Reklama

Według doniesień agencyjnych niemiecki minister gospodarki Sigmar Gabriel opowiedział się za zaostrzeniem polityki Republiki Federalnej Niemiec w zakresie eksportu uzbrojenia. W jego opinii nie ma konieczności zmiany istniejących regulacji w tym obszarze, ale konieczne jest surowsze podejście do wyrażania zgody na poszczególne transakcje.

W kontekście wypowiedzi ministra Gabriela przywołuje się obawy przedstawicieli przemysłu i części polityków koalicji rządowej o kondycję niemieckiej branży obronnej w świetle ograniczenia dostępu do lukratywnych rynków eksportowych. Jednocześnie komentatorzy zwracają uwagę, że decyzja Niemiec o anulowaniu kontraktu na budowę centrum szkoleniowego w Mulino wykracza poza zakres sankcji przyjętych przez Unię Europejską dotyczących tylko nowo zawieranych kontraktów, choć z drugiej strony prace są już mocno zaawansowane.

W tym miejscu warto przypomnieć wcześniejszą wypowiedź szefa resortu gospodarki RFN, w trakcie której stwierdził on że Niemcy będą wyrażać zgodę na eksport „broni wojennej” poza kraje NATO, Unii Europejskiej i tzw. kraje uznane za równoważne Sojuszowi Północnoatlantyckiemu tylko w szczególnych przypadkach. Najprawdopodobniej niemieckie władze będą działać zgodnie z tymi wytycznymi. Ponadto w świetle zaskoczenia działaniami Rosji na Ukrainie można się spodziewać nieco ostrożniejszej polityki w zakresie sprzedaży elementów wyposażenia wojskowego (jak np. systemy symulacyjne) do państw, których działania mogą potencjalnie stanowić zagrożenie dla realizacji polityki zagranicznej Republiki Federalnej Niemiec. Otwarte pozostaje natomiast pytanie o wpływ odejścia od "doktryny Merkel", czyli dość mocnego wsparcia sprzedaży uzbrojenia także poza granice Unii Europejskiej i Paktu Północnoatlantyckiego na kondycję niemieckiego potencjału przemysłowo - obronnego.

Pojawiają się także głosy dotyczące radykalnego zaostrzenia regulacji odnośnie eksportu broni przez Niemcy, do całkowitego zakazu włącznie. Jest jednak mało prawdopodobne, aby takie przepisy zostały wprowadzone. Oznaczałoby to bowiem nie tylko znaczne straty dla przemysłu zbrojeniowego, ale także poważne utrudnienie dla realizacji części celów niemieckiej polityki zagranicznej oraz obniżenie wiarygodności Niemiec jako sojusznika.

Dla przykładu wstrzymanie sprzedaży okrętów patrolowych państw Bliskiego Wschodu i tym samym ograniczenie zdolności do ochrony szlaków morskich mogłoby mieć trudne do przewidzenia konsekwencje, gdyby ugrupowania terrorystyczne wykorzystując słabość sił bezpieczeństwa przeprowadziły atak zagrażający tranzytowi surowców energetycznych z tamtego regionu (o ile oczywiście stosowne jednostki nie zostałyby pozyskane u innego producenta). Podobnie rzecz się ma z zaopatrzeniem w uzbrojenie sojuszników z NATO i Unii Europejskiej, w tym wsparciem eksploatacji czołgów Leopard 2, czy sprzedażą broni strzeleckiej szeroko wykorzystywanej przecież przez organy ochrony porządku publicznego, w tym jednostki antyterrorystyczne.

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. krill

    kolega pewnie dalej w przedszkolu siedzi(który to rok z rzędu) skoro nawet nie potrafi zweryfikować podstawowych danych jakimi są PKB Polski (489,8 miliarda USD 2012r.) i Holandii (772,2 miliarda USD 2012r.). Szacuje się że budżet obrony Holandii w przyszłym roku będzie oscylować w granicach 7,2 miliarda USD i przewidywane są kolejne cięcia...

  2. Dodaj komentarz

    przydałoby sie więcej a5 czy chociaż ze 100 a6 dla polski :( , i zmodernizować a4 oczywiście

    1. olo

      Przy 2 % PKB ( 10-12 miliardów $ rocznie) na zbrojenia Polska stanie się super klientem dla niemieckich firm. Pewnie za parę lat najnowsze Leo wymienią a4.