Reklama

W próbach zorganizowanych pod egidą amerykańskiej agencji obrony antyrakietowej MDA (US Missile Defense Agency) wykorzystano dwie rakiety przeciwlotnicze i przeciwrakietowe SM-6 Dual I (Standard Missile), wystrzelone salwą z niszczyciela typu Arleigh Burke - USS „John Paul Jones” (DDG 53). Nie ujawniono szczegółów co do sposobu przeprowadzenia testu, ale przypuszcza się, że rakieta balistyczna średniego zasięgu była śledzona systemami zewnętrznymi i później została przejęta przez radar znajdujący się na pokładzie okrętu.

Ostatecznie pocisk-cel został zniszczony w końcowej fazie lotu nad poligonem rakietowym Pacific Missile Range Facility koło wyspy Kauaʻi na Hawajach. Uzyskano trafienie pomimo, że użyte rakiety SM-6 były pozbawione ładunku wybuchowego. W normalnych działaniach prawdopodobieństwo zniszczenia celu byłoby jeszcze większe dzięki eksplozji głowicy bojowej.

Zupełnie inaczej działa, również znajdująca się na uzbrojeniu niszczycieli typu Arleigh Burke (i krążowników typu Ticonderoga), „przeciwrakieta” SM-3 Block IIA, która wykorzystuje specjalną głowicę kinetyczną LEAP (Lightweight Exo-Atmospheric Projectile – Lekki Pocisk Egzosferyczny). Zadaniem tej głowicy jest zniszczenie nadlatującego celu poprzez bezpośrednie trafienie (hit-to-kill). Jest to rozwiązanie skuteczne, ale o wiele droższe niż działająca „klasycznie” rakieta SM-6.

Próba rakiety SM-6 odpalonej z niszczyciela USS „John Paul Jones” 14 grudnia 2016 r. - fot. MDA

Amerykanie podkreślają, że scenariusz przetestowany 14 grudnia br. to tylko jeden z możliwych sposobów wykorzystania systemu przeciwlotniczego na niszczycielach rakietowych klasy AEGIS. Rakiety SM-6 mogą być bowiem również wykorzystywane do niszczenia np. niskolecących rakiet manewrujących, „standardowych” celów powietrznych oraz obiektów nawodnych.

Za najważniejsze z punktu widzenia bezpieczeństwa terytorium Stanów Zjednoczonych uważa się jednak możliwość zwalczania rakiet balistycznych średniego i krótkiego zasięgu w środkowej i końcowej fazie lotu – a więc kiedy pocisk wchodzi już w atmosferę. Amerykanie tworzą w ten sposób wysuniętą do przodu tarczę antyrakietową, która zapewnia nie tylko niszczenie nadlatujących rakiet, ale dodatkowo robi to tak, by ich szczątki spadły do morza, a nie na zaludnione tereny USA (bądź inne obszary chronione).

Należy przy tym pamiętać, że system ten jest cały czas rozwijany. Nie chodzi tu tylko o pracę nad nowymi rakietami, ale również o rozwój okrętowego systemu walki AEGIS na okrętach i w instalacjach brzegowych. Na niszczycielu USS „John Paul Jones” zastosowano wersję AEGIS baseline 9.C1, ale już wiadomo, że przygotowywane są kolejne zmiany i modyfikacje tego systemu. Zwiększą one jeszcze bardziej m.in. możliwości obliczeniowe, poprawią skuteczność wykorzystania pokładowej stacji radiolokacyjnej AN/SPY-1 oraz pozwolą na szybszą reakcję na zagrożenia.

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. Radek79

    Po co im ten AEGIS skoro rosjanie go łatwo zakłucają(incydent na Donald Cook).

    1. :)

      Amerykanie sami wyłączyli systemy pokładowe, aby szpiegujacy suchoj nic nie zbadał, więc nie było żadnego zakłócania, to chyba tylko sputnik tak podawał do wiadomości.....tylko sputnik, więc to powinno ci dać do myślenia Radku :)

    2. No Doubt

      1. zakłócają; 2. wcale go nie zakłócają, to ruska propaganda że Su-24 mógł cokolwiek "wyłączyć" na pokładzie takiego okrętu. Cook był również prowokowany na Bałtyku, niestety nie mógł zestrzelić tych desperatów bo znajdował się na wodach międzynarodowych (zasięg środków plot to lekko licząc 200 km).

    3. Davien

      A niby jak skoro Su-24 nawet nie jest w stanie przenosic tego systemu, którego wg Rosjan uzyto do zakłócania:) Bajek nie opowiadaj tylko zapoznaj się z tematem.

  2. szajswaffe

    Nowa wersja reganowskiego blefu z "gwiezdnymi wojnami" i tyle. Każdy średniorozwinięty kraj umie dziś zestrzeliwać rakiety, zwłaszcza swoje i takie testy są robione po to żeby się "udały" i kasa płynęła. Rosjanie zestrzeliwują np. głowice ze starych "scudów" przy pomocy S-400. S-500 będzie mieć dopiero możliwości, ale warunkach wojny nie będzie już tak jak sobie zaplanowano i nigdy nie ma gwarancji zniszczenia celu. Zwłaszcza że głowice hipersoniczne wchodzą do uzbrojenia i tutaj właśnie USA jest do tyłu za Rosją i Chinami.

    1. Ferrero

      Tak. W sieci mozna sobie zobaczyć jak Rosjanom wychodza te testy. Pełno jest filmów z nieuruchamiajacymi sie silnikami w S-300 czy S-400 i rakietami spadajacymi na wyrzutnie.

    2. jaan

      Kiedyś w samych swoich kiedy już zabrakło argumentów Pawlakowi, to powiedział "ale ruskich jest więcej" No cóż teraz nawet ten argument jest nieaktualny.

    3. Davien

      Może juz bajek nie opowiadaj, bo jeżeli chodzi o zdolności antybalistyczne to Rosji do USA lata świetlne brakuja, a SM-6 nie jest przecież dedykowanym pociskiem antybalistycznym. A co do głowic hipersonicznych to jeszcze lata upłyną zanim coś działającego powstanie. USA ma działajacy silnik hipersoniczny od 2010r i opracowuje broń na jego podstawie a co ma Rosja??

  3. :)

    Niszczenie głowic w końcowej fazie ich lotu czyli gęstej atmosferze, jest zrozumiałe, bo owe głowice, nie mogą już manewrowac przy tak wielkiej prędkości. Uważam że USA zdało sobie sprawę z tego, że trafienie w rakietę w kosmosie jest trudne, bo ta może robić uniki, więc najlepiej poczekać, aż będzie się przedzierac przez atmosferę i w tedy odpalić w nią antyrakiete. Jeszcze trochę i ofensywny arsenał Rosji, przestanie być zagrożeniem dla USA i w tedy Rosja będzie miała problem, bo nie pozostanie jej nic innego, jak opracowywac własny system antyrakietowy, ponoć S 500 ma mieć możliwości zwalczania głowic wroga, więc widać, że Rosja poważnie przemyślala wszystko i zdała sobie sprawę, że tarcza antyrakietowa jest lepsza od arsenału ofensywnego. Zaczyna się na świecie dosyć ciekawy okres, bo broń jądrowa, może przestać być groźna, więc wreszcie, nie trzeba będzie bać się tzw krajów nie obliczalnych jak Korea Północna czy Iran.

    1. Polanski

      Ja tam się nie znam, ale Davien mógłby przedstawić w skrócie stan obecny systemów antyrakietowych Rosji, Stanów i Chin. Aegis to jedna z możliwości. Jest tego o wiele więcej. Wyłączenie systemów balistycznych to nie wszystkie możliwości, ale atak odwetowy byłby niemożliwy.

    2. anda

      jedna głowica 2 rakiety, 100 głowic 200 rakiet, ty sobie wyobrażasz jaki tam tłok będzie, a ponadto są to rakiety do niszczenia rakiet przeciwnika krótkiego i średniego zasięgu a takie nie zagrażają terytorium USA. Już w latach osiemdziesiątych opracowano neutralizację antyrakiet, wystarczyło wysłać atrapy w odpowiednim skupieniu aby sparaliżować cały system. zniszczenie atrap, szczątki antyrakiet w skuteczny sposób stłumią działanie systemu ale nie stłumią lotu prawdziwych głowic, które nie muszą namierzać celu bo lecą po zadanej trajektorii. Te wszystkie antyrakiety to są dobre na pojedyńcze głowice a nie na setki. Jak myślisz dlaczego jednym z pierwszych było ograniczenie obrony antyrakietowej. Bo do antyrakiety można zastosować antanty rakiety i tak dalej. A jaki problem dać pierwszą głowicę atomową która eksploduje przy uderzeniu antyrakiety a następna głowica przelatuje przez chmurę i niszczy obiekt. to kwestia niewielkich modyfikacji i wbrew pozorom zapobieganie antyrakietom jest o wiele tańsze i łatwiejsze niż konstrukcja antyrakiet, ponieważ wystarczy niewielka modyfikacja toru lotu a już trzeba w znaczący sposób zmodyfikować antyrakiety

    3. krzys

      Lecą dwie głowice termojądrowe, pierwsza wybucha przy wejściu w atmosferę (oślepia radary) a druga spada i niszczy nie broniony cel. Tak będzie wyglądał atak głowic termojądrowych. W tym celu Rosjanie opracowali rakiety i głowice odporne na wybuch termojądrowy w odległości ponad 500 m.

  4. Polanski

    Chcą pozbawić Rosję możliwości odwetu.

    1. Obrońca

      Raczej możliwości ataku.

  5. Arek

    Polska powinna sprzedać do USA rakiety nowej generacji Piorun, wyjdzie im taniej niż to ich badziewie i dostępne praktycznie od ręki

  6. Ed

    Kupmy sobie takie.