- Analiza
- Wiadomości
Rakietowa Wisła zadecyduje o europejskiej tarczy?
Po ogłoszeniu przez Niemcy decyzji o wyborze zestawu MEADS Berlin promuje system tego typu jako podstawę europejskiej architektury obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Z kolei w Stanach Zjednoczonych koncern Northrop Grumman otrzymał zlecenie na włączenie technologii azotku galu (GaN) do naziemnej stacji radiolokacyjnej G/ATOR, co zwiększa szanse radaru tego typu na włączenie do systemu obrony US Army. Te okoliczności mogą wpłynąć na perspektywy zamówień elementów zmodernizowanego systemu Patriot POL, wybranego przez Polskę w ramach programu Wisła w USA i wśród krajów Starego Kontynentu.
Wybór przez Niemców systemu MEADS może wywrzeć wpływ na architekturę systemu obrony powietrznej NATO w Europie Środkowo-Wschodniej. Kraje naszej części kontynentu staną bowiem w ciągu najbliższych kilku lat przed takim samym wyborem, jaki musiały podjąć Polska i Niemcy. Architektura systemu MEADS pozwala na zakup tylko niektórych jego elementów, umożliwiając „wpięcie” pozostałych w wypadku zagrożenia w ramach sojuszniczego wsparcia. W Stanach Zjednoczonych z kolei koncern Northrop Grumman otrzymał zlecenie Pentagonu na wdrożenie technologii azotku galu (GaN) do własnej stacji radiolokacyjnej G/ATOR. Zwiększa to szanse jego zastosowania w zintegrowanym systemie obrony powietrznej wojsk obok modułu IBCS, również opracowanego przez koncern.
Działania resortu obrony po wyborze systemu Patriot budzą wiele wątpliwości odnośnie transparentności postępowania. Po pierwsze decyzję ogłoszono razem z informacją o śmigłowcach Caracal, co wywołało ożywioną dyskusję polityczną i skutecznie odwróciło uwagę od o wiele ważniejszego dla bezpieczeństwa Polski i kosztowniejszego programu Wisła. W przetargu za miliardy złotych Inspektorat Uzbrojenia przy akceptacji MON podał nieprawdziwe informacje, że jest już gotowy prototyp radaru systemu Patriot i że jest on dookólny. W rzeczywistości gotowy był jedynie model jednej z trzech ścian.
Nadal nie wiadomo, czy inni użytkownicy – w tym przede wszystkim US Army – zdecydują się na zakup radaru, projektowanego dla systemu Patriot POL. Pentagon zlecił koncernowi Northrop Grumman wdrożenie technologii azotku galu do stacji radiolokacyjnej G/ATOR, zbudowanej pierwotnie dla Korpusu Piechoty Morskiej USA. Radary G/ATOR są nadal rozwijane i na ich podstawie powstają wersje rozwojowe dla innych rodzajów sił zbrojnych, w tym marynarki wojennej, wojsk lądowych i sił powietrznych.
Raytheon nie kryje, że zasięg radaru budowanego dla Patriot POL w niektórych sektorach może się zmniejszać na niektórych kierunkach aż o 75% w odniesieniu do tego, co jest osiągane w osi głównej anteny (chociaż zapas mocy jest taki, że według Raytheon z każdej strony spełni polskie wymagania). Podczas MSPO amerykański koncern potwierdził, że model nowej anteny głównej radaru Patriot będzie gotowy dopiero w przyszłym roku.
Nie wiadomo też, dlaczego MON wykluczył wcześniej jednego z oferentów (MEADS), ponieważ oferowany przez niego system jest gotowy tylko w około 80-90%, a później wybrał system, który jest bardziej niekompletny (nie ma bowiem docelowego radaru i systemu dowodzenia). Wszystko to rodzi pytania o zdolność do określenia kosztów systemu, jak również o konsekwencje wyboru zestawu, który może się okazać unikalny w naszym regionie i nie musi trafić na wyposażenie US Army.
Dlaczego Niemcy wybrali MEADS?
Wybór przez Niemców innego systemu niż Polacy został w Polsce skomentowany bardzo krótko „Nic się nie stało”. Za Odrą rozpatrywane były dwa bardzo dobrze tam znane systemy, oba wykorzystywane lub budowane w Niemczech: MEADS i Patriot. Przy prowadzeniu analiz opierano się więc na własnych doświadczeniach i ocenach.
Głównym doradcą specjalistycznym w całym postępowaniu była firma MBDA GmbH z Schrobenhausen w Bawarii, która może produkować elementy systemu MEADS i jednocześnie ma stały kontrakt na utrzymanie i remonty systemu Patriot dla niemieckich sił zbrojnych, co zapewnia dogłębną wiedzę o zdolnościach obydwu systemów.
W Polsce zdobycie technologii budowy radiolokacyjnych anten aktywnych od koncernu Raytheon nie było punktem wyjścia do negocjacji. Raytheon ma jedynie zgodę na przekazanie anten. Szef MON spotykał się z minister obrony Niemiec Ursulą von der Leyen, co dawało możliwość zapoznania się z wynikami analiz prowadzonych przez Republikę Federalną (użytkownika systemów Patriot PAC-3 i jednego z producentów systemu MEADS).
Skutki niemieckiej decyzji dla Niemców…
Decyzje o zakupie MEADS oraz nowych okrętów wielozadaniowych były pierwszymi, jakie niemieckie ministerstwo obrony „..podjęło po drastycznych porządkach wiosennych, jakie von der Leyen zarządziła ponad rok temu. W czasie ich trwania szeregi ministerstwa zasilili doradcy gospodarczy, którzy monitorowali krytyczne miejsca w postępowaniach nadzorczych i przetargowych sektora zbrojeniowego oraz wydawali zalecenia w sprawach dotyczących wielu dużych projektów” (Frankfurter Allgemeine Zeitung, 10.06.2015). Podkreślano, że Niemcy dążyli do uzyskania systemu zdolnego do rozpoznawania zagrożeń w zakresie 360 stopni i dysponującego otwartą architekturą.
Przy komentowaniu wyboru systemu MEADS przez Niemcy zwracano przede wszystkim uwagę na bezwarunkowy dostęp do technologii, który Niemcy posiedli uczestnicząc w całym programie (co proponowano również Polsce). Według niemieckiego ministerstwa obrony „…wiedza dotycząca zmodernizowanego, otwartego systemu Patriot pozostałaby w amerykańskich siłach zbrojnych i nie jest pewne, czy Amerykanie kiedykolwiek chcieliby eksportować wyniki swych badań”. Taki wniosek ma być podobno m.in. wynikiem doświadczeń z nieudanego programu budowy dronu klasy HALE EuroHawk, który zatrzymano dwa lata wcześniej, gdy okazało się m.in., że „trudności z transferem amerykańskiej wiedzy systemowej okazały się zbyt kosztowne”. A całe prace kosztowały niemieckiego podatnika prawie miliard euro.
Niemcy chcą się jednak zabezpieczyć i oficjalnie mówią o „…wyznaczeniu w rozmowach negocjacyjnych z oferentem systemu MEADS, firmą MDBA, tzw. „miejsca kontrolowanego przerwania”, w których możliwe byłoby przerwanie projektu, gdyby okazało się, że promesy umowne nie mogą zostać spełnione. W tym przypadku producent Patriota, firma Raytheon, znów będzie mógł mieć nadzieję”. Polskie Ministerstwo Obrony nie postawiło takiego warunku przed rozpoczęciem negocjacji z Amerykanami.
W Polsce widać dążenie, by jeszcze przed wyborami parlamentarnymi doprowadzić postępowanie do takiego punktu, by nie było już odwrotu. „Będziemy chcieli zakończyć wszelkie sprecyzowanie szczegółowej konfiguracji systemu (Wisła – przyp. red.) i złożyć nasze oczekiwanie w systemie FMS w październiku” - poinformował wiceminister MON Czesław Mroczek.
…i krajów europejskich
Niemcy już zainwestowały w rozwój technologii systemu MEADS ponad miliard euro i teraz będą robili wszystko, by to im się zwróciło. Wyjaśniają przy tym, że „…decyzja na korzyść MEADS jest ważnym impulsem dla naszych europejskich partnerów, by oni także zdecydowali się na ten system, tworząc tym samym europejską niezależność w dziedzinie obrony przeciwlotniczej”.
