Przemysł Zbrojeniowy
Kontrakt indyjski – nareszcie sukces?
Mityczny już „kontrakt indyjski” – czyli dostawa dla Indii 204 wozów zabezpieczenia technicznego ma wreszcie szansę zostać podpisany. „Mityczny” – bo zdążył już obrosnąć swoistą legendą…
Były prezes Grupy Bumar Edward Nowak – przez kilka lat starał się wykorzystywać niemal każdą sposobność, aby zapewnić decydentów lub prasę o rychłym podpisaniu umowy z Indiami na WZT, który to miał stać się nie tylko symbolem odrodzenia polskiej zbrojeniówki, ale również panaceum na coraz większe problemy grupy Bumar. Balon zapewnień i nadziei puchł z każdym miesiącem a efektu nie było widać. W końcu triumfalnie ogłoszono podpisanie kontraktu na WZT-3 do Indii. Wkrótce prezes Nowak wraz z całym zarządem zostali odwołani. Nieoficjalnie było wiadomo że jednym z powodów odwołania był „sukces indyjski”. Okazało się że kontrakt – wynegocjowany z Indiami był nierentowny i strona Polska musiałaby do niego dopłacać. Ogromny problem stanowiły również kary, które Bumar musiałby zapłacić w przypadku niewywiązania się z kontraktu, a raczej nie mógłby się wywiązać chociażby z tego powodu, że nie były zabezpieczone dostawy silników! Zamiast więc gigantycznego sukcesu mogła być wielka klapa, która polskie firmy mogłaby kosztować kilkaset milionów złotych, a tym samym doprowadzić do upadłości.
W porę stary zarząd Bumaru został odwołany, a na jego miejsce został powołany nowy z Krzysztofem Krystowskim na czele. Nowy zarząd z „gorącym kartoflem” (żeby nie nazwać tego dosadniej) w postaci kontraktu indyjskiego musiał sobie poradzić. Rok temu, w sierpniu 2012, prezes Krystowski w wywiadzie dla Defence24.pl powiedział: „Kontrakt w takim kształcie jak wynegocjowano jest niekorzystny dla Bumaru i szkodzi grupie. Robię wszystko aby wynegocjować lepsze warunki".
Czytaj także: Prezes Krzysztof Krystowski renegocjuje kontrakt indyjski Bumaru
Rozpoczęły się intensywne negocjacje handlowe oraz dyplomatyczne. Stawką był nie tylko nowy kontrakt, ale w pierwszej kolejności ratowanie sytuacji Bumaru, ponieważ istniało realne niebezpieczeństwo wpisania go przez rząd Indii na czarną listę – czyli długoletniej blokady do rynku indyjskiego.
Informacja, którą pierwsza podała Gazeta Wyborcza – o możliwym realnym sukcesie na dostawy WZT do Indii ma wieloraki wymiar. Przede wszystkim taki, że nowy zarząd Polskiego Holdingu Obronnego wyciągnął nie tylko ten kontrakt ale cały holding z ogromnych problemów jakim byłoby utracenie rynku indyjskiego. Szansa na nowy kontrakt – to także możliwość realnej pracy i zarobku dla kilku firm zbrojeniowych w Polsce. Oznacza to, że kilkanaście tysięcy pracowników będzie mogło pracować nad nowym zleceniem.
Na szczegóły kontraktu musimy jednak jeszcze poczekać i patrzeć na niego realnie. Redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Andrzej Kiński komentuje sprawę bardzo przyziemnie: „sprawa kontraktu indyjskiego jest bardzo skomplikowana, należy się wstrzymać z wszystkimi komentarzami do momentu podpisania umowy. Zanim nie poznamy warunków umowy między PHO a BEM trudno jest wyrokować na ile porozumienie będzie korzystne dla polskiej strony, dla zakładów w Łabędach. Należy pamiętać, że Indie są zainteresowanie jak najszerszym udziałem swojego przemysłu obronnego w realizacji kontraktów zbrojeniowych. Jedno jest pewne: Hindusi są zainteresowani wozami WZT -3, oceniają je wysoko i będą chcieli sprawę tej umowy dokończyć, pytanie na jakich warunkach.“
Kontrakt indyjski na dostawę 204 WZT może być szansą dla polskiego sektora zbrojeniowego. Ważne będą szczegóły kontraktu, które na razie są objęte tajemnicą handlową. I dobrze że PHO bardziej zajmuje się negocjacjami niż jego rozgrywaniem medialnym.
(MG)
T.S
tam gdzie jest "pan" idzik to bumar sie rozwinie!!!!!!! ale do tyłu!!!!
t.m.
a co jak wyborcza kłamie? nie będzie tego kontraktu!!!
PGR Jackowo
Bzdury, nie będzie żadnego kontraktu, kary które były Bumar będzie musiał zapłacić mogą sięgnąć 80 mln$ !!! Nieudolny zarząd z Krystowskim na czele totalnie lekceważy wszystko. defence24 jak zawsze wierny Krystowskiemu rozsiewa bzdury.