- Wiadomości
Amerykańskie czołgi na stałe w Polsce? Decyzja – niebawem
Siły zbrojne Stanów Zjednoczonych planują rozlokowanie na stałe w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce ciężkiego sprzętu dla elementów brygady pancernej. Według „Washington Post” stosowne decyzje mogą zostać podjęte jeszcze przed czerwcowym spotkaniem ministrów obrony krajów NATO. Szef MON Tomasz Siemoniak potwierdził, iż w tej sprawie prowadzone są rozmowy z Amerykanami.

Jak donosi „The New York Times”, siły zbrojne Stanów Zjednoczonych planują rozmieszczenie w krajach Europy Środkowo-Wschodniej sprzętu dla brygady pancernej. W grę wchodzi rozlokowanie w państwach bałtyckich wyposażenia dla pododdziałów wielkości kompanii. Do Polski, Rumunii, Bułgarii czy Węgier mogą trafić m.in. czołgi i bojowe wozy piechoty dla jednostek wielkości do batalionu.
Z kolei „Washington Post” poinformował, że dowódca sił NATO w Europie generał Phillip Breedlove przygotował już stosowną rekomendację. Musi ona jednak zostać zatwierdzona przez kierownictwo polityczne Stanów Zjednoczonych, co może mieć miejsce jeszcze przed spotkaniem ministrów obrony krajów NATO, planowanym na 24-25 czerwca bieżącego roku.
Szef MON Tomasz Siemoniak potwierdził, że w maju br. prowadzono rozmowy z sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych odnośnie rozmieszczenia ciężkiego sprzętu w Polsce. Poinformował, że konsultacje są kontynuowane. W wypowiedzi cytowanej przez PAP zanaczył że według informacji przekazanych przez stronę amerykańską decyzja ma zapaść w niedługim okresie.
W świetle kryzysu na Ukrainie siły zbrojne Stanów Zjednoczonych zdecydowały o rozlokowaniu w Europie wyposażenia dla pełnego „pancernego” brygadowego zespołu bojowego – wcześniej w Niemczech pozostawał sprzęt dla batalionu. W założeniu miał on być wykorzystywany przez elementy brygady stacjonującej na stałe w USA, przyporządkowanej do europejskiego dowództwa sił Stanów Zjednoczonych na dany rok. W bieżącym roku podobną rolę pełni 1 Brygada 3 Dywizji Piechoty.
Dowódca US Army w Europie generał Ben Hodges wskazywał w marcowej wypowiedzi dla Defense News, że w grę wchodzi rozmieszczenie poszczególnych części sprzętu w różnych lokalizacjach na Starym Kontynencie – w tym w Polsce, krajach bałtyckich (przypuszczalnie jednostki wielkości kompanii) oraz Rumunii i Bułgarii. Część pojazdów miała pozostać w Niemczech, gdyż w Republice Federalnej rozlokowana jest istotna infrastruktura szkoleniowa, używana przez US Army i NATO.
Najprawdopodobniej Amerykanie wybrali więc wariant rozmieszczenia sprzętu brygady (w tym m.in. czołgów M1A2 Abrams, bwp Bradley czy haubic M109) w kilku lokalizacjach na kontynencie. W założeniu miałoby to ułatwić prowadzenie działań w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, zarówno w odniesieniu do szkoleń, jak i reagowania na ewentualne zagrożenia wobec sojuszników.
Jeżeli Amerykanie zdecydują się na rozlokowanie w Polsce czy w krajach bałtyckich na stałe ciężkiego sprzętu, będzie to istotne także z politycznego punktu widzenia. Do chwili obecnej Sojusz powstrzymywał się od podejmowania tego typu działań z uwagi na zapisy porozumienia z Rosją z 1997 roku, zgodnie z którymi NATO miało powstrzymać się od rozmieszczenia w „nowych” krajach członkowskich na stałe znacznych sił wojskowych, w obecnym i przewidywalnym środowisku bezpieczeństwa – pomimo, iż Moskwa w sposób jednoznaczny złamała umowę anektując Krym i prowadząc działania wojskowe na wschodniej Ukrainie.
Z drugiej jednak strony, w każdym z krajów Europy Środkowo-Wschodniej na stałe przebywać sprzęt dla jednostek nie większych niż batalion, a więc o ograniczonym znaczeniu operacyjnym (w świetle zapisów mówiących o powstrzymaniu od stałego rozmieszczenia „znacznych” sił wojskowych). Żołnierze natomiast będą przybywać w regionie jedynie okresowo. Obecnie Amerykanie nie dysponują w Europie żadną brygadą pancerną stacjonującą na stałe.
Ewentualna decyzja Stanów Zjednoczonych o rozmieszczeniu w naszym regionie sprzętu dla brygady pancernej będzie więc stanowić istotne wzmocnienie obrony NATO w Europie Środkowo-Wschodniej, ale nie powinna być postrzegana jako panaceum na problemy bezpieczeństwa. Konieczne jest równoległe podejmowanie szerzej zakrojonych środków w celu wzmocnienia zdolności konwencjonalnych sił zbrojnych zarówno przez państwa regionu, jak i przez rozwinięte kraje zachodniej Europy.
To z kolei wymaga trudnych decyzji politycznych, zarówno dotyczących podwyższenia nakładów na obronę, w tym w celu odwrócenia wcześniej wdrożonych cięć, jak i wypracowania schematów szybkiego uruchamiania sił wysokiej gotowości, włącznie z wyrażeniem zgody na ich użycie przez władze cywilne. Część komentatorów wskazuje bowiem, że o ile możliwe jest podniesienie stopnia gotowości posiadanych sił (czego przykładem jest jednostka natychmiastowego reagowania odbywająca ćwiczenie Noble Jump), o tyle absolutnie niezbędne jest dysponowanie realnymi schematami podejmowania szybkich decyzji politycznych o ich użyciu – i to przede wszystkim w krajach zachodniej Europy.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]