Sprawa dotyczy budowy przez stocznię Nauta dla katamaranu badawczego „Oceanograf” dla Uniwersytetu Gdańskiego. Jednostka została zwodowana w czerwcu bieżącego roku. Zgodnie z informacjami jakie przekazał prezes Siwko, wadliwie skonstruowana umowa, której aneksowaniu mieli sprzeciwiać się przedstawiciele poprzedniej koalicji rządzącej, m. in. poseł Jerzy Borowczak z PO, doprowadziła stocznię do straty o wartości 14,5 mln zł.
Była to suma, jaką stocznia Nauta musiała z własnych środków dopłacić do umowy o wartości 33,2 mln zł, jaką podpisano pierwotnie. Wzrost kosztów wynikał z potrzeby wydłużenia jednostki o 9,5 metra i zmian jej konstrukcji, wynikających z badań modelu. Cała umowa, jej podpisanie i realizacja, zdaniem prezesa Arkadiusza Siwko były związane z wielokrotnym naruszaniem prawa.
Umowa opiewała „na sztywno” na 33,2 mln, bez możliwości dodatkowego wynagrodzenia, choć taka opcja powinna być zawarta po zakończeniu badań modelowych. Została zawarta bez zgody rady nadzorczej stoczni, pomimo tego, że była ona wymagana przy tej wielkości zamówienia. (...) Statki budowane są zgodnie z zasadą, według której powstaje model statku. Po zbudowaniu tego modelu można dokonać ostatecznej oceny finansowej. Po badaniach modelowych Uniwersytet Gdański zażyczył sobie statek dłuższy o 9,5 metra. Jak się państwo domyślają statek dłuższy o 9,5 metra nie może być zbudowany w tej samej cenie.
Arkadiusz Siwko zaznaczył, że próbowano sformułować aneks do umowy, pozwalający na uzyskanie wynagrodzenia za wydłużenie statku. Jednakże, w Protokole Konieczności zapisano, iż dodatkowe koszty związane ze zmianą wymiarów i kształtu kadłuba poniesie stocznia Nauta. Stało się tak pomimo protestów kierownika projektu.
(…) Była próba sformułowania aneksu do tej umowy umożliwiającego dodatkowe wynagrodzenie za wydłużenie statku o 9,5 metra. Niemniej w Protokole Konieczności po badaniach modelu zapisano, że wszystkie dodatkowe koszty wynikające ze zmiany wymiarów i kształtu kadłuba zostaną pokryte przez wykonawcę, czyli stocznię Nauta. W tej kwestii, która była wyraźnie na szkodę spółki, protestował kierownik projektu. Złożył stosowne oświadczenie.
Przekazanie tych informacji jest wynikiem audytu z działalności Polskiej Grupy Zbrojeniowej zarządzonego przez nowe władze spółki. Prezes PGZ poinformował, że sprawę będzie musiała zbadać prokuratura.
W 2015 zmienił się zarząd, który starał się podpisać aneks, ale pojawiły się naciski polityczne. Mamy w tej kwestii stosowne oświadczenie prezesa stoczni, który oświadcza, iż był nagabywany przez posła Borowczaka, aby w żadnej mierze takich aneksów nie podpisywać. W związku z tym projektem stocznia jest stratna na 14,5 mln złotych. To w świetle polskich przepisów jest duża strata. Nie mam w tej sytuacji żadnego innego wyjścia, niż złożenie zawiadomienia do prokuratury w celu ustalenia czyja jest to wina.
Podczas konferencji prezes Siwko podkreślił, że jego zdaniem przemysł zbrojeniowy nie był przez poprzednia koalicję rządzącą traktowany jak element systemu obrony kraju, ale jak zwykłe przedsiębiorstwa gospodarcze.
Pracownik
Nauta gdynia.hm....kolos na drewnianych nogach,ktory po omcku prowadzony jest przez nieudacznikow wprost bad przepasc.znam structure of srodka i wiem co tam sie dzieje.szukanie teorii spiskowych nie ma sesu.glupota i posadki zajmowane przez glupcow"znajomych-rodziny"czesto da powodem takich sytuacji"
lodiar
jakie straty przy budowie tego statku naukowo-badawczego? na razie statek nie jest oddany dla uniwersytetu gdanskiego. dopiero po odebraniu jednostki bedzie mozna obliczyc jakie straty poniosla stocznia NAUTA, Juz przed rozpoczeciem budowy mozna bylo powiedziec ze statek o dlugosci 40 m nie bedzie plywal - prawa Archimedesa nie da sie ominac. wybrano zle biuro projektowe , ktore nie poradzilo sobie z dokumentacja praktycznie do dnia dzisiejszego nie ma kompletu dokumentacji mowiac prosciej statek tak naprawde nie jest zaprojektowany. wybrano zla droge poprawy wypornosci nalezalo poszerzyc oba kadluby katamaranu i wydluzyc statek daloby to znaczny przyrost wyporu oczywiscie wszystko to wiaze sie z dodatkowymi kosztami. kontrakt na budowe statku zostal wadliwie sporzadzony, przy budowie popelniono szereg bledow organizacyjnych ale to oddzielny temat tez wymagajacy sprawdzenia przez organa scigania. warto tez wiedziec ze jeszcze przed rozpoczeciem budowy byly proby modelowe w basenie centrum techniki okretowej i po wykonaniu pierwszego modelu juz bylo wiadomo ze nie da sie zbudowac statku takiego jaki chce uniwersytet wyniki ponownych prob modelowych - tu wykonano nowy model juz kadluba dluzszego tez przyniosly sporo uwag ale zostawmy to prokuratorom.
sko
dotowanie uczelni przechodzi ale dotowanie stoczni to afera z komisja europejska w roli głównej Dlatego to nie jest "państwo zyskało-państwo straciło" tylko krok ku zamknięcia kolejnej stoczni
Icek
Co ma wspólnego PGZ z tym co robiono i zakontraktowano wcześniej?To że Nauta weszła w skład PGZ nie znaczy że opisany "Oceanograf" stał się okrętem wojennym(tak wynika może nie bezpośrednio z tego artykułu).Jedynie można sprawę rozpatrywać jako niegospodarność zarządu Nauty .Ale tak to wygląda w przypadku firm państwowych z zarządami z nadania.Państwo raczej nie straciło ani nie zyskało.
kasjer
To, że Nauta jest w PGZ to duże nadużycie. W skład PGZ wchodzi MS TFI S.A., które "zarządza" FIZ MARS, które "zarządza" Nautą. FIZ MARS nie jest podmiotem zależnym od PGZ w zrozumieniu ksh!!!
gegroza
Czyli uniwersytet zaoszczędził 14,5 mln. Jedno i drugie państwowe więc właściwie nikt nie stracił i nikt nie zarobił.
slivo
Masz racje, ale dodam cos od siebie. Jak by zarobila stocznia to podali by do prokuraury rektora, z powodu strat uczelni.
chateaux
owszem stracilonjedno przedsiebiorstwo, zyskalo drugie