są rzeczywiście rosyjskie fregaty projektu 22350?

Ma to też być może uspokoić wszystkich tych, którzy wątpią w możliwości fregaty „Admirał Gorszkow". Te obawy są zresztą uzasadnione, ponieważ z okrętem tym od samego początku były poważne problemy techniczne. Jest to jednostka prototypowa dużej serii fregat, której budowa rozpoczęła w stoczni Siewiernaja Wierf w Sankt Petersburgu 1 lutego 2006 r. Problemy były nawet z łączeniem kadłuba, ponieważ wodowanie tej jednostki odbyło się dopiero 29 października 2010 r. Jednak rzeczywiste problemy zaczęły się w momencie integrowania systemów uzbrojenia, które w dużej części były prototypowe.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Ostatecznie okręt uroczyście wprowadzono do służby 28 lipca 2018 roku. Była to jednak ceremonia bardziej symboliczna, ponieważ dopiero wtedy rozpoczęły się prace nad zintegrowaniem załogi i systemu walki, które prawdopodobnie trwają do dnia dzisiejszego. Być może to właśnie z tego powodu zadecydowano, że pierwszą fregatą projektu 22350, która otrzyma rakiety hipersoniczne „Cirkon" będzie „Amirał Gołowko", a więc dopiero trzeci z kolei okręt projektu 22350. Jednostka ta do dzisiaj jednak nie została wprowadzona do służby, pomimo że jest budowana od 1 lutego 2012 roku – a więc dłużej niż 10 lat.

Zobacz też

Te opóźnienia są o tyle uciążliwe propagandowo, że fregaty projektu 22350 były przedstawiane jako coś, co odmieni obraz siermiężnego, Wojennomorskowa Fłota. Całkowicie nie zwraca się przy tym uwagi, że chodzi tak naprawdę o średnie fregaty o wyporności zaledwie 5400 ton, długości 135 m i szerokości 16 m. Nie są to więc na pewno jednostki, które będą w stanie zastąpić wykorzystywane obecnie przez Rosję, przestarzałe niszczyciele i krążowniki.

Reklama

Niejako na osłodę wskazuje się, że fregaty projektu 22350 mogą odpalać najnowsze, rosyjskie rakiety manewrujące 3M14 systemu Kalibr oraz przeciwokrętowe rakiety hipersoniczne typu „Cirkon". Pozwalają na to dwa moduły wyrzutni pionowego startu typu 3S14, które mieszczą po osiem stanowisk startowych. Oczywiście podobne możliwości mają tysiąctonowe korwety typu „Bujan-M" (projektu 21631) i „Karakurt (projektu 22800). Mieszczą one jeden moduł pionowego startu z ośmioma silosami, jednak mają ograniczone możliwości działania z powodu braku skutecznego systemu przeciwlotniczego.

Fregaty projektu 22350 mają już mieć możliwość obrony skutecznej obrony przed atakiem z powietrza i są przez rosyjską propagandę przyrównywane niekiedy do amerykańskich okrętów z systemem AEGIS. Rosjanie chwalą się więc radarem 5P20K z antenami wkomponowanymi w ściany masztu oraz wyrzutniami pionowego startu dla rakiet przeciwlotniczych systemu „Riedut". O ile jednak Amerykanie do obserwacji stosują tylko jedną, główną stację radiolokacyjną AN/SPY-1 (AN/SPY-6), p tyle mniejsze fregaty projektu 22350 mają poza 5P20K dodatkowy radar trójwspółrzędny 5P27, z obrotową anteną ścianową umieszczoną na topie masztu głównego.

Reklama

Siłą rosyjskich fregat projektu 22350 mają być przede wszystkim ich rakiety. W 32 silosach wyrzutniach pionowego startu systemu „Riedut" można teoretycznie zmieścić 32 pociski przeciwlotnicze średniego zasięgi 48N6Е2 lub 9М96. W każdej komorze startowej można również zamontować 4 rakiety krótkiego zasięgu 9М100. Teoretycznie jest to dużo, jednak trzeba pamiętać, że samo posiadanie rakiet nie zapewnia bezpieczeństwa, o czym przekonał się krążownik „Moskwa". Liczy się bowiem okrętowy system walki, który zbiera informacje o zagrożeniach i pomaga w ich eliminowaniu.

Autor. mil.ru

O ile jednak Amerykanie nad swoimi niszczycielami i krążownikami przeciwlotniczymi pracują z sukcesem od lat osiemdziesiątych, o tyle Rosjanom, próbującym w tym czasie powielić podobne rozwiązanie, nigdy się to wcześniej nie udało.

Reklama

Według Kremla w przypadku fregaty „Admirał Gorszkow" ma być inaczej. Ale nadal nie wiadomo, czy Rosjanie zdecydują się zaryzykować i wysłać swoją fregatę w zasięg ukraińskich, nadbrzeżnych rakiet przeciwokrętowych „Neptun". Może się bowiem rzeczywiście okazać, że rosyjski system przeciwlotniczy zadziała i okręt się obroni. Jeżeli jednak „Neptuny" trafiłyby „Gorszkowa" to byłaby już pełna kompromitacja Wojennomorskowa Fłota i przemysłu stoczniowego Rosji.

Jest jednak pewne, że dla zaatakowania Ukrainy rakietami, rosyjski okręt potrzebuje wejść na Morze Czarne. Inaczej rakiety „Cirkony" i „Kalibry" odpalone z Morza Śródziemnego musiałyby przelecieć nad jakimś z krajów natowskich. Tymczasem nie wiadomo, czy Turcja nie zablokuje wejścia rosyjskiego okrętu przez Cieśniny Tureckie, ze względu na toczącą się wojnę w Ukrainie.

Reklama
Autor. mil.ru
Reklama

Problematyczny jest także stan techniczny fregaty, która ze względu na wielkość i inne, nieujawnione czynniki musi się zawsze poruszać w asyście innych jednostek pływających. Obecnie wiadomo, że obok „Admirała Gorszkowa" płynie średni tankowiec „Kama" (typu „Dubna"). Fregata ma bowiem zasięg „tylko" 4500 Mm i musi po drodze tankować bez możliwości zrobienia tego w portach krajów zachodnich. Okręt będzie się więc mógł zatrzymać dopiero w bazie morskiej Tartus w Syrii.

Sam rejs jest jednak tak naprawdę bardziej propagandową wydmuszką niż zagrożeniem. Rosyjski okręt przenosi przecież „tylko" szesnaście rakiet i wysłanie go w kilkunastodniowy rejs tylko po to, by wystrzelić te pociski w kierunku miast ukraińskich wzbudza bardziej politowanie niż respekt. Nie udała się również próba lansowania przez propagandę Kremla hipersonicznych rakiet 3M22 „Cirkon", jako konwencjonalne „Wunderwaffe" Federacji Rosyjskiej.

Reklama

Przede wszystkim jest to uzbrojenie prawdopodobnie niegotowe, które owszem wprowadzono rozkazem do służby (z podawaną datą 4 stycznia 2023 roku), ale które nie przeszło wszystkich testów. Świadczy o tym chociażby fakt, że rakiety „Cirkon" zgodnie z zapowiedziami jeszcze z 2021 roku miały być wprowadzone na uzbrojenie dopiero na trzeciej fregaty 22350 „Amirał Gołowko".

Po drugie tych pocisków jest prawdopodobnie zbyt mało. W szesnastu silosach startowych są bowiem zarówno „Cirkony", jak i rakiety manewrujące „Kalibr" oraz prawdopodobnie przeciwokrętowe pociski ponaddźwiękowe 3M55 „Oniks". Użycie tych pocisków na pewno nie wpłynęło by na sytuację Ukrainy, a już na pewno nie przestraszyłoby Ukraińców.

Reklama

Tym bardziej, że według pierwszych informacji miały to być superszybskie pociski przeciwokrętowe. Nie są więc one specjalnie przeznaczone do niszczenia celów naziemnych. Ukraina nie ma jednak jak na razie okrętów, przeciwko którym można by wystrzelić „Cirkony". Dlatego teraz w Rosji zmienia się ich klasyfikację na rakiety manewrujące.

Zobacz też

Nie są znane również rzeczywiste możliwości „Cirkonów". Wszystko zależy od tego, kto o nich opowiada. Według Szojgu mają się one poruszać z prędkością 9 Mach, jednak wcześniej wskazywano, że jest to 8 Mach. Nie jest również znany zasięg tych rakiet. Wcześniej miały one atakować cele na odległości 500 km. Obecnie Szojgu wskazuje już na 1000 km.

Reklama

Nie wiadomo też jak realne są groźby w odniesieniu do zachodnich systemów przeciwlotniczych. Najważniejsza siłą „Cirkonów" ma być ich prędkość. Rosjanie w swojej argumentacji całkowicie ignorują jednak fakt, że nowoczesne, zachodnie systemy przeciwlotnicze średniego zasięgu: lądowe: Patriot i SAMP-T oraz okrętowy AEGIS i PAMMS są przygotowane na odpieranie ataków rakiet balistycznych, a więc na zwalczanie celów ponad dwukrotnie szybszych.

Autor. mil.ru

Zachód więc nie musi się bać „Cirkonów" tak, jakby chcieli tego Rosjanie. Dodatkowo by wystrzelić te pociski rosyjskie okręty muszą się skrycie zbliżyć na odpowiednią odległość do natowskich jednostek pływających. A to jak na razie jest po prostu niemożliwe.

Reklama

Wątpliwości te mogłoby rozwiać podejście fregaty „Admirał Gorszkow" do brzegów Ukrainy na odległość mniejszą niż 200 km. Wtedy Ukraińcy mogliby powiedzieć „sprawdzam" i wysłać w tym celu kilka „Neptunów".

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama