Polityka obronna
Prokuratura o przyczynach wypadku Andrzeja Dudy. "Najechanie na przedmiot leżący na jezdni"
Przyczyną wypadku prezydenckiej limuzyny, do którego doszło 4 marca na autostradzie A4, było najechanie na leżący na jezdni płaski przedmiot o nieregularnych krawędziach – uznali biegli. Część ich ustaleń przekazała w czwartek Prokuratura Okręgowa w Opolu.
Prokurator Lidia Sieradzka na czwartkowej konferencji prasowej poinformowała, że opolska prokuratura otrzymała w czwartek dwie obszerne opinie w sprawie dot. zdarzenia z udziałem prezydenckiej limuzyny sporządzone przez biegłych ze specjalności mechanoskopii i z zakresu badań wypadków drogowych.
Jak zaznaczyła Sieradzka w chwili obecnej prokurator ujawnia jedynie, iż biegli stwierdzili, że wypadek prezydenckiej limuzyny polegał na „najechaniu samochodu BMW na leżący na jezdni przedmiot, w wyniku czego, doszło do przebicia opony prawego tylnego koła i spadku ciśnienia powietrza w oponie”. „To skutkowało utratą stateczności kierunkowej samochodu, zarzuceniem pojazdu i przemieszczeniem na prawe pobocze jezdni” – podkreśliła.
Dodała, że biegli stwierdzili też, iż we fragmencie czoła zniszczonej opony doszło do „rozdzielenia materiału”, które powstało „w wyniku penetracji od zewnątrz do wnętrza opony płaskiego przedmiotu o nieregularnych krawędziach szerokości ok. 10 mm”. „Przebicie czoła opony w trakcie jazdy pojazdu doprowadziło do oddzielenia czoła bieżnika od opony i w efekcie do jej rozerwania. Zdaniem biegłych wniknięcie przedmiotu było przyczyną jej uszkodzenia, a zarazem przyczyną wypadku” – podsumowała prokurator Sieradzka.
Według niej biegli w opiniach „dają odpowiedź na wiele kwestii, które dla prokuratury będą podstawą do dalszych czynności”. Szczegółów tych opinii prokuratura jednak w czwartek ujawniać nie chciała ze względu na dobro śledztwa.
Sieradzka pytana, czy wiadomo coś na temat stanu technicznego opon czy samochodu, którym 4 marca podróżował prezydent odparła, że „wszystkie te okoliczności są i będą badane”. Zapewniła, że prokurator ma zaplanowane kolejne czynności, także takie, do których niezbędne mu były opinie biegłych. „Ale jakie to są czynności konkretnie, tego ujawniać nie będzie. Można się domyślić, że będą to też przesłuchania świadków” – zaznaczyła prokurator.
Dopytywana, czy przedmiot, który spowodował przebicie opony, mógł pochodzić z samochodu, zastrzegła że „tego również prokurator nie ujawnia w tej chwili”. Dziennikarze pytali też, czy udało się wykluczyć udział osób trzecich w sprawie i czy samochód, którym podróżował prezydent, był sprawny technicznie przed wyjazdem kolumny pojazdów prezydenckich tego dnia. „To jest pytanie o ustalenia tego śledztwa (…) Na tym etapie prokurator nie ujawnia dokonanych już do tej pory ustaleń, jak również tego co jeszcze będzie w tym śledztwie sprawdzał” – mówiła.
Na pytanie czy znana jest prędkość, z jaką poruszała się prezydencka limuzyna w chwili zdarzenia odparła: „Opinia biegłych też musiała na to odpowiedzieć. Prokurator w tej chwili tego nie ujawnia”.
Z przekazanej wcześniej opolskiej prokuraturze opinii z zakresu chemii wynika, iż biegli uznali, że na powierzchniach badanych opon prezydenckiej limuzyny, ich fragmentów i elementów nadkola nie ujawniono śladów pozostałości materiałów wybuchowych lub substancji będących produktami ich degradacji. Podczas analizy uszkodzeń prawego tylnego koła oraz wnęki na to koło, a także przekazanych do badań elementów, nie stwierdzono przedmiotów mogących stanowić pozostałości urządzenia wybuchowego.
Nie ujawniono też uszkodzeń mechanicznych ani termicznych charakterystycznych dla „oddziaływania wybuchu ładunku skondensowanego materiału wybuchowego lub uszkodzeń mogących być skutkiem działania agresywnych środków chemicznych, takich jak rozpuszczalniki lub substancje żrące”.
Ustalenia biegłych i prokuratury dotyczą zdarzenia drogowego z 4 marca, do którego doszło na autostradzie A4. W samochodzie, którym podróżował prezydent Andrzej Duda, doszło wówczas do uszkodzenia opony tylnego koła, w wyniku czego auto wpadło w poślizg i zsunęło się do rowu. Nikomu nic się nie stało.
5 marca, po przeprowadzeniu szeregu czynności, m.in. po oględzinach autostrady w miejscu zdarzenia czy przesłuchaniach pierwszych świadków, opolska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo dot. nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Przestępstwo to jest zagrożone karą do 3 lat więzienia.
„Najważniejszym zadaniem tego śledztwa jest ustalenie dlaczego doszło do tego incydentu, a jak wiemy jego przyczyną było zniszczenie prawej tylnej opony samochodu” – mówiła w czwartek Sieradzka.
6 marca prezydencką limuzynę przewieziono do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji. Sieradzka informowała wówczas, że prokuratorzy powołali biegłych z CLK KGP, którym zadali wiele pytań. „Prokurator zwracał się do biegłych o dokonanie rekonstrukcji zdarzenia, jak również z zapytaniem o przyczyny uszkodzenia opony oraz stan techniczny samochodu przed wypadkiem” – podała w czwartek prokurator.
Kilka dni po zdarzeniu Sieradzka mówiła PAP, że biegli mają odpowiedzieć na pytanie czy zniszczenie koła prezydenckiego samochodu mogły spowodować umyślnie osoby trzecie. Ich zadaniem było też odtworzyć, jak doszło do zdarzenia - na podstawie stanu samochodu, zeznań czy np. zabezpieczonych nagrań zdarzenia.
Biegli mieli też ustalić, czy samochód, którym podróżował prezydent był sprawny technicznie i czy były użytkowane właściwe do tego pojazdu opony. Badana miała być też dokumentacja zakupu i eksploatacji opon oraz książka serwisowa pojazdu. Zwrócono się też do BOR o przesłanie innych dokumentów związanych z serwisowaniem i użytkowaniem tego samochodu.
W czwartek Sieradzka wyjaśniła, że prokurator zapoznaje się z przekazanymi opiniami. Dodała, że jedna z nich - opinia z zakresu badań wypadków drogowych – liczy prawie sto stron. „Z takimi opiniami zawsze się zapoznajemy, ponieważ prokurator musi ustalić, czy te są one kompleksowe, czy odpowiadają w sposób wyczerpujący, jasny i właściwy na zadane przez nas pytania, czy jest potrzeba uzupełnienia takich opinii, a później będzie podejmował decyzję o sposobie ich wykorzystania w toku prowadzonego postępowania” - tłumaczyła Sieradzka.
Zaznaczyła, że postępowanie dotyczące incydentu na A4 toczy się obecnie w sprawie. Prokuratura ustala, w jaki sposób doszło do zdarzenia i czy jest to zdarzenie, które może być przestępstwem, czy też nie.
Przyczyny zdarzenia na A4 badała także policja oraz zespół powołany przez szefa BOR.
W połowie marca szef BOR płk Andrzej Pawlikowski zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu narażenia Prezydenta RP na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia w związku z zaniedbaniami ze strony b. kierownictwa Biura. Ze źródeł zbliżonych do sprawy wynika, że zawiadomienie BOR dotyczy także dwóch funkcjonariuszy Biura, którzy mieli dopuścić się zaniedbań (w tym zdymisjonowanego dyrektora, który odpowiada za transport VIP-ów.).
Kilka dni wcześniej wiceszef BOR płk Jacek Lipski przedstawił wewnętrzne ustalenia ws. incydentu z limuzyną prezydenta. Według niego czynności sprawdzające wykazały, że dwie instrukcje podpisane przez poprzednich szefów BOR - gen. Krzysztofa Klimka z 2013 r. i gen. Mariana Janickiego z 2009 r. - "są niezgodne z normami bezpieczeństwa, które przewidział producent pojazdu, obowiązującymi w 2010 r. (roku produkcji auta - PAP) w odniesieniu do opon dla samochodu BMW 7 High Security.
Lipski powiedział, że po ustaleniu tych faktów obecny szef BOR polecił niezwłocznie wymienić w samochodach pancernych opony na takie, których wiek nie przekracza dwóch lat oraz sprawdzenie, czy w pozostałych samochodach BOR opony spełniają wymagania producentów. Ponadto, w instrukcji zmniejszono normę przebiegu ogumienia z 20 tys. na 10 tys. kilometrów oraz okres używania na dwa lata (w zależności co wystąpi pierwsze).
Kilkanaście dni temu "Rzeczpospolita" podała, że nowe informacje o wypadku na A4 z udziałem prezydenckiego samochodu wskazują, iż "w BOR świadomie narażano prezydenta na niebezpieczeństwo", a w dniu zdarzenia "popełniano też błąd za błędem". Według "Rz" "w limuzynie Dudy założono oponę wycofaną z użycia; nowych w magazynie nie było".
W reakcji na ten artykuł nadzorujący służby mundurowe wiceminister SWiA Jarosław Zieliński poinformował, że sprawę sprawdzi zespół kontrolny MSWiA, który zweryfikuje to, co podaje prasa. Zespół ma też sprawdzić "procedury ochronne, czyli przeprowadzi głębszy audyt". Ma na to dwa tygodnie.
PO złożyła do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na narażeniu życia i zdrowia prezydenta Andrzeja Dudy poprzez przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy BOR - ma chodzić o szefów Biura: płk. Pawlikowskiego i płk. Lipskiego oraz szefa ochrony prezydenta Bartosza Hebdę.
duriwo
Winny człek co takie kawalki metalu zostawia na drodze. Widzialem opone rozwaloną przez kątownik leżący na drodze w centrum dużego polskiego miasta, tyle.ze kierowca wolniej jechal.
criss
normalną wypowiedzią byłoby "winna nadmierna prędkość". ale nie był to normalny konwój. filmik z ich przejazdu wyjaśnia wszystko: winne brawura, nadmierna prędkość, nie przestrzeganie przepisów ruchu drogowego.
tagore
A czy uprzednie wbicie w oponę takiego kawałka metalu nie skutkowała by dokładnie takim samym efektem?
zLoad
Media tv podaly ze obiekt mial szerokosc 10 mm. Jak ktos moze podac tak informacje do wiadomosci?
aleksander
ta... najechał tylną oponą i ta się rozpada, a w tym czasie przednia jest cała :)) na prostym odcinku autostrady, chciałbym poznać tego biegłego, pewnie dostanie dyplom uznania od BORu.
rob er cik
zadnej mgly ani parowek? a moze chociaz jakis zielony ludzik gdzies w pobliskich krzakach...az dziwne...
df
Jak zwykle: polskie dziadostwo...czyli 100 lat za amebami.
kfj
a co z oponą ze śmietnika? Gdyby była normalna może by nie rozleciała się.
XII
Czytając cytaty z wypowiedzi Pani prokurator odnoszę wrażenie, że prędkość z jaką poruszał się samochód wiodący Pana Prezydenta pozostanie nie ujawniona ze względu na wzgląd i inne względy. Niestety, wielu kierowców w tym ja, tak prywatnie jak i służbowo miało wątpliwą przyjemność dzielić drogę z kolumnami BOR. Moim skromnym zdaniem kierowcy BOR-u nadużywają uprawnień przyznanych pojazdów uprzywilejowanych i często je niestety przekraczają. Sam jestem często poruszam się pojazdem uprzywilejowanym i wiem o tym, że oprócz frajdy kiedy się "leci na bombach" to gigantyczna odpowiedzialność, przede wszystkim za tych, którzy jadą kolo mnie, poza tym prawo o ruchu drogowym zabrania wymuszania przez pojazd uprzywilejowany pierwszeństwa w ruchu, nakazując innym kierowcom stosownie do sytuacji na drodze ustawienie miejsca i pierwszeństwa pojazdowi uprzywilejowanemu. Mam nadzieję, że Pan Prezydent przez to niemiłe doświadczenie, dostrzeże problem jaki stanowią inni użytkownicy drogi dla kierowców BOR-u i wymusi, choć lepiej przekonać, do zachowania umiaru i zdrowego rozsądku na drodze.