„Otwartość systemu” może się w tym przypadku okazać kluczem otwierającym kolejne zamówienia. Wiadomo na pewno, że wiele mniejszych krajów wschodniej, centralnej i południowo – wschodniej Europy (w tym przede wszystkim krajów bałtyckich) nie stać na kupno pełnego systemu gwarantującego ich obronę z powietrza, stąd muszą liczyć na pomoc z zewnątrz. Można zakładać, że uda się np. przerzucić do Estonii odpowiednią liczbę baterii systemów Patriot, ale przebazowanie takich samych zestawów nad granicę turecko-syryjską okazało się dość skomplikowane.
O wiele łatwiej jest natomiast przerzucić tylko potrzebne komponenty wzmacniając już istniejący system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, a nie tworząc go od podstaw. System „otwarty”, a nie hierarchiczny, pozwala na przerzut np. tylko wyrzutni, które otrzymują dane z krajowych systemów radarowych.
Na podobnej zasadzie ma działać także system kierowania rakietowym uzbrojeniem przeciwlotniczym koncernu Northrop Grumman typu IBCS, wybrany przez Stany Zjednoczone. I nie ujawniono żadnego wymagania by system ten musiał działać z systemem Patriot POL. Nie jest więc wykluczone że Amerykanie nie będą mogli wzmocnić Polski pojedynczymi wyrzutniami, ale jedynie przerzucić jakąś „autonomiczną” część swojego systemu. To z kolei jest czasochłonne i wymaga zaangażowania dużej liczby sił i środków, w tym transportowców: C-5 Galaxy, C-17 Globemaster III C-130 Hercules.
Z kolei w wypadku wyboru „otwartego” systemu obrony np. Bułgaria nie będzie potrzebowała radarów kierowania uzbrojeniem, a jedynie same wyrzutnie, które będą musiały być jednak podłączone do tego, co Bułgarzy wcześniej stworzą u siebie. Jest to o tyle łatwe, że dla przygotowania startu rakiety, wyrzutnia potrzebuje tak naprawdę tylko kilku parametrów celu (namiar, odległość, wysokość, kurs i prędkość) oraz sygnał startu. O ile oczywiście będzie ją można włączyć do systemu kierowania obroną przeciwlotniczą.
Może być również taka sytuacja, że na jakimś kierunku działań w Polsce będą potrzebne zarówno wyrzutnie rakiet średniego jak i krótkiego zasięgu, natomiast nie będzie można rozstawić radarów (wskazywanie celów zabezpieczać będzie np. system pasywny PCL-PET opracowywany przez PIT-Radwar). Powstaje pytanie, czy w takiej sytuacji wyrzutnie MEADS (np. niemieckie) będą mogły zostać podłączone pod polski system wykrywania i dowodzenia.
Wisło-Narew
Wybór systemu Patriot będzie miał wpływ nie tylko na kontrakty dotyczące systemów przeciwlotniczych średniego zasięgu, ale również krótkiego zasięgu. Jak się bowiem okazuje oba te systemy będą musiały działać wspólnie, w dużej części opierając się na takich samych sensorach oraz na pewno na tym samym systemie dowodzenia i kierowania.
Oczywiście plan modernizacji technicznej polskich sił zbrojnych przewiduje kupno dwóch oddzielnych systemów przeciwlotniczych: średniego („Wisła”) i krótkiego („Narew”) zasięgu w tzw. „konfiguracji bateryjnej”. Oznacza to, że każda bateria ma być w pełni „samodzielna” i „samowystarczalna”, co pozwala jej bez połączenia z zewnątrz zapewnić obronę wskazanego obszaru lub sektora (zgodnego z jej charakterystykami).
To „zimnowojenne myślenie” nijak się ma jednak do obecnego sposobu prowadzenia obrony przeciwlotniczej. Powstały bowiem procedury, które bardzo konkretnie wskazują, w jaki sposób cel musi być rozpoznany i sklasyfikowany, a tego nie zapewni bateryjny system kierowania i dowodzenia oparty o własne radary.
I jeżeli zakładamy działanie w układzie sojuszniczym to z reguły nie powinno dojść do sytuacji, by dowódca baterii lub dywizjonu samodzielnie, bez kontaktu z zewnątrz, podjął decyzję o zniszczeniu jakiegoś „niebalistycznego” celu powietrznego. Istnieje bowiem ryzyko porażenia sił własnych bądź nawet cywilnych statków powietrznych – przykładem jest sprawa malezyjskiego samolotu pasażerskiego MH17.
Zarówno system średniego, jak i krótkiego zasięgu będą więc korzystały z tego samego rozpoznanego obrazu sytuacji powietrznej, a więc będą mogły używać tego samego systemu dowodzenia i kierowania. Niemcy wybierając MEADS również wskazali, pod co podporządkują dalsze elementy „tarczy” (chcąc do niej włączyć rakiety krótkiego zasięgu IRIS-T SL).
Oczywiście można kupić dwa zupełnie różnie działające systemy przeciwlotnicze od rywalizujących ze sobą dostawców. Będzie to jednak jednoznaczne z koniecznością płacenia później za elementy, które są wspólne (a z których można było zrezygnować) oraz za ich integrację - i to nie tylko budując system połączeń, ale przystosowując za dodatkowe środki oba kupione już zestawy do współdziałania.
Wspomnianych kosztów można uniknąć, albo je przynajmniej zminimalizować, jeżeli jednym z warunków wyboru Wisły i Narwi byłaby kompatybilność, interoperacyjność, skalowalność i zdolność do przenikania się wchodzących w ich skład elementów – w tym przede wszystkim systemów obserwacji oraz dowodzenia i kierowania.
Celem powinno być dowolne konfigurowanie pozyskanych zestawów, w taki sposób, żeby np. system Narew mógł korzystać z sytuacji widzianej przez radary systemu Wisła, natomiast system Wisła w sytuacji awaryjnej mógł być kierowany z wozu kierowania i dowodzenia baterii Narew. Wybór hierarchicznego, przynajmniej w obecnej postaci systemu Patriot stawia jednak takie rozwiązanie pod dużym znakiem zapytania.
Dlaczego wspólny system?
Wymagania operacyjne Sił Zbrojnych RP, jakie publikowano na początku procesu pozyskiwania systemów rakietowych krótkiego i średniego zasięgu były w zasadzie bardzo proste i podobne. Każdy z tych systemów miał być:
- dookólny;
- wielokanałowy;
- interoperacyjny z NATO;
- autonomiczny (zdolny do przerzutu drogą powietrzną);
- z organizacją sieciocentryczną i otwartą architekturą.
Różnica była tak naprawdę jedynie w zasięgu, połapie i rodzaju zwalczanych celów powietrznych (Wisła miała zwalczać np. taktyczne rakiety balistyczne w tym Iskandery, natomiast Narew dodatkowo bezzałogowe statki powietrzne). Przy takich wymaganiach operacyjnych aż się prosiło o decyzję, by w jednym systemie przeciwlotniczym móc po prostu wybrać pomiędzy rakietami, w zależności od celu, który trzeba zniszczyć – uwzględniając przy tym także szacunek „koszt – efekt” (można oczywiście zwalczać małe drony pociskami do rażenia rakiet balistycznych - tylko po co).
Te różne pociski przeciwlotnicze można stosować na różnych wyrzutniach, ale istnieje też możliwość ich instalowania na jednym pojeździe. Takiego wymagania (nawet jako tylko „rozwiązanie pożądane”) w Polsce prawdopodobnie jednak nikt nie postawił. A szkoda, ponieważ technicznie jest ono dostępne. Udowodniono to bardzo dosadnie w okrętowych wyrzutniach pionowego startu Mk41 i Sylver. W ten sposób każda wyrzutnia byłaby odpowiednikiem baterii, a więc wielokrotnie zwiększyłaby się ilość możliwych do ochrony miejsc za te same pieniądze.
Wielowarstwowa tarcza przeciwlotnicza
Wymaganie co do kompatybilności systemów Narew i Wisła wynika bezpośrednio z jednego z głównych celów programu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych, jakim jest budowa aktywnego, wielowarstwowego systemu obrony przeciwlotniczej. System miał z założenia scalić wszystkie elementy przystosowane do zwalczania celów powietrznych. Ma również być przygotowany do połączenia się z systemami sojuszniczymi - w tym z systemem obrony antyrakietowej NATO.
Budowana tarcza przeciwlotnicza miała mieć strukturę modułową, a jej poszczególne elementy miały się charakteryzować dużą mobilnością. Przy czym przez modułowość należy tu rozumieć nie tylko budowanie struktur bateryjnych i dywizjonowych, ale również dowolne komponowanie systemu obrony z zestawów o różnym zasięgu oraz korzystanie z tego samego rozpoznanego obrazu sytuacji powietrznej i systemu dowodzenia.
Obecnie trenowane scenariusze ataku zakładają bowiem wykonywanie uderzeń z powietrza z różnych odległości i pułapów, nie można więc organizować systemu obrony przeciwlotniczej, wyposażonego tylko w zestawy rakietowe średniego zasięgu lub budować tarczę jedynie wykorzystując systemy przeciwlotnicze krótkiego zasięgu.
To dlatego już kilka lat temu powstała propozycja, by na poziomie związków operacyjnych organizować brygadę przeciwlotniczą wyposażoną w dwa dywizjony rakietowe krótkiego zasięgu i jeden średniego. Teraz jest to możliwe do zrobienia nawet na poziomie jednej wyrzutni.
Kolejni gracze
W grze o europejski system obrony powietrznej pozostaje jeszcze trzeci oferent – konsorcjum MBDA z Thales, które oferuje system SAMP/T. Według koncernu MBDA wykorzystywana w tym zestawie rakieta Aster 30 może również razić pociski balistyczne i jeżeli uda się dodatkowo „otworzyć” architekturę systemu, to wtedy w Europie pojawi się jeszcze jeden konkurent w wyścigu po ogólnoeuropejską tarczę.
Jednocześnie nie ma nadal ostatecznej decyzji US Army w sprawie kształtu przyszłej modernizacji systemu Patriot. Wybrano już i do pewnego stopnia przetestowano zautomatyzowany system dowodzenia IBCS, natomiast w sprawie wyrzutni i radarów nie podjęto jeszcze decyzji. Nie jest też wykluczone, że w zintegrowanym systemie obrony powietrznej znajdzie się radar G/ATOR koncernu Northrop Grumman, do którego włączona zostanie – po przeprowadzeniu prac zleconych już przez Departament Obrony USA technologia azotku galu.
Sieciocentryczność w systemach przeciwlotniczych Sieciocentryczność w systemie przeciwlotniczym oznacza, że może on działać na zasadzie, praktycznie pełnej samodzielności poszczególnych elementów składowych baterii i dywizjonów. Nie ma więc tu już sztywnego rozstawiania poszczególnych elementów baterii na z góry określonych stanowiskach, ale jest za to łączenie oddzielnych wyrzutni, radarów czy systemów kierowania w „wirtualnej” sieci radiowej. W systemie o „otwartej” architekturze wszystkie te urządzenia mogą się w dowolnym miejscu, czasie i ilości się zalogować do systemu przeciwlotniczego według zasady „plug and fight” (włącz i walcz). Przykładowo w systemie MEADS zapewniono to opracowując i sprawdzając specjalny „modem” komunikacyjny, zapewniający włączenie się do sieci dowodzenia i kierowania. Modem ten według producenta jest na tyle uniwersalny, że można go przekazać do innych systemów (np. wyrzutni rakiet przeciwlotniczych krótkiego zasięgu), tworząc w ten sposób tzw. obronę wielowarstwową. W tym przypadku nie ma więc znaczenia, gdzie wyrzutnie i sensory są rozstawiane byleby zalogowały się w sieci. Wymaga to jednak by rakiety z jednej wyrzutni mogły atakować cele ze wszystkich kierunków i by działały według zasady „wystrzel i zapomnij” (a więc by po wskazaniu celu przed startem mogły teoretycznie samodzielnie naprowadzić się na cel). Taka organizacja generalnie zwiększa żywotność każdego systemu, ponieważ wykrycie radarów obserwacyjnych i kierowania uzbrojeniem w żadnym przypadku nie wskazuje przeciwnikowi potencjalnego miejsca, gdzie mogą się znajdować wyrzutnie z rakietami czy pojazdy łączności i dowodzenia. Zmniejszają się też koszty budowy tarczy, ponieważ systemy średniego i krótkiego zasięgu mogą korzystać z tych samych elementów wskazywania celów oraz kierowania i dowodzenia.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]