Reklama

Siły zbrojne

Argentyna zainwestuje 5 mld dol w modernizację armii. Chodzi o Falklandy?

Prezydent Argentyny Cristina Fernandez de Kirchner rozpoczęła wielki program modernizacji argentyńskiej armii, nieoficjalnie - myśląc o odzyskanie Wysp Falklandzkich – fot. Presidencia de la N. Argentina
Prezydent Argentyny Cristina Fernandez de Kirchner rozpoczęła wielki program modernizacji argentyńskiej armii, nieoficjalnie - myśląc o odzyskanie Wysp Falklandzkich – fot. Presidencia de la N. Argentina

Argentyna planuje przeznaczyć w najbliższym czasie ponad 5 miliardów dolarów na zakup uzbrojenia, co jest przez specjalistów kojarzone z chęcią ponownego odzyskania Wysp Falklandzkich.

Argentyna planuje kupić w najbliższym czasie przede wszystkim nowe myśliwce, systemy przeciwlotnicze oraz uzbrojenie dla wojsk specjalnych. Wszyscy od razu kojarzą te zamierzenia z polityką prezydent Argentyny - Cristiny Fernandez de Kirchner w odniesieniu do Wielkiej Brytanii, która nie bez powodu w swoim gabinecie w zeszłym miesiącu utworzyła stanowisko sekretarza ds. Malwin (argentyńska nazwa Wysp Falklandzkich).

W tym roku w Argentynie planowany jest wzrost budżetu na obronę o ponad 33,4%, co jest największym skokiem w historii. Planuje się w nim przeznaczyć prawie miliard 200 milionów dolarów na 32 główne programy modernizacyjne sił zbrojnych.

Zakładają one m.in., zakup średnich czołgów, samolotów transportowych, remont okrętów nawodnych i podwodnych, zakup izraelskich systemów przeciwlotniczych, szturmowych, szybkich jednostek nawodnych, helikopterów i dronów. W planie jest również doposażenie w najnowocześniejsze uzbrojenie nowo stworzonych jednostek sił specjalnych.

Charakter tych inwestycji przez wielu specjalistów jest kojarzony z przygotowywaniem sił i środków na inwazję Falklandów. Brytyjczycy nie zamierzają jednak rezygnować ze swojego terytorium i do obrony wysp przeznaczyli oddział złożony z 600 żołnierzy oraz eskadrę czterech samolotów Typhoon. Dodatkowo dwa razy w roku na Falklandy przybywa jeden z brytyjskich atomowych okrętów podwodnych, uzbrojony w rakiety manewrujące Tomahawk.

Brytyjski sekretarz obrony Philip Hammond odmówił jednak odpowiedzi gdy został zapytany, czy Wielka Brytania będzie próbowała odzyskać Wyspy Falklandzkie, jeżeli zostaną one zajęte przez obce wojska.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. Jasta

    Jeżeli jako myśliwce Argentyńczycy kupią te Kfiry, będzie to oznaczało, że o Falklandach nie ma specjalnie mowy, nie są to bowiem w połączeniu z Derby samoloty, którymi można ruszać na Typhoony (którym udawało się wygrywać pozorowane pojedynki z F-22) i niszczyciele typu 45. Gdyby zainteresowali się Su-30 czy 35 albo jakąś zaawansowaną wersją MiGa-29 bądź 35, względnie J-10B czy J-11B, jedynymi nieproblematycznymi ze względów politycznych maszynami, na których można myśleć o rzuceniu rękawicy Typhoonom, można by coś podejrzewać.

    1. Arek

      Nie do konca. Gdyby kierowac sie Twoimi wypowiedziami to w latach 80-tych ani A-4 , ani Puccara nie mialy zadnych szans doleciec do brytyjskich niszczycieli. Derby to naprawde niezle uzbrojenie i spokojnie trafia w Typhoony. Ciekawym jest jak wyglada wyszkolenie pilotow argentynskich? Ponadto kazda wojna uczy....

    2. JW

      Na brytyjskie Eurofightery wystarczą F-16C w starszej wersji. http://www.konflikty.pl/a,3217,Militaria,Typhoon_zestrzelony_przez_pakistanskiego_F-16.html

  2. Michał

    My też chcemy troche wydać na nowe zabawki dla wojska. Odbijamy Lwów czy Wilno ?

    1. JanKS

      Smoleńsk ....

    2. Belfer

      Oba.

  3. Belfer

    Znowu chcą oberwać?

  4. Hercules

    z takim budżetem i takimi zakupami to mogą co najwyżej połasić się o rozbicie gangu narkotykowego a nie odbicie Falklandów, hahah

    1. Marcin

      Falklandów strzeże niepełny batalion piechoty, kilka wyrzutni przeciwlotniczych z radarem i 4 myśliwce EF Typhoon. Nawet zakładając nieprawdopodobne ponoć możliwości Eurofightera w walce powietrznej, w przypadku utraty tych samolotów na ziemi (dywersja, akcja komandosów), sytuacja obrońców zmienia się z bardzo trudnej na beznadziejną. Nawet zakładając, że wystartują i nawiążą walkę, obrona tak małymi siłami nie daje im żadnego marginesu błędu - wystarczy, że jedna rzecz pójdzie źle.

    2. tank_buster

      A jaką to analizę potrzeb wykonałeś, że doszedłeś do takiego wniosku? Żadną, po prostu Tobie się tak widzi i tyle. Z "dużego sprzętu" Argentyńczykom na Falklandy potrzeba samolotów bojowych, samolotów wspierających, okrętów podwodnych i obrony przeciwlotniczej. Z samolotów bojowych wystarczą im JF-17 Thunder lub J-10. Nic lepszego im nie potrzeba, ponieważ stacje radarowe wczesnego ostrzegania http://grandlogistics.blogspot.com/2010/10/how-to-invade-falkland-islands-again.html mogą zniszczyć zanim Typhoon-y zdążą je przechwycić. Potrzebne do tego będą kpr p-z o zasięgu kilkunastu km, dzięki któremu samoloty nie narażą się na zestrzelenie słabiej obronie przeciwlotniczej wysp w postaci kilku wyrzutni Rapier o zasięgu max 8 km. Po dokonaniu tego zniszczenie Typhoon-ów będzie formalnością - z racji zapasu części zamiennych nie będą one mogły dyżurować 24 h w powietrzu. Ewentualnie można pozbyć się ich bombardując pas startowy. To będzie możliwe przy pomocy samolotu walki elektronicznej, który za pomocą zagłuszania zmniejszy zasięg radarów brytyjskich myśliwców, pozbawiając je swojej przewagi nad myśliwcami produkcji chińskiej. Trzecia opcja to atak sił specjalnych, przerzuconych okrętami podwodnymi, co już miało miejsce podczas poprzedniego konfliktu o Falklandy. Następny krok to wysłanie spadochroniarzy w celu przejęcia i zabezpieczenia bazy lotniczej. Następny krok to przewiezienie samolotami o udźwigu takim jak chiński Y-8, który od razu może być bazą dla potrzebnych: morskiego samolotu patrolowego, powietrznego tankowca i samolotu EW niezbędnego sprzętu. Masę do 20 ton powinny posiadać zestawy plot takie jak Pancyr, których zadaniem była by obrona przed lotniczymi pociskami stand-off i Tomahawk-ami, rakietowe zestawy plot wykorzystujące rakiety p-p średniego zasięgu myśliwców argentyńskich i wyrzutnie przeciwokrętowych kpr bazujących na przenoszonych przez nie (uproszczenie logistyki i możliwość wykorzystania po tym jak myśliwce zostaną utracone). Gdyby to wszystko, co jest potrzebne zakupić w Chinach, to 5 mld mogłoby wystarczyć. Chińczycy mogliby korzystnie (po kosztach/z korzystnym kredytem) sprzedać, ponieważ gdyby Argentyńczykom się udało, co jest, biorąc stan brytyjskich sił zbrojnych, dosyć prawdopodobne, mogliby uzyskać dostęp do dużych złóż ropy naftowej http://paliwa.inzynieria.com/cat/1/art/31157. Zapotrzebowanie na nią będzie u nich wzrastało, Iran jest niepewny, a sytuacja na M.Południowochińskim skomplikowana, więc było by to dla nich bardzo dobre jej źródło. Skrzydło lotnicze Queen Elizabeth osiągnie gotowość operacyjną dopiero po 2020 roku, więc jeszcze przez kilka lat Brytyjczycy nie będą posiadali zdolności odbicia spornych wysp - będzie korzystny dla Argentyńczyków czas.

  5. Marcin

    W nawiązaniu do wypowiedzi brytyjskiego sekretarza obrony, pragnę przypomnieć, że Royal Navy nie dysponuje obecnie żadnym sprawnym lotniskowcem. Wysyłając zespół pozbawiony osłony powietrznej w celu ewentualnego odbicia Falklandów, Brytyjczycy pobiliby rekord w kategorii "największa misja samobójcza". Obecny należy do Cesarstwa Japonii - podczas operacji "Ten Ichi Go" pancernik Yamato wsparty lekkim krążownikiem i niszczycielami szarżował na amerykańską flotę inwazyjną u brzegów Okinawy. Amerykańskie lotnictwo pokładowe wytopiło cały zespół w połowie drogi na wyspę, tracąc raptem kilka maszyn od ognia przeciwlotniczego...

    1. mietek

      Zapomniałeś o tankowaniu w powietrzu.

    2. Dezorientator kotów

      Wydaje mi sie, ze sekretarz obrony lepiej wie ile spawnych lotniskowcow ma do dyspozycji. Podpowiedz: lotniskowce nie musza byc brytyjskie :) Pozdrawiam

    3. Marcin

      Nie przeczę, że wie, pragnę przypomnieć czytelnikom. Fakt, że odmówił komentarza jest najlepszym dowodem na to, że wie dokładnie. Lotniskowce nie muszą być brytyjskie, gdy "niebrytyjski" dealer lotniskowców w pełni popiera Brytyjczyków - przypomnę, że podczas ostatniej wojny o Falklandy Albion miał amerykańskie poparcie, ale sprzęt musiał zorganizować swój własny. Co do wypowiedzi kolegi Mietka, bardzo ciekawi mnie, jak myśliwce startujące z Wyspy Wniebowstąpienia (najbliższa brytyjska baza lotnicza) i tankujące kilkakrotnie po drodze przez pół Atlantyku miałyby zapewnić skuteczną ochronę (zapewne tankując jeszcze raz w obszarze działań, w przerwach w walce) i ponownie z kilkoma pobraniami wrócić na lotnisko na Wyspie. Równie dobrze amerykańskie F-15, startując z Nowego Jorku mogłyby w tym czasie, pod nieobecność RAF-u, strzec nieba nad Londynem - odległość jest taka sama. Potrzebne byłoby kilka stref w których tankowce operowałyby non-stop aby uzupełniać paliwo myśliwców lecących w obie strony.

  6. patriota

    "co jest przez specjalistów kojarzone z chęcią ponownego odzyskania Wysp Falklandzkich". Jasne, rozumiemy. Co przez prezydent Argentyny rozumiane jest jako chęć odwrócenia uwagi od osłabienia peso, wzrostu inflacji, kiepskiej kondycji gospodarki. Ludzie masowo wykupują dolary, na rynku dramatyczny brak dewiz, biedota się buntuje. Lekarstwem na całe zło zbrojenia?

    1. ito

      Nie zbrojenia. Wojna. Stary numer- nie radzisz sobie wewnątrz to znajdź wroga i szybko go zaatakuj głośno krzycząc o obronie kraju, wartościach , rodzinie i takich tam. W 1982-gim było przecież tak samo.

Reklama