Reklama

Siły zbrojne

Bułgaria się dozbroi

Fot. USAF.
Fot. USAF.

Bułgarskie siły zbrojne są technologicznie zacofane i wymagają modernizacji, co będzie trudne do realizacji w warunkach budżetowych ograniczeń. Przedstawiciele czterech ugrupowań, które prowadzą od tygodnia negocjacje o priorytetach przyszłego koalicyjnego rządu porozumieli się w sprawie najpilniejszych zadań w dziedzinie obronności.

W rozmowach zainicjonowanych przez zwycięską w listopadowych wyborach partię Kontynuujemy Zmiany uczestniczą cztery ugrupowania – lewicowa Bułgarska Partia Socjalistyczna, populistyczna partia "Jest Taki Naród" oraz centroprawicowa koalicja Demokratyczna Bułgaria. Zawarcie porozumienia koalicyjnego spodziewane jest tuż po pierwszym posiedzeniu nowego rządu zaplanowanym na piątek.

Wśród priorytetów dotyczących wojskowości, oprócz modernizacji armii, znajduje się m.in. zwiększenie liczebności sił zbrojnych oraz wzrost płac i dodatków socjalnych dla wojskowych.

W bieżącym roku budżet bułgarskiego resortu obrony wyniósł 1,6 proc. PKB z perspektywą wzrostu w 2022 roku. Postawiony przez NATO cel wzrostu budżetu do 2 proc. PKB w przyszłym roku nie może zostać osiągnięty. Dojdzie do tego prawdopodobnie za dwa lata - prognozuje portal Mediapool.

Wśród priorytetów w dziedzinie modernizacji zbrojeń na pierwszym miejscu jest zakup kolejnych ośmiu myśliwców F-16 Block 70. W 2019 roku Bułgaria podpisała z USA umowę i zapłaciła z góry za osiem takich maszyn o łącznej wartości 2,2 mld lewów (1,1 mld euro). Myśliwce mają zostać dostarczone do Bułgarii w 2023 roku.

Modernizacja lotnictwa wojskowego, które obecnie opiera się na rosyjskich MiG-29 i Su-25, wymaga posiadania eskadry składającej się z dwunastu maszyn bojowych i czterech myśliwców służących do przeprowadzania ćwiczeń (szkolno-bojowych). Utrzymanie MIG-ów, zakupionych w latach 1989-1990 r., jest coraz trudniejsze choćby z uwagi na zależność od Rosji, same myśliwce są wyeksploatowane i przestarzałe.

Za całkowitą modernizacją lotnictwa opowiada się m.in. prezydent Rumen Radew, który jest generałem rezerwy i byłym dowódcą Bułgarskich Sił Powietrznych. W bieżącym roku resort obrony zwrócił się do koncernu Lockheed Martin o przedstawienie oferty nabycia kolejnych ośmiu maszyn. Odpowiedź jeszcze nie nadeszła, a według ekspertów krajowych cena będzie wyższa od poprzedniej i może zbliżyć się do 3 mld lewów (1,5 mld euro) w zależności od technicznego wyposażenia samolotów. Prawdopodobnie istnieje możliwość zapłaty w ratach.

Następnym ważnym priorytetem jest zakup pojazdów opancerzonych, na które władze bułgarskie zamierzają przeznaczyć 1,5 mld lewów (750 mln euro). W ubiegłym roku konkurs na zakup 150 pojazdów został anulowany przez ówczesnego ministra obrony Krasimira Karakaczanowa, ponieważ wszystkie oferty znacznie przekraczały wyznaczony przez rząd pułap.

Propozycja wyprodukowania pojazdów opancerzonych przez krajowego producenta TEREM okazała się niemożliwa do zrealizowania, ponieważ nie posiada on odpowiednich mocy produkcyjnych.

Resort obrony przygotował też projekt nabycia nowych radarów 3D o wartości 400 mln lewów (200 mln euro). Powinno do tego dojść przed dostarczeniem nowych amerykańskich myśliwców w 2023 roku. Potrzeba zakupu radarów jest także związana z dążeniem Bułgarii do otwarcia w Warnie ośrodka koordynacyjnego NATO dla Morza Czarnego.

Postęp modernizacji armii będzie zależeć m.in. od przyszłego ministra obrony. Wśród kilku kandydatur przedstawianych w mediach najbardziej prawdopodobnym wyborem wydaje się obecny premier Stefan Janew, generał rezerwy, dawny doradca prezydenta Rumena Radewa. Janew był także ministrem obrony w 2017 roku w rządzie tymczasowym Radewa.

Innym realizowanym przez Bułgarię projektem modernizacyjnym jest budowa dwóch okrętów patrolowych, które ma wybudować niemiecka stocznia Lürssen, w ubiegłym roku podpisano też kontrakt na modernizację 44 czołgów T-72M i wozów wsparcia. Trzeba zauważyć, że nowy rząd będzie kontynuował realizację priorytetów modernizacyjnych przyjętych przez poprzedników, bo o zakupie kolejnych ośmiu F-16V mówiło się już wcześniej. Chyba największym wyzwaniem będzie jednak zakup nowych wozów bojowych, bo konieczne stanie się ponowne przeprowadzenie postępowania na ich pozyskanie.

PAP/Defence24.pl.

image
Reklama
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Gdyby zamiast Abramsow F16 48 sztuk lub co lepsze czyli grippeny z transferem technologii oraz fabryka...byłoby pięknie i silnie

    1. Czyli najgorsza oferta która przegrywa wszedzie

    2. Nie inż.

      A ten transfer technologii który zakład byłby wstanie przyjąć. FSO Żerań czy Ursus?

    3. Luke

      Niemozemy kupowac czwartej generaci samolotuw kiedy mamy pjata. To jak by LOT kupil 767 zamiast 787, poprostu niema sensu. Tez bylo by dziwnie jak by tylko Polska kupila F35 na swiecie i nikt inny ale ten samolot jest przewaga w powietrzu bo jak by nie to nikt by go niekupowal. Wjem kochamy samoloty czwartej generaci ale to jest mydlo w oczach. Ciesze sie ze bedziemy latali na F35

  2. Szkoda kasy

    48 F16 za 250 szrociastych nic nie wartych Abramsow...nikt mnie nie przekona,że 48 F16 jest gorsze od 250 Abramsow.

    1. 123

      Lepsze 250 Abramsow niż T72 leo2 w wersjach z lat 80/90 do których nie ma części. Porównanie z typu poco nam nic nie warte karabiny jak można za to kupić rakiety.

    2. Nie inż.

      Pewnie że f16:w roli MBT jest gorsze.

    3. Dudley

      Kto karze naszemu MONowi używać 30 letni sprzęt bez przeprowadzenia modernizacji? Kupiliśmy nówki funkiel f16, i co one będą warte po 30 latach bez remontów i modernizacji? Trzeba było więcej czasu czekać. To tak jak byś kupił najlepsze wypasione auto, ale tylko lał paliwo i nabijał kilometry, ciekaw jestem jak długo byś pojeździł? Też byś jęczał że złom?

  3. BUBA

    Bułgarskie siły zbrojne są technologicznie zacofane - a WP i PMW sa na najwyzszym szcueblu ...

    1. Darek

      No WP kilka długości na pewno tak.

Reklama