Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Saudyjski program rakietowy ze wsparciem Chin

Autor. Fot. spa.gov.sa

Amerykańska stacja telewizyjna CNN twierdzi, że Królestwo Arabii Saudyjskiej rozpoczęło własny, zaawansowany program zbrojeń rakietowych. W jego ramach zamierza uzyskać zdolność do konstruowania i testowania pocisków balistycznych, a wszystko we współpracy z Chinami. Takie rewelacje CNN mają być potwierdzone przez przecieki pochodzące z amerykańskiej wspólnoty wywiadowczej, która od pewnego czasu miała przekazywać dowody na kooperację Rijadu i Pekinu w tym kluczowym sektorze zbrojeń. Jednocześnie, zauważa się także pewne specyficzne obiekty architektoniczne, niezbędne w programie rakietowym, w ramach analizy dostępnych zdjęć satelitarnych saudyjskiego terytorium. Iran może już niedługo zyskać godnego rywala w zakresie potencjału rakietowego w rejonie Zatoki.

Królestwo Arabii Saudyjskiej ma rozbudowywać własny program rakietowy, czego widocznym z kosmosu przykładem ma być cały czas tworzony kompleks w Dawadmi. Analiza zdjęć satelitarnych wykonanych przez firmę planet, a obejmujących obrazowanie z początku listopada tego roku, pozwala na wyróżnienie poszczególnych obiektów niezbędnych np. do testowania systemów rakietowych. Doniesienia o nowym priorytecie w działaniach Rijadu, pod względem nowoczesnych technologii wojskowych, mają również potwierdzać oczywiście nieoficjalnie amerykańskie źródła wywiadowcze. Pierwszy o tym fakcie informował Zachary Cohen (opracowując swój materiał we współpracy z Natashą Bertrand i Jeremym Herbem) z CNN.

Trzeba pamiętać, że Królewskie Strategiczne Siły Rakietowe dotychczas użytkowały przede wszystkim sprzęt pozyskany od Chin, mowa jest o pociskach DF-3 oraz o wiele bardziej nowoczesnych DF-21. Stąd też, nie może zaskakiwać, że Saudyjczycy mieli również przy swoim programie rakietowym szukać współpracy właśnie z Pekinem. Opracowując przy tym linię produkcyjną pocisków napędzanych silnikami na paliwo stałe, które najpewniej w jakimś stopniu mogą już teraz produkować pociski bazujące na licencjach chińskich. CNN twierdzi, że pierwsze doniesienia o tego rodzaju kooperacji saudyjsko-chińskiej w zakresie broni rakietowej są datowane już na 2019 r., a więc jeszcze za czasów rządów administracji Donalda Trumpa. To właśnie ówczesny prezydent miał być oskarżany przez opozycję za, ich zdaniem, słabą reakcję na doniesienia wywiadu i zbliżenie, co by nie mówić sojusznika z rejonu Zatoki z głównym, globalnym rywalem Stanów Zjednoczonych.

Czytaj też

Już za rządów prezydenta Joe Bidena dało się zauważyć, że wobec strony saudyjskiej istnieje pewnego rodzaju dwugłos. Część Białego Domu i Kongresu bardzo sceptycznie podchodzi do kooperacji ze swoimi strategicznymi partnerami z Królestwa Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (w tym ostatnim przypadku obrazują to próby sprzedaży F-35 i bezzałogowych statków powietrznych). Lecz szczególnie, właśnie wobec Rijadu są wysuwane oskarżenia odnoszące się do kwestii śmierci Dżamala Chaszodżdżiego, ale przede wszystkim krytykowana ma być operacja zaczepna w Jemenie. Stąd też, zdaniem przeciwników przede wszystkim polityki słynnego księcia koronnego Muhammada ibn Salmana ibn Abd al-Aziz Al Su'uda winno się zablokować wszelkie transfery uzbrojenia do Królestwa.

Jednakże, Biały Dom ostatecznie zatwierdził w listopadzie pierwszy duży kontrakt zbrojeniowy (o wartości 650 mln dolarów) z Saudyjczykami od czasu objęcia urzędu przez Joe Bidena. Nie powiodła się również próba zablokowania tej transakcji w Senacie. Zaś podstawowym przesłaniem jest dalsze dostarczanie systemów obronnych do Królestwa Arabii Saudyjskiej (takich jak zatwierdzone pociski powietrze-powietrze AIM-120 AMRAAM, służące Saudom do niszczenia dronów), przy ograniczeniu transferów broni ofensywnych. Jak widać, na przykładzie możliwego zbudowania krajowego saudyjskiego zaplecza do produkcji rakiet balistycznych, zdolności ofensywne Rijad i tak pozyska, ale od innych.

Trzeba podkreślić, że we współczesnej przestrzeni zbrojeniowej nie ma czegoś takiego jak próżnia i Chiny zapewne ochoczo wypełniły miejsce Stanów Zjednoczonych. Niewątpliwie dla Saudyjczyków istotnym jest fakt, że podobny program zbrojeń rakietowych od lat jest w sposób bardzo dynamiczny prowadzony w Iranie. Stąd też do utrzymania równowagi w rejonie Zatoki wymagane jest obecnie uzyskanie podobnych zdolności militarnych.

Co więcej, ostatnie lata nauczyły Rijad, że należy budować własne kompetencje zbrojeniowe i tym samym stawać się mniej wrażliwym na wszelkie zakusy innych państw w aspekcie wymuszania na Saudyjczykach konkretnych działań przez presję technologiczną. Pamiętajmy, że książę koronny Muhammad ibn Salman ibn Abd al-Aziz Al Su'ud jest wielkim zwolennikiem przyspieszenia technologicznego w państwie. Zaś jednym z priorytetów jest zbudowanie niezbędnego zaplecza w zakresie przemysłu zbrojeniowego, analogicznie do tego, który jest rozwijany już od dłuższego czasu przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Symbolem tych zmian w saudyjskiej polityce jest Saudi Arabian Military Industries (SAMI) finansowane przez publiczny fundusz inwestycyjny Królestwa.

Czytaj też

Tak czy inaczej, dla Stanów Zjednoczonych nowe zdolności rakietowe po stronie saudyjskiej mają być problemem regionalnym. Elity rządzące obecnie w Waszyngtonie uznają, że taki program rakietowy Rijadu może spowodować proliferację systemów rakietowych na Bliskim Wschodzie i wyścig zbrojeń w tym zakresie. Utrudnić ma również wywieranie presji na Iran jeśli chodzi o proces rozmów dyplomatycznych w zakresie programu atomowego. Trzeba bowiem wprost zaznaczyć, że tego rodzaju systemy rakietowe są docelowo uznawane za nosicieli głowic z ładunkiem konwencjonalnym, ale również dobrze z ładunkami niekonwencjonalnymi. Stąd też zbrojenia rakietowe są traktowane również jako jeden z elementów sondujących widzenie kwestii zbrojeń atomowych w regionie.

Wracając zaś do amerykańskiej postawy wobec zbrojeń rakietowych Rijadu, to można uznać, iż jest to dość specyficzne podejście. Przede wszystkim jeśli weźmie się pod uwagę chociażby wspomniany irański program zbrojeń rakietowych oraz użytkowanie irańskich technologii rakietowych przez aktorów niepaństwowych na Bliskim Wschodzie. Irańskie pociski balistyczne atakowały już amerykańskie cele w Iraku, a dzięki ich tajnemu transferowi do Jemenu, Huti mogą atakować terytorium Królestwa Arabii Saudyjskiej. Można raczej domniemywać, że głównym problemem dla rządzących obecnie w Waszyngtonie jest fakt gwałtownie zmniejszającej się kontroli nad polityką saudyjską. To zaś będzie stanowiło wyzwanie, gdyby Stany Zjednoczone próbowały np. formatować umowy z Iranem niejako ponad głowami nie tylko Izraela, ale właśnie też Królestwa Arabii Saudyjskiej.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama