Geopolityka
Grecko-turecki "incydent z dwiema fregatami"?
Wokół tureckiej misji badawczej we wschodniej części Morza Śródziemnego zdążyły już narosnąć spore napięcia i to w różnych konfiguracjach międzynarodowych. Przy czym, cały czas należy zdawać sobie pytanie, jak długo wszystkim stronom rozgrywki starczy umiejętności do sprawnego zarządzania kryzysem. Wydarzenia wokół niewyjaśnionego jeszcze w pełni „incydentu z dwiema fregatami” z środy nakazują bowiem zauważyć, że wprowadzenie na dany akwen dużych sił (morsko-powietrznych) może skutkować czymś wysoce nieprzewidywalnym i jednocześnie niebezpiecznym.
Pojawiają się informacje, że w środę miało dojść do incydentu związanego z koncentracją sił morskich Turcji i Grecji, wokół kontrowersyjnej misji badawczej tureckiego statku Oruç Reis. W środę miało mieć miejsce zderzenie greckiej fregaty „Limnos” z turecką fregatą TCG Kamalreis. Zauważa się przy tym, że jednostka grecka mogła doprowadzić do silnych uszkodzeń po stronie okrętu tureckiego. Wszystko miało (według niepotwierdzonych informacji) odbyć się w pobliżu Kastelorizo czyli najdalej na wschód zamieszkana wyspa Grecji na Morzu Śródziemnym, położonej 3 km od południowych wybrzeży Turcji.
Pochodzenie informacji o zdarzeniu jest przypisywane greckiemu portalowi Armyvoice.gr. Jego dziennikarze mieli sugerować, że najpierw turecka fregata próbowała wpłynąć przed okręt grecki. Kapitan tego ostatniego pozwolił na ten manewr i gdy Turcy znaleźli się do niego prawą burtą miał nakazać wręcz staranowanie tureckiej fregaty. W mediach tureckich mowa jest jednak o czterech rannych po stronie greckiej.
Trzeba jednak zachować dużą dozę ostrożności w formułowaniu jednoznacznych opinii, gdyż dotychczasowe relacje grecko-tureckie przyzwyczaiły nas do ich wymiaru propagandowego oraz starć informacyjnych. To ostanie stało się nader widoczne wraz z rozwojem domeny cyber i mediów społecznościowych.
Trzeba jednak zauważyć, że grecki sztab generalny miał zaprzeczyć temu, iż takie zdarzenie miało miejsce. Lecz greccy dziennikarze wskazują na dość niejednoznaczne dementi po stronie sztabu i resortu obrony oraz unikanie jednoznacznego wyjaśnienia, do czego mogło tak naprawdę dojść w rejonie tureckich badań sejsmicznych. Co ciekawe, sama fregata „Limnos” pojawiła się później na wspólnych ćwiczeniach morskich z francuskimi okrętami – fregatą La Fayette oraz śmigłowcowcem Tonnerre. Wykonane wówczas zdjęcia mają wskazywać, że potencjalnie to właśnie grecki okręt miał wyjść bez uszczerbku z możliwej kolizji z jednostką turecką.
Ce matin, le porte-hélicoptères amphibie Tonnerre et la frégate La Fayette ont conduit un exercice en mer avec la Marine grecque. Une première illustration concrète du renforcement de notre coopération en Méditerranée orientale. pic.twitter.com/tG1mFMerZC
— Florence Parly (@florence_parly) August 13, 2020
W czwartek, w wymianę zapewnień o możliwej reakcji w przypadku ataku drugiej strony włączył się prezydent Turcji. Recep Tayyip Erdogan zaznaczył bowiem, że atakujący Oruç Reis (i zapewne jego jednostki pomocnicze, operujące w tym rejonie) zapłaciliby za to wysoką cenę. Sugerując, że strona turecka podjęła już niezbędne działania wobec wysyłanych wobec jej misji badawczej ostrzeżeń. Przy czym, brak jest jednoznacznych informacji o jaką pierwszą odpowiedź chodzi Turkom. Albowiem, ani Grecja, ani Turcja nie wskazują na konkretny, oficjalnie potwierdzony incydent w przestrzeni pomiędzy Kretą i Cyprem.
Czytaj też: Francja wzmocni marynarkę na Morzu Śródziemnym
Prezydent Turcji nie zapomniał przy tym przestrzec Grecji, aby nie dała się wpędzać w spiralę niebezpiecznych działań przez państwo, które nie ma nawet wybrzeża we wschodniej części Morza Śródziemnego (oczywiście chodzi o Francję). Ankara tak odpowiedziała na twarde stanowisko francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, zapowiadające czasowe wzmocnienie obecności w spornym rejonie i wsparcie strony greckiej.
(JR)