I stała się jasność – Pegaz trafi pod opiekuńcze skrzydła Pana Premiera Sasina. Czy mu tam będzie dobrze, to się dopiero okaże. Oznacza to całkowite zanegowanie koncepcji wprowadzonej przez ministra Macierewicza, która miała być cudownym panaceum na problemy wojska i państwowej zbrojeniówki.
Zanim światło dzienne ujrzał projekt stosownego rozporządzenia, to w przestrzeni publicznej pojawiały się pomysły wchłonięcia go przez nowo tworzoną Agencję Uzbrojenia PGZ. W sumie miało to zabezpieczyć kontrolę MON nad państwowym przemysłem zbrojeniowym i prawdopodobnie przyczynić się do lepszej koordynacji zakupów Sił Zbrojnych. Poważnym zagrożeniem i praktycznym wykluczeniem przemysłu prywatnego byłoby stworzenie monopolu, który kupowałby uzbrojenie tylko w państwowej zbrojeniówce. Ewentualnym plusem byłaby możliwość bezpośredniego wsparcia eksportu, zwłaszcza na kierunkach, gdzie udział państwa jest niezbędny. Moim zdaniem takie rozwiązanie ma jednak więcej minusów niż plusów. Z wywiadu jaki udzielił ostatnio Pan Minister wynika, że ta idea nie umarła i może zostać wprowadzona w życie w wersji nieco okrojonej, czyli do Agencji Uzbrojenia weszłyby najlepsze i najbardziej związane z MON spółki z grupy PGZ. Niejako potwierdził to Pan Minister Sasin, mówiąc że zbrojeniówkę będzie nadzorował Pan Minister Maciej Małecki. Wspomniał też, że „w PGZ jest np. część zakładów, które z wojskiem nie mają wiele wspólnego… Musimy się zastanowić, czy nie stworzyć koncernu ściśle obronnego…”.
I teraz należy poczekać, czy nastąpi najciekawsze, czyli potrzeba bieżącego sprawowania władzy – czytaj – obsadzenie stanowisk „swoimi”. W ostatnich czterech latach państwowa zbrojeniówka wykazała się niesamowitymi zdolnościami do przetrwania. Miejmy nadzieję, że skoro nie zabiły jej nawet te ciągłe zmiany w zarządach i chmary fachowców od eksportu uzbrojenia, to i tą zmianę przetrwa. Najwyżej Państwo dosypie tu i tam. A nowe, zdolne kadry z doświadczeniem z apteki… lub z…. w bojowym stylu będą rozwijać współpracę z przemysłem naszego najważniejszego sojusznika.
Ale ponieważ wszystko jest wspaniale, najlepiej w historii, to należy pochwalić MON za zamówienia amunicji. Pełne uznanie. Te zamówienia przydadzą się zarówno wojsku jak i przemysłowi. Na ich bazie można wreszcie będzie myśleć o produkcji amunicji do Krabów o zasięgu 40 km. Nowoczesna amunicja do Raków swoją drogą też by się przydała. Pozostaje jeszcze mieć nadzieję, że ruszy produkcja prochu i zastrzyk kapitałowy w wysokości 400 milionów zł nie zostanie przejedzony, tak jak to najprawdopodobniej stało się z częścią środków przeznaczonych na modernizacje Leopardów. Tak przynajmniej zapowiada kancelaria Premiera.
I pochwał ciąg dalszy, tym razem dotyczą nie zbrojeniówki a ludzkiego traktowania żołnierzy i ich rodzin. Tych poszkodowanych w wyniku działań za granicą jak i tych dotkniętych innymi przypadkami losowymi. W ludzkim wymiarze, za rządów obecnego ministra nastąpił potężny przełom – na lepsze. Takiego podejścia nie miał żaden z jego trzech poprzedników. Zarówno pod względem prawnym, zmian legislacyjnych jak i praktycznym podejściem. Pod tym względem mam trochę doświadczenia, ponieważ pro publico bono prowadzę kilka spraw poszkodowanych żołnierzy i ich rodzin. Jeszcze warto byłoby zrównać uprawnienia żołnierzy, którzy doznali urazów lub zginęli podczas ćwiczeń w kraju, z tymi, których dotknęło to zagranicą.
I smutna wieść, nie będzie offsetu za F-35. Polityka dyktuje szybki kampanijny zakup, a offset wszystko by spowolnił i skomplikował. Szkoda, bo to jest praktycznie jedyna metoda wymuszenia technologii niezbędnych dla utrzymania kupowanego sprzętu na zagranicznym dostawcy. A tutaj nici – zgodnie z artykułem na www.defence24.pl mają zostać zawarte umowy współpracy przemysłowej na wzór umów zawartych pomiędzy firmami belgijskimi a dostawcą Lockheed Martin Corporation. Niestety to mydlenie oczu. Żeby wygrać kontrakt belgijski LM musiał złożyć ofertę lepszą od trzech pozostałych konkurentów. W Polsce nie musi się starać w żaden sposób, wszystko ma podane na tacy. Wystarczy, że wykazuje jedynie pozory negocjacji. Ostatnio przestudiowałem historię korporacyjną LM - wybitni fachowcy, mucha nie siada. Znają się na prowadzeniu wysoko efektywnego biznesu zbrojeniowego. Mają opracowaną strategię i taktykę postępowania z obcymi rządami i politykami jak mało kto. Istnieje nadzieja, że coś uzyskamy z tej "współpracy przemysłowej" i że zwiększą zamówienia w polskich firmach włączonych do globalnego łańcucha. Jest ich kilka i oby było jeszcze więcej. Natomiast liczenie na to, że LM tak sam z siebie i z dobrej woli zamówi coś z polskiego przemysłu, to wielka naiwność. Zrobi to, co mu się będzie opłacało. Z punktu widzenia LM, obecna pozycja Polski, która musi zamawiać nawet najmniejszą część, płacąc podyktowaną cenę, daje mu zarówno przewagę jak i stałą perspektywę zarobku.
Pamiętajmy, że za sprzęt wojskowy płaci się 30% przy zakupie i 70% w cyklu życia. Wytrawny gracz jakim jest LM może trochę pożonglować proporcjami i przesunąć jakąś część swojego zarobku na późniejszy termin za cenę znacznie większego zysku w przyszłości. I oby F-35 spełnił pokładane przez nas nadzieje na skokową poprawę możliwości obronnych Polski oraz żeby nie zablokował innych projektów modernizacyjnych.
I już wiadomo – 4,6 mld USD za 32 sztuki plus jeden silnik, pakiet logistyczny i szkoleniowy. Czyli wyjdzie 143 miliony dolarów US za sztukę. MON uparcie twierdzi , że koszt jednej sztuki wynosi 87 milionów i jest na poziomie dla innych dostawców. Moim zdaniem to bajka. Koszt jednej sztuki po uwzględnieniu kosztów modernizacji infrastruktury, zakupu uzbrojenia – ale to najwcześniej w latach 2026-2028 – wyniesie 250 milionów USD lub nawet więcej. Wcześniej nie ma sensu kupować uzbrojenia, ponieważ samolotu nie będzie w Polsce, a na paradach będzie latał z zamkniętymi lukami, żeby nie stracić właściwości „niewidzialności”. Oczywiście ten szacunek nie uwzględnia normalnych kosztów cyklu życia samolotu.
M
Tak, dobry artykuł. Krótki, zwięzły i trafiający w punkt, tylko ten punkt przyprawia mnie o czarną melancholię, zwątpienie, depresję itp., ponieważ zaczynają się przypominać czasy tzw. nowoczesności w domu i w zagrodzie. Dołączam się do wyrazów szacunku dla Pana Jarosława...
Czapajew Gieroj
sponsorem moskwa, nic dodać...
Asd
CHYBA TWOIM. Jesteś jak PIS: pod hasłami i pozorem walki z komuną wprowadzasz komunę i dyktaturę. Interes narodowy to obce Pisowi słowa. Skłócają nas z Unią Europejską dzieki której nasz handel i przemysł jeszcze istnieje a brata nas z amerykanami którzy nas niszczą. Np. jedyna Polska konstrukcja lotnicza została zablokowana przez Amerykański rząd bo odmówił amerykańskiej firmie sprzedania silnika cywilnego do Polskiego samolotu ale na szczęście uratowali nas kanadyjczycy ze swoim silnikiem. USA traktuje nas jak sami się traktujemy czyli jedyne co mamy produkować to ziemniaki bo na tyle mogą nam pozwolić. Ameryka i Rosja to wrogowie a nie przyjaciele. Przyjacielem jest Unia Europejska. PIS ratuje górnictwo ale Polskie Pąństwowe Sp. jak PKP CARGO i Polskie Państwowe Elektrownie i Elektrociepłownie transportują i kupują masowo węgiel rosyjski.
MC
Panie Jarosławie, gdzie przeczytał Pan na temat historii korporacyjnej LM? Czy ma Pan jakieś źródła?
tut
Cóż..., dobry artykuł. Trafiający w punkt. Wyrazy szacunku Panie Jarosławie.