- Analiza
- Wiadomości
Kwitnyk – precyzyjna amunicja artyleryjska z Ukrainy
Kwitnyk (kwietnik) to ukraiński pocisk kierowany, naprowadzany laserowo (metodą podświetlenia celu wiązką lasera) kalibru 152/155 mm. Przeznaczony jest dla systemów samobieżnych 2S19 Msta-S i 2S3 Akacja, opracowano także wersję z myślą o zachodnim kontrahencie kalibru 155 mm (standard NATO - Kwitnyk-E).
Kwitnyk został oficjalnie przyjęty na uzbrojenie SZU w grudniu 2012 r., jednakże produkcja seryjna, jeśli w ogóle była wdrożona, to była na minimalnym poziomie. Głównym problemem była oczywiście wysoka cena samego pocisku (200 tys. hrywien). Problem formalnego przyjmowania na wyposażenie armii nowych wzorów uzbrojenia, które jednakże nie były w rzeczywistości zamawiane przez wojsko, a co za tym idzie produkowane seryjnie, dotyczyło nie tylko pocisku kierowanego.
Siły Zbrojne Ukrainy (SZU) były chronicznie niedoinwestowane, a przemysł zbrojeniowy nakierowany na eksport. Mankamentem pocisku są także (były?) rosyjskie części, które z oczywistych powodów stały się niedostępne i musza zostać całkowicie zastąpione ukraińskimi komponentami.
Pocisk Kwitnyk (kwietnik) opracowały NWK Progress oraz biuro CKB Tocznist. Kwitnyk waży 48 kg, przy długości 120 cm (dla porównania analogiczny rosyjski Krasnopol waży ok. 50 kg, przy długości 130 cm). Pocisk naprowadzany jest półaktywnie laserowo, czyli z zastosowaniem podświetlania celu przez odpowiednie urządzenie. Samonaprowadzająca się głowica 9E421 waży 2,5 kg i pracować może w temperaturach w zakresie -40 do +50 stopni C. Zasięg pocisku mieści się w granicach 3-20 km. Pocisk może porażać różne cele, np. punkty dowodzenia, pojazdy pancerne w ruchu etc.
Pocisk korygowany jest dużo dłuższy niż klasyczny analog. Składa się z dwóch części, które szybko i łatwo można ze sobą scalić zaraz po wyjęciu ze skrzyni amunicyjnej. Po wystrzeleniu pocisku odstrzeliwana jest osłona głowicy naprowadzającej i rozkładają się elementy korygujące lot (skrzydełka i stateczniki). Po podświetleniu obiektu laserem pocisk uderza w cel i dochodzi do jego zniszczenia z użyciem głowicy odłamkowo-burzącej.
Pociski Kwitnyk 152 mm i Kwitnyk-E 155 mm przeszły w 2012 r. pomyślnie strzelania poligonowe. Ten ostatni prezentowany był na salonie IDEX-2007 r., w 2012 r. Odbyto nim strzelania w trakcie dużych manewrów “Perspektywa-2012”.
Z powodu skąpych informacji niewiele można powidzieć o szczegółach użycia bojowego pocisku w Donbasie. Nie ma ogólnie dostępnych informacji ani na temat ilości użytych pocisków, ani tym bardziej – co zrozumiałe - na temat jego efektywności. Latem 2014 roku sztab ATO stwierdzał tylko ogólnie, że przeciwko terrorystom na wschodzie Ukrainy artyleria ukraińska stosuje amunicję kierowaną. “Wykorzystujemy “Kwitnyk”. Jeden wystrzał – koszt 200 tys. hrywien. Pocisk odłamkowo-burzący z laserowym naprowadzaniem. Drogo, ale efektywnie” - miał powiedzieć anonimowy członek sztabu ATO.
Znając realia konfliktu można być prawie pewnym, że strzelanie pociskiem kierowanym, jeśli rzeczywiście miało miejsce, to miało raczej charakter incydentalny. Nie można wykluczyć, że miało na celu sprawdzenie zachowania się pocisku w realiach bojowych. Zastanawia fakt, że nie podaje się do publicznej wiadomości (np. w formie kontrolowanego przecieku) informacji o użyciu tej precyzyjnej amunicji, a byłaby to przecież dobra reklama samego uzbrojenia i ważny element wojny informacyjnej.
Można się domyślać, że jeśli doszło do zastosowania bojowego pocisku Kwitnyk to cel dla artylerii został podświetlony np. przez pododdział specnazu. Problem jednak w tym, że w warunkach wojny o Donbas, wyposażenie sił specjalnych było słabe i chodzi tu m.in. o same wskaźniki celów, jak i elementy łączności. Barierą mogły być więc nie tylko stosunkowo nikłe zapasy amunicji kierowanej, ale także uwarunkowania taktyczne.
Trudno powiedzieć, czy w chwili obecnej pocisk jest produkowany seryjnie. Wiadomo tylko, że według doniesień prasowych jeszcze w kwietniu 2015 r. „Ukroboronprom” poszukiwał partnera w celu uzyskania potrzebnych komponentów. Z końcem listopada 2014 r. płk. Szostak z szefostwa planowania SZU stwierdził w jednym z wywiadów, że aż 70% komponentów pocisku Kwitnyk kal. 152 mm było pochodzenia rosyjskiego (analog Krasnopola), co spowodowało przerwę w produkcji (Szostak: z produkcji pocisku „przyszło zrezygnować”).
Osiągnięcia ukraińskich biur naukowo-technicznych, w tym NWK Progress, są także interesujące z polskiego punktu widzenia. W 2013 r. w trakcie MSPO-2013 nastąpiło zbliżenie polsko-ukraińskie. W prasie ukraińskiej pisano wówczas o przekazaniu Polsce licencji na produkcję pocisków Kwitnyk, co miało otworzyć dla firmy ukraińskiej rynek NATO-wski.
W trakcie MSPO-2014 Centrum Rozwojowo-Wdrożeniowe Telesystem-Mesko prezentował projekt polskiej amunicji precyzyjnej kalibru 155 mm (dedykowanej dla Kraba i Kryla), który rozwijany jest oficjalnie we współpracy z ukraińską firmą Progress. Konstrukcja bazuje na ukraińskim “kwietniku”, który zresztą, jak wspomniano, przygotowywany był już wcześniej pod amunicję NATO – 155 mm.
Według dostępnych informacji Telesystem-Mesko planuje również wdrożyć urządzenie podświetlające wiązką laserową (LPC-1 z zasięgiem 5 km).
Użycie pocisków kierowanych słono kosztuje, poza jednak efektem bojowym (bardzo duża szansa zniszczenia celu punktowego) znacznie upraszcza także proces logistyczny. Na ten aspekt zwracał uwagę m.in. generalny konstruktor CKB Tocznist, który stwierdzał, że 16 pocisków Kwitnyk może wykonać zadanie, na które należałoby zużyć ok. 800 pocisków klasycznych.
Marcin Gawęda
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu