Geopolityka
Rosja największym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych? [Opinia]
Według Dowództwa Północnego Stanów Zjednoczonych US NORTHCOM, Federacja Rosyjska jest nadal największym zagrożeniem militarnym dla Amerykanów. Co ciekawe, argumentując tą opinię wskazano w pierwszej kolejności na wprowadzane przez Rosjan „trudnych do wykrycia pocisków manewrujących oraz zaawansowanych okrętów podwodnych”.
Ocenę skali zagrożeń stojących przed Stanami Zjednoczonymi przedstawił generał amerykańskich sił powietrznych Glen VanHerck. Dowódca U.S. Northern Command (NORTHCOM) mówił o tym 17 sierpnia 2021 roku, w czasie trwania forum internetowego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (Center for Strategic and International Studies CSIS). Zwrócił wówczas uwagę, że Rosja, ze swoim szeregiem trudnych do wykrycia pocisków manewrujących i zaawansowanymi okrętami podwodnymi, stanowi dziś główne zagrożenie militarne dla Stanów Zjednoczonych.
„Rosjanie opracowali zdolności, których nie mieli dwadzieścia lat temu … pociski manewrujące o bardzo niskim odbiciu radarowym [i] okręty podwodne dorównujące naszym okrętom podwodnym”.
Generał VanHerck, wyrażając swoją opinię był wyraźnie zafascynowany rosyjskimi rakietami manewrującymi, wskazując na zasadniczą różnicę pomiędzy nimi, a pociskami balistycznymi. Podkreślił on, że rakiety manewrujące mogą być „wystrzeliwane z wielu platform, od możliwości ich odpalania z powietrza, przez odpalanie ich z powierzchni morza i z okrętów podwodnych, aż po kontener na statku handlowym. Można to zrobić na wiele sposobów”.
Dodał również, że najnowsze rakiety manewrujące w rosyjskim arsenale mają zasięg wystarczający by uderzyć bezpośrednio w Stany Zjednoczone po wystrzeleniu z rosyjskiego terytorium Rosji. Zagrożenie to, według VanHercka, ma dodatkowo potęgować rosyjskie prace nad zwiększeniem zasięgu wojskowego i politycznego swoich zdolności cybernetycznych i kosmicznych. Dowódca NORTHCOM uznał, że intencją władz na Kremlu w tych działaniach jest „stworzenie dla siebie systemu odstraszania, zniszczenie naszej woli i opóźnienie lub obniżenie naszej zdolności do posuwania się naprzód”.
Wygłaszając tą opinie generał VanHerck wyraźnie bazował na swoich bezpośrednich doświadczeniach wynikających z operacji wojskowych Rosjan, prowadzonych na północnym Atlantyku i Pacyfiku oraz w Arktyce. Wskazywał on na zwiększającą się od czasów Zimnej Wojny liczbę „wtargnięć do naszych stref identyfikacyjnych obrony powietrznej” rosyjskich samolotów i na to, że loty te trwają przez wiele godzin. Opisywał zwiększoną aktywność rosyjskich okrętów nawodnych latem 2020 roku na Pacyfiku – szczególnie w okolicy Alaski. Przypomniał również przypadek rosyjskiego okrętu podwodnego, który w tym samym czasie miał wynurzyć się „w środku grupy statków rybackich i wystrzelić stamtąd pocisk”.
Dowódca NORTHCOM uważa, że ta zwiększająca się aktywność wynika z coraz większego udziału Arktyki w rosyjskim rozwoju gospodarczym. Według Amerykanów nawet 25% rosyjskiego PKB może pochodzić z dalekiej północy Rosji. Władze w Moskwie chcą tą zależność jeszcze bardziej zwiększyć odbudowując i modernizując arktyczną infrastrukturę – w tym bazy wojskowe.
Rosjanie są również aktywni politycznie, chcąc mieć jak największy wpływ na sytuację na północy, obejmując nawet w maju 2021 roku przewodnictwo w Radzie Arktycznej (forum międzynarodowe utworzone przez kraje mające dostęp do Arktyki – Stany Zjednoczone, Kanada, Rosja, Norwegia, Dania, Islandia, Finlandia i Szwecja). Rosyjskie władze próbują m.in. zmienić prawa i normy międzynarodowe ograniczając innym państwom wpływ na obszary arktyczne i jednocześnie zwiększając swoją autonomię w tym regionie – szczególnie w okolicy Północnej Drogi Morskiej (Northern Sea Route). Znaczenie tej trasy, jako drogi tranzytowej pomiędzy Rosją i Azję, staje się coraz większe, dlatego Rosjanie chcą uznania, że znajduje się ona na ich terytorium (co wiąże się z różnymi ograniczeniami – w tym przede wszystkim dla zagranicznych okrętów).
Odpowiedzią na rosyjskie zagrożenie mają być nowe technologie – szczególnie jeżeli chodzi o wykrywanie nadlatujących rakiet i bombowców. Ta świadomość sytuacyjna ma być zwiększona m.in. przez wykorzystanie systemów detekcji w podczerwieni oraz radarów pozahoryzontalnych. Pomocą ma być dodatkowo postęp prac nad połączonym, zintegrowanym systemem dowodzenia i kontroli Joint All Domain Command and Control, który nie tylko zbierze informację, ale również dostarczy je do odpowiedniego użytkownika.
„Chcę tylko być pewnym, że właściwy decydent, na właściwym poziomie i we właściwym czasie ma informacje… To do czego trzeba dążyć, to zebrać informacje, które widzisz, i udostępnić je na poziomie operacyjno/strategicznym, aby wdrożyć opcje odstraszania i deeskalacji, a w razie potrzeby opcje pokonania przeciwnika”.
Oceniając możliwości rosyjskie generał VanHerck bardzo ogólnie odniósł się do zagrożenia, jakie przyniesie w najbliższej przyszłości rozwój gospodarczy i militarny Chin. Dowódca NORTHCOM mając bardzo rzadko do czynienia z działaniami chińskich okrętów i samolotów ocenił jedynie, że możliwości cybernetyczne i kosmiczne Pekinu są „równe z Rosją, ale Chińczycy rozwijają… zdolności kinetyczne, takie jak okręty podwodne i bombowce, aby robić dokładnie to samo”, co władze w Moskwie robią ze swoimi najnowocześniejszymi rakietami manewrującymi. VanHerck uznał jednak, że Chiny osiągną rosyjskie zdolności w tej dziedzinie dopiero za około dziesięć lat.
Co rzeczywiście jest zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych?
Opinia VanHercka jest dosyć uproszczoną oceną sytuacji. Opiera się ona bowiem na wybiórczym spojrzeniu na zagrożenia ze strony Rosji, wskazując jedynie na te, które mają wpływ na obecne, a nie przyszłe działania dowództwa NORTHCOM. VanHerck „straszy” więc rakietami manewrującymi pomimo, że od lat, rzeczywistym zagrożeniem dla całego świata są międzykontynentalne rakiety balistyczne z wieloma głowicami jądrowymi, które Rosjanie rozmieścili przede wszystkim na lądzie, uzupełniając je jedynie wyrzutniami na okrętach podwodnych. Liczba tych jednostek się jednak coraz bardziej zmniejsza, pomimo wprowadzania nowej generacji boomerów projektu 955 typu Boriej.
Przesadą jest też twierdzenie, że Rosjanie posiadają rakiety manewrujące pozwalające z własnego terytorium dosięgnąć Stany Zjednoczone, ponieważ opinia ta dotyczy jedynie Alaski. Natomiast odległość do stany Waszyngton na zachodnim wybrzeżu USA dwukrotnie przekracza zasięg najpowszechniej obecnie wykorzystywanych w Rosji pocisków manewrujących 3M14 systemu „Kalibr”, które zresztą oficjalnie znajdują się jedynie na wyposażeniu rosyjskich okrętów. A one, do Stanów Zjednoczonych skrycie na pewno nie podpłyną.
Oczywiście Alaska jest również amerykańskim terytorium, ale była ona w zasięgu rosyjskich rakiet manewrujących o wiele wcześniej uwzględniając fakt, że szerokość Cieśniny Beringa to tylko 85 km. Teoretycznie ta odległość jest jeszcze mniejsza, gdy się weźmie pod uwagę dwie, leżące w tej cieśnienie Wyspy Diomedesa (z których pierwsza, większa - Wyspa Ratmanowa należy do Rosji, a druga - Little Diomede do Stanów Zjednoczonych), które są odległe od siebie zaledwie o 4 km.
Generał VanHerck wskazał więc jedynie na to, co mu sprawia problemy w danej chwili, a nie na to co rzeczywiście stanowi globalne zagrożenie. Prawdą byłoby jedynie ostrzeżenie, że rosyjskie rakiety manewrujące mogą zniszczyć część elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej (głównie rozmieszczonej na Alasce) i przed tym się należy bronić. Z drugiej jednak strony Amerykanie doskonale zdają sobie sprawę, że nawet, gdyby ta tarcza dotrwała do ataku nuklearnego nienaruszona, to i tak nie jest ona w stanie strącić wszystkich, nadlatujących z Rosji głowic atomowych. Zadaniem system BMD jest więc bardziej danie czasu i możliwości na wykonanie kontruderzenie atomowego niż obronę całych Stanów Zjednoczonych.
Ocena zagrożenia powinna więc uwzględnić przede wszystkim prawdopodobieństwo wykonania „balistycznego” ataku nuklearnego przez Rosję w danym momencie i w najbliższej, przewidywalnej przyszłości, a tym VanHerck się nie zajął. Amerykańskiemu generałowi trudno byłoby bowiem przyznać, że takiego zagrożenia ze strony Rosjan jak na razie na pewno nie ma. I paradoksalnie prezydent Władimir Putin, który trzyma twardą ręką Federację Rosyjską, jest tego najlepszą gwarancją